3.12.2013

Przegląd historyczny - Arystoteles /1



Można powiedzieć, że Arytoteles był pierwszym naukowcem sensu stricte. Chciał on uprawiać wiedzę naukową, czyli systematyczną teorię. Dlatego stworzył ogólny schemat do opisu rzeczywistości przyrodniczej, czyli do opisu świata materialnego.



Arystoteles zdawał sobie sprawę, że po to, aby osiągnąć wiedzę naukową, potrzebny jest spójny system teoretyczny. Powinien to być system, który można zastosować w różnych dziedzinach naukowych. Ten system składa się z następujących elementów:

  1. definiowanie rzeczy przy użyciu pojęć rodzaju i gatunku;
  2. wyróżnienie dziesięciu kategorii opisujących daną rzecz w niej samej.


Ad 1. Arystoteles definiuje dowolne rzeczy posługując się pojęciami rodzaju i gatunku (różnicy gatunkowej). To znaczy, że rzeczy lub byty są identyfikowane poprzez wyznaczenie zakresów pojęciowych. Znamy poszczególne rzeczy, jeżeli potrafimy je właściwie zdefiniować. Stąd wiedza określa nasze poznanie.



Jednak rozważając całość Arystotelesowskiej filozofii może się wydawać, że same zakresy pojęciowe wyrażane w definicji odpowiadają poniekąd strukturze bytowej. Ale po głębszym zastanowieniu okazuje się to złudne. Trudno bowiem odnosić zakresy pojęciowe do realnych elementów bytu. Wymaga to bowiem założenia, iż definicja poprzez pojęcia rodzaju i gatunku ujmuje realne złożenie z formy i materii. Dlatego na przykład w średniowieczu  (zob. dyskusje dialektyków w XII w.) uważano, że jednostkowy byt składa się z pojęcia i materii.



Ad 2. Ważną propozycją Arystotelesa okazało się wprowadzenie dziesięciu kategorii służących do całościowego opisu danej jednostkowej rzeczy. Mamy więc kategorie substancji oraz 9 cech przypadłościowych. Substancja ma wskazywać raczej na samodzielny przedmiot niż podmiot, który może posiadać 9 cech lub stanów fizycznych. W ten sposób substancja stała się podłożem dla różnych przypadłości jako cech cielesnych lub fizycznych.



Jednak potraktowanie realnych bytów jako samodzielnych przedmiotów substancjalnych raczej zaszkodziło niż pomogło metafizyce. Terminy substancji i przypadłości mają charakter opisowy a nie ontyczny. To są elementy schematu naukowego (wiedzy naukowej), a nie wiedzy metafizycznej. Dlatego przeniesienie tego opisu do metafizyki spowodowało więcej zamieszania niż pożytku. Właśnie z tego powodu nie mogła ona stać się naprawdę metafizyką egzystencjalną.



Cała późniejsza filozofia utożsamiała pojęcie bytu z pojęciem substancji. Do tej pory mówimy o bytach substancjalnych (i przypadłościowych – to zupełne curiozum). Niestety takie podejście nie pozwalało następcom zrozumieć, czym jest realność oraz realny byt. Dopiero św. Tomasz popchnął metafizykę do przodu.


Opisowe kategorie substancji i przypadłości narzucały wprost ujęcia esencjalistyczne, gdyż narzucały rozumienie bytu w zakresie istotowym (jako przedmiotowego podłoża oraz określających go cech i stanów).


Metafizyka Arystotelesowska była pluralistyczna. To znaczy, że mamy do czynienia z wielością bytów. Ale można przyjąć, że nasz filozof świadomie zrezygnował z używania pojęcia bytu. Wydaje się, że pojmował on pojęcie bytu jako kategorię nadrzędną i najogólniejszą, która nie nadaje się do opisu jednostkowych substancji. Dlatego w jego interpretacji dominuje kategoria substancji. Substancja jest czymś (gr. tode ti), a nie bytem. Substancja jest więc istotą. W ten sposób Arystoteles zamyka drogę do egzystencjalnej interpretacji rzeczywistości jako czegoś istniejącego. Filozofia bada u niego, czym coś jest, a nie czy coś istnieje i dlaczego istnieje.


Ale Arystoteles posiadał także umysł metafizyczny. Potrafił myśleć kategoriami ontycznymi, które objaśniały funkcjonowanie realnej substancji albo istoty. Doskonale przedstawił funkcjonowanie struktury istotowej substancji (bytu substancjalnego). Posłużył się w tym przypadku parą pojęć: – akt i możność (gr. energeia kai dynamis). Te pojęcia miały wyjaśniać wzajemne relacje i funkcjonowanie złożenia z formy i materii.


W przypadku substancji cielesnych forma jest aktem, zaś materia jest tylko możnością. Akt i możność tworzą nierozerwalny związek, czyli funkcjonalną jedność istotowych zasad bytu materialnego. Forma jest związana z materią tak jak akt z możnością. Oba elementy tworzą więc jedność i całość. Dzięki temu udało się Arystotelesowi uniknąć dotychczasowego dualizmu duszy i ciała, jaki występował u Platona.


Już wtedy zdawano sobie sprawę, że byt musi zawierać w sobie zasadę jedności i tożsamości oraz zasadę zmienności i różnorodności (wielości). Powstawał problem, jak to się dzieje, że te przeciwstawne zasady mogą w bycie współistnieć i współdziałać? Arystoteles wyjaśnia ten problem posługując się pojęciami aktu i możności. Akt jest zasadą tożsamości i realności. Natomiast możność stanowi zasadę zmienności i wielości (jako różnorodności). Akt stanowiący istotową realność (bycie czymś określonym) nadaje bytowi substancjalnemu formę jako kształt i postać. Akt informuje, czyli nadaje formę i kształt. Możność z kolei poddaje się tej realności aktu. Przyjmuje jego informację w postaci formy substancjalnej i ogranicza (transponuje?) ją do wymiaru jednostkowego. Materialna możność współtworzy pojawienie się jednostkowej substancji. Scholastycy zrobili z niej nawet zasadę jednostkowienia (principium individuationis). Ale to jest już nadinterpretacja.


Można przyjąć, że Arystoteles wyraził ontyczną doskonałość Platońskich idei pod postacią aktu (energeia), czyli pod postacią mocy sprawczej i urzeczywistniającej coś. To właśnie akt sprawia, że substancja staje się czymś, staje się urzeczywistnioną istotą albo właśnie zaktualizowaną istotą. Ja bym powiedział, że akt powoduje realność czegoś, czyli to, że naprawdę jest czymś już konkretnym. W tym stwierdzeniu „jest czymś” akt stoi bardziej po stronie „jest”, natomiast połączenie z możnością (materialną) powoduje, że to, co powstaje, jest „czymś” już konkretnym i jednostkowym.


Akt jest energią, jakby jakimś rozpędem albo motorem jako napędem, zaś w połączeniu z materią zostaje już uchwycony jako coś realnego i konkretnego. Akt się rozpędza, zaś możność go przechwytuje. Akt jest jakby energią, którą możność przechwytuje już jako cielesną masę, czyli materię. To tak jak w fizyce foton jako cząstka światła (czystej energii) może się przemienić w elektron, który stanowi cząstkę obdarzoną już masą, lub odwrotnie. Powiemy więc, że akt jako moc energetyczna staje się ciałem i masą dzięki połączeniu z dynamiczną możnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz