W
naszym studio gościmy dzisiaj dwie wielkie postaci historyczne. Po prawej
stronie zasiadła dostojna Filozofia, a naprzeciw niej po stronie lewej zasiadła
niemniej dostojna Nauka. W naszym programie „Ring wolny” chcielibyśmy podjąć
poważną dyskusję na temat człowieka. Mamy nadzieję, że Obie Wielce szanowne
Strony dostarczą nam ciekawych rozważań na ten temat. Od czego zaczniemy? Może
zacznijmy od początku: skąd się wziął człowiek?
Nauka:
– Jak dowodzą badania naukowe, człowiek pochodzi ze świata przyrody. Powstał w
wyniku rozwoju i ewolucji kolejnych stadiów organizmów żywych. Został
ukształtowany przez środowisko naturalne i warunki, w których przyszło mu żyć,
tak jak pozostałe zwierzęta. Dlatego nauka nam powie, że człowiek należy do
świata zwierząt, jednak w jego przypadku mamy wyjątkowy wzrost mózgu, który
koordynuje najróżniejsze czynności, jakich dokonuje człowiek. Trzeba też dodać,
że ludzki mózg rozwinął w sobie szczególne zdolności refleksyjne, które
pozwoliły mu uzyskać możliwość myślenia. Toteż nauka określa człowieka jak
myślącego (homo sapiens). Na początku mówiono o człowieku zwierzę rozumne
(animal rationale). Wydaje się, że patrząc z naukowego punktu widzenia to
określenie jest również poprawne.
Filozofia:
– Chciałabym zauważyć, że rozumności człowieka i jego myślenia nie da się
sprowadzić do rozwoju i wzrostu mózgu. Ludzki mózg zarządza jedynie cielesnymi
działaniami człowieka, jak mózg każdego zwierzęcia. Pełni zatem funkcję
koordynatora czynności ciała albo organizmu. Mózg zarządza wyłącznie
czynnościami cielesnymi, nie może natomiast odpowiadać za procesy intelektualne
lub myślenie, ani nie może ich podejmować, czyli przyczynować. To, że badania
naukowe (np. rezonans magnetyczny) pokazują, że podczas procesów myślowych są
aktywne te lub inne części mózgu, wcale nie dowodzi, że to mózg sprawia procesy
myślowe. Przecież nasza cielesność może swobodnie podlegać działaniom duchowym.
Jeśli chcę czytać, to czytam, a jeśli chcę chodzić, to chodzę.
Powracając
do głównego tematu pochodzenia człowieka. Należy się zgodzić, że człowiek w
swojej cielesności przynależy do świata przyrodniczego. Jednocześnie cała jego
działalność duchowa, czyli zdolności umysłowe i wolitywne, wskazują na
całkowitą odmienność od świata przyrody. Otóż władz i zdolności duchowych w
żaden sposób nie można wywodzić z rozwoju cielesności człowieka. Stąd z powodu
cielesnej łączności człowieka ze światem przyrody nie wolno wnosić, że cały
człowiek powstał w wyniku rozwoju ewolucyjnego. Trzeba przyjąć, że nastąpiła
radykalna ingerencja z zewnątrz. W przypadku człowieka mamy do czynienia z
wcieleniem elementu duchowego (po prostu ducha albo raczej osoby ludzkiej).
Chodzi o taki element, który posiada szczególną moc sprawczą odpowiedzialną za
działania duchowe (osobowe) – za aktywność umysłową i wolicjonalną, czyli
działania moralne i religijne, oraz za zdolność komunikacji (twórcze
porozumiewanie się). Tego nie potrafi wypracować lub wytworzyć żadna ewolucja
czynności życiowych oznaczająca przystosowanie się do środowiska. Warunki
zewnętrzne środowiska przyrodniczego mogą oddziaływać jedynie na przystosowanie
się cielesności (poprzez ukształtowanie organów i funkcji cielesnych).
Tak
więc ludzka duchowość musi mieć swoją przyczynę. Co więcej, filozofia uważa, że
przyczyna jest zawsze doskonalsza od swojego skutku. Dlatego władze duchowe
wraz z wszystkimi działaniami duchowymi musiały być sprawione przez znacznie
doskonalszą przyczynę. Może tutaj chodzić o porządek egzystencjalny, czyli
porządek istnienia. Z poczynionych do tej pory ustaleń wynika, że oddziaływanie
sprawcze na porządek istotowy ma swoje źródło w akcie istnienia, który
poprzedza i przyczynuje całą istotę bytu ludzkiego. Inaczej mówiąc, wyposażenie
duchowe człowieka zależy od sprawczej podmiotowości istnienia. W tym wypadku
może chodzić tylko o osobę człowieka. Osobowa podmiotowość przynależy do
porządku istnienia, które decyduje o realności całego bytu. Takie osobowe
istnienie może być sprawione bezpośrednio przez Boga, który – jak wykazał św. Tomasz
– jest Czystym Istnieniem (ipsum esse). Nie ma innej możliwości powstania
czegoś realnego, czyli realnego bytu.
N.
– Ale przecież Kant w swoim dziele wykazał, że nie mamy możliwości udowodnienia
istnienia Boga.
F.
– To prawda, lecz realność nie potrzebuje dowodów i uzasadnień, gdyż po prostu
istnieje. To jedynie wiedza naukowa domaga się na wszystko dowodów. Można także
dodać, że Kant odrzucał możliwość udowodnienia duchowej podmiotowości
człowieka, czyli duszy albo świadomości. Jest oczywiste, że nikt z ludzi nie
jest w stanie udowodnić istnienia i posiadania duchowej lub osobowej
podmiotowości, a jednak każdy z nas posiada niepodważalne przeświadczenie o
własnej realności i podmiotowej tożsamości. To oznacza, że ja jestem sobą i
posiadam pewność w tym zakresie, dla której jednak nie dysponuję żadnym dowodem
naukowym. Podobnie jest z dowodami na istnienie Boga, które pokazują tylko
nasze myślenie o Bogu, lecz nie dowodzą Jego realności i Jego istnienia. To, że
Bóg istnieje, poznajemy poprzez wiarę, która się rodzi ze słowa prawdy, jakim
przemawia do nas Boska Osoba. Otrzymane w ten sposób słowo prawdy stanowi dla
naszego umysłu zapewnienie o prawdziwości, a więc również o realności osoby,
która przemawia do nas i obdarza nas darem słowa.
N.
– Nauki nie interesuje to, co dzieje się we wnętrzu człowieka – w tym, co
filozofia nazywa duszą. Nas interesuje zewnętrzne zachowanie człowieka, które
możemy zaobserwować i dzięki temu opisywać i klasyfikować. Obserwacja ludzkich
zachowań pozwala nam weryfikować podejmowane ustalenia. Przecież to obserwacja
stanowi empiryczną podstawę do stwierdzenia czegokolwiek. Mamy wówczas do
czynienia z faktyczną wiedzą dotyczącą sprawdzalnych faktów, a nie z ogólnymi
twierdzeniami filozofii, które tak naprawdę nie wiadomo czego dotyczą.
F.
– Otóż twierdzenia filozofii i cała wiedza filozoficzna są oparte na rozumieniu
realności. Nauka nowożytna została sprowadzona do wiedzy opisowej, zaś za
szczyt osiągnięcia uznano wyrażenie tego opisu we wzorach lub równaniach
matematycznych. Taki opis pozwala nam wyjaśnić działania lub oddziaływania ciał
fizycznych, ale nie pozwala zrozumieć sensu rzeczywistości. Dlatego nauka
zakłada przypadkowość, która miałaby stać u początków rzeczywistości. Dla nauki
życie powstało przypadkowo w sprzyjających warunkach. Dalej człowiek powstał
przypadkowo na drodze stopniowego rozwoju, czyli ewolucji. Niestety my powiemy,
że pojawienie się człowieka (jako homo sapiens) w świecie przyrody było czymś
rewolucyjnym, czyli nagłym i niespodziewanym.
N.
– Nauka pokazuje, że powstawanie osobników człekokształtnych przebiegało w
sposób ewolucyjny. Problem faktycznie dotyczy człowieka myślącego (homo
sapiens). W tym przypadku rzeczywiście mamy pewną niewiadomą, ale tutaj chodzi
o szczególny skok ewolucyjny, który musiał się dokonać momentalnie w stosunku
do całego długiego procesu rozwoju życia na ziemi. To jednak nie podważa całego
procesu rozwojowego przodków człowieka.
F.
– No dobrze, ale to znaczy, że nauka nie zamierza przyznać, iż ludzki duch albo
ludzka osoba pojawiły się nagle i nie są produktem procesu ewolucyjnego. Czy
zatem nie chodzi tutaj o jakąś wyjątkową interwencję doskonalszej przyczyny?
N.
– Nauka opiera się na faktach. Nie możemy wiec wprowadzać opisu lub
interpretacji, które wykraczałyby poza znane i uznane fakty. Jeżeli niemożliwa
jest obserwacja czegoś albo jeśli nie mamy do czynienia z faktem ujętym w
doświadczeniu empirycznym, to nie należy się tym zajmować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz