Powróćmy teraz znowu do tematu dialogu. Mówiliśmy już poprzednio, że w swej etymologii dialogos
oznacza dzielenie, podział słowa i mowy na role. Dlatego dialog staje
się rozbiciem słowa i mowy na różne cząstki, czyli prawdy cząstkowe.
Natomiast w mowie jako wspólnym mówieniu potrzebny jest element
integrujący i scalający. Konieczne jest dotarcie do szerszej prawdy,
czyli prawdy rozumianej jako wspólna prawda - analogicznie do wspólnego
dobra w działaniu. Toteż jak celem współdziałania jest dobro wspólne,
tak celem rozmowy, ale rozumianej jako współmówienie (łac. collocutio, colloquium) musi być wspólna prawda, czyli nieustanne zdążanie do prawdy pełnej i weryfikowanie podług niej tego, co się mówi.
Użyłem tutaj łacińskiego terminu collocutio,
gdyż najlepiej oddaje on sytuację, o którą mi chodzi. Trudniej znaleźć
odpowiedni polski termin. Najbliższe są tu określenia „zmowa” i „umowa”,
ale termin „zmowa” ma w języku polskim zabarwienie negatywne. Znacznie
lepszy jest termin „umowa”, ale i on w dzisiejszych czasach kojarzy się
raczej z czymś konwencjonalnym (np. umowa prawna) niż rzeczywistym.
Dlatego wydaje mi się, że najwłaściwsze byłyby tu terminy: „dogadać się”
oraz „ugoda” i „zgoda”.
Ta wspólna rozmowa (collocutio)
musi przebiegać w atmosferze prawdy. To znaczy musi się rozpoczynać od
prawdy zrodzonej w naszym intelekcie, czyli od prawidłowego rozpoznania i
zrozumienia rzeczywistości. I to będzie słowo wewnętrzne. Następnie to
prawidłowe rozumienie musi zostać ujawnione, czyli wypowiedziane na
zewnątrz. I to będzie słowo zewnętrzne, słowo wypowiedziane. Dalej już
wszystkie wypowiedziane słowa i cała rozmowa muszą zmierzać do
osiągnięcia wspólnego rozumienia i wspólnej prawdy w jakimś konkretnym
temacie. Wówczas dopiero możemy mówić o porozumieniu, które winno stać
się podstawą współdziałania.
Dlatego
wszystkie ważniejsze rozmowy powinny się toczyć w duchu prawdy. Ale
wtedy muszą wynikać z samego sedna naszej egzystencji, naszej osoby.
Inaczej będą to tylko zwyczajne kulturalne rozmowy o wszystkim i o
niczym. Rozmowa zrodzona z kultury i literatury pozostaje zawsze w kręgu
kultury i literatury. Wszelkie spory literackie są jedynie literaturą i
zupełnie nie dotyczą rzeczywistości. Dopiero słowo zrodzone na gruncie
osoby, czy na gruncie samej egzystencji bytu ludzkiego jest słowem
prawdy i słowem życia. Tylko z istnienia bowiem słowo czerpie swe życie.
Staje się słowem żywym. A tylko żywe słowo ma zdolność przemawiania do
ludzi. Żywe słowo to słowo wywodzące się od osoby i skierowane do osoby.
Dlatego powiemy, że spotkanie ludzi może się dokonać wyłącznie w żywym
słowie, w żywej mowie i rozmowie.
Takiego
spotkania dokonującego się we wspólnej rozmowie nie można rozpatrywać w
teorii znaczeń i znaków. Znaczenia i znaki mogą dotyczyć kultury jako
struktury i systemu znaczeń. Mogą dotyczyć także języka lub szerzej
języków jako systemów znaczeń. Natomiast żywe słowo radykalnie wykracza
poza kulturę i system językowy. Jest ono przede wszystkim objawem i
wyrazem naszej ludzkiej aktywności, naszej egzystencji, naszej osoby.
Żywe słowo jest wyrazem naszej wewnętrznej rzeczywistości duchowej.
Toteż
ludzkie słowo, ludzka mowa musi wyrastać z prawdy osobowego bytu
człowieka i zmierzać do jeszcze szerszej prawdy wspólnej, a więc prawdy
dotyczącej całej wspólnoty, która się ze sobą komunikuje i porozumiewa.
Ludzka mowa powinna się skupiać na prawdzie jako swym kresie i celu.
Tylko wówczas bowiem mowa osiąga swój cel, kiedy odnajdzie prawdę. Gdyż
tylko prawda może być kresem i zakończeniem naszych rozmów, inaczej
będzie to nieustanna gadanina o niczym.
Jeżeli
więc chcemy dotrzeć do ludzi, jeżeli chcemy się z nimi skomunikować i
spotkać, jeśli chcemy się z nimi porozumieć, to musimy mówić prawdę i
tylko prawdę. Musimy mówić o rzeczywistości, zwłaszcza o rzeczywistości
ludzkiej, o osobie człowieka. Ale musimy także mówić o Bogu, o Boskiej
Trójcy Osób.
Czy
jednak możemy od razu wypowiedzieć całą prawdę? Z pewnością nie. Na
ogół rozpoczynamy najpierw od własnej prawdy, od swojego rozumienia
rzeczywistości, od swojego spojrzenia na świat. Ale nie możemy nigdy na
tym poprzestawać. Powinniśmy zawsze dążyć do szerszej prawdy, do
wspólnej prawdy, do wspólnego porozumienia się. Powinniśmy dążyć do
prawdy, która byłaby prawdą dla wszystkich, a nie tylko prawdą dla mnie.
Uparte trwanie przy własnej cząstkowej prawdzie, przy własnym
stanowisku powoduje wykluczenie danego człowieka lub grupy ludzi ze
wspólnej rozmowy. Tacy ludzie zostają także wyłączeni ze wspólnego
porozumienia.
Jeżeli
zaś wprost mówię nieprawdę, czyli kłamię, to tym samym już od początku
wyłączam się z kręgu mowy i słowa. Jeśli kłamstwo i nieprawda są
skierowane przeciwko drugiemu człowiekowi, przeciwko jego godności i
czci, to popełniam poważny grzech. Jeśli natomiast moja wypowiedź jest
zwykłą fikcją i zmyśleniem, to wówczas jest zaliczana do świata
literatury. Gdy jednak kultura przekazuje nam prawdę o rzeczywistości, o
człowieku i Bogu, to staje się już wtedy filozofią i teologią, czyli
kulturą wspartą na rzeczywistości i na prawdzie. Dlatego wydaje się, że
jedynym terenem, na którym ludzie mogą się dogadać i porozumieć, czyli
dojść do prawdy, jest filozofia i teologia.
Św. Tomasz z Akwinu wiąże słowo z intelektem jako władzą poznawczą. Jest ono dla niego rozumieniem i pojęciem intelektu (conceptio).
Jest efektem pewnego procesu poznawczego, ale jednocześnie jest
ujawnieniem i wyrażeniem tego procesu i jego efektu na zewnątrz. Słowo
jest więc obwieszczeniem naszego rozumienia innym ludziom, jest
obwieszczeniem naszego stanowiska niemal całemu światu. Takie
obwieszczenie i zamanifestowanie naszego stanowiska w świecie wymaga
aktywności intelektualnej, wymaga intelektu w akcie, w działaniu. Zatem
słowo jest także ujawnieniem samego procesu poznawczego, to znaczy tego,
że dokonało się poznanie, czyli przede wszystkim tego, że w naszym
intelekcie pojawiło się jakieś odniesienie do rzeczywistości, a tym
samym pojawiła się jakaś prawda. Słowo jest więc również objawem prawdy,
która zjawia się w każdym akcie poznawczym dotyczącym rzeczywistości.
Dlatego można powiedzieć, że to właśnie prawda obecna w intelekcie
zrodziła słowo. Właśnie poprzez słowo prawda obecna w intelekcie ujawnia
się i manifestuje na zewnątrz. Właśnie w słowie prawda ujawnia się
wszystkim ludziom dookoła.
Owa
prawda powinna być objawiona wszystkim dookoła we wspólnej rozmowie.
Powinna dotrzeć do wszystkich, wszystkich ogarnąć i scalić we wspólnej
rozmowie, we wspólnej mowie. Tylko prawda ma bowiem tę zdolność i siłę,
że może scalić i zintegrować wokół siebie mówiących ludzi. Prawda może
zintegrować najróżniejszych rozmówców, oczywiście tych otwartych na
prawdę. Tylko prawda bowiem integruje nasze intelekty, nasze myślenie,
nasze mówienie, nasze wspólne rozmowy.
Dlatego
tylko prawda może być kresem i celem naszego poznania i naszego
mówienia. I jako taka staje się ona czymś dobrym dla tych czynności.
Staje się dobrem w poznawaniu i mówieniu. Staje się dobrem wszystkich
rozmawiających ze sobą ludzi. Toteż tylko prawda może być podstawą
wszelkich rozmów. Prawda musi być także podstawą rozmów i porozumienia
władzy ze społeczeństwem.
Tylko
prawdziwe słowo może być podstawą autentycznego spotkania się ludzi w
rozmowie. Podstawą tego spotkania, które może zaowocować
współdziałaniem.
1988
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz