3.12.2015

Rozważania wokół myślenia (6)



Niestety łatwiej jest namówić człowieka do złego niż do dobrego. Łatwiej wymyślić każde kłamstwo i oszustwo niż poznać prawdę. Tylko słowo niesie ze sobą prawdę. Ale to musi być żywe słowo prawdy. Nasze dzisiejsze słowa utraciły już kompletnie moc prawdy. Dlatego powinniśmy sięgnąć do samego źródła prawdy, czyli do Chrystusa. Tutaj potrzebne jest wyznanie wiary (czyli Credo), a nie ludzkie myślenie jako cogito. Trzeba na nowo uwierzyć w Słowo Boże, aby pozbyć się złego myślenia.


Dopóki nie uznamy, że zasadą poznawalności (inteligencji) jest Słowo, dopóty nie osiągniemy pełnej wiedzy, czyli mądrości. Źródłem wiedzy o człowieku jest słowo. Słowo jest całościowym rozumieniem człowieka. Jest rozumieniem człowieka w całości. Słowo daje nam zrozumienie powołania człowieka (czyli poznania celu i kresu, ale również początku).


Rozumienie nie jest myśleniem. Rozumienie nie jest także poznaniem empirycznym (czyli zewnętrznym oglądem zmysłowym). Rozumienie jest oglądem wewnętrznym (czyli intellectio lub intellectus). Rozumienie jest poznaniem wewnętrznych zasad i przyczyn. Jest poznaniem wewnętrznej struktury bytu. Rozumienie jest poznaniem nie tylko wewnętrznych składników, ale przede wszystkim jest poznaniem zależności pomiędzy tymi składnikami. Jest poznaniem przyczyn i zasad, które działają w bycie.


Możemy więc nazwać rozumienie poznaniem przyczynowym. Jest to poznanie rzeczywistości poprzez przyczyny i skutki. Może to być poznanie postępujące od strony skutków ku przyczynom lub od strony przyczyn ku skutkom. Rozumienie jest zatem poznaniem zależności przyczynowych, a nie tylko samych elementów składowych (np. wymienienie składników jakiejś  substancji).


Rozumiemy coś wtedy, gdy wiemy, co od czego zależy i od czego pochodzi. Rozumienie jest poznaniem powiązań i zależności. Dla zrozumienia poszczególnych bytów najważniejsze jest poznanie ich zależności przyczynowych oraz ich wewnętrznych zasad i skutków, jakie one wywołują. Jest to zarazem poznanie hierarchii, jaką tworzy rzeczywistość, czyli poznanie porządku – ordo, jak mówili scholastycy. Jest to także poznanie wewnętrznej hierarchii w bycie, czyli poznanie tego, co jest pierwsze i co jest zasadą (principium) oraz poznanie wszystkich dalszych zależności i powiązań, czyli całej wewnętrznej przyczynowości układu ontycznego. Dopiero wtedy możemy mówić o rozumieniu danego bytu. To właśnie o to chodzi, gdy pytamy, kim jest człowiek. W rozumieniu nie chodzi o samą definicję, jak postulowali różni filozofowie. Rozumienie nie jest zdefiniowaniem rzeczy, chociaż arystotelesowska definicja miała wskazywać na wewnętrzne składniki (czyli na formę i materię). Ale określenie samych składników bytu nie daje nam jeszcze pełnego zrozumienia. Skoro mamy definicję człowieka – zwierzę rozumne – to wskazujemy jedynie na dwa różne elementy składowe, ale zupełnie nie wiemy, jaka zależność między nimi zachodzi. Mówiąc wprost nie wiemy, jak się ma zwierzę do rozumności lub rozumność do zwierzęcia, co jest pierwsze a co drugie. Dlatego u Arytotelesa powstawał poważny problem z rozumną duszą, gdyż nie było wiadomo, skąd ona tak naprawdę się bierze. Stąd Arabowie w swoich interpretacjach wprowadzili jeden intelekt czynny dla całej ludzkości (dla wszystkich ludzi).


Rozumienie musi więc pokazywać i wyjaśniać wzajemne zależności. Dopiero wówczas możemy powiedzieć, że coś rozumiemy. Właśnie rozumienie daje nam możliwość wyjaśnienia. Dzięki niemu możemy wyjaśnić działania różnych bytów, a zwłaszcza działania zawartych w nich władz, czyli zdolności do działania. Dlatego jesteśmy w stanie powiedzieć, skąd się biorą różne działania i cała aktywność bytu.


Wiedza filozoficzna od początku zamierzała korzystać z rozumienia rzeczywistości. Filozofia zaczęła bowiem od objaśniania zasad i przyczyn (gr. archearchai). Od razu więc sięgała do rozumienia nie zdając sobie z tego sprawy. Nie nazywano więc filozofowania rozumieniem. Tradycja filozoficznego poznania i rozumienia rzeczywistości przetrwała do czasów nowożytnych, gdy pojawiła się teoria wiedzy opisowej. Wiedza naukowa stała się empiryczna. Oparcie wiedzy na doświadczeniu zmysłowym pozbawiło ją rozumienia (oglądu rozumiejącego). Okazało się, że można jedynie oglądać rzeczywistość z zewnątrz i opisywać fakty. Toteż pojęcie faktu miało zastąpić dotychczasową kategorię substancji, której nie dało się odnaleźć w doświadczeniu zmysłowym. Ale nowa kategoria faktu stała się tak samo tworem wymyślonym, jakim była substancja – jak uważano.


Zjawił się ten sam problem, czy fakt jest czymś realnym, czy tylko czymś ujętym poznawczo, np. jakimś Kantowskim zjawiskiem. Kant uważał, że to nasze myślenie dokonuje scalenia wrażeń lub wyobrażeń tworząc w ten sposób przedmiot poznania. Zatem ujęcie jakiegoś zjawiska lub faktu w jedno określone pojęcie (np. deszcz) jest tylko działaniem poznawczym. Kant sformułował tezę, że podmiot myślący warunkuje przedmiot, czyli że myśl tworzy przedmioty naszej wiedzy (myślenie tworzy fakty lub zjawiska). Dlatego myślenie stało się głównym i podstawowym warunkiem poznania naukowego. Bez myślenie nie byłoby według Kanta poznania. Myślenie stało się w ten sposób zasadą poznawalności. Powiemy zatem, że wygrało batalię poznawczą z rozumieniem. Odtąd już myślenie rządzi poznaniem, a rozumienie przestało być w ogóle potrzebne.


Kant był zafascynowany Newtonowską fizyką. Zainteresował go fakt, że doświadczenie zmysłowe (jako coś zewnętrznego) można ująć w kategorie matematyczne (czyli we wzory matematyczne). Jak to jest w ogóle możliwe? Kant pytał, jak są możliwe sądy syntetyczne a priori? Jak to się dzieje, że matematyka może opisywać fakty i wydarzenia fizyczne poznawane doświadczalnie (czyli a posteriori)? Przecież matematyka uchodziła do tej pory za wiedzą czysto rozumową. Wydaje się, że właśnie dlatego zasadniczą rolę w tworzeniu przedmiotu zjawiskowego Kant przypisał myśleniu, uznając, że to nasze myślenie dokonuje syntezy i tworzy jeden przedmiot z danych zmysłowych (z wyobrażeń).


Można powiedzieć, że Newtonowskie myślenie określiło i zbudowało nasz współczesny świat. Czy to dobrze, czy źle, nie wiadomo. Można się o to spierać w nieskończoność. Na to pytanie każdy z nas musi sobie sam odpowiedzieć. To myślenie pozwoliło nam odkryć zupełnie nowe możliwości. Czy jednak ukazało nam choć odrobinę więcej rzeczywistości? Mogliśmy polecieć w kosmos, na Księżyc. Ale powraca nieustannie stare pytanie, czy dzięki temu człowiek stał się choć odrobinę lepszy?


Na koniec stajemy znowu przed ważnym dylematem. Co jest zasadą poznawalności – czy słowo, czy myślenie? Słowo musimy przyjąć z zewnątrz, zaś myślenie wydaje się być czymś jak najbardziej wewnętrznym. Kant sądził, że myślenie jest czymś całkowicie apriorycznym oraz autonomicznym. Skoro myślenie tak znakomicie ustala prawa fizyki, to z pewnością może także ustalić prawa moralne. Kantowska etyka chciała oddać zasady moralne pod rządy myślenia i rozumu. Chyba jej się udało. To oznaczało, że rozum posiada wolność stanowienia praw moralnych, byleby spełniały kryterium powszechności, czyli były prawami ogólnymi lub powszechnymi (jak w fizyce). W ten sposób Kant postawił u podstaw moralności wolność myślenia. Co więcej, myślenia ogólnego. Natomiast wola została sprowadzona do roli służącej lub niewolnicy, która wykonuje posłusznie polecenia myślącego rozumu.


Tak pojmowana wolność myślenia nie może być zasadą poznawalności. Zasada nie może bowiem być wolnością, gdyż wolność znosi wszelkie zasady. Wolność myślenia czyni nasze poznanie i działanie czymś zupełnie dowolnym. Aby poznanie było poznaniem, a działanie działaniem, muszą mieć punkt oparcia lub zaczepienia. Zarówno poznanie  jak i działanie muszą mieć realne podstawy i zasady.


Zasadą poznania powinna być prawda, a zasadą działania dobro. Ale realna prawda występuje w bycie. Jak zatem przenieść ją do naszej władzy poznawczej, czyli do rozumu (intelektu). Otóż prawdę udostępnia rozumowi słowo, które jest nośnikiem prawdy. To właśnie słowo przynosi nam prawdę dostępną dla rozumu. Słowo daje nam bowiem rozumienie tego, co realne. Rozumiemy więc bytową prawdę dzięki obecności słowa prawdy w naszej władzy poznawczej. Dlatego słowo prawdy staje się zasadą poznawalności, czyli zasadą działania naszego rozumu. Rozum obdarzony słowem jest w stanie zaakceptować prawdę tego, co realne. Myślenie tego nie potrafi. Dlatego taki rozum staje się rozumem uznającym prawdę, czyli rozumem wierzącym. Tylko wierzący rozum może poznać prawdę.

Wydaje się, że Kant odebrał woli wolność i obdarzył nią myślenie rozumu. Chciał stworzyć rozum samorządny i niezależny. Rozum autonomiczny. Ten Kantowski rozum przejął dotychczasową charakterystykę woli. Teologia chrześcijańska przypisywała wolność woli tworząc pojęcie wolnej woli (liberum arbitrium – właściwie wolnej decyzji). W swojej metafizyce moralności Kant jednym posunięciem zabrał wolność woli, ponieważ ma być ona posłuszna rozumowi, a dał wolność rozumowi. Tym samym zbudował poznawczy liberalizm kładąc podwaliny pod wolność myślenia. Chyba nie zdawał sobie do końca z tego sprawy.


Wolność myślenia nie może być warunkiem lub zasadą poznawalności. Zasadą nie może być czysta możliwość, jaką stanowi ludzka wolność. Taka zasada musi być czymś realnym. Musi być realną aktywnością. To musi być moc poznawcza. Moc poznawczą posiada właśnie słowo. Słowo dysponuje bowiem mocą poznawczą prawdy, gdyż jest poznawczym skutkiem prawdy. Dlatego słowo może być mocą i zasadą poznawczą. Słowo daje nam realistyczne poznanie, czyli rozumienie rzeczywistości. Natomiast wolność myślenia stwarza jedynie nieokreślone możliwości, ale nie daje realnego efektu. Wolność myślenia umożliwia jedynie samo myślenie, ale pomyśleć możemy wszystko – to, co jest i to, czego nie ma. Takie dowolne myślenie tworzy zupełnie dowolne poglądy, jednak wielość dowolnych poglądów nie stanowi jeszcze poznania prawdy. Prawda jest jedna i nie da się z niej zrobić wielości poglądów. Wielość poglądów prowadzi do zagubienia prawdy, a ostatecznie do jej odrzucenia.


To właśnie dzisiejsza poprawność (polityczna) zastąpiła prawdę. Poprawność każe nam tolerować wszystkie wyrażone poglądy, a tym samym odrzuca jedną prawdę. Dlatego poprawność opowiada się za tolerancją błędów i wypaczeń, a nie za uznaniem prawdy. Mówiąc inaczej próbuje się dzisiaj przedstawić tolerancję jako prawdę. A to jest nieporozumienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz