2.05.2013

Przyszła do mnie Naga Prawda



Siedział i przepisywał coś na komputerze, gdy zjawiła się całkiem niespodziewanie. Szła cichutko jakby się skradając. Chyba nie całkiem pewna, jak będzie przyjęta. Dlatego podeszła do niego od tyłu i nagle zasłoniła mu oczy.

Przestał pisać. – Kim jesteś? – zapytał.
– Jestem Naga Prawda. – Odwrócił się gwałtownie, żeby zobaczyć, kto to. Stała przy nim piękna, powabna i całkiem naga.
– Czy naprawdę Prawda jest taka piękna i powabna? – pomyślał – A dlaczego jesteś całkiem naga?
– Bo ja jestem Naga Prawda. Ty pewnie znasz tylko te dziwki przebrane w ładne ciuszki i stroje kłamliwych słów. A ja jest tylko Prawdą, dlatego jestem zupełnie goła.
– Nie wiedziałem, że Naga Prawda może być (jest) taka piękna.
– Przecież wszystko, co prawdziwe jest piękne.
– Chciałbym Cię zaprosić i przyjąć, ale nie wiem, co powie na to moja żona.
– Już robisz uniki? Domyślam się, że wy myśliciele jesteście mocni tylko w gębie, gdy wygłaszacie te swoje wspaniałe myśli, ale gdy trzeba chwycić za rogi rzeczywistość i pomocować się z nią, wtedy stajecie się bezsilni. Och, impotenci realnego życia!
– Po co miałbym się z Tobą mocować. Czy Ciebie trzeba brać siłą, a nie słodkimi słówkami?
– Widzisz, trzeba mieć bardzo dużo siły, żeby posiąść mnie w całej pełni. Jeśli jesteś za słaby, to Naga Prawda może Cię zabić. Ja zabijam wszelkie myślenie, a bez myślenia Ciebie nie ma, więc znikniesz jak śnieg na wiosnę.
– Ja chyba Ciebie wymyśliłem? Może tylko mi się śnisz?
– Nie wygłupiaj się! Mnie nie można wymyślić. Jestem naga i goła, a to znaczy, że jestem zupełnie pozbawiona myślenia. Twoje myślenie tylko zaciemnia prawdziwy obraz rzeczywistości. Obawiałam się nawet, czy będziesz w stanie zobaczyć mnie taką, jaka jestem. Czyżby twoje myślenie się gdzieś ulotniło? Może wreszcie otworzyłeś swój umysł?
– Ja myślę jedynie jako filozof, lecz jako mężczyzna nie potrzebuję myśleć. Jako mężczyzna po prostu działam! – Chwycił ją za rękę, żeby przyciągnąć do siebie.
– A co ty wiesz o swojej męskości? Chyba tylko jakieś wymyślone bzdury z czasopism dla kobiet lub mężczyzn.
– Męskość nie potrzebuje ani wiedzy, ani myślenia. Ona rwie się do czynu! Pragnie aktu!!!
– To znaczy, że tak naprawdę prawdziwa jest w Tobie tylko twoja męskość, bo Twoje myślenie jest całkiem nieprawdziwe.
– Co mi tam myślenie! Skoro mam w ręku Ciebie – Nagą Prawdę. Chodź tu bliżej, moja męskość chce Cię ogarnąć i posiąść.
– I co na to twoja żona?
– Żona? Ona pewnie gotuje obiad.
– Może przyrządza jakąś wymyślną potrawkę?
– Nie, nie! Ona robi i podaje prawdziwe smakołyki.
– To czym Ty naprawdę żyjesz? Myśleniem czy prawdą?
– Sam już nie wiem. Moje życie jak huśtawka kołysze się między fałszem i prawdą. Nigdy nie myślałem, że będzie mi dane spotkać Nagą Prawdę. Jesteś taka piękna, że aż chcę Cię posiąść!
– Czy jednak masz dość siły, żeby mnie przygarnąć i posiąść? Moja moc prawdy z pewnością zdoła odeprzeć wszystkie twoje myślowe zakusy.
– Chyba masz rację, ponieważ od razu pomyślałem, co chciałbym robić z tak piękną kobietą. Ale to było tylko moje myślenie! Tak naprawdę nie mam dość siły, ani odwagi, żeby posiąść Cię siłą. Więc będę siedział i rozmyślał o rozkoszach, jakich mógłbym z Tobą zażywać.
– Ale co Ty mógłbyś ze mną robić, gdybyś mnie teraz posiadł? Musiałbyś porzucić całe swoje myślenie, o żonie nie wspominając. Pogubiłbyś się zupełnie i nie wiadomo, czy zdołałbyś żyć samą prawdą. To wcale nie jest takie łatwe w tym wymyślonym świecie. Lepiej dobrze się zastanów, co chcesz zrobić.
– Chyba masz rację, nie znajduję w sobie dość siły, żeby Cię posiąść i ogarnąć. Może lepiej sobie popatrzę?
– Ale tu nie ma co oglądać. Mnie można albo posiąść i przyjąć, albo odrzucić. Tertium non datur. Teraz możesz sobie dalej myśleć o rozkosznych możliwościach myślenia.
– Ja wymyśliłem sobie całkiem sprytny sposób na życie. Nie angażuję się w to, co prawdziwe i dzięki temu nie mam złudzeń.
– Dzięki temu masz same złudzenia, lecz o tym nawet nie wiesz. Nikt tak nie potrafi zwodzić człowieka jak jego własne myślenie. Wszystkim się wydaje, że już osiągnęli doskonałość dzięki myśleniu, ale tylko brodzą w oparach własnej pychy.
– Przecież jestem sławnym filozofem, mam setki studentów, międzynarodowe uznanie i sławę!
– Tak, tak! Łatwo jest myśleć o sobie w samych superlatywach.
– Wiesz co, Ty lepiej już idź sobie, bo zbliża się pora obiadu. Ja nie mam czasu na żadne zabawy z Tobą.
– A więc znów to samo, tak jak myślałam. O przepraszam, ja nigdy nie myślę. Dlatego nie możemy się dogadać. Znów nie chcą mnie posiąść, więc pozostanę nadal dziewicą. Adie, mój filozofie!


Kiedy wołała go na obiad, zobaczyła, że był jakby blady i wyczerpany. – Co się z Tobą stało? – zapytała. A on bredził coś o jakiejś Nagiej Prawdzie, ale nie wiadomo, o co mu chodziło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz