DIALOG I POROZUMIENIE
Etyczne aspekty mowy ludzkiej
Człowiek
jako osoba jest bytem aktywnym. Jest podmiotem przeróżnych działań i
czynności. W całej widzialnej rzeczywistości właśnie człowiek jest
najbardziej aktywnym ośrodkiem. Może nieustannie się rozwijać
przekształcając siebie i otaczający go świat.
Potwierdzenie takiej wizji człowieka znajdujemy w encyklice Sollicitudo rei socialis
Jana Pawła II, w której Papież stwierdza: „Człowiek bowiem, jeśli można
tak powiedzieć, nie został stworzony jako byt nieruchomy i statyczny”
(n.30). Papież rozwija w tym miejscu egzegezę biblijną. Ja sądzę, że
potrzebna jest tu także interpretacja metafizyczna, ale nich to
pozostanie naszym przyszłym zadaniem.
Aby
się rozwijać, człowiek musi być otwarty na zewnątrz, musi być otwarty
na rzeczywistość. Musi więc jak najwięcej czerpać z tej rzeczywistości.
To, co zaczerpnie z zewnątrz, musi przetwarzać w sobie, czyli musi
poznawać oraz zrozumieć rzeczywistość, aby umieć w niej działać i
postępować.
Ale
przede wszystkim człowiek musi być otwarty na innych ludzi i dla innych
ludzi. Toteż człowiek musi nieustannie poznawać różnych ludzi, starać
się ich zrozumieć. Każdy z nas poznaje innych ludzi, ale zarazem sam
jest przez nich poznawany. Mamy w tym przypadku do czynienia ze
szczególną relację, czyli relacją wzajemności. To znaczy poznajemy i
jednocześnie jesteśmy poznawani. Ujawniamy się sobie nawzajem, a więc
siebie ujawniamy i objawiamy innym, oni zaś równocześnie nam się
ujawniają i objawiają. W ten sposób dochodzi do spotkania, które jest
właśnie tą relacją wzajemności. Spotkanie dwóch ludzi, dwóch osób jest
więc wzajemnym ujawnianiem się sobie. Można również powiedzieć, że jest
wzajemną manifestacją.
Człowiek
jako osoba objawia siebie w słowie i czynie. Słowo jest objawem naszej
aktywności poznawczej, naszego rozumienia rzeczywistości. Natomiast czyn
jest objawem naszej aktywności wolitywnej, czyli naszej akceptacji
rzeczywistości, akceptacji świata i ludzi.
Oczywiście
zajmę się tutaj wyłącznie słowem lub ujmując sprawę szerzej - także
mową, jedynie czasami przywołując różne analogie z czynem. Moim zdaniem,
słowo jest jakby pierwszym krokiem na drodze do działania, do czynu.
Można też powiedzieć, że słowo jest przedsionkiem czynu. I od razu
narzuca się analogia z przedsionkiem serca, co by znaczyło, że jeśli
serce uznamy za pierwotne siedlisko czynu, to słowo serca (verbum cordis)
jako najgłębsza postać ludzkiego słowa i ludzkiej mowy zamieszkuje w
przedsionku serca. Ale będzie to raczej poezja niż filozofia.
Słowo
jest zatem pierwotną manifestacją, pierwszym przejawem osoby ludzkiej.
Osoba manifestuje się najpierw w słowie, a następnie również w czynie.
Słowo i czyn są więc dwoma najważniejszymi i głównymi przejawami
ludzkiej osoby. Są to przede wszystkim przejawy osoby w jej relacjach z
innymi osobami. Słowo i czyn są zarazem przejawami spotkania dwóch osób,
czyli spotkania człowieka z człowiekiem. Są więc najważniejszymi
przejawami więzi i kontaktów międzyludzkich. Pozwalają nam się
skontaktować i spotkać. Pozwalają nam wreszcie współżyć.
W
tym miejscu zahaczamy już o wymiar społeczny, wspólnotowy. Ale zarówno w
dziedzinie słowa i mowy, jak też w dziedzinie czynu nie sposób pominąć
tej sprawy. Zresztą zawsze, gdy mówimy o osobie ludzkiej, powinniśmy
przywoływać ów aspekt wspólnotowy. Nie można bowiem w pełni zrozumieć
osoby bez odniesienia jej do wspólnoty i życia społecznego. Toteż w tym
aspekcie chciałbym obecnie spojrzeć na słowo i czyn.
Otóż
i w słowie, i w czynie podstawową sprawą jest ich skierowanie do
drugiego człowieka. A więc ważne jest to, że w ogóle mówi się, czyli
mówimy do kogoś (choćbyśmy nawet mówili do siebie), nie mówimy bowiem w
dal przed siebie, bo to nie ma sensu. Ale ważne jest także to, do kogo
mówimy w danej chwili. Podobnie rzecz się ma z działaniem. Tutaj
powiemy, że działamy z kimś, działamy dla kogoś (dla kogoś coś robimy,
choćby dla samych siebie). Nigdy więc nie działamy w próżni, co najwyżej
możemy nic nie robić.
W
dziedzinie czynu najważniejszą rolę odgrywa umiejętność współdziałania.
To właśnie współdziałanie jest czynem w wymiarze społecznym i
wspólnotowym. W takim współdziałaniu czyny lub działania poszczególnych
osób muszą być skupione wokół wspólnego celu. Tym celem jest wspólne
dobro. Dlatego we wspólnocie, w społeczeństwie wszystkie działania winny
zmierzać do osiągnięcia dobra wspólnego.
Odnosząc
te rozważania do dziedziny słowa i mowy - czyli posługując się tutaj
analogią - powiemy, że w zakresie słowa i mowy najważniejsze jest
wspólne mówienie, czyli rozmowa.
Przyjrzyjmy
się jednak dokładnie pojęciu rozmowy. Polski termin rozmowa jest jakby
dokładnym tłumaczeniem grecko-łacińskiego terminu dialog (gr. dialogos, łac. dialogus).
Pojęcie dialogu jako rozmowy dwóch osób pojawiło się w kulturze
europejskiej w czasach powstawania greckiej tragedii. Chodziło tam o to,
aby pewną opowieść rozpisać na głosy i role. Stąd etymologicznie dia-logos oznacza podział słowa, czyli tego, co grecki tragediopisarz miał do powiedzenia.
Ten
sam motyw dialogu-rozmowy pojawia się także w biblijnej opowieści o
Raju i grzechu pierworodnym. To przecież Ewa podjęła dialog z
wężem-Szatanem. I nie wiadomo, czy nie nastąpiło to znowu na zasadzie
podziału na role tego, co sama miała do powiedzenia w swym sercu i co
faktycznie wypowiedziała. Znaczyłoby to, że Ewa w swym dialogu, czyli
poprzez podział i rozerwanie słowa, powołała do istnienia postać
Szatana. I tak powstała literatura.
Dlaczego
o tym mówię? Otóż po to, aby odwołać się do jeszcze jednej analogii,
która - jak sądzę - lepiej naświetli kłopoty związane z pojęciem
dialogu. Posłuży nam do tego para pojęć również pochodzenia
grecko-łacińskiego, a mianowicie diabol i symbol (łac. diabolus i symbolus, także symbolum).
Nasze określenie „diabeł” wywodzi się z greckiego słowa diabolos. Greckie słowo zostało utworzone od czasownika diabolein,
co dosłownie znaczy rozdzierać, rozłączać, odłączać. Temu pojęciu
diabolu przeciwstawia się pojęcie symbolu, np. w języku polskim używamy
zarówno przymiotnika diaboliczny, jak też przymiotnika symboliczny. Ów
symbol pochodzi od greckiego czasownika symbolein, który oznacza
zbieranie, łączenie, połączenie z czymś. Mamy więc do czynienia z
przeciwstawieniem tego, co destrukcyjne i dezintegrujące, czyli
oddzielające i rozłączające (diabeł), temu co konstruktywne, łączące i
zbierające w całość (symbol).
Symbol
byłby więc czymś, co łączy nas z Bogiem i boską rzeczywistością. Diabeł
zaś tym, co nas z Bogiem rozdziela, co odłącza nas od Niego. Symbol
byłby więc obrazem lub widzialnym znakiem Bożej łaski, diabeł zaś byłby
znakiem i obrazem nicości, czyli kultury oddzielającej i odgradzającej
nas od Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz