Zasadami moralności są prawda,
dobro i piękno. Polityka nigdy nie będzie się odwoływała do zasad moralnych.
Ona co najwyżej może się odwoływać do zasad etycznych. To znaczy, że polityka
powinna się kierować zasadami sprawiedliwości i roztropności (mądrości
życiowej). Takie postulaty sformułowali już greccy filozofowie, a później
rozwinęli je rzymscy prawnicy. Zasady mądrości i sprawiedliwości przyświecały
wszystkim długotrwałym rządom.
Ludzie i obywatele w różnych
epokach zdawali sobie sprawę, że należy znaleźć człowieka mądrego i
sprawiedliwego, który będzie nimi rządził. Najczęściej wybierano takiego
człowieka na króla, który tworzył potęgę swojego narodu. Ale kiedy rządy
królewskie przybierały charakter dynastyczny, wtedy sprawy polityczne zaczęły
się komplikować. Żeby ratować instytucję króla (przecież powstała teza, że
władza pochodzi od Boga) stworzono ideał władcy oświeconego, który zawczasu
miał być przygotowany do sprawowania rządów w państwie.
Natomiast starożytni Grecy i
Rzymianie większy nacisk kładli na rolę prawa. Według nich to właśnie prawo
powinno stać na straży porządku społecznego i politycznego. Starożytni sądzili
bowiem, że najprościej jest przelać sprawiedliwość i mądrość na przepisy
prawne. Wierzyli również, że prawo stworzone na zasadach sprawiedliwości i
mądrości będzie w stanie ochronić obywateli przed nadużyciami władzy.
Porządkiem politycznym miało rządzić prawo i sprawiedliwość. A jednak nie
zawsze się to udawało. Można postawić pytanie – dlaczego? Dlaczego władza tak
szybko i tak bardzo korumpuje ludzi? Dlaczego do głosu dochodzą różne
zbrodnicze instynkty – zawiść i nienawiść? Czy człowiek jest naprawdę zły w
swej naturze, jak twierdzili późniejsi filozofowie? Gdzie w człowieku kryje się
zło, które popycha go do zbrodni i przestępstw, do krzywdy i bezprawia?
Jeżeli uznamy, że zła jest ludzka
natura, to trzeba zapytać, skąd się brały te różne koncepcje etyczne wskazujące
na mądrość i sprawiedliwość? Przecież są dziełem człowieka i jego rozumnej
natury. Jeśli z kolei ludzka natura jest dobra, to skąd się biorą ludzkie
krzywdy i zbrodnie? Markiz de Sade uznał na przykład, że zbrodnia jest dla
człowieka czymś naturalnym.
Otóż filozofia stawiała tutaj na
wiedzę i edukację człowieka-obywatela. Już w czasach greckiej demokracji
dostrzeżono, że w sprawach publicznych (czytaj politycznych) konieczna jest
wiedza o człowieku i jego postępowaniu. Stąd zaczęły powstawać szkoły
filozoficzne i etyczne. Historia dowiodła, że to jest rozwiązanie potrzebne i
sensowne. W dzisiejszej demokracji mamy powszechne szkolnictwo. Czy jednak nie
zagubiliśmy gdzieś głównego przesłania i zadania, jakie stało przed obywatelską
edukacją – odpowiednie wychowanie człowieka do mądrości i sprawiedliwości.
Dzisiaj postawiono na kształcenie zawodowe, natomiast wychowanie
społeczno-polityczne odeszło w zapomnienie. Co najwyżej z okazji jakiejś
rocznicy przypominamy sobie o wychowaniu patriotycznym, a więc właśnie
politycznym. Co zatem należy z tym zrobić?
Grecy stawiali na wiedzę. Dla
nich wiedza była zrozumieniem tego, co jest. Wiedza była rozumieniem realności.
Grecy sądzili, że na podstawie wiedzy o rzeczywistości (o świecie i o
człowieku) można rozwijać słuszne i odpowiednie dla człowieka działanie, czyli
działanie etyczne. Uważali, że nie da się prawidłowo działać bez poznania i
rozumienia rzeczywistości. Jednak szybko zdano sobie sprawę, że wiedza to nie
wszystko. Do działania potrzebna jest dodatkowa siła. Coś, co by napędzało to
działanie. Dlatego grecka etyka ogniskuje się wokół pojęcia cnoty (arete – jako
gotowość i dzielność potrzebna do działania). Arystoteles twierdził, że taką
cnotę i dzielność nabywamy poprzez powtarzanie właściwego działania.
Człowiekiem sprawiedliwym nie
jest ten, kto wie, czym jest sprawiedliwość (jak sądził Sokrates), lecz ten,
kto podejmuje sprawiedliwe działania. Tak więc dzielność postępowania tworzy
się w działaniu. Nie ma cnoty bez działania. A to oznaczało, iż cnoty etyczne
powstają w działaniu a nie na podstawie wiedzy. Człowiek musi się ćwiczyć w
sprawiedliwym postępowaniu. Jak zatem należy uczyć moralnego postępowania? Czy
w ogóle można się tego nauczyć? Czym jest wiedza praktyczna? Czy jest jeszcze
wiedzą, czy już tylko praktycznym ćwiczeniem? Bo przecież w praktyce bardzo
łatwo można odwołać się do przyjemności, a wówczas trudno jest mówić o
właściwym postępowaniu moralnym. Gdy kierujemy się przyjemnościami, wtedy znika
gdzieś poznanie i rozumienie rzeczywistości, znika zupełnie wiedza
filozoficzna, a pozostaje tylko jakieś zmysłowe doznanie. Okazuje się jednak,
że w praktyce życia codziennego takie podejście w zupełności wystarcza. Trzeba
jednak zapytać, czy wystarcza również w życiu społecznym i politycznym? Chyba
już nie.
Skąd zatem wzięły się propozycje
stawiające na sprawiedliwość i mądrość (roztropność)? Wydaje się, że są one oparte
na wiedzy o człowieku i jego ludzkiej naturze. A może wystarczyłoby odwołać się
w tym zakresie do wielowiekowej tradycji i obserwacji życia społecznego. To
zagadnienie wiąże się z pewnością z ogólną oceną ludzkiego postępowania.
Człowiek zawsze oceniał swoje działania. Ocenia je według kategorii dobra i
zła, albo pożyteczności i skuteczności. Co więcej, człowiek pragnie na ogół
wybierać to lepsze działanie. Mówimy po prostu o racjonalności ludzkiego
działania. Ale czy to wystarcza do oceny działania? Filozofia od początku
odnosiła się do rozumnej natury człowieka. Na pewno rozumność pozwala nam
zestawiać różne rzeczy i porównywać je ze sobą. Właśnie na tym zdaje się
polegać ocena działania. Ale jak przejść od tego do pojęcia sprawiedliwości?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz