13.12.2012

Dialog i porozumienie (przed laty)/1

DIALOG I POROZUMIENIE
Etyczne aspekty mowy ludzkiej
 
Człowiek jako osoba jest bytem aktywnym. Jest podmiotem przeróżnych działań i czynności. W całej widzialnej rzeczywistości właśnie człowiek jest najbardziej aktywnym ośrodkiem. Może nieustannie się rozwijać przekształcając siebie i otaczający go świat. 

Potwierdzenie takiej wizji człowieka znajdujemy w encyklice Sollicitudo rei socialis Jana Pawła II, w której Papież stwierdza: „Człowiek bowiem, jeśli można tak powiedzieć, nie został stworzony jako byt nieruchomy i statyczny” (n.30). Papież rozwija w tym miejscu egzegezę biblijną. Ja sądzę, że potrzebna jest tu także interpretacja metafizyczna, ale nich to pozostanie naszym przyszłym zadaniem. 

Aby się rozwijać, człowiek musi być otwarty na zewnątrz, musi być otwarty na rzeczywistość. Musi więc jak najwięcej czerpać z tej rzeczywistości. To, co zaczerpnie z zewnątrz, musi przetwarzać w sobie, czyli musi poznawać oraz zrozumieć rzeczywistość, aby umieć w niej działać i postępować. 

Ale przede wszystkim człowiek musi być otwarty na innych ludzi i dla innych ludzi. Toteż człowiek musi nieustannie poznawać różnych ludzi, starać się ich zrozumieć. Każdy z nas poznaje innych ludzi, ale zarazem sam jest przez nich poznawany. Mamy w tym przypadku do czynienia ze szczególną relację, czyli relacją wzajemności. To znaczy poznajemy i jednocześnie jesteśmy poznawani. Ujawniamy się sobie nawzajem, a więc siebie ujawniamy i objawiamy innym, oni zaś równocześnie nam się ujawniają i objawiają. W ten sposób dochodzi do spotkania, które jest właśnie tą relacją wzajemności. Spotkanie dwóch ludzi, dwóch osób jest więc wzajemnym ujawnianiem się sobie. Można również powiedzieć, że jest wzajemną manifestacją.
 
Człowiek jako osoba objawia siebie w słowie i czynie. Słowo jest objawem naszej aktywności poznawczej, naszego rozumienia rzeczywistości. Natomiast czyn jest objawem naszej aktywności wolitywnej, czyli naszej akceptacji rzeczywistości, akceptacji świata i ludzi.
 
Oczywiście zajmę się tutaj wyłącznie słowem lub ujmując sprawę szerzej - także mową, jedynie czasami przywołując różne analogie z czynem. Moim zdaniem, słowo jest jakby pierwszym krokiem na drodze do działania, do czynu. Można też powiedzieć, że słowo jest przedsionkiem czynu. I od razu narzuca się analogia z przedsionkiem serca, co by znaczyło, że jeśli serce uznamy za pierwotne siedlisko czynu, to słowo serca (verbum cordis) jako najgłębsza postać ludzkiego słowa i ludzkiej mowy zamieszkuje w przedsionku serca. Ale będzie to raczej poezja niż filozofia.
 
Słowo jest zatem pierwotną manifestacją, pierwszym przejawem osoby ludzkiej. Osoba manifestuje się najpierw w słowie, a następnie również w czynie. Słowo i czyn są więc dwoma najważniejszymi i głównymi przejawami ludzkiej osoby. Są to przede wszystkim przejawy osoby w jej relacjach z innymi osobami. Słowo i czyn są zarazem przejawami spotkania dwóch osób, czyli spotkania człowieka z człowiekiem. Są więc najważniejszymi przejawami więzi i kontaktów międzyludzkich. Pozwalają nam się skontaktować i spotkać. Pozwalają nam wreszcie współżyć.
 
W tym miejscu zahaczamy już o wymiar społeczny, wspólnotowy. Ale zarówno w dziedzinie słowa i mowy, jak też w dziedzinie czynu nie sposób pominąć tej sprawy. Zresztą zawsze, gdy mówimy o osobie ludzkiej, powinniśmy przywoływać ów aspekt wspólnotowy. Nie można bowiem w pełni zrozumieć osoby bez odniesienia jej do wspólnoty i życia społecznego. Toteż w tym aspekcie chciałbym obecnie spojrzeć na słowo i czyn.
 
Otóż i w słowie, i w czynie podstawową sprawą jest ich skierowanie do drugiego człowieka. A więc ważne jest to, że w ogóle mówi się, czyli mówimy do kogoś (choćbyśmy nawet mówili do siebie), nie mówimy bowiem w dal przed siebie, bo to nie ma sensu. Ale ważne jest także to, do kogo mówimy w danej chwili. Podobnie rzecz się ma z działaniem. Tutaj powiemy, że działamy z kimś, działamy dla kogoś (dla kogoś coś robimy, choćby dla samych siebie). Nigdy więc nie działamy w próżni, co najwyżej możemy nic nie robić.
 
W dziedzinie czynu najważniejszą rolę odgrywa umiejętność współdziałania. To właśnie współdziałanie jest czynem w wymiarze społecznym i wspólnotowym. W takim współdziałaniu czyny lub działania poszczególnych osób muszą być skupione wokół wspólnego celu. Tym celem jest wspólne dobro. Dlatego we wspólnocie, w społeczeństwie wszystkie działania winny zmierzać do osiągnięcia dobra wspólnego.
Odnosząc te rozważania do dziedziny słowa i mowy - czyli posługując się tutaj analogią - powiemy, że w zakresie słowa i mowy najważniejsze jest wspólne mówienie, czyli rozmowa.
 
Przyjrzyjmy się jednak dokładnie pojęciu rozmowy. Polski termin rozmowa jest jakby dokładnym tłumaczeniem grecko-łacińskiego terminu dialog (gr. dialogos, łac. dialogus). Pojęcie dialogu jako rozmowy dwóch osób pojawiło się w kulturze europejskiej w czasach powstawania greckiej tragedii. Chodziło tam o to, aby pewną opowieść rozpisać na głosy i role. Stąd etymologicznie dia-logos oznacza podział słowa, czyli tego, co grecki tragediopisarz miał do powiedzenia.
 
Ten sam motyw dialogu-rozmowy pojawia się także w biblijnej opowieści o Raju i grzechu pierworodnym. To przecież Ewa podjęła dialog z wężem-Szatanem. I nie wiadomo, czy nie nastąpiło to znowu na zasadzie podziału na role tego, co sama miała do powiedzenia w swym sercu i co faktycznie wypowiedziała. Znaczyłoby to, że Ewa w swym dialogu, czyli poprzez podział i rozerwanie słowa, powołała do istnienia postać Szatana. I tak powstała literatura.
 
Dlaczego o tym mówię? Otóż po to, aby odwołać się do jeszcze jednej analogii, która - jak sądzę - lepiej naświetli kłopoty związane z pojęciem dialogu. Posłuży nam do tego para pojęć również pochodzenia grecko-łacińskiego, a mianowicie diabol i symbol (łac. diabolus i symbolus, także symbolum).
 
Nasze określenie „diabeł” wywodzi się z greckiego słowa diabolos. Greckie słowo zostało utworzone od czasownika diabolein, co dosłownie znaczy rozdzierać, rozłączać, odłączać. Temu pojęciu diabolu przeciwstawia się pojęcie symbolu, np. w języku polskim używamy zarówno przymiotnika diaboliczny, jak też przymiotnika symboliczny. Ów symbol pochodzi od greckiego czasownika symbolein, który oznacza zbieranie, łączenie, połączenie z czymś. Mamy więc do czynienia z przeciwstawieniem tego, co destrukcyjne i dezintegrujące, czyli oddzielające i rozłączające (diabeł), temu co konstruktywne, łączące i zbierające w całość (symbol).
 
Symbol byłby więc czymś, co łączy nas z Bogiem i boską rzeczywistością. Diabeł zaś tym, co nas z Bogiem rozdziela, co odłącza nas od Niego. Symbol byłby więc obrazem lub widzialnym znakiem Bożej łaski, diabeł zaś byłby znakiem i obrazem nicości, czyli kultury oddzielającej i odgradzającej nas od Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz