Dla Bubera mit staje się
narzędziem w zrozumieniu sytuacji człowieka stykającego się ze złem. Mity
opowiadają bowiem o istotnym doświadczeniu życiowym człowieka. Autor zaznacza
jednak, że „mity o pochodzeniu zła możemy odpowiednio interpretować tylko przez
swoje osobiste doświadczenie zła, ale tylko one udzielają mu charakteru
mądrości. Dopiero z kontaktu ich obu – praoglądu mitycznego i bezpośrednio
doświadczanej rzeczywistości – rodzi się /…/ światło kompetentnego rozumienia”
(s.87).
Według Bubera człowiek wie o
dobru i złu na podstawie własnego doświadczenia wewnętrznego. Sposobem poznania
dobra i zła jest, jego zdaniem, introspekcja, lecz introspekcja jako wewnętrzne
przeżycie i ogląd tego, co się dzieje. Mity, które gromadzą w sobie przeżyte
doświadczenie ludzkości, zawierają informację o pojawieniu się zła. Buber
interpretuje dobro i zło jako fenomeny antropologiczne, czyli to, co dotyczy
bezpośrednio człowieka. Żaden człowiek nie jest po prostu zły, ponieważ może
ukierunkować swoje siły i nikt nie jest po prostu dobry, ponieważ nie jest
wolny od wewnętrznych napięć.
Dobro jest kierunkiem (kierunkiem
działania, czyli właściwie celem). Zło jest brakiem kierunku. (por. s.97)
Człowiek żyje nie tylko w świecie realnym, lecz także w świecie możliwości. Te
możliwości tworzy według Autora nasza wyobraźnia (pełna obrazów fantazja).
Świat możliwości staje się dla człowieka zagrożeniem, ponieważ staje się
chaosem dowolnych sposobów postępowania. Ale człowiek może podjąć wysiłek
integracji siebie i swojej realności. Wówczas zaczyna wyczuwać jakiś kierunek i
cel działania. Człowiek potrzebuje potwierdzenia siebie, gdyż żyje zagubiony w
wirze różnorakich możliwości. Każda istota ludzka musi potwierdzić siebie taką,
jaką jest (musi potwierdzić swoją realność, a odrzucić możliwości).
Buber pokazuje tę sytuację na
przykładzie mitu o Kainie. Ten człowiek nie potrafił ukierunkować właściwie
swojej egzystencji i uporządkować w ten sposób swoje postepowanie, dlatego
pogrążył się w chaosie możliwości. Człowiek sięga po możliwości i zaczyna
niektóre z nich ucieleśniać, ale to go deprawuje, ponieważ jest naznaczone
samowolą. (por. s.15)
Pierwsze rozumienie zła jest
związane ze sferą możliwości, w jakie uwikłany jest człowiek w swoim działaniu.
Pozbawiony celowości (czyli bezsensowny) świat możliwości nie pozwala
człowiekowi odnaleźć właściwej drogi. Z kolei w mitach irańskich pojawia się
drugie rozumienie zła jako zwątpienia i niezdecydowania.
Zło rodzi się tutaj z wątpienia
jako braku decyzji (właściwie jako brak albo niemożność uznania realności).
Tym, co określa człowieka w sposób istotny, jest decyzja. Człowiek jest bytem
podejmującym decyzję, bytem, który musi podjąć decyzję życiową. Człowiek
doświadcza zła najpierw jako niezdecydowania. Poddaje wówczas w wątpliwość
samego siebie, ponieważ jego samowiedza (chyba po prostu świadomość) nie
pozwala mu na autoafirmację. Ten stan może się pogłębiać aż po całkowity upadek
albo prowadzić do podjęcia decyzji ukierunkowującej jego życie. Człowiek
potrzebuje bowiem potwierdzenia, skoro żyje zagubiony w wirze możliwości.
Człowiek musi przede wszystkim potwierdzić siebie takim, jaki jest (czyli
potwierdzić swoją realność).
Zło jest po pierwsze brakiem
decyzji. Po wtóre jest ono błędną decyzją, nieukierunkowaną na Boskie Ty (na
Osobę Boską). Człowiek jest stale wzywany przez osobowe Ty do porzucenia własnej
przedmiotowości. Buber wskazuje tu wyraźnie na wezwanie pochodzące od drugiej
osoby. Wskazuje również na potwierdzenie siebie jako bytu unikalnego (czyli
niepowtarzalności osoby) w relacji dialogicznej. Podkreśla, że jest tylko jeden
właściwy kierunek w przypadku decyzji (tej najważniejszej decyzji życiowej) –
albo ku osobie ludzkiej, albo ku Bogu (też Osobowemu). Ten kierunek jest
związany z konkretną osobą, która zawsze jest wyjątkowa i jedyna. Sprawcą tej
wyjątkowości osoby ludzkiej jest Bóg-Stwórca.
Buber jasno formułuje tezę, że
biblijne „poznanie dobra i zła” oznacza nic innego jako poznanie przeciwieństw.
(s.48) Jednak Autor od razu rozciąga owo poznanie przeciwieństw na cały
kontekst rzeczywistości. Powie, że we współczesnej terminologii możemy opisać
ten desygnat jako solidną świadomość przeciwstawności lub sprzeczności (tłumacz
posługuje się określeniem antytetyczność, która mi nie pasuje, ja już wolałbym
określenie „świadomość dialektyczności”) wszystkiego, co bytuje wewnątrz
świata, a z perspektywy biblijnej jako solidną świadomość skrytego w stworzeniu
przeciwieństwa (antytetyczności).
Co więcej, to przeciwieństwo
zawarte w stworzeniu Buber łączy bezpośrednio z Boskim aktem stworzenia.
Powiada: „Bóg zna przeciwieństwa bytu pochodzące z Jego aktu stwórczego,
ogarnia je nietknięty przez nie. Jest zarówno absolutnie zwierzchni ponad nimi,
jak i absolutnie w zażyłości z nimi. Obcuje z nimi bezpośrednio, właśnie jako z
przeciwstawnymi biegunami bytu świata” (s.49). „Tak więc Bóg, zwierzchni ponad
wszelką antytezą, obcuje ze sprzecznościami – dobrem i złem – które sam
utwierdził” (tamże).
W ten sposób Buber próbuje
pokazać ontologiczne uzasadnienie dobra i zła, co wydaje się po prostu uwikłaniem
Boga w sprzeczne działania (przeciwstawną aktywność). Otóż Boska moc sprawcza
dotyczy jedynie realności. Jest ona źródłem i przyczyną tego, co realne w
każdym pojedynczym bycie. Dlatego Bóg jest zawsze przyczyną dobra i istnienia.
Natomiast zło, jako stojące w opozycji do dobra, a tym samym w opozycji do
realności i istnienia, nie może być przyczynowane bezpośrednio przez Boga.
Otóż zło może być „poznane”
jedynie jako negacja dobra. Negacja nie jest żadną postacią poznania. Negacja
może jedynie być i właśnie jest – wyłącznie – myśleniem. A to oznacza, że zło
może być przez człowieka pomyślane a nie poznane, pomyślane przez świadomość,
czyli myślący rozum człowieka. Biblijna opowieść o Raju przedstawia zatem ów
moment, gdy człowiek zanegował realność przechodząc do myślenia o złu.
Potwierdzeniem tego ujęcia niech będzie fragment tekstu Bubera: „w miejsce
rzeczywistego, postrzeganego realnie owocu, wkradł się owoc zaledwie możliwy,
wydumany, który jednak można, mogłoby się uczynić rzeczywistym. I czyni się [na
mocy fantazji – moje JR.]. Fantazjowanie o możliwościach /…/ nazywa się złem”
(s.62).
Dalej pisze on: „człowiecze serce
projektuje obrazy tego, co możliwe i może być urzeczywistnione. /…/ „Twór” albo
imaginarium odpowiada w świecie pojęciowym naszej „fantazji” – nie sile
wyobrażenia, lecz wytworowi wyobraźni. Imaginarium, „malowidła serca” (Ps 73,7)
to gra z tym, co możliwe, gra będąca samokuszeniem…” (s.62) „Takie
fantazjowanie jest złe, odsuwa bowiem od rzeczywistości, rzeczywistości danej
od Boga” (s.62-63). „Z ofiarowanej mu rzeczywistości Bożej, z „dobrej”
realności stworzenia [człowiek] zostaje wygnany w potencjalność, która nie
respektuje żadnych ograniczeń. /…/ Niezdecydowany, byle tylko przezwyciężyć
napięcie wszechmożliwości, sięga po coś, co staje się rzeczywistością, ale już
nie Bożą, tylko jego własną, rzeczywistością jego samowoli pozbawioną
celowości…” (s.63).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz