Filozofia to taka dziwna dziedzina, gdzie słowa mają prowadzić do
czynów, czyli do realnego działania. Filozofia pragnie nazwać rzeczywistość,
żebyśmy wiedzieli, jak w niej działać. Dlatego postuluje, że przede wszystkim
trzeba poznać to, co realne i znaleźć zasady, które rządzą tą realnością.
Ludzkie czyny i działania Grecy
nazywali słowem erga (ergon). Jeżeli dla tych działań będziemy
poszukiwać wewnętrznej zasady, to będzie mowa o energii (energeia). Ludzkie działanie (ergon)
musi posiadać jako swoją zasadę wewnętrzną moc, czyli energię. Przekładając to
na łacinę powiemy, że actio wymaga
jakiegoś actus, który będzie
wewnętrzną mocą sprawczą odpowiedniej aktywności. Nie ma bowiem działania bez
mocy sprawczej.
Wojtyła analizując ludzkie czyny
odwoływał się do łacińskiej formuły – operari
sequitur esse. Dla niego esse
było tomistycznym aktem bytu, a więc to z esse
płynie cała aktywność ludzkiego bytu. Człowiek nie może działać wyłącznie na
zasadzie możliwości (wolność) albo możności działania (władze duszy są
możnościami). Jeżeli więc człowiek spełnia realne działania, to należy
poszukiwać w nim ontycznej zasady i mocy sprawczej działania. Można tutaj
wskazać na istnienie jako akt całego realnego bytu.
Niestety w esencjalistycznej
filozofii Arystotelesa zasady działania zostały zidentyfikowane na poziomie
duszy i ciała, czyli na poziomie natury człowieka jako rozumnego zwierzęcia (animal rationale). Ale wówczas dusza
została podniesiona do rangi aktu bytowego, co oznaczało, że dusza mogła
poruszać ciałem, ale tak naprawdę nic więcej. Można się było, co najwyżej,
odwołać do Pierwszego Poruszyciela, który był pojmowany jako doskonała Forma
(czysty akt Formy).
Każdy realny byt musi posiadać
zasadę swojego działania. Działanie nie bierze się bowiem z niczego (ex nihilo nihil fit). Na początku działania (actio) musi stać jakiś akt (actus),
gdyż tylko akty posiadają realną moc sprawczą. Dlatego źródłem wszelkiej
aktywności człowieka może być akt istnienia. Otóż w ludzkim bycie ten akt istnienia
jako sprawcza podmiotowość został przez Wojtyłę określony mianem osoby. Dla
niego ludzka osoba jest podmiotem istnienia i działania człowieka (suppositum essendi et agendi). Chodzi o
podmiot sprawczy, a nie tylko wykonawczy.
Zobaczmy teraz, jak ta sprawa
wygląda w przypadku rozumności człowieka. Człowiek posiada duchową zdolność
poznawczą, czyli rozum lub umysł. W scholastyce tę zdolność poznawczą określano
mianem intellectus albo intelligentia (od czasownika intellegere). Wydaje się, że w tym określeniu
chodzi o poznanie tego, co osobowe, a nie tylko świata zewnętrznego. Intellegere jako inter-legere należy
bowiem interpretować jako zdolność mówienia miedzy sobą, czyli zdolność
komunikacji i rozmowy (dialogu). W łacinie legere
oznacza czytanie, lecz w grece legein
oznaczało mówienie, trzeba bowiem pamiętać, że w czasach starożytnych czytanie
polegało na głośnym mówieniu. Otóż głośne mówienie między sobą, czyli inter-legere, służy do wzajemnej komunikacji i poznania siebie nawzajem.
Stąd tę zdolność określano mianem intelligentia
(pierwotnie intellegentia). W
scholastyce takim mianem inteligencji nazywano również anioły, które mogą się
komunikować dzięki duchowej mowie, lecz bez mówionego języka.
Jak działa taka inteligencja?
Otóż wszystko zaczyna się tutaj na poziomie osobowym, czyli na poziomie
podmiotowości istnienia. Właśnie osoba jako podmiotowość istnienia (actus essendi) wydobywa z siebie realne
działanie (actio veritatis), czyli
akty kontemplacji, które niosą ze sobą moc prawdy. Te akty kontemplacji
trafiając do naszego umysłu (władzy poznawczej), gdzie muszą być przyjęte,
powodują tam powstanie słowa prawdy (verbum
veritatis), które z kolei aktywizuje i umacnia naszą władzę poznawczą
umysłu. Aby móc poznawać to, co osobowe oraz komunikować się z innymi osobami, nasz
umysł musi dysponować odpowiednią mocą poznawczą, jaką jest dla niego słowo
prawdy. Inteligencję należy zatem traktować jako szczególną zdolność i moc
poznawania (zdolność do dialogu i rozmowy), a nie jako ogólną możliwość
poznania umysłowego. Wydaje się, że na tej zasadzie Wiktoryn przypisuje intellegere również Bogu. W Bogu łączy
on intellegere bezpośrednio z esse i vivere. Natomiast inteligencję jako moc poznawczą przypisuje już
człowiekowi (duszy i umysłowi). U niego zdolność poznawcza duszy przyjmuje ową
moc poznawczą (inteligencję) od umysłu Boskiego (nous patrikos).
Rozumność człowieka wzmocniona
przez inteligencję jako moc poznawczą zostaje związana z osobową podmiotowością
istnienia. Człowiek osiąga inteligencję dzięki przyjęciu w umyśle słowa prawdy
(verbum veritatis), tej prawdy, która
stanowi własność transcendentalną istnienia, albo tej prawdy, w którą jest
wyposażony Boski umysł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz