5.01.2016

Moje uwagi dotyczące lektur (Heidegger o myśleniu)



Heidegger pyta, „Co zwie się myśleniem?” To pytanie wypowiedziane w tej formie prowadzi go do dalszych rozważań – „Co wzywa nas do myślenia?” Na to ostatnie pytanie jest tylko jedna prosta odpowiedź. Do myślenia wzywa nas po prostu Pierwszy Umysł Myślący. Tutaj nie ma co wydziwiać. Nie ma też sensu odwoływać się do naszej rozumnej natury, znamy bowiem tę naturę skojarzoną od zawsze z myśleniem. Tak naprawdę rozumna natura (istota myśląca) w sensie duchowości wzywa nas do poznania umysłowego oraz działania wolicjonalnego (na mocy woli). Dlatego nasza ludzka istota nie nakłania nas wcale do myślenia. Myślenie pojawia się jako negacja realności, w tym także jako negacja poznania umysłowego i działania wolitywnego (z woli). Dopiero gdy człowiek zwątpił w swoje poznanie i działanie, Myślący Umysł mógł wezwać go do myślenia. Tak się stało u Kartezjusz, ale wydaje się, że pierwszy raz mogło to nastąpić już w raju.

W naszej naturalnej duchowości nic nie jest w stanie spowodować ani wywołać myślenia. To nie natura czy istota wzywa nas do myślenia, ponieważ myślenie nie jest dla człowieka czymś naturalnym. Patrząc na to z perspektywy rozwoju biologicznego, czyli ewolucji, należy stwierdzić, że myślenie nie mogło się rozwinąć w trakcie procesu ewolucyjnego. Twierdzenie, że myślenie jest funkcją mózgu jest czymś śmiesznym i bezsensownym. Myślenie mogło bowiem powstać tylko jako negacja realności. Człowiek sam z siebie nie jest zdolny do takiej negacji. Negacja jest dziełem Pierwszego Umysłu Myślącego, czyli Demona, który odrzucił realność. Tylko dlatego, że człowiek uległ podszeptom Demona, mógł zacząć myśleć, żeby już później kierować się myśleniem. W ten sposób zaczęła się technika i cywilizacja. Odtąd człowiek zaczął gospodarzyć na tym świecie, odkrywając różne możliwości techniczne lub artystyczne. To myślenie podpowiadało człowiekowi, że może być panem i władcą tego świata. Ale było to już myślenie demonicznego Księcia tego świata.

W naszym ludzkim myśleniu nie przyzywamy swojej własnej istoty, lecz wzywamy samą istotę myślenia, czyli negację realności, którą otrzymaliśmy w spadku po demonicznym Umyśle Myślącym. Można przytoczyć tutaj fragment ze s. 94, który informuje nas, że nazywając coś lub kogoś wzywamy to do nadejścia: „Nazywać coś – to: wzywać po imieniu. Jeszcze bardziej źródłowo, nazywać – to: powołać do słowa. To, co tak przywołane, stoi wtedy w zasięgu wezwania słowa. Przywołane zjawia się jako wyistaczające się, które jako takie pozostaje ukryte, przekazane i pozwane we wzywające słowo. W ten sposób pozwane, wezwane w wyistaczanie, zwie siebie. Jest nazwane, ma nazwę. W nazywaniu to, co się wyistacza, zwiemy do nadejścia. Dokąd? To trzeba rozważyć. W każdym razie wszelkie nazywanie i bycie-nazywanym tylko dlatego jest dla nas obiegowym „zwaniem”, że samo nazywanie ze swej istoty polega na właściwym zwaniu, na zwaniu-do-nadejścia, na wzywaniu, na dozwalniu”. To, o czym pisze Heidegger dotyczy więc przyzywania czegoś demonicznego. Analiza myślenia, jeśli przeprowadzić ją według zasad realności, a nie zasad języka i myślenia, prowadzi wprost do demonicznego wezwania albo przywołania Pierwszego Umysłu Myślącego. Nie wiadomo dlaczego Mistrz Heidegger tego nie czuje, a może po prostu nie chce się z tym zdradzić. Demon myślenia czyha na każdego filozofa i pojawia się zawsze tam, gdzie w grę wchodzi myślenie. W całej okazałości zjawił się u Kartezjusza, ale u Heideggera też daje znać o sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz