Niestety łatwiej jest namówić człowieka do
złego niż do dobrego. Łatwiej wymyślić każde kłamstwo i oszustwo niż poznać
prawdę. Tylko słowo niesie ze sobą prawdę. Ale to musi być żywe słowo prawdy.
Nasze dzisiejsze słowa utraciły już kompletnie moc prawdy. Dlatego powinniśmy
sięgnąć do samego źródła prawdy, czyli do Chrystusa. Tutaj potrzebne jest
wyznanie wiary (czyli Credo), a nie ludzkie myślenie jako cogito. Trzeba
na nowo uwierzyć w Słowo Boże, aby pozbyć się złego myślenia.
Dopóki
nie uznamy, że zasadą poznawalności (inteligencji) jest Słowo, dopóty nie
osiągniemy pełnej wiedzy, czyli mądrości. Źródłem wiedzy o człowieku jest
słowo. Słowo jest całościowym rozumieniem człowieka. Jest rozumieniem człowieka
w całości. Słowo daje nam zrozumienie powołania człowieka (czyli poznania celu
i kresu, ale również początku).
Rozumienie
nie jest myśleniem. Rozumienie nie jest także poznaniem empirycznym (czyli
zewnętrznym oglądem zmysłowym). Rozumienie jest oglądem wewnętrznym (czyli intellectio
lub intellectus). Rozumienie jest poznaniem wewnętrznych zasad i
przyczyn. Jest poznaniem wewnętrznej struktury bytu. Rozumienie jest poznaniem
nie tylko wewnętrznych składników, ale przede wszystkim jest poznaniem
zależności pomiędzy tymi składnikami. Jest poznaniem przyczyn i zasad, które
działają w bycie.
Możemy
więc nazwać rozumienie poznaniem przyczynowym. Jest to poznanie rzeczywistości
poprzez przyczyny i skutki. Może to być poznanie postępujące od strony skutków
ku przyczynom lub od strony przyczyn ku skutkom. Rozumienie jest zatem
poznaniem zależności przyczynowych, a nie tylko samych elementów składowych
(np. wymienienie składników jakiejś
substancji).
Rozumiemy
coś wtedy, gdy wiemy, co od czego zależy i od czego pochodzi. Rozumienie jest
poznaniem powiązań i zależności. Dla zrozumienia poszczególnych bytów
najważniejsze jest poznanie ich zależności przyczynowych oraz ich wewnętrznych
zasad i skutków, jakie one wywołują. Jest to zarazem poznanie hierarchii, jaką
tworzy rzeczywistość, czyli poznanie porządku – ordo, jak mówili
scholastycy. Jest to także poznanie wewnętrznej hierarchii w bycie, czyli
poznanie tego, co jest pierwsze i co jest zasadą (principium) oraz
poznanie wszystkich dalszych zależności i powiązań, czyli całej wewnętrznej
przyczynowości układu ontycznego. Dopiero wtedy możemy mówić o rozumieniu
danego bytu. To właśnie o to chodzi, gdy pytamy, kim jest człowiek. W
rozumieniu nie chodzi o samą definicję, jak postulowali różni filozofowie.
Rozumienie nie jest zdefiniowaniem rzeczy, chociaż arystotelesowska definicja
miała wskazywać na wewnętrzne składniki (czyli na formę i materię). Ale
określenie samych składników bytu nie daje nam jeszcze pełnego zrozumienia.
Skoro mamy definicję człowieka – zwierzę rozumne – to wskazujemy jedynie na dwa
różne elementy składowe, ale zupełnie nie wiemy, jaka zależność między nimi
zachodzi. Mówiąc wprost nie wiemy, jak się ma zwierzę do rozumności lub
rozumność do zwierzęcia, co jest pierwsze a co drugie. Dlatego u Arytotelesa
powstawał poważny problem z rozumną duszą, gdyż nie było wiadomo, skąd ona tak
naprawdę się bierze. Stąd Arabowie w swoich interpretacjach wprowadzili jeden
intelekt czynny dla całej ludzkości (dla wszystkich ludzi).
Rozumienie
musi więc pokazywać i wyjaśniać wzajemne zależności. Dopiero wówczas możemy
powiedzieć, że coś rozumiemy. Właśnie rozumienie daje nam możliwość
wyjaśnienia. Dzięki niemu możemy wyjaśnić działania różnych bytów, a zwłaszcza
działania zawartych w nich władz, czyli zdolności do działania. Dlatego
jesteśmy w stanie powiedzieć, skąd się biorą różne działania i cała aktywność
bytu.
Wiedza
filozoficzna od początku zamierzała korzystać z rozumienia rzeczywistości.
Filozofia zaczęła bowiem od objaśniania zasad i przyczyn (gr. arche – archai).
Od razu więc sięgała do rozumienia nie zdając sobie z tego sprawy. Nie nazywano
więc filozofowania rozumieniem. Tradycja filozoficznego poznania i rozumienia
rzeczywistości przetrwała do czasów nowożytnych, gdy pojawiła się teoria wiedzy
opisowej. Wiedza naukowa stała się empiryczna. Oparcie wiedzy na doświadczeniu
zmysłowym pozbawiło ją rozumienia (oglądu rozumiejącego). Okazało się, że można
jedynie oglądać rzeczywistość z zewnątrz i opisywać fakty. Toteż pojęcie faktu
miało zastąpić dotychczasową kategorię substancji, której nie dało się odnaleźć
w doświadczeniu zmysłowym. Ale nowa kategoria faktu stała się tak samo tworem
wymyślonym, jakim była substancja – jak uważano.
Zjawił
się ten sam problem, czy fakt jest czymś realnym, czy tylko czymś ujętym
poznawczo, np. jakimś Kantowskim zjawiskiem. Kant uważał, że to nasze myślenie
dokonuje scalenia wrażeń lub wyobrażeń tworząc w ten sposób przedmiot poznania.
Zatem ujęcie jakiegoś zjawiska lub faktu w jedno określone pojęcie (np. deszcz)
jest tylko działaniem poznawczym. Kant sformułował tezę, że podmiot myślący
warunkuje przedmiot, czyli że myśl tworzy przedmioty naszej wiedzy (myślenie
tworzy fakty lub zjawiska). Dlatego myślenie stało się głównym i podstawowym
warunkiem poznania naukowego. Bez myślenie nie byłoby według Kanta poznania.
Myślenie stało się w ten sposób zasadą poznawalności. Powiemy zatem, że wygrało
batalię poznawczą z rozumieniem. Odtąd już myślenie rządzi poznaniem, a
rozumienie przestało być w ogóle potrzebne.
Kant
był zafascynowany Newtonowską fizyką. Zainteresował go fakt, że doświadczenie
zmysłowe (jako coś zewnętrznego) można ująć w kategorie matematyczne (czyli we
wzory matematyczne). Jak to jest w ogóle możliwe? Kant pytał, jak są możliwe
sądy syntetyczne a priori? Jak to się dzieje, że matematyka może
opisywać fakty i wydarzenia fizyczne poznawane doświadczalnie (czyli a
posteriori)? Przecież matematyka uchodziła do tej pory za wiedzą czysto
rozumową. Wydaje się, że właśnie dlatego zasadniczą rolę w tworzeniu przedmiotu
zjawiskowego Kant przypisał myśleniu, uznając, że to nasze myślenie dokonuje
syntezy i tworzy jeden przedmiot z danych zmysłowych (z wyobrażeń).
Można
powiedzieć, że Newtonowskie myślenie określiło i zbudowało nasz współczesny
świat. Czy to dobrze, czy źle, nie wiadomo. Można się o to spierać w
nieskończoność. Na to pytanie każdy z nas musi sobie sam odpowiedzieć. To
myślenie pozwoliło nam odkryć zupełnie nowe możliwości. Czy jednak ukazało nam
choć odrobinę więcej rzeczywistości? Mogliśmy polecieć w kosmos, na Księżyc.
Ale powraca nieustannie stare pytanie, czy dzięki temu człowiek stał się choć
odrobinę lepszy?
Na
koniec stajemy znowu przed ważnym dylematem. Co jest zasadą poznawalności – czy
słowo, czy myślenie? Słowo musimy przyjąć z zewnątrz, zaś myślenie wydaje się
być czymś jak najbardziej wewnętrznym. Kant sądził, że myślenie jest czymś
całkowicie apriorycznym oraz autonomicznym. Skoro myślenie tak znakomicie
ustala prawa fizyki, to z pewnością może także ustalić prawa moralne. Kantowska
etyka chciała oddać zasady moralne pod rządy myślenia i rozumu. Chyba jej się
udało. To oznaczało, że rozum posiada wolność stanowienia praw moralnych,
byleby spełniały kryterium powszechności, czyli były prawami ogólnymi lub
powszechnymi (jak w fizyce). W ten sposób Kant postawił u podstaw moralności
wolność myślenia. Co więcej, myślenia ogólnego. Natomiast wola została
sprowadzona do roli służącej lub niewolnicy, która wykonuje posłusznie
polecenia myślącego rozumu.
Tak
pojmowana wolność myślenia nie może być zasadą poznawalności. Zasada nie może
bowiem być wolnością, gdyż wolność znosi wszelkie zasady. Wolność myślenia
czyni nasze poznanie i działanie czymś zupełnie dowolnym. Aby poznanie było
poznaniem, a działanie działaniem, muszą mieć punkt oparcia lub zaczepienia.
Zarówno poznanie jak i działanie muszą
mieć realne podstawy i zasady.
Zasadą
poznania powinna być prawda, a zasadą działania dobro. Ale realna prawda
występuje w bycie. Jak zatem przenieść ją do naszej władzy poznawczej, czyli do
rozumu (intelektu). Otóż prawdę udostępnia rozumowi słowo, które jest nośnikiem
prawdy. To właśnie słowo przynosi nam prawdę dostępną dla rozumu. Słowo daje
nam bowiem rozumienie tego, co realne. Rozumiemy więc bytową prawdę dzięki
obecności słowa prawdy w naszej władzy poznawczej. Dlatego słowo prawdy staje
się zasadą poznawalności, czyli zasadą działania naszego rozumu. Rozum
obdarzony słowem jest w stanie zaakceptować prawdę tego, co realne. Myślenie
tego nie potrafi. Dlatego taki rozum staje się rozumem uznającym prawdę, czyli
rozumem wierzącym. Tylko wierzący rozum może poznać prawdę.
Wydaje
się, że Kant odebrał woli wolność i obdarzył nią myślenie rozumu. Chciał
stworzyć rozum samorządny i niezależny. Rozum autonomiczny. Ten Kantowski rozum
przejął dotychczasową charakterystykę woli. Teologia chrześcijańska
przypisywała wolność woli tworząc pojęcie wolnej woli (liberum arbitrium
– właściwie wolnej decyzji). W swojej metafizyce moralności Kant jednym
posunięciem zabrał wolność woli, ponieważ ma być ona posłuszna rozumowi, a dał
wolność rozumowi. Tym samym zbudował poznawczy liberalizm kładąc podwaliny pod
wolność myślenia. Chyba nie zdawał sobie do końca z tego sprawy.
Wolność
myślenia nie może być warunkiem lub zasadą poznawalności. Zasadą nie może być
czysta możliwość, jaką stanowi ludzka wolność. Taka zasada musi być czymś
realnym. Musi być realną aktywnością. To musi być moc poznawcza. Moc poznawczą
posiada właśnie słowo. Słowo dysponuje bowiem mocą poznawczą prawdy, gdyż jest
poznawczym skutkiem prawdy. Dlatego słowo może być mocą i zasadą poznawczą.
Słowo daje nam realistyczne poznanie, czyli rozumienie rzeczywistości.
Natomiast wolność myślenia stwarza jedynie nieokreślone możliwości, ale nie
daje realnego efektu. Wolność myślenia umożliwia jedynie samo myślenie, ale
pomyśleć możemy wszystko – to, co jest i to, czego nie ma. Takie dowolne
myślenie tworzy zupełnie dowolne poglądy, jednak wielość dowolnych poglądów nie
stanowi jeszcze poznania prawdy. Prawda jest jedna i nie da się z niej zrobić
wielości poglądów. Wielość poglądów prowadzi do zagubienia prawdy, a
ostatecznie do jej odrzucenia.
To
właśnie dzisiejsza poprawność (polityczna) zastąpiła prawdę. Poprawność każe
nam tolerować wszystkie wyrażone poglądy, a tym samym odrzuca jedną prawdę.
Dlatego poprawność opowiada się za tolerancją błędów i wypaczeń, a nie za
uznaniem prawdy. Mówiąc inaczej próbuje się dzisiaj przedstawić tolerancję jako
prawdę. A to jest nieporozumienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz