Naród nie jest historią, zaś
historia nie tworzy narodu, ona pokazuje jedynie dzieje danego narodu, jego
dokonania, zwycięstwa i klęski. Naród jest – naród musi być – żywą wspólnotą.
Liczy się zatem to, co naród jako wspólnota społeczna może dokonać dzisiaj. Nie
można żyć minioną historią, nie da się żyć przeszłością (dniem wczorajszym).
Wspólnota powstaje i żyje w bieżącym działaniu (we współdziałaniu). Dlatego dla
narodu – dla bytu narodowego – najważniejsze jest ciągłe współdziałanie. Tylko
w działaniu zdołamy osiągnąć jakiś dobrobyt, tylko poprzez działanie zdołamy
stworzyć dzieła kultury narodowej. Tutaj samo myślenie i roztrząsanie historii
niczego nie załatwia. Albo zachęci się ludzi do działania (przecież na
prowincji można spotkać wielu ludzi zaangażowanych w działalność społeczną),
albo poprzestaniemy na sferze marzeń i wspomnień.
Dlatego potrzebny jest szeroki
narodowy pragmatyzm. Nie żadne debaty lecz konkretne i realne działanie.
Zarówno na polu gospodarczym jak i kulturalnym. Po co mamy gonić bezsensowną
globalizację, może lepiej budować swoją narodową samodzielność i tożsamość.
Musimy wreszcie się otrząsnąć i zrozumieć, że najważniejsza jest dla nas
samodzielność i samorządność narodu. Dzięki temu zdołamy osiągnąć narodową
tożsamość, która pozwoli nam przetrwać te trudne czasy, tak jak to bywało w
przeszłości.
Tożsamość trzeba tworzyć na co
dzień. Tego nie załatwi za nas pamięć o dniach chwały lub klęski. Pamięć może
być dla nas nauczką. Pamięć powinna nam służyć do tego, żeby nie popełniać
minionych błędów. Jednak sama pamięć nie daje człowiekowi mocy do działania.
Bieżące działanie potrzebuje realnej siły i mocy sprawczej, a nie pamięci o
dawnych czynach. Tożsamość tworzy się i powstaje w teraźniejszym działaniu. To,
co było kiedyś, już przeminęło i nie powróci. Naród musi się zmierzyć z tym, co
mamy lub nie mamy obecnie. Ważna jest nasza obecna siła i zdolność do
działania. Polacy są narodem przedsiębiorczym. Chcą i potrafią działać.
Niestety dają tego dowody raczej na świecie niż w kraju.
Trzeba teraz zapytać, co
przeszkadza nam w działaniu oraz współdziałaniu w naszym kraju. Czy każdy musi
mieć rację w tym, co robi? Czy nie można się przyznać do błędów, jakie
popełniamy? Na pewno każdy zbłądził przynajmniej raz w swoim życiu. Jeżeli nie
przyznamy się do swoich błędów, to znaczy, że nie jesteśmy w stanie nauczyć się
czegoś. A może zwyczajnie nie chcemy, bo to za trudne. Dlaczego nie staramy się
wymagać najpierw od siebie, tylko wymagamy wszystkiego od innych. To wszystko
razem nie pozwala nam sprawnie działać. Do realnego działania trzeba mieć
czyste ręce i spokojną (uporządkowaną) głowę. Nie wolno się podniecać swoimi
własnymi pomysłami nie dostrzegając dokonań innych ludzi. Trzeba nieustannie
poszukiwać mądrzejszych od siebie, żeby móc się czegoś nauczyć. Nie wolno
poprzestawać na pozornych lub pozorowanych sukcesach. Stale trzeba iść do
przodu uważnie rozglądając się dokoła. Nie można zachwycać się hasłami – Polak potrafi – trzeba szukać dokonań – Polaku, co zrobiłeś dla Rodaków. Abyśmy
mogli powiedzieć z dumą – tego dokonał
Polak. Polska osiągnęła sukces (nareszcie!).
Jak pokazał Wojtyła w Osobie i czynie, tożsamość człowieka ,
czyli jego osobową podmiotowość, odkrywamy poprzez czyny. Czyny bowiem
ujawniają to, co w człowieku najważniejsze – jego osobę. Naród jest wspólnotą
osobowych wspólnot rodzinnych. Kardynał Wyszyński mówił po prostu o rodzinie
rodzin. Dla życia narodowego niezbędne jest działanie już na poziomie domu
rodzinnego (domu ojczystego). To współdziałanie w rodzinie, a dalej współpraca
wspólnot rodzinnych na gruncie lokalnym i regionalnym tworzy faktyczną
aktywność narodu. Musimy pamiętać, że naród nie powstaje na mocy instytucji
państwowych lub społecznych. Natomiast powstające instytucje muszą spełniać
rolę pomocniczą i usługową na rzecz aktywności społecznej, gospodarczej i
kulturalnej narodu. Polityczne pomysły stworzenia społeczeństwa
bezwspólnotowego (czyli bez rodziny i narodu) są po prostu zagrożeniem dla
ludzkości. To jest zamach na człowieka. Ponieważ człowieka oderwanego od więzów
wspólnotowych, czyli od relacji osobowych, a więc pozbawionego tego, co jest
istotą życia osobowego, takiego człowieka można zmanipulować i namówić do
najgorszych okrucieństw i zbrodni.
Przed zupełną degeneracją może
nas obronić jedynie trwały krąg wspólnotowy. Albo rodzina, gdzie panuje
moralność i rozwija się wychowanie moralne, albo Kościół jako wspólnota
religijna, gdzie króluje kult religijny, który daje człowiekowi bezpośrednią
łączność z Osobą Boską. Naszą osobę ożywia bowiem aktywność osobowa – moralność
i religijność. Osoba wyraża swoją tożsamość poprzez czyny moralne i religijne.
To te elementy kształtują naszą codzienną aktywność, kształtują naszą osobową
tożsamość.
Ta aktywność powinna znaleźć
przełożenie na wspólnotę narodową. Naród potrzebuje bowiem moralności i
religijności, ponieważ jest wspólnotą osobowych wspólnot. Naród nie jest
instytucją ani umową społeczną, dlatego nie można wykorzystywać kwestii i
sytuacji narodu w działalności politycznej (państwowej lub międzynarodowej).
Każdy naród musi mieć możliwość swobodnego rozwoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz