Obudził się koło południa.
Przeciągnął się i wstał. Obmył twarz i spojrzał w lustro. Stwierdził, że musi
podbić świat, skoro odkrył prawdę o
człowieku, ale zupełnie nie wiedział, jak to zrobić.
Postanowił wyruszyć na rynek,
żeby nauczyć mieszkańców miasteczka prawdy
o człowieku. Wskoczył na ławkę, z której łatwiej było przemawiać do
zgromadzonego tłumu, gdyż wyobrażał sobie, że będą go słuchały tłumy ludzi, tak
ważną rzecz chciał im oznajmić.
Zawołał więc odważnie wykrzykując
na cały głos. – Słuchajcie dobrzy ludzie, przybywam ogłosić wam prawdę o człowieku.
– Tak, tak. Znamy tę prawdę –
odkrzyknął mu jakiś facet w średnim wieku – Człowiek to największy zbrodniarz i
oszust, jaki zjawił się na tym świecie.
Wtedy mędrzec zawołał –
Nieprawda, nieprawda!!! Ludzie wokół przystanęli. Ktoś z boku powiedział – Cóż
więc zamierzasz głosić – prawdę czy nieprawdę? My nie potrzebujemy ani jednego,
ani drugiego.
– Dlaczego nie chcecie poznać prawdy o człowieku?
Odkrzyknęli mu – Taka prawda nie
daje nam ani chleba, ani przyjemności. My chcemy żyć łatwo i przyjemnie, a nie
trudzić się nad poszukiwaniem prawdy. Tak naprawdę prawda nie jest człowiekowi
potrzebna do życia. Do życia wystarczy radość i nadzieja.
– Ale powiedziano, że prawda was wyzwoli.
– Od czego ta Twoja prawda ma nas
wyzwolić. Czy wyzwoli nas od pracy, od trudu, potu i łez? Czy wyzwoli nas od
bólu głowy lub brzucha? Czy wyzwoli nas od troski o jutro, co mamy jeść i pić?
Czy wyzwoli nas od wojny, mordów i kradzieży? Już był Jeden Taki, co obiecywał
nam wybawienie… i co, nic się nie zmieniło…
W stronę mędrca posypały się
kamienie. Ledwo uszedł z życiem. Uciekł, żeby się schować gdzieś w ciemnym
kącie. Postanowił przemyśleć to, co się stało. Dlaczego ludzie nie chcieli go
wysłuchać?
– Chyba źle zacząłem –
stwierdził. Pójdę więc do ludzi mądrych. Może na Uniwersytet. Wyruszył w podróż
do uniwersyteckiego miasta. Gdy dotarł na miejsce, okazało się, że trafił na
konferencję naukową przyrodników. Postanowił zabrać głos.
– Szanowni Profesorowie, po
długich rozważaniach i rozmyślaniach odkryłem wreszcie prawdę o człowieku. Jak się zorientowałem po Waszych wykładach,
Szanowni Profesorowie, prawda, o której tutaj mówicie nie sięga zbyt głęboko,
tzn. nie sięga w głąb człowieka. Pokazujecie go tylko w zewnętrznym
oświetleniu, tak jak go widzimy na co dzień. Żeby poznać człowieka musicie
dotrzeć do źródła jego realności, musicie dotrzeć do sprawczej podmiotowości.
Odpowiedział mu Przewodniczący
konferencji – My mamy sprawdzone urządzenia badawcze, które sięgają
wystarczająco głęboko, mówiąc inaczej, prześwietlają człowieka na wylot. Nie ma
w nauce przyrodniczej lepszej aparatury badawczej. Dzisiaj już wiemy, co dzieje
się w każdej komórce ludzkiego organizmu. Wiemy, co się dzieje w mózgu
człowieka. Potrafimy wyjaśnić i opisać, jak funkcjonują wszystkie narządy
wewnętrzne i zewnętrzne. Można powiedzieć, że posiadamy swoją naukową prawdę o człowieku i nie potrzebujemy
niczego więcej. Człowiek nie ma dla nas tajemnic, bo wszędzie potrafimy zajrzeć
i co więcej potrafimy naprawić to, co się zepsuło. Widział Pan operację
przeprowadzoną przy pomocy zdalnie sterowanego robota?
– Ale ja chciałem przedstawić Wam
prawdę o człowieku, a nie o jego
organizmie.
– Dla nas człowiek jest żywym
organizmem i tylko organizmem. Nasza wiedza i nauka dotyczy ludzkiego organizmu
i jego funkcji życiowych. Po co więc jakaś prawda
o człowieku, dla nas po prostu nie istnieje żadna inna prawda. Inna prawda
byłaby zdradą nauki, zdradą wiedzy przyrodniczej. Dziękujemy bardzo, ale proszę
nie zawracać nam głowy – stwierdził Pan Przewodniczący.
Nasz mędrzec wyszedł na korytarz.
Kręciło mu się w głowie. Zapalił papierosa. Pomyślał – Przynajmniej
potraktowali mnie łagodniej niż na rynku, ale i tak nic nie wskórałem. Czyżby
ludzie nie potrzebowali prawdy o
człowieku, czyli o sobie samych? Może wybiorę się na spotkanie przywódców
religijnych, które odbędzie się w Jerozolimie.
Na Kongresie Religijnym w
Jerozolimie występowali przedstawiciele kilku religii wywodzących się z pnia
biblijnego. Mędrzec wysłuchał uważnie wszystkich wystąpień i stwierdził, że
religia ma swoją prawdę. Dla jednych prawdą był Mojżesz, dla drugich prawdą był
Jezus z Nazaretu, dla trzecich prawdą był Prorok Mahomet, dla kolejnych prawdą
byli różni interpretatorzy Pism Objawionych. Jednak nie wynikała z tego ani
jakaś prawda o Bogu, ani jakaś prawda o człowieku, gdyż każdy
interpretował Objawienie po swojemu. Zastanawiał się zatem, że być może nie
było żadnego Objawienia.
Pod koniec Kongresu mędrzec
zdobył się na odwagę, żeby przemówić – Wszyscy odwołujecie się do objawionego
przekazu. Wszyscy twierdzicie, że odczytujecie głos Boga. Dlaczego więc nie
potraficie się porozumieć i dogadać. Może się okazać, że do końca nie
rozumiecie Objawienia Bożego. Skąd się to bierze? Otóż powiem Wam – nie
rozumiecie prawdy o człowieku, nie
mówiąc już o Bogu. Prawda o człowieku jest jedna, wszystko jedno czy przekazuje
ją Bóg, czy sam człowiek stara się ją zgłębić. Gdybyście osiągnęli tę jedną
prawdę, Wasze rozbieżności dałoby się usunąć. Przecież Bóg jest Jeden, dlatego
nasza religia powinna być jedna i powszechna. Dlaczego ciągle się kłócicie i
spieracie?
Odpowiedzieli mu – Bóg jest Jeden,
ale w Trzech Osobach. Być może każda z wielkich Religii głosi i wyznaje jedną z
Osób Boskich, dlatego nie możemy się dogadać.
– Może więc warto – stwierdził
mędrzec – zacząć od człowieka. Poznać jego prawdę, poznać ją do końca, a to
pozwoli nam odnieść się we właściwy sposób z religijnością do Boga, do Boga
Osobowego, jak mówicie.
Przywódcy religijni
odpowiedzieli, że nikt nie będzie ich uczył prawdy
o Bogu, gdyż to jest prawda objawiona i niepotrzebna jest do tego żadna prawda o człowieku.
Mędrzec stwierdził więc, że chyba
musi się udać do władzy świeckiej. Trzeba spróbować, może Prezydent zadekretuje
moją prawdę o człowieku. Wybrał się
teraz do Pałacu Prezydenckiego. Ale tutaj czekała go przykra niespodzianka, gdy
okazało się, że nie można się tak bezpośrednio dostać do Prezydenta. Należy
najpierw wypełnić w trzech egzemplarzach „Zapotrzebowanie na wizytę”, dołączyć
swoje zdjęcie i wszelkie dane osobowe. I trzeba cierpliwie czekać, jak
powiedział urzędnik Kancelarii Prezydenta. No więc czekał i czekał. Upłynęło
lato i przyszła jesień. Wybrał się ponownie, lecz okazało się, że Prezydent
jest bardzo zajęty, a kolejka oczekujących bardzo długa.
Postanowił więc dać ogłoszenie w
internecie. – Może sprzedam swoje prawa autorskie jakiemuś biznesmenowi, który
będzie umiał upowszechnić prawdę o
człowieku. Może uda się wypromować prawdę w ten sposób, skoro mnie się nie
udało – pomyślał. Ale nie bardzo wiedział, jak się do tego zabrać.
Wreszcie skomponował takie
ogłoszenie: Posiadam prawdę o człowieku.
Nie mogąc podzielić się nią w inny sposób postanowiłem wystawić ją na sprzedaż
(do licytacji). Być może znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zainwestować w
jakiś projekt, który zdołałby zarobić na prezentacji prawdy. Czekam na
propozycje. Tel. 608…
Przez trzy miesiące była w eterze
kompletna cisza. Żadnego zainteresowania. Ale pod koniec roku zgłosił się jakiś
dziwny typ, który przedstawił się jako attaché ambasady jednego z Mocarstw, ale
nie powiedział którego. Mędrzec się zdziwił, a nawet trochę wystraszył, bo nie
przypuszczał, żeby ktoś na świecie interesował się prawdą o człowieku. Umówili się na spotkanie za trzy dni.
Ale już następnego dnia zjawili
się u niego funkcjonariusze Cebeesia i zabrali go na przesłuchanie. Przyjął go
ktoś w stopniu majora (tak się przedstawił) i przeprowadził z nim długą
rozmowę.
– Zdaje Pan sobie sprawę, że
takie informacje nie mogą się wymknąć z kraju. Powinien Pan przekazać nam
wszystkie informacje na temat prawdy o człowieku, a my już będziemy wiedzieli,
co z tym fantem zrobić. Chcemy, żeby taka prawda stała się własnością
ogólno-narodową. Mogę Pana zapewnić, że Sejm RP podejmie stosowną uchwałę o
nacjonalizacji prawdy o człowieku. Dlatego nie powinien Pan handlować
własnością społeczną z obcymi wywiadami.
– Przecież chciałem zainteresować
tą sprawą Prezydenta, ale przez pół roku nie uzyskałem audiencji. Dlaczego
teraz nagle wszystko się zmieniło? Skąd ten pośpiech?
– Wiemy, że węszą wokół tego obce
wywiady, dlatego musimy być ostrożni, bo nie wiadomo, co z tego może wyniknąć.
Może kolejna wojna światowa. Projektowana ustawa przewiduje dla Pana dożywotnią
emeryturę w wysokości 2 tys. złotych.
– To nie jest dużo – stwierdził
mędrzec.
– Ale przecież kupujemy kota w
worku. Skąd wiadomo, że ta pańska prawda jest prawdziwa.
– Bo ona jest prawdą o człowieku.
– Byli już u nas różni oszuści i
naciągacze – oczywiście profesorowie naukowcy. Jak Pan zagwarantuje uczciwość
transakcji, skoro tylko Pan zna całą prawdę. Zgodzi się Pan na badanie
wariografem.
– Tej prawdy nie jesteście w
stanie wykryć wariografem. Albo bierzecie, albo nie! – wykrzyknął oburzony.
– Proszę się nie denerwować, bo
jak my się zdenerwujemy, to będzie Pan śpiewał cienkim głosem.
– Co zaczynacie mi grozić, to
gówno załatwicie. Nie będzie żadnej prawdy i tyle.
– My potrafimy wycisnąć z każdego
całą prawdę.
– Chciał Pan powiedzieć, całą
nieprawdę – zareplikował mędrzec.
– Prawdę czy nieprawdę, wyśpiewa
Pan wszystko.
– Już raz mnie oskarżali o śpiewanie
prawdy i nieprawdy, to nic nowego. Chyba będę musiał zabrać prawdę o człowieku ze sobą do grobu.
– Jak Pan chce, pański wybór.
– No to zakończmy to
przedstawienie strzałem w potylicę. Mędrzec wstaje i odwraca się do drzwi.
Major wyjmuje pistolet i strzela.
– No i problem mamy z głowy. Już
nigdy nie dowiemy się prawdy o człowieku
– stwierdza filozoficznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz