Z filmu dokumentalnego o
Napoleonie zapamiętałem dwie wypowiedzi: 1) któregoś dnia Napoleon wstał o 5-tej rano, żeby uratować Naród; 2) a dalej Napoleon stwierdził: wojsko to Naród.
Można z tych fragmentów wyciągnąć
wniosek, że w tamtych czasach (po Rewolucji) wojsko Napoleona było w stanie
uratować francuski Naród i Państwo. Nawet dzisiaj w XX wieku wojsko przejmuje
władzę w różnych przewrotach politycznych. Co oznacza jedno, że wojsko posiada
polityczną siłę sprawczą.
W Polsce przewrotu politycznego
dokonali robotnicy. Można zatem przyjąć, że w Sierpniu 80 roku to strajkujący robotnicy
stanowili Naród. Potrafili zgodnie współdziałać, domagać się praw i wolności
obywatelskich. Wydawało się także, że posiadają przywódcę na miarę Napoleona.
Niestety okazało się, że nawet zorganizowani robotnicy nie mają siły wojska.
Dlatego wojsko mogło stłumić Ruch Solidarności.
Trzeba zapytać, czy we
współczesnych demokracjach znajdzie się taka siła społeczna, która byłaby
zdolna uratować Naród lub Państwo. Otóż demokratyczne społeczeństwo składa się
z oderwanych jednostek, czyli wolnych i równych obywateli. Ale takie społeczne
wyrównywanie doprowadziło do panowania przeciętności (pop-kultura,
pop-technika). Nie ma tutaj miejsca na wybitne jednostki, bo demokracja potrafi
wszystko zniwelować.
Jedyna możliwość przewrotu
politycznego polega na wyborach. Wyborcy są w stanie przegłosować dowolną
zmianę. Jak widzimy, nawet w Ameryce ludzie mają dosyć pustych obietnic
demokracji. Dlatego jedynym wyjściem jest umocnienie w wyborcach poczucia
wspólnoty narodowej. Obywatele-wyborcy muszą mieć poczucie współdziałania w
ramach Wspólnoty Narodowej. Lecz jak to osiągnąć?
Politycy odpowiedzą nam, że
potrzebna jest edukacja w tym kierunku. Ale to wiąże się z kwestią dłuższego
czasu. Czy można coś zrobić, gdy nie ma czasu na edukację, która trwa latami?
Filozof powie, że należałoby odwołać się do osobowej godności człowieka (jednak
to dotyczy rzeszy obywateli). Kto dziś pamięta o godności własnej lub cudzej?
Dopiero gdy ludzka godność zostaje naruszona w sposób drastyczny, dopiero wtedy
odzywa się w człowieku głos sprzeciwu. Jeżeli ludziom (obywatelom) zapewni się
zwykłą codzienność (przysłowiowa woda w kranie), to wówczas nie będą chcieli
protestować ani niczego zmieniać. Trzeba więc dać im to wszystko, co jest
niezbędne na co dzień, zarazem pouczając ich, że jeśli chcą osiągnąć coś
więcej, to muszą się poddać politycznej poprawności, która jest podstawą
ustroju demokratycznego. Demokracja jest ustrojem zwykłej przeciętnej
codzienności. Dlatego trzeba sprowadzić społeczeństwo do tego poziomu,
żeby mogły rządzić „oświecone elity”.
Czy więc zwykły obywatel może się
wyrwać z tego zaklętego kręgu demokracji? Dopóki nie odkryje swojego poniżenia
(utraty godności osobowej), dopóty będzie posłuszny władzy. Co zatem może
sprawić, że człowiek odkryje swoje poniżenie? Tym może być prawdziwa
religijność. Tylko przeżywając realne relacje osobowe z Bogiem (Bogiem
Osobowym) możemy sami poczuć się osobą lub doświadczyć własnej osoby. Wówczas odkrywamy, że człowiek
jest przede wszystkim osobą i powinien żyć i działać jako osoba, a nie
zamieniać się w myślącego robota. Dlatego demokratyczne państwo (ogłaszając się
jako państwo świeckie) walczy z Kościołem, przede wszystkim z Kościołem
Katolickim, bo to katolicy wierzą w Osobowego Boga.
Musimy pamiętać, że osobową
godność nadał nam Osobowy Bóg, a nie żadna bezosobowa władza, a już na pewno
nie bezpłciowa demokracja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz