12.02.2014

Debata pomiędzy Filozofią i Nauką (p.1)




W naszym studio gościmy dzisiaj dwie wielkie postaci historyczne. Po prawej stronie zasiadła dostojna Filozofia, a naprzeciw niej po stronie lewej zasiadła niemniej dostojna Nauka. W naszym programie „Ring wolny” chcielibyśmy podjąć poważną dyskusję na temat człowieka. Mamy nadzieję, że Obie Wielce szanowne Strony dostarczą nam ciekawych rozważań na ten temat. Od czego zaczniemy? Może zacznijmy od początku: skąd się wziął człowiek?

Nauka: – Jak dowodzą badania naukowe, człowiek pochodzi ze świata przyrody. Powstał w wyniku rozwoju i ewolucji kolejnych stadiów organizmów żywych. Został ukształtowany przez środowisko naturalne i warunki, w których przyszło mu żyć, tak jak pozostałe zwierzęta. Dlatego nauka nam powie, że człowiek należy do świata zwierząt, jednak w jego przypadku mamy wyjątkowy wzrost mózgu, który koordynuje najróżniejsze czynności, jakich dokonuje człowiek. Trzeba też dodać, że ludzki mózg rozwinął w sobie szczególne zdolności refleksyjne, które pozwoliły mu uzyskać możliwość myślenia. Toteż nauka określa człowieka jak myślącego (homo sapiens). Na początku mówiono o człowieku zwierzę rozumne (animal rationale). Wydaje się, że patrząc z naukowego punktu widzenia to określenie jest również poprawne.

Filozofia: – Chciałabym zauważyć, że rozumności człowieka i jego myślenia nie da się sprowadzić do rozwoju i wzrostu mózgu. Ludzki mózg zarządza jedynie cielesnymi działaniami człowieka, jak mózg każdego zwierzęcia. Pełni zatem funkcję koordynatora czynności ciała albo organizmu. Mózg zarządza wyłącznie czynnościami cielesnymi, nie może natomiast odpowiadać za procesy intelektualne lub myślenie, ani nie może ich podejmować, czyli przyczynować. To, że badania naukowe (np. rezonans magnetyczny) pokazują, że podczas procesów myślowych są aktywne te lub inne części mózgu, wcale nie dowodzi, że to mózg sprawia procesy myślowe. Przecież nasza cielesność może swobodnie podlegać działaniom duchowym. Jeśli chcę czytać, to czytam, a jeśli chcę chodzić, to chodzę.

Powracając do głównego tematu pochodzenia człowieka. Należy się zgodzić, że człowiek w swojej cielesności przynależy do świata przyrodniczego. Jednocześnie cała jego działalność duchowa, czyli zdolności umysłowe i wolitywne, wskazują na całkowitą odmienność od świata przyrody. Otóż władz i zdolności duchowych w żaden sposób nie można wywodzić z rozwoju cielesności człowieka. Stąd z powodu cielesnej łączności człowieka ze światem przyrody nie wolno wnosić, że cały człowiek powstał w wyniku rozwoju ewolucyjnego. Trzeba przyjąć, że nastąpiła radykalna ingerencja z zewnątrz. W przypadku człowieka mamy do czynienia z wcieleniem elementu duchowego (po prostu ducha albo raczej osoby ludzkiej). Chodzi o taki element, który posiada szczególną moc sprawczą odpowiedzialną za działania duchowe (osobowe) – za aktywność umysłową i wolicjonalną, czyli działania moralne i religijne, oraz za zdolność komunikacji (twórcze porozumiewanie się). Tego nie potrafi wypracować lub wytworzyć żadna ewolucja czynności życiowych oznaczająca przystosowanie się do środowiska. Warunki zewnętrzne środowiska przyrodniczego mogą oddziaływać jedynie na przystosowanie się cielesności (poprzez ukształtowanie organów i funkcji cielesnych).

Tak więc ludzka duchowość musi mieć swoją przyczynę. Co więcej, filozofia uważa, że przyczyna jest zawsze doskonalsza od swojego skutku. Dlatego władze duchowe wraz z wszystkimi działaniami duchowymi musiały być sprawione przez znacznie doskonalszą przyczynę. Może tutaj chodzić o porządek egzystencjalny, czyli porządek istnienia. Z poczynionych do tej pory ustaleń wynika, że oddziaływanie sprawcze na porządek istotowy ma swoje źródło w akcie istnienia, który poprzedza i przyczynuje całą istotę bytu ludzkiego. Inaczej mówiąc, wyposażenie duchowe człowieka zależy od sprawczej podmiotowości istnienia. W tym wypadku może chodzić tylko o osobę człowieka. Osobowa podmiotowość przynależy do porządku istnienia, które decyduje o realności całego bytu. Takie osobowe istnienie może być sprawione bezpośrednio przez Boga, który – jak wykazał św. Tomasz – jest Czystym Istnieniem (ipsum esse). Nie ma innej możliwości powstania czegoś realnego, czyli realnego bytu.

N. – Ale przecież Kant w swoim dziele wykazał, że nie mamy możliwości udowodnienia istnienia Boga.

F. – To prawda, lecz realność nie potrzebuje dowodów i uzasadnień, gdyż po prostu istnieje. To jedynie wiedza naukowa domaga się na wszystko dowodów. Można także dodać, że Kant odrzucał możliwość udowodnienia duchowej podmiotowości człowieka, czyli duszy albo świadomości. Jest oczywiste, że nikt z ludzi nie jest w stanie udowodnić istnienia i posiadania duchowej lub osobowej podmiotowości, a jednak każdy z nas posiada niepodważalne przeświadczenie o własnej realności i podmiotowej tożsamości. To oznacza, że ja jestem sobą i posiadam pewność w tym zakresie, dla której jednak nie dysponuję żadnym dowodem naukowym. Podobnie jest z dowodami na istnienie Boga, które pokazują tylko nasze myślenie o Bogu, lecz nie dowodzą Jego realności i Jego istnienia. To, że Bóg istnieje, poznajemy poprzez wiarę, która się rodzi ze słowa prawdy, jakim przemawia do nas Boska Osoba. Otrzymane w ten sposób słowo prawdy stanowi dla naszego umysłu zapewnienie o prawdziwości, a więc również o realności osoby, która przemawia do nas i obdarza nas darem słowa.

N. – Nauki nie interesuje to, co dzieje się we wnętrzu człowieka – w tym, co filozofia nazywa duszą. Nas interesuje zewnętrzne zachowanie człowieka, które możemy zaobserwować i dzięki temu opisywać i klasyfikować. Obserwacja ludzkich zachowań pozwala nam weryfikować podejmowane ustalenia. Przecież to obserwacja stanowi empiryczną podstawę do stwierdzenia czegokolwiek. Mamy wówczas do czynienia z faktyczną wiedzą dotyczącą sprawdzalnych faktów, a nie z ogólnymi twierdzeniami filozofii, które tak naprawdę nie wiadomo czego dotyczą.

F. – Otóż twierdzenia filozofii i cała wiedza filozoficzna są oparte na rozumieniu realności. Nauka nowożytna została sprowadzona do wiedzy opisowej, zaś za szczyt osiągnięcia uznano wyrażenie tego opisu we wzorach lub równaniach matematycznych. Taki opis pozwala nam wyjaśnić działania lub oddziaływania ciał fizycznych, ale nie pozwala zrozumieć sensu rzeczywistości. Dlatego nauka zakłada przypadkowość, która miałaby stać u początków rzeczywistości. Dla nauki życie powstało przypadkowo w sprzyjających warunkach. Dalej człowiek powstał przypadkowo na drodze stopniowego rozwoju, czyli ewolucji. Niestety my powiemy, że pojawienie się człowieka (jako homo sapiens) w świecie przyrody było czymś rewolucyjnym, czyli nagłym i niespodziewanym.

N. – Nauka pokazuje, że powstawanie osobników człekokształtnych przebiegało w sposób ewolucyjny. Problem faktycznie dotyczy człowieka myślącego (homo sapiens). W tym przypadku rzeczywiście mamy pewną niewiadomą, ale tutaj chodzi o szczególny skok ewolucyjny, który musiał się dokonać momentalnie w stosunku do całego długiego procesu rozwoju życia na ziemi. To jednak nie podważa całego procesu rozwojowego przodków człowieka.

F. – No dobrze, ale to znaczy, że nauka nie zamierza przyznać, iż ludzki duch albo ludzka osoba pojawiły się nagle i nie są produktem procesu ewolucyjnego. Czy zatem nie chodzi tutaj o jakąś wyjątkową interwencję doskonalszej przyczyny?

N. – Nauka opiera się na faktach. Nie możemy wiec wprowadzać opisu lub interpretacji, które wykraczałyby poza znane i uznane fakty. Jeżeli niemożliwa jest obserwacja czegoś albo jeśli nie mamy do czynienia z faktem ujętym w doświadczeniu empirycznym, to nie należy się tym zajmować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz