Można powiedzieć, że
Arytoteles był pierwszym naukowcem sensu stricte. Chciał on uprawiać wiedzę
naukową, czyli systematyczną teorię. Dlatego stworzył ogólny schemat do opisu
rzeczywistości przyrodniczej, czyli do opisu świata materialnego.
Arystoteles zdawał sobie sprawę,
że po to, aby osiągnąć wiedzę naukową, potrzebny jest spójny system
teoretyczny. Powinien to być system, który można zastosować w różnych
dziedzinach naukowych. Ten system składa się z następujących elementów:
- definiowanie rzeczy przy użyciu pojęć rodzaju i gatunku;
- wyróżnienie dziesięciu kategorii opisujących daną rzecz w niej samej.
Ad 1.
Arystoteles definiuje dowolne rzeczy posługując się pojęciami rodzaju i gatunku
(różnicy gatunkowej). To znaczy, że rzeczy lub byty są identyfikowane poprzez
wyznaczenie zakresów pojęciowych. Znamy poszczególne rzeczy, jeżeli potrafimy
je właściwie zdefiniować. Stąd wiedza określa nasze poznanie.
Jednak
rozważając całość Arystotelesowskiej filozofii może się wydawać, że same
zakresy pojęciowe wyrażane w definicji odpowiadają poniekąd strukturze bytowej.
Ale po głębszym zastanowieniu okazuje się to złudne. Trudno bowiem odnosić
zakresy pojęciowe do realnych elementów bytu. Wymaga to bowiem założenia, iż
definicja poprzez pojęcia rodzaju i gatunku ujmuje realne złożenie z formy i
materii. Dlatego na przykład w średniowieczu
(zob. dyskusje dialektyków w XII w.) uważano, że jednostkowy byt składa
się z pojęcia i materii.
Ad 2. Ważną
propozycją Arystotelesa okazało się wprowadzenie dziesięciu kategorii służących
do całościowego opisu danej jednostkowej rzeczy. Mamy więc kategorie substancji
oraz 9 cech przypadłościowych. Substancja ma wskazywać raczej na samodzielny
przedmiot niż podmiot, który może posiadać 9 cech lub stanów fizycznych. W ten
sposób substancja stała się podłożem dla różnych przypadłości jako cech
cielesnych lub fizycznych.
Jednak
potraktowanie realnych bytów jako samodzielnych przedmiotów substancjalnych
raczej zaszkodziło niż pomogło metafizyce. Terminy substancji i przypadłości
mają charakter opisowy a nie ontyczny. To są elementy schematu naukowego
(wiedzy naukowej), a nie wiedzy metafizycznej. Dlatego przeniesienie tego opisu
do metafizyki spowodowało więcej zamieszania niż pożytku. Właśnie z tego powodu
nie mogła ona stać się naprawdę metafizyką egzystencjalną.
Cała późniejsza filozofia
utożsamiała pojęcie bytu z pojęciem substancji. Do tej pory mówimy o bytach
substancjalnych (i przypadłościowych – to zupełne curiozum). Niestety
takie podejście nie pozwalało następcom zrozumieć, czym jest realność oraz
realny byt. Dopiero św. Tomasz popchnął metafizykę do przodu.
Opisowe kategorie substancji i
przypadłości narzucały wprost ujęcia esencjalistyczne, gdyż narzucały
rozumienie bytu w zakresie istotowym (jako przedmiotowego podłoża oraz
określających go cech i stanów).
Metafizyka Arystotelesowska była
pluralistyczna. To znaczy, że mamy do czynienia z wielością bytów. Ale można
przyjąć, że nasz filozof świadomie zrezygnował z używania pojęcia bytu. Wydaje
się, że pojmował on pojęcie bytu jako kategorię nadrzędną i najogólniejszą,
która nie nadaje się do opisu jednostkowych substancji. Dlatego w jego
interpretacji dominuje kategoria substancji. Substancja jest czymś (gr. tode
ti), a nie bytem. Substancja jest więc istotą. W ten sposób Arystoteles
zamyka drogę do egzystencjalnej interpretacji rzeczywistości jako czegoś
istniejącego. Filozofia bada u niego, czym coś jest, a nie czy coś istnieje i
dlaczego istnieje.
Ale Arystoteles posiadał także
umysł metafizyczny. Potrafił myśleć kategoriami ontycznymi, które objaśniały
funkcjonowanie realnej substancji albo istoty. Doskonale przedstawił
funkcjonowanie struktury istotowej substancji (bytu substancjalnego). Posłużył
się w tym przypadku parą pojęć: – akt i możność (gr. energeia kai dynamis).
Te pojęcia miały wyjaśniać wzajemne relacje i funkcjonowanie złożenia z formy i
materii.
W przypadku substancji cielesnych
forma jest aktem, zaś materia jest tylko możnością. Akt i możność tworzą
nierozerwalny związek, czyli funkcjonalną jedność istotowych zasad bytu materialnego.
Forma jest związana z materią tak jak akt z możnością. Oba elementy tworzą więc
jedność i całość. Dzięki temu udało się Arystotelesowi uniknąć dotychczasowego
dualizmu duszy i ciała, jaki występował u Platona.
Już wtedy zdawano sobie sprawę,
że byt musi zawierać w sobie zasadę jedności i tożsamości oraz zasadę
zmienności i różnorodności (wielości). Powstawał problem, jak to się dzieje, że
te przeciwstawne zasady mogą w bycie współistnieć i współdziałać? Arystoteles
wyjaśnia ten problem posługując się pojęciami aktu i możności. Akt jest zasadą
tożsamości i realności. Natomiast możność stanowi zasadę zmienności i wielości
(jako różnorodności). Akt stanowiący istotową realność (bycie czymś określonym)
nadaje bytowi substancjalnemu formę jako kształt i postać. Akt informuje, czyli
nadaje formę i kształt. Możność z kolei poddaje się tej realności aktu.
Przyjmuje jego informację w postaci formy substancjalnej i ogranicza
(transponuje?) ją do wymiaru jednostkowego. Materialna możność współtworzy pojawienie
się jednostkowej substancji. Scholastycy zrobili z niej nawet zasadę
jednostkowienia (principium individuationis). Ale to jest już
nadinterpretacja.
Można przyjąć, że
Arystoteles wyraził ontyczną doskonałość Platońskich idei pod postacią aktu (energeia),
czyli pod postacią mocy sprawczej i urzeczywistniającej coś. To właśnie akt
sprawia, że substancja staje się czymś, staje się urzeczywistnioną istotą albo
właśnie zaktualizowaną istotą. Ja bym powiedział, że akt powoduje realność
czegoś, czyli to, że naprawdę jest czymś już konkretnym. W tym stwierdzeniu
„jest czymś” akt stoi bardziej po stronie „jest”, natomiast połączenie z
możnością (materialną) powoduje, że to, co powstaje, jest „czymś” już
konkretnym i jednostkowym.
Akt jest energią, jakby jakimś
rozpędem albo motorem jako napędem, zaś w połączeniu z materią zostaje już
uchwycony jako coś realnego i konkretnego. Akt się rozpędza, zaś możność go
przechwytuje. Akt jest jakby energią, którą możność przechwytuje już jako
cielesną masę, czyli materię. To tak jak w fizyce foton jako cząstka światła
(czystej energii) może się przemienić w elektron, który stanowi cząstkę
obdarzoną już masą, lub odwrotnie. Powiemy więc, że akt jako moc energetyczna
staje się ciałem i masą dzięki połączeniu z dynamiczną możnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz