12.12.2012

Dialog i porozumienie (przed laty)/2

Powróćmy teraz znowu do tematu dialogu. Mówiliśmy już poprzednio, że w swej etymologii dialogos oznacza dzielenie, podział słowa i mowy na role. Dlatego dialog staje się rozbiciem słowa i mowy na różne cząstki, czyli prawdy cząstkowe. Natomiast w mowie jako wspólnym mówieniu potrzebny jest element integrujący i scalający. Konieczne jest dotarcie do szerszej prawdy, czyli prawdy rozumianej jako wspólna prawda - analogicznie do wspólnego dobra w działaniu. Toteż jak celem współdziałania jest dobro wspólne, tak celem rozmowy, ale rozumianej jako współmówienie (łac. collocutio, colloquium) musi być wspólna prawda, czyli nieustanne zdążanie do prawdy pełnej i weryfikowanie podług niej tego, co się mówi.
 
Użyłem tutaj łacińskiego terminu collocutio, gdyż najlepiej oddaje on sytuację, o którą mi chodzi. Trudniej znaleźć odpowiedni polski termin. Najbliższe są tu określenia „zmowa” i „umowa”, ale termin „zmowa” ma w języku polskim zabarwienie negatywne. Znacznie lepszy jest termin „umowa”, ale i on w dzisiejszych czasach kojarzy się raczej z czymś konwencjonalnym (np. umowa prawna) niż rzeczywistym. Dlatego wydaje mi się, że najwłaściwsze byłyby tu terminy: „dogadać się” oraz „ugoda” i „zgoda”.
 
Ta wspólna rozmowa (collocutio) musi przebiegać w atmosferze prawdy. To znaczy musi się rozpoczynać od prawdy zrodzonej w naszym intelekcie, czyli od prawidłowego rozpoznania i zrozumienia rzeczywistości. I to będzie słowo wewnętrzne. Następnie to prawidłowe rozumienie musi zostać ujawnione, czyli wypowiedziane na zewnątrz. I to będzie słowo zewnętrzne, słowo wypowiedziane. Dalej już wszystkie wypowiedziane słowa i cała rozmowa muszą zmierzać do osiągnięcia wspólnego rozumienia i wspólnej prawdy w jakimś konkretnym temacie. Wówczas dopiero możemy mówić o porozumieniu, które winno stać się podstawą współdziałania.
Dlatego wszystkie ważniejsze rozmowy powinny się toczyć w duchu prawdy. Ale wtedy muszą wynikać z samego sedna naszej egzystencji, naszej osoby. Inaczej będą to tylko zwyczajne kulturalne rozmowy o wszystkim i o niczym. Rozmowa zrodzona z kultury i literatury pozostaje zawsze w kręgu kultury i literatury. Wszelkie spory literackie są jedynie literaturą i zupełnie nie dotyczą rzeczywistości. Dopiero słowo zrodzone na gruncie osoby, czy na gruncie samej egzystencji bytu ludzkiego jest słowem prawdy i słowem życia. Tylko z istnienia bowiem słowo czerpie swe życie. Staje się słowem żywym. A tylko żywe słowo ma zdolność przemawiania do ludzi. Żywe słowo to słowo wywodzące się od osoby i skierowane do osoby. Dlatego powiemy, że spotkanie ludzi może się dokonać wyłącznie w żywym słowie, w żywej mowie i rozmowie.
 
Takiego spotkania dokonującego się we wspólnej rozmowie nie można rozpatrywać w teorii znaczeń i znaków. Znaczenia i znaki mogą dotyczyć kultury jako struktury i systemu znaczeń. Mogą dotyczyć także języka lub szerzej języków jako systemów znaczeń. Natomiast żywe słowo radykalnie wykracza poza kulturę i system językowy. Jest ono przede wszystkim objawem i wyrazem naszej ludzkiej aktywności, naszej egzystencji, naszej osoby. Żywe słowo jest wyrazem naszej wewnętrznej rzeczywistości duchowej.
 
Toteż ludzkie słowo, ludzka mowa musi wyrastać z prawdy osobowego bytu człowieka i zmierzać do jeszcze szerszej prawdy wspólnej, a więc prawdy dotyczącej całej wspólnoty, która się ze sobą komunikuje i porozumiewa. Ludzka mowa powinna się skupiać na prawdzie jako swym kresie i celu. Tylko wówczas bowiem mowa osiąga swój cel, kiedy odnajdzie prawdę. Gdyż tylko prawda może być kresem i zakończeniem naszych rozmów, inaczej będzie to nieustanna gadanina o niczym.
 
Jeżeli więc chcemy dotrzeć do ludzi, jeżeli chcemy się z nimi skomunikować i spotkać, jeśli chcemy się z nimi porozumieć, to musimy mówić prawdę i tylko prawdę. Musimy mówić o rzeczywistości, zwłaszcza o rzeczywistości ludzkiej, o osobie człowieka. Ale musimy także mówić o Bogu, o Boskiej Trójcy Osób.
 
Czy jednak możemy od razu wypowiedzieć całą prawdę? Z pewnością nie. Na ogół rozpoczynamy najpierw od własnej prawdy, od swojego rozumienia rzeczywistości, od swojego spojrzenia na świat. Ale nie możemy nigdy na tym poprzestawać. Powinniśmy zawsze dążyć do szerszej prawdy, do wspólnej prawdy, do wspólnego porozumienia się. Powinniśmy dążyć do prawdy, która byłaby prawdą dla wszystkich, a nie tylko prawdą dla mnie. Uparte trwanie przy własnej cząstkowej prawdzie, przy własnym stanowisku powoduje wykluczenie danego człowieka lub grupy ludzi ze wspólnej rozmowy. Tacy ludzie zostają także wyłączeni ze wspólnego porozumienia.
 
Jeżeli zaś wprost mówię nieprawdę, czyli kłamię, to tym samym już od początku wyłączam się z kręgu mowy i słowa. Jeśli kłamstwo i nieprawda są skierowane przeciwko drugiemu człowiekowi, przeciwko jego godności i czci, to popełniam poważny grzech. Jeśli natomiast moja wypowiedź jest zwykłą fikcją i zmyśleniem, to wówczas jest zaliczana do świata literatury. Gdy jednak kultura przekazuje nam prawdę o rzeczywistości, o człowieku i Bogu, to staje się już wtedy filozofią i teologią, czyli kulturą wspartą na rzeczywistości i na prawdzie. Dlatego wydaje się, że jedynym terenem, na którym ludzie mogą się dogadać i porozumieć, czyli dojść do prawdy, jest filozofia i teologia.
Św. Tomasz z Akwinu wiąże słowo z intelektem jako władzą poznawczą. Jest ono dla niego rozumieniem i pojęciem intelektu (conceptio). Jest efektem pewnego procesu poznawczego, ale jednocześnie jest ujawnieniem i wyrażeniem tego procesu i jego efektu na zewnątrz. Słowo jest więc obwieszczeniem naszego rozumienia innym ludziom, jest obwieszczeniem naszego stanowiska niemal całemu światu. Takie obwieszczenie i zamanifestowanie naszego stanowiska w świecie wymaga aktywności intelektualnej, wymaga intelektu w akcie, w działaniu. Zatem słowo jest także ujawnieniem samego procesu poznawczego, to znaczy tego, że dokonało się poznanie, czyli przede wszystkim tego, że w naszym intelekcie pojawiło się jakieś odniesienie do rzeczywistości, a tym samym pojawiła się jakaś prawda. Słowo jest więc również objawem prawdy, która zjawia się w każdym akcie poznawczym dotyczącym rzeczywistości. Dlatego można powiedzieć, że to właśnie prawda obecna w intelekcie zrodziła słowo. Właśnie poprzez słowo prawda obecna w intelekcie ujawnia się i manifestuje na zewnątrz. Właśnie w słowie prawda ujawnia się wszystkim ludziom dookoła.
 
Owa prawda powinna być objawiona wszystkim dookoła we wspólnej rozmowie. Powinna dotrzeć do wszystkich, wszystkich ogarnąć i scalić we wspólnej rozmowie, we wspólnej mowie. Tylko prawda ma bowiem tę zdolność i siłę, że może scalić i zintegrować wokół siebie mówiących ludzi. Prawda może zintegrować najróżniejszych rozmówców, oczywiście tych otwartych na prawdę. Tylko prawda bowiem integruje nasze intelekty, nasze myślenie, nasze mówienie, nasze wspólne rozmowy.
 
Dlatego tylko prawda może być kresem i celem naszego poznania i naszego mówienia. I jako taka staje się ona czymś dobrym dla tych czynności. Staje się dobrem w poznawaniu i mówieniu. Staje się dobrem wszystkich rozmawiających ze sobą ludzi. Toteż tylko prawda może być podstawą wszelkich rozmów. Prawda musi być także podstawą rozmów i porozumienia władzy ze społeczeństwem.
 
Tylko prawdziwe słowo może być podstawą autentycznego spotkania się ludzi w rozmowie. Podstawą tego spotkania, które może zaowocować współdziałaniem.
1988

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz