18.10.2014

Kategoria ludzkiej natury



Kategoria ludzkiej natury używana powszechnie w filozofii człowieka nie ogarnia całej realnej bytowości człowieka. Natura oznacza jedynie bezpośrednią podmiotowość ludzkiego działania. Oznacza więc to, co pozwala człowiekowi działać w sposób naturalny. W pojęciu natury chodzi więc o duszę i ciało, a konkretnie o władze i zdolności zarówno duchowe jak i cielesne. Człowiek działa bowiem przy pomocy władz duchowych i cielesnych.

Otóż filozofia Arystotelesa sprowadzała całą bytową realność człowieka do kategorii istoty lub natury. Natura oznaczała istotę w działaniu, czyli już działającą istotę. Arystoteles opisał istotę, a w konsekwencji również  naturę, poprzez pojęcia formy i materii. Dusza była dla niego formą ciała. Tak więc to dusza miała kształtować ludzkie ciało. Dusza była pojmowana jako zasada ruchu, a w następstwie także jako zasada działania człowieka lub zasada ludzkiego działania (czyli działania właściwego człowiekowi). Toteż przedstawiona przez Arystotelesa koncepcja człowieka miała jak najbardziej naturalistyczny charakter. Potwierdzeniem tego jest jego definicja człowieka jako rozumnego zwierzęcia (animal rationale). Według Arystotelesa w człowieku nie ma niczego nienaturalnego, czyli nadprzyrodzonego, gdyż w człowieku działa jedynie natura, chociaż szczególnego rodzaju, bo rozumna. Mistrz odrzucił tezę Platona, że rozumność człowieka ma jakieś nadprzyrodzone pochodzenie.

Czy jednak tak naturalistycznie rozumiana natura jest w stanie wyjaśnić nam w człowieku wszystko? Większości filozofów wydaje się, że tak. Trzeba jednak uznać, że takie postawienie sprawy pachnie poważnym redukcjonizmem. Mieliśmy już próby zredukowania człowieka do sfery cielesnej lub materialnej. Mieliśmy też próby redukcji do samej duchowości. Lecz skoro człowiek posiada jako swoją naturę – duszę i ciało, i jeżeli nie można sprowadzać jednego do drugiego, to należy przyjąć, że ten dualizm natury wymaga jakiejś wyższej jednorodnej podstawy. Nie wystarczy samo połączenie duszy z ciałem przez zewnętrzną przyczynę. Aby w ludzkim bycie utrzymała się jedność duszy i ciała, konieczny jest element jednoczący taki naturalny dualizm. Jednak sama filozofia nie byłą w stanie doszukać się takiego elementu lub składnika. Dopiero teologia otworzyła tutaj nowe pole rozważań wskazując na osobę jako prawdziwą realność człowieka. Okazało się, że filozofia przez dłuższy czas nie potrafiła do końca wykorzystać wskazań teologicznych dotyczących człowieka.

Pierwszym filozofem, który zasłużył się na tym polu był Tomasz z Akwinu. Zaś kolejnymi filozofami, którzy popchnęli teorię osoby do przodu, stali się polscy tomiści z Lublina (KUL) – Wojtyła, Gogacz, Styczeń.

Tomasz w swojej teorii bytu wprowadził nowy element w postaci aktu istnienia. Uznał bowiem, że istota złożona z formy i materii musi być urealniona przez dodatkowy czynnik, czyli właśnie akt istnienia. Każdy realny byt jest czymś, co istnieje. Istota oznacza, że byt jest czymś (oznacza to, jaki jest byt), natomiast jego realne istnienie sprawia wewnętrzny akt istnienia. Istnienie oznacza więc, że byt istnieje realnie, a nie jest tylko jakąś idealną treścią (np. czymś pomyślanym).

Dzięki tej Tomaszowej koncepcji bytu złożonego z istnienia i istoty ów dualizm natury otrzymał silny fundament realności. A przez to tym, co w bycie (w realnym bycie) najważniejsze, stało się istnienie urealniające istotową możność. Tym samym w systemie tomistycznym filozofia na powrót spotkała się z teologią przede wszystkim w rozumieniu Boga jako Czystego Istnienia, który mógł sprawiać realne byty złożone już z istnienia i istoty (jako aktu i możności). Dlatego okazało się, że Bóg nie sprawia bezpośrednio ludzkiej natury (duszy i ciała), lecz sprawia bezpośrednio istnienie jako fundament natury. W przypadku człowieka Bóg stwarza więc istnienie bytu ludzkiego (o którym Wojtyła powie, że to jest osobowe istnienie człowieka), natomiast wyposażenie istotowe zostaje dokomponowane przy udziale przyczyn drugorzędnych, czyli wtórych.

Trzeba przypomnieć, że już Ryszard ze św. Wiktora podejmując próbę zdefiniowania ludzkiej osoby nazwał ją nieprzekazywalną egzystencją (łac. incommunicabilis existentia). Później mówiono o osobie modus essendi. To pokazuje, że dopatrywano się osobowego charakteru człowieka gdzieś na poziomie istnienia. Jednak dopiero Wojtyła zaczął mówić o osobowym istnieniu człowieka, a nawet o osobowej podmiotowości istnienia. Odwołując się do tych stwierdzeń możemy przyjąć, że to osoba ludzka stanowi najgłębszy fundament dla dualizmu duszy i ciała. Co więcej, należy uznać, że Bóg stwarza wprost osobę, a nie duszę człowieka. Dusza jest bowiem przyczynowana przez aktywność osoby (a konkretnie przez aktywność własności transcendentalnych istnienia). To właśnie Gogacz przypisał własności transcendentalne bezpośrednio istnieniu, a nie całemu bytowi, jak uważano w średniowiecznej scholastyce. Dopełnieniem problematyki osoby jest następnie teoria relacji osobowych sformułowana przez Gogacza (zob. …), które doskonale wyrażają i pokazują podmiotowy (w sensie sprawczym) charakter osoby człowieka.

To wszystko razem pozwala na nowo przemyśleć i przeanalizować stanowisko i pozycję natury w człowieku. Natura traci więc charakter samodzielnej podmiotowości sprawczej i staje się wyłącznie podmiotowością działania (dokładnie zewnętrznego działania człowieka). Natomiast za to, co dzieje się w samym człowieku odpowiada jego osoba jako realna i aktywna podmiotowość istnienia (czyli jako aktywny podmiot sprawczy). Człowiek działa dzięki naturze albo raczej poprzez naturę, ale działa na mocy osobowej aktywności (Wojtyła przypominał formułę – operari sequitur esse). Natura daje więc tylko możliwość działania (czyli zdolność i możność działania). Natomiast aktywną moc sprawczą posiada osoba ludzka. Posiada taką moc z racji bezpośredniego kontaktu z Bogiem jako Doskonałym Istnieniem (Pełnią Istnienia, czyli również pełnią mocy sprawczej). Tylko Bóg ma moc stwarzania bytów osobowych i właśnie On stwarza takie byty. Dlatego z racji pełni mocy sprawczej nazywany jest Wszechmocnym.

W pewnym momencie, jak podpowiada nam teologia – już na początku, natura oderwała się i odcięła od osoby (od osobowej aktywności) uzyskując w zamian wolność działania. Ta wolność okazała się być jedynie możnością czy możliwością. Odtąd natura mogła działać albo dobrze, albo źle. To znaczy, że nadal mogła służyć człowiekowi dla spełnienia życia, lecz mogła również sprzeciwić się człowiekowi, po to żeby go zniszczyć. Dotyczyło to przede wszystkim sfery duchowej, która zdobywając wolność (możliwość myślenia i możliwość wyboru) zaczęła na nowo kształtować człowieka. A tak naprawdę to człowiek zaczął od nowa kształtować świat wokół siebie, bo wydawało mu się i nadal wydaje, że w ten sposób rozwija samego siebie. Dzięki temu człowiek stworzył swój własny świat kultury i techniki, który wyraża oderwanie się człowieka od przyrody w wolności działania. Niestety ludzka wolność działania objawia się zarówno w twórczości kulturalnej jak i w technice wojennej nastawionej na niszczenie własnych dokonań. Wojna tak samo jak pokój jest tworem człowieka zależnie od tego, czy wybiera on dobro, czy zło. Widzimy więc, że człowiek jest zdolny zarówno do szczytnych aktów poświęcenia i miłosierdzia, jak i do różnych aktów zbrodniczych.

Dlatego człowiek musi powrócić do osobowej aktywności, żeby obronić własną realność przed zakusami wolności działania samowolnej natury. Duchowa natura człowieka powinna zostać poddana aktywności osoby. To znaczy, że władze duchowe muszą przyjąć osobowe akty kontemplacji, sumienia i upodobania. Dopiero wówczas władze duchowe zdołają odzyskać realne zasady działania w postaci słowa prawdy, czynu dobra oraz przeżycia piękna. Tylko takie zasady są w stanie uaktywnić duchową możność człowieka. Inaczej nasze władze duchowe będą tworzyły jedynie jakieś możliwości – czyli możliwe sposoby działania a nie rzeczywiste działania, które dotyczą realności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz