Rozum teoretyczny poznaje prawdę. Poznaje prawdę
bezwzględną, czyli samą w sobie. Natomiast rozum praktyczny jest nastawiony na
poznanie dobra. Rozum praktyczny ma zdolność poznania dobra bezwzględnego,
czyli dobra samego w sobie (wsobnego – jak pisze Czachorowski). Ale takie
poznanie nic by nie dało, gdyby nie wola. Tylko wola ma zdolność postanowienia
i potwierdzenia tego dobra. Znaczy to, że wola potwierdza i afirmuje dobro.
Możemy powiedzieć, że wola jakby łapie to dobro albo ogarnia. I dopiero wtedy zaczyna
się działanie.
Wydaje się, że takie rozwiązanie dotyczy zarówno
określenia celu działania (bonum honestum
jako cel) oraz już szczegółowo wyboru środków (a więc dóbr użytecznych i
przyjemnych – bonum utile et bonum
delectabile). Rozum praktyczny stwierdza, czym jest dobro, czyli co jest
dobrem zasadniczym i podstawowym. Jeśli wola podejmie to postanowienie, to
wtedy przyjmuje realne dobro jako miarę swojego działania. Wola potwierdza
poznanie rozumu już na gruncie realności. Po prostu zwraca się do faktycznego i
realnego dobra. Wówczas powstaje czyn dobra jako zasada i aktywność woli.
Władza duchowa dla swojego działania potrzebuje
zasady i miary. Ludzki rozum potrzebuje więc prawdy, bo to prawda staje się
miarą i normą rozumowego działania. Dopiero wtedy rozum może działać przy
pomocy słowa prawdy. Słowo prawdy jest normatywnym działaniem rozumu, czyli
działaniem normowanym przez prawdę. Dlatego wypowiedzenie słowa prawdy jest
działaniem zgodnym z normą i miarą rozumu.
Podobnie wygląda sprawa woli. Wola domaga się dobra
jako swojej zasady. Dobro staje się zatem miarą i normą działania woli. Dobro
staje się zasadą i podstawą działania dobrowolnego. Wola obdarzona dobrem
podejmuje czyn dobra, czyli dobry uczynek. Czyn dobra staje się odpowiednim i
dobrowolnym działaniem woli, gdyż dokonuje się według normy i zasady woli.
Jeżeli etyka ma być nauką normatywną, to musi
ukazywać nam normy, czyli zasady, działania woli i rozumu. Bez tego nauczania
nie obejdzie się ani sama etyka, ani nasze moralne działanie. Ponieważ
działania moralne są normowane i wyznaczane właśnie przez zasady moralne – dla
rozumu przez prawdę, a dla woli przez dobro. Ale to musi być osobowa prawda i
osobowe dobro, gdyż tylko one są bezwzględnymi zasadami (czyli inaczej mówiąc,
zasadami wsobnymi lub samymi w sobie).
Czym jest postanowienie? Postanowić coś to znaczy
zdecydować. Coś postanawiam, czyli stanowię o sobie. Wojtyła w „Osobie i
czynie” mówi o samostanowieniu. Człowiek sam o sobie stanowi i decyduje. Moja
decyzja jest samostanowieniem. To by znaczyło, że człowiek sam decyduje, czy
jest (staje się) dobry, czy zły. Z kolei Woroniecki rozważa tę sytuację pod
postacią autodeterminizmu. Według niego ludzkiego działania nie dotyczy ani
determinizm (konieczność działania), ani indeterminizm (wolność działania),
gdyż to on sam decyduje o swoim działaniu. W średniowieczu (u św. Tomasza)
funkcjonowała teza, że człowiek jest panem swoich czynów. Człowiek panuje nad
swoimi działaniami dzięki rozumowi i woli.
Wydaje się, że ten moment decyzji, czyli
samostanowienia, polega na skrzyżowaniu i przenikaniu się działań rozumu i
woli. To by znaczyło, że prawda musi się spotkać z dobrem. Ale to nie może się
dokonać ani tylko w samym poznaniu, ani tylko w samym pożądaniu. Takie
spotkanie prawdy i dobra musi się dokonać właśnie w rzeczywistości. To znaczy,
że dokonuje się już w działaniu – w czynie. Działanie ogarnia bowiem
rzeczywistość. Właśnie w działaniu poznanie nakłada się na pożądanie i
odwrotnie. Działanie jest więc po-twierdzeniem i po-żądaniem, czyli jest już
ostatecznym po-stanowieniem. Potwierdzenie należy więc do rozumu, zaś pożądanie
należy do woli, a z ich połączenia rodzi się działanie moralne, które
przynależy do osoby. Dlatego działania moralne są podmiotowane przez osobę
(jako akt istnienia), a nie przez naturę (jako możność istotową).
To od osoby rozum otrzymuje prawdę jako swoją miarę
i zasadę. Od osoby również wola przyjmuje dobro jako swoją miarę i zasadę.
Według tej otrzymanej miary rozum potwierdza prawdziwość realności, a wola według
otrzymanej miary pożąda realnego dobra. W momencie decyzji o działaniu
następuje więc potwierdzenie prawdy i pożądanie dobra, które się łączą i
nakładają na siebie jak w celowniku optycznym. Ale samo działanie (czyn
moralny) zdaje się odpalać osoba. Wojtyła przywołuje formułę: operari sequitur esse. Jako działanie
czyn moralny jest aktem, zaś akt nie może pochodzić z możności, czyli z władzy.
Działanie jako aktywność (akt) musi pochodzić od aktu, to znaczy, że musi
pochodzić z aktu istnienia (esse).
Etyka normatywna odwołuje się w tym zakresie do
prawa moralnego. Prawo moralne dotyczy zasad działania rozumu i woli, ale
ujmuje je w postaci normatywnej („poznaj
prawdę” oraz „czyń dobro”).
Rozum przyjmuje prawdę, wola zaś oddaje dobro.
Mówimy, że wola afirmuje dobro, to znaczy, że czyni dobro, czyli daje dobro.
Czynienie dobra jest rozdawaniem go. Wola niesie dobro, jakby roznosi dobro
przed siebie. Zatem prawdę przyjmujemy, ale dobro rozdajemy. Czyżby więc
najpierw musimy przyjąć prawdę, żeby dalej móc rozdawać dobro.
Wola wybiega ku dobru, ale ona nie wybiega po dobro.
Ona wybiega przed siebie niosąc dobro, czyli wola roznosi dobro. Czynienie
dobra jest rozdawnictwem. Bóg jest Miłością. To znaczy, że Bóg rozdaje dobro.
Stwarzając Bóg rozlewa dobro na wszystkie stworzone byty. Stwarzanie jest więc
rozlewaniem dobra. Platonicy mówili o emanacji dobra. Człowiek tylko działa,
ale w swoim działaniu również rozdaje i roznosi dobro.
Poznanie przyjmuje prawdę według miary, którą
posiada rozum. Natomiast pożądanie oddaje dobro według miary, którą zawiera w
sobie wola. Jeżeli poznanie będzie dysponowało jedynie prawdziwością
empiryczną, to nigdy nie będzie w stanie przyjąć prawdy ontycznej
(metafizycznej). Podobnie jeżeli wola nie zdobędzie osobowego dobra (bonum honestum), lecz będzie dysponowała
jedynie dobrem pożytecznym (bonum utile)
lub przyjemnością (bonum delectabile),
to będzie skłonna dążyć tylko do tego posiadanego dobra.
A więc obie władze duchowe muszą zdobyć i osiągnąć
właściwą miarę i zasadę działania. Jak to się dzieje? Wydaje się, że do tego
konieczna jest aktywność osoby, czyli akty osobowej prawdy i osobowego dobra.
Potrzeba nam zatem kontemplacji oraz głosu sumienia (właściwie wezwania
prasumienia). Kontemplacja dostarcza nam i zaszczepia osobową prawdę. Rozum
otrzymuje tę prawdę dzięki kontemplacji. Z kolei akt sumienia (prasumienie) przynosi woli osobowe
dobro. Wola poruszona przez osobowe dobro zaczyna podążać do tego rodzaju dobra
i nie może się zadowolić czymś przyjemnym lub pożytecznym. Pobudzona w ten
sposób wola podejmuje działanie moralne, czyli czynienie dobra.
Relacje osobowe przebiegają bezpośrednio od prawdy
do prawdy oraz od dobra do dobra. Działanie moralne jakby odwzorowuje przebieg
relacji osobowej. Pobudzona przez osobowe dobro wola zmierza i dąży do takiego
samego dobra. W ten sposób następuje potwierdzenie relacji osobowej na gruncie
natury człowieka. Możemy wtedy powiedzieć, że osoba doskonali i ogarnia naturę
i jej działania. Ale dzieje się tak na zasadzie łaski, jaką otrzymuje osoba
ludzka. Właśnie dzięki aktywności osoby (wywołanej przez dar łaski) naturalne
władze mogą podejmować działania moralne. Bo to osoba jest faktycznym podmiotem
moralnym. Natura działa zamiennie lub rozbieżnie, czyli raz dobrze a raz źle.
Ponieważ władze naturalne nie posiadają własnej miary działania moralnego.
Działania rozumne nie są moralne dlatego, że pochodzą z rozumu, ale są takie
dlatego, że pochodzą od prawdy, którą posiada rozum. Podobnie działania
wolitywne nie są moralne dlatego, że są wolne i pochodzą z wolnej woli, ale
dlatego, że pochodzą z osobowego dobra, które posiada wola.
Człowiek działa przy pomocy rozumu i woli. Nie działa więc
ani z konieczności natury, ani nie działa przypadkowo, na zasadzie losowego
wyboru. W różnych bytach natura działa w jeden określony i charakterystyczny
sposób. Człowiek natomiast wybiera coś świadomie, wybiera w oparciu o poznanie
rozumu, czyli w oparciu o rozumienie. Gdyby człowiek używał samego rozumu,
wtedy działałby z konieczności, gdyż nasza wiedza dąży do konieczności i
ogólności. Gdyby z kolei człowiek używał samej woli, wtedy działałby za
zasadzie wolnego, a właściwie dowolnego, wyboru. Ani konieczność, ani dowolność
nie służą ludzkiemu działaniu. To znaczy, że ludzkie działania nie są ani
konieczne, ani dowolne.
Dopiero
skrzyżowanie zasad rozumu i woli sprawia charakterystyczne dla ludzkiego
postępowania samostanowienie, jak chce Wojtyła, albo autodeterminizm, jak
powiada Woroniecki. Wydaje się zatem, że ludzkie działanie jest wypadkową
konieczności rozumu i dowolności woli. Z tego połączenia powstaje rozumna
wolność, czyli jak to pięknie określa polszczyzna, dobrowolność. Dowolność
pragnienia woli zmienia się pod wpływem rozumu w dobrowolność, czyli w
powinność względem dobra. Dowolność chcenia zostaje ograniczona przez poznanie
dobra. Poznanie dobra wyznacza dla woli kierunek działania, czyli skłania ją do
chcenia dobra. Tak powstaje moralna powinność. Ale czy tutaj wystarczy poznanie
dobra lub nawet potwierdzenie dobra?
Również w rozumie mamy do czynienia z podobnym
ograniczeniem. Konieczność rozumnego poznania pod wpływem woli zmienia się w
celowość. Poznanie celu jako czegoś niezmiennego i stałego daje rozumowi
końcową (czyli celową – finalis) jedność i trwałość. Konieczność wiedzy
zostaje ograniczona przez dążenie do prawdy. To pragnienie i poszukiwanie
prawdy prowadzi rozum do ujęcia celu. W ten sposób rozum celuje w prawdę –
czyli kończy na poznaniu prawdy.
Wola zaczyna od chcenia dobra, zaś poznanie rozumu
kończy się na prawdzie. Spełnieniem poznania jest przyjęcie prawdy. Natomiast
spełnieniem pragnienia (chcenia) jest dotarcie do dobra i osiągnięcie go. To
musi być przyjęcie bezwzględnej prawdy i osiągnięcie bezwzględnego dobra.
Odkrywana przez nasz rozum użyteczność różnych rzeczy jest jedynie względną
prawdziwością, gdyż użyteczność rozpatrujemy ostatecznie ze względu na
człowieka. Również odczuwana przez nas przyjemność jest wyłącznie względną
dobrocią. Wola potrzebuje dobra bezwzględnego, czyli dobra osobowego, jakim
jest godność osoby.
Zwierzęta kierują się własnym pożytkiem. Ich
poznanie określa jedynie użyteczność różnych rzeczy, czyli to, co przydaje się
w ich życiu (pokarm, miejsce schronienia i pobytu, potrzebę rozmnażania się).
Zwierzęta nie dążą nigdy do celu jako kresu poznania i działania. One ciągle
znajdują się w drodze bez świadomości końca i celu. Ludzkie poznanie i
działanie przekracza tę sytuację.
Człowiek dąży do poznania prawdy o świecie i o sobie
samym. Tak naprawdę poszukiwanie i znalezienie prawdy o człowieku staje się
celem, czyli kresem drogi. Nie wiadomo, czy człowiekowi udałoby się tam dotrzeć
samodzielnie, dlatego z pomocą przyszedł mu sam Bóg dzięki biblijnemu
objawieniu.
Człowiek chce i stara się zrozumieć siebie. Gdy
odkrywamy prawdę o sobie samych, wtedy dostrzegamy, że byt ludzki wyrasta ponad
świat rzeczy. Poznajemy bowiem względną wartość rzeczy (ich użyteczność), którą
możemy się posłużyć wykorzystując różne rzeczy dla polepszenia naszego życia.
Ale zarazem poznajemy bezwzględną wartość samego człowieka. Odkrywamy więc
godność jako wartość personalistyczną. Wydaje się, że znalezienie i odkrycie
dobra bezwzględnego przez Sokratesa otworzyło nam drogę do moralnej
doskonałości człowieka. Właśnie Sokratesowi zawdzięczamy wprowadzenie etyki
jako zadania i celu ludzkiego życia. Etyka postulowała, żeby dobro przynależne
człowiekowi (dziś powiemy przynależne osobie ludzkiej) stało się powinnością
ludzkiego postępowania. Filozofia postulowała, żeby poznać i zrozumieć
człowieka, z kolei etyka postuluje, żeby pokochać człowieka. To jest zadanie
dla nas wszystkich . Tego powinniśmy stale uczyć i dążyć do tego z całych sił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz