14.11.2016

Jak zginęła prawda o człowieku?


Obudził się koło południa. Przeciągnął się i wstał. Obmył twarz i spojrzał w lustro. Stwierdził, że musi podbić świat, skoro odkrył prawdę o człowieku, ale zupełnie nie wiedział, jak to zrobić.

Postanowił wyruszyć na rynek, żeby nauczyć mieszkańców miasteczka prawdy o człowieku. Wskoczył na ławkę, z której łatwiej było przemawiać do zgromadzonego tłumu, gdyż wyobrażał sobie, że będą go słuchały tłumy ludzi, tak ważną rzecz chciał im oznajmić.

Zawołał więc odważnie wykrzykując na cały głos. – Słuchajcie dobrzy ludzie, przybywam ogłosić wam prawdę o człowieku.

– Tak, tak. Znamy tę prawdę – odkrzyknął mu jakiś facet w średnim wieku – Człowiek to największy zbrodniarz i oszust, jaki zjawił się na tym świecie.

Wtedy mędrzec zawołał – Nieprawda, nieprawda!!! Ludzie wokół przystanęli. Ktoś z boku powiedział – Cóż więc zamierzasz głosić – prawdę czy nieprawdę? My nie potrzebujemy ani jednego, ani drugiego.

– Dlaczego nie chcecie poznać prawdy o człowieku?

Odkrzyknęli mu – Taka prawda nie daje nam ani chleba, ani przyjemności. My chcemy żyć łatwo i przyjemnie, a nie trudzić się nad poszukiwaniem prawdy. Tak naprawdę prawda nie jest człowiekowi potrzebna do życia. Do życia wystarczy radość i nadzieja.

– Ale powiedziano, że prawda was wyzwoli.

– Od czego ta Twoja prawda ma nas wyzwolić. Czy wyzwoli nas od pracy, od trudu, potu i łez? Czy wyzwoli nas od bólu głowy lub brzucha? Czy wyzwoli nas od troski o jutro, co mamy jeść i pić? Czy wyzwoli nas od wojny, mordów i kradzieży? Już był Jeden Taki, co obiecywał nam wybawienie… i co, nic się nie zmieniło…

W stronę mędrca posypały się kamienie. Ledwo uszedł z życiem. Uciekł, żeby się schować gdzieś w ciemnym kącie. Postanowił przemyśleć to, co się stało. Dlaczego ludzie nie chcieli go wysłuchać?

– Chyba źle zacząłem – stwierdził. Pójdę więc do ludzi mądrych. Może na Uniwersytet. Wyruszył w podróż do uniwersyteckiego miasta. Gdy dotarł na miejsce, okazało się, że trafił na konferencję naukową przyrodników. Postanowił zabrać głos.

– Szanowni Profesorowie, po długich rozważaniach i rozmyślaniach odkryłem wreszcie prawdę o człowieku. Jak się zorientowałem po Waszych wykładach, Szanowni Profesorowie, prawda, o której tutaj mówicie nie sięga zbyt głęboko, tzn. nie sięga w głąb człowieka. Pokazujecie go tylko w zewnętrznym oświetleniu, tak jak go widzimy na co dzień. Żeby poznać człowieka musicie dotrzeć do źródła jego realności, musicie dotrzeć do sprawczej podmiotowości.

Odpowiedział mu Przewodniczący konferencji – My mamy sprawdzone urządzenia badawcze, które sięgają wystarczająco głęboko, mówiąc inaczej, prześwietlają człowieka na wylot. Nie ma w nauce przyrodniczej lepszej aparatury badawczej. Dzisiaj już wiemy, co dzieje się w każdej komórce ludzkiego organizmu. Wiemy, co się dzieje w mózgu człowieka. Potrafimy wyjaśnić i opisać, jak funkcjonują wszystkie narządy wewnętrzne i zewnętrzne. Można powiedzieć, że posiadamy swoją naukową prawdę o człowieku i nie potrzebujemy niczego więcej. Człowiek nie ma dla nas tajemnic, bo wszędzie potrafimy zajrzeć i co więcej potrafimy naprawić to, co się zepsuło. Widział Pan operację przeprowadzoną przy pomocy zdalnie sterowanego robota?

– Ale ja chciałem przedstawić Wam prawdę o człowieku, a nie o jego organizmie.

– Dla nas człowiek jest żywym organizmem i tylko organizmem. Nasza wiedza i nauka dotyczy ludzkiego organizmu i jego funkcji życiowych. Po co więc jakaś prawda o człowieku, dla nas po prostu nie istnieje żadna inna prawda. Inna prawda byłaby zdradą nauki, zdradą wiedzy przyrodniczej. Dziękujemy bardzo, ale proszę nie zawracać nam głowy – stwierdził Pan Przewodniczący.

Nasz mędrzec wyszedł na korytarz. Kręciło mu się w głowie. Zapalił papierosa. Pomyślał – Przynajmniej potraktowali mnie łagodniej niż na rynku, ale i tak nic nie wskórałem. Czyżby ludzie nie potrzebowali prawdy o człowieku, czyli o sobie samych? Może wybiorę się na spotkanie przywódców religijnych, które odbędzie się w Jerozolimie.

Na Kongresie Religijnym w Jerozolimie występowali przedstawiciele kilku religii wywodzących się z pnia biblijnego. Mędrzec wysłuchał uważnie wszystkich wystąpień i stwierdził, że religia ma swoją prawdę. Dla jednych prawdą był Mojżesz, dla drugich prawdą był Jezus z Nazaretu, dla trzecich prawdą był Prorok Mahomet, dla kolejnych prawdą byli różni interpretatorzy Pism Objawionych. Jednak nie wynikała z tego ani jakaś prawda o Bogu, ani jakaś prawda o człowieku, gdyż każdy interpretował Objawienie po swojemu. Zastanawiał się zatem, że być może nie było żadnego Objawienia.

Pod koniec Kongresu mędrzec zdobył się na odwagę, żeby przemówić – Wszyscy odwołujecie się do objawionego przekazu. Wszyscy twierdzicie, że odczytujecie głos Boga. Dlaczego więc nie potraficie się porozumieć i dogadać. Może się okazać, że do końca nie rozumiecie Objawienia Bożego. Skąd się to bierze? Otóż powiem Wam – nie rozumiecie prawdy o człowieku, nie mówiąc już o Bogu. Prawda o człowieku jest jedna, wszystko jedno czy przekazuje ją Bóg, czy sam człowiek stara się ją zgłębić. Gdybyście osiągnęli tę jedną prawdę, Wasze rozbieżności dałoby się usunąć. Przecież Bóg jest Jeden, dlatego nasza religia powinna być jedna i powszechna. Dlaczego ciągle się kłócicie i spieracie?

Odpowiedzieli mu – Bóg jest Jeden, ale w Trzech Osobach. Być może każda z wielkich Religii głosi i wyznaje jedną z Osób Boskich, dlatego nie możemy się dogadać.

– Może więc warto – stwierdził mędrzec – zacząć od człowieka. Poznać jego prawdę, poznać ją do końca, a to pozwoli nam odnieść się we właściwy sposób z religijnością do Boga, do Boga Osobowego, jak mówicie.

Przywódcy religijni odpowiedzieli, że nikt nie będzie ich uczył prawdy o Bogu, gdyż to jest prawda objawiona i niepotrzebna jest do tego żadna prawda o człowieku.

Mędrzec stwierdził więc, że chyba musi się udać do władzy świeckiej. Trzeba spróbować, może Prezydent zadekretuje moją prawdę o człowieku. Wybrał się teraz do Pałacu Prezydenckiego. Ale tutaj czekała go przykra niespodzianka, gdy okazało się, że nie można się tak bezpośrednio dostać do Prezydenta. Należy najpierw wypełnić w trzech egzemplarzach „Zapotrzebowanie na wizytę”, dołączyć swoje zdjęcie i wszelkie dane osobowe. I trzeba cierpliwie czekać, jak powiedział urzędnik Kancelarii Prezydenta. No więc czekał i czekał. Upłynęło lato i przyszła jesień. Wybrał się ponownie, lecz okazało się, że Prezydent jest bardzo zajęty, a kolejka oczekujących bardzo długa.

Postanowił więc dać ogłoszenie w internecie. – Może sprzedam swoje prawa autorskie jakiemuś biznesmenowi, który będzie umiał upowszechnić prawdę o człowieku. Może uda się wypromować prawdę w ten sposób, skoro mnie się nie udało – pomyślał. Ale nie bardzo wiedział, jak się do tego zabrać.

Wreszcie skomponował takie ogłoszenie: Posiadam prawdę o człowieku. Nie mogąc podzielić się nią w inny sposób postanowiłem wystawić ją na sprzedaż (do licytacji). Być może znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zainwestować w jakiś projekt, który zdołałby zarobić na prezentacji prawdy. Czekam na propozycje. Tel. 608…

Przez trzy miesiące była w eterze kompletna cisza. Żadnego zainteresowania. Ale pod koniec roku zgłosił się jakiś dziwny typ, który przedstawił się jako attaché ambasady jednego z Mocarstw, ale nie powiedział którego. Mędrzec się zdziwił, a nawet trochę wystraszył, bo nie przypuszczał, żeby ktoś na świecie interesował się prawdą o człowieku. Umówili się na spotkanie za trzy dni.

Ale już następnego dnia zjawili się u niego funkcjonariusze Cebeesia i zabrali go na przesłuchanie. Przyjął go ktoś w stopniu majora (tak się przedstawił) i przeprowadził z nim długą rozmowę.

– Zdaje Pan sobie sprawę, że takie informacje nie mogą się wymknąć z kraju. Powinien Pan przekazać nam wszystkie informacje na temat prawdy o człowieku, a my już będziemy wiedzieli, co z tym fantem zrobić. Chcemy, żeby taka prawda stała się własnością ogólno-narodową. Mogę Pana zapewnić, że Sejm RP podejmie stosowną uchwałę o nacjonalizacji prawdy o człowieku. Dlatego nie powinien Pan handlować własnością społeczną z obcymi wywiadami.

– Przecież chciałem zainteresować tą sprawą Prezydenta, ale przez pół roku nie uzyskałem audiencji. Dlaczego teraz nagle wszystko się zmieniło? Skąd ten pośpiech?

– Wiemy, że węszą wokół tego obce wywiady, dlatego musimy być ostrożni, bo nie wiadomo, co z tego może wyniknąć. Może kolejna wojna światowa. Projektowana ustawa przewiduje dla Pana dożywotnią emeryturę w wysokości 2 tys. złotych.

– To nie jest dużo – stwierdził mędrzec.

– Ale przecież kupujemy kota w worku. Skąd wiadomo, że ta pańska prawda jest prawdziwa.

– Bo ona jest prawdą o człowieku.

– Byli już u nas różni oszuści i naciągacze – oczywiście profesorowie naukowcy. Jak Pan zagwarantuje uczciwość transakcji, skoro tylko Pan zna całą prawdę. Zgodzi się Pan na badanie wariografem.

– Tej prawdy nie jesteście w stanie wykryć wariografem. Albo bierzecie, albo nie! – wykrzyknął oburzony.

– Proszę się nie denerwować, bo jak my się zdenerwujemy, to będzie Pan śpiewał cienkim głosem.

– Co zaczynacie mi grozić, to gówno załatwicie. Nie będzie żadnej prawdy i tyle.

– My potrafimy wycisnąć z każdego całą prawdę.

– Chciał Pan powiedzieć, całą nieprawdę – zareplikował mędrzec.

– Prawdę czy nieprawdę, wyśpiewa Pan wszystko.

– Już raz mnie oskarżali o śpiewanie prawdy i nieprawdy, to nic nowego. Chyba będę musiał zabrać prawdę o człowieku ze sobą do grobu.

– Jak Pan chce, pański wybór.

– No to zakończmy to przedstawienie strzałem w potylicę. Mędrzec wstaje i odwraca się do drzwi. Major wyjmuje pistolet i strzela.

– No i problem mamy z głowy. Już nigdy nie dowiemy się prawdy o człowieku – stwierdza filozoficznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz