Heidegger pyta, „Co zwie się
myśleniem?” To pytanie wypowiedziane w tej formie prowadzi go do dalszych
rozważań – „Co wzywa nas do myślenia?” Na to ostatnie pytanie jest tylko jedna
prosta odpowiedź. Do myślenia wzywa nas po prostu Pierwszy Umysł Myślący. Tutaj
nie ma co wydziwiać. Nie ma też sensu odwoływać się do naszej rozumnej natury,
znamy bowiem tę naturę skojarzoną od zawsze z myśleniem. Tak naprawdę rozumna
natura (istota myśląca) w sensie duchowości wzywa nas do poznania umysłowego
oraz działania wolicjonalnego (na mocy woli). Dlatego nasza ludzka istota nie
nakłania nas wcale do myślenia. Myślenie pojawia się jako negacja realności, w
tym także jako negacja poznania umysłowego i działania wolitywnego (z woli).
Dopiero gdy człowiek zwątpił w swoje poznanie i działanie, Myślący Umysł mógł
wezwać go do myślenia. Tak się stało u Kartezjusz, ale wydaje się, że pierwszy
raz mogło to nastąpić już w raju.
W naszej naturalnej duchowości
nic nie jest w stanie spowodować ani wywołać myślenia. To nie natura czy istota
wzywa nas do myślenia, ponieważ myślenie nie jest dla człowieka czymś
naturalnym. Patrząc na to z perspektywy rozwoju biologicznego, czyli ewolucji,
należy stwierdzić, że myślenie nie mogło się rozwinąć w trakcie procesu
ewolucyjnego. Twierdzenie, że myślenie jest funkcją mózgu jest czymś śmiesznym
i bezsensownym. Myślenie mogło bowiem powstać tylko jako negacja realności.
Człowiek sam z siebie nie jest zdolny do takiej negacji. Negacja jest dziełem
Pierwszego Umysłu Myślącego, czyli Demona, który odrzucił realność. Tylko
dlatego, że człowiek uległ podszeptom Demona, mógł zacząć myśleć, żeby już
później kierować się myśleniem. W ten sposób zaczęła się technika i
cywilizacja. Odtąd człowiek zaczął gospodarzyć na tym świecie, odkrywając różne
możliwości techniczne lub artystyczne. To myślenie podpowiadało człowiekowi, że
może być panem i władcą tego świata. Ale było to już myślenie demonicznego
Księcia tego świata.
W naszym ludzkim myśleniu nie
przyzywamy swojej własnej istoty, lecz wzywamy samą istotę myślenia, czyli
negację realności, którą otrzymaliśmy w spadku po demonicznym Umyśle Myślącym.
Można przytoczyć tutaj fragment ze s. 94, który informuje nas, że nazywając coś
lub kogoś wzywamy to do nadejścia: „Nazywać coś – to: wzywać po imieniu.
Jeszcze bardziej źródłowo, nazywać – to: powołać do słowa. To, co tak
przywołane, stoi wtedy w zasięgu wezwania słowa. Przywołane zjawia się jako
wyistaczające się, które jako takie pozostaje ukryte, przekazane i pozwane we
wzywające słowo. W ten sposób pozwane, wezwane w wyistaczanie, zwie siebie.
Jest nazwane, ma nazwę. W nazywaniu to, co się wyistacza, zwiemy do nadejścia.
Dokąd? To trzeba rozważyć. W każdym razie wszelkie nazywanie i bycie-nazywanym
tylko dlatego jest dla nas obiegowym „zwaniem”, że samo nazywanie ze swej
istoty polega na właściwym zwaniu, na zwaniu-do-nadejścia, na wzywaniu, na
dozwalniu”. To, o czym pisze Heidegger dotyczy więc przyzywania czegoś
demonicznego. Analiza myślenia, jeśli przeprowadzić ją według zasad realności,
a nie zasad języka i myślenia, prowadzi wprost do demonicznego wezwania albo
przywołania Pierwszego Umysłu Myślącego. Nie wiadomo dlaczego Mistrz Heidegger
tego nie czuje, a może po prostu nie chce się z tym zdradzić. Demon myślenia
czyha na każdego filozofa i pojawia się zawsze tam, gdzie w grę wchodzi
myślenie. W całej okazałości zjawił się u Kartezjusza, ale u Heideggera też
daje znać o sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz