19.05.2012

Skąd się bierze realność


Filozofia nie polega na myśleniu o człowieku. Filozofia jest poznaniem ludzkiej realności. Realność wymaga rozumienia (intellegere) a nie myślenia (cogitare). Rozumienie człowieka sięga w głąb bytu. Jest wnikaniem w zasady bytowe. Rozumienie ujmuje bytową strukturę w perspektywie przyczynowej. Odkrywamy dzięki temu, co jest przyczyną a co skutkiem. Nie chodzi więc o proste wymienienie różnych elementów składowych, lecz o pokazanie ich przyczynowych zależności. W ten sposób poznajemy, co jest pierwszą albo ostateczną przyczyną realności, a co jest tylko skutkiem spowodowanym przez inne przyczyny.

Rozumienie przyczynowe jest właściwym poznaniem filozoficznym. Rozumiemy coś dopiero wtedy, gdy poznamy wszystkie jego przyczyny i zasady (archai). Mówimy, że filozofia poszukuje istoty rzeczy (istoty bytu). Tak też rozumiano pierwotnie samą realność. Uważano (Platon i Arystoteles), że czymś realnym jest istota (ousia) jako ostateczna zasada bytu. W ten sposób utożsamiano realność bytu z jego istotą, gdyż istota jest tym, co możemy poznać bezpośrednio, a następnie ująć w definicji (czyli określić).

Według Arystotelesa poznanie bytu polegało na jego zdefiniowaniu (na określeniu pojęciowym, czyli na znalezieniu zakresów pojęciowych rodzaju i gatunku). Ale w ten sposób poznanie zostało sprowadzone do definicji. Tak Filozof pojmował poznanie naukowe, czyli teoretyczne. Dalej w średniowiecznej dialektyce realność utożsamiono wprost z pojęciem. O ile u samego mistrza Arystotelesa istota bytu była określona poprzez kategorie formy i materii albo nawet duszy i ciała (jak w przypadku bytów naturalnych tworzących ożywioną przyrodę), o tyle w XII wieku uznano już, że istota składa się z pojęcia i materii. Było to spowodowane zapomnieniem o filozofii jako metafizyce i radykalnym odrzuceniem wyjaśnienia przyczynowego. Było to sprowadzenie poznania filozoficznego jedynie do wymienienia składników bytu bez wskazywania na wzajemne powiązania. Dlatego słusznie takie interpretacje krytykował Abelard pokazując, że pojęcie jest tworem ludzkiego rozumu, a nie cząstką rzeczywistości. Pojęcia nie bytują gdzieś w rzeczywistości, ale pozostają funkcją i dziełem ludzkiego rozumu. Pojęcia są czymś pomyślanym, czyli intencjonalnym. Później Husserl będzie twierdził, że pojęcia-intencje są funkcją świadomości jako myślącego podmiotu.

Dlatego niektórzy filozofowie uważali, że realność pochodzi z myślenia. I nie dotyczy to tylko takich idealistów jak Hegel czy Kartezjusz. Niestety nawet sam realistyczny Arystoteles zdaje się wyprowadzać realność wszystkich bytów z myślenia (właśc. z samomyślenia) Pierwszego Poruszyciela.

Otóż podstawowym problemem filozofii metafizycznej jest pytanie, skąd pochodzi realność, skąd się ona bierze. Odpowiedź na to pytanie stanowi fundament naszej wiedzy o świecie i o człowieku. Można powiedzieć, że nadal stoimy wobec tego problemu. Teologia jest w tym zakresie absolutnie pewna, że wszystko pochodzi od Boga. Ale jeśli się dobrze przyjrzeć, to pod pojęciem wszystkiego teologia miesza to, co realne i prawdziwe z tym, co pozorne lub nawet nierealne.

Tak naprawdę odpowiedź na to pytanie dał Tomasz z Akwinu. Przyjmował on, że realne byty posiadają w sobie akt istnienia, który decyduje o realności bytu. Te akty istnienia powiązane z różnymi istotami są stwarzane przez Boga, który jest Samym Istnieniem albo Czystym Aktem Istnienia. A zatem tylko istnienie może sprawiać i powodować realność.

Zatem realność nie może być wymyślona ani pomyślana. Nie może być przyczynowana przez myślenie, nawet jeśli byśmy przypisali myślenie Bogu, co wydaje się być wyraźnym nadużyciem. Realność wymaga istnienia (esse). Wymaga przede wszystkim istnienia i tylko istnienia. Cała sfera istotowa bytu jest bowiem przyczynowana przez własności istnieniowe oraz przez aktywność przyczyn zewnętrznych. Realność bytu nie może być wymyślona, lecz musi być sprawiana przez akt istnienia. Takiej realności nie dosięga nasze myślenie (cogito), a jedynie nasze rozumiejące poznanie (intellegere) przyczynowane przez prawdę (jako realną własność istnienia).

Miarą poznania jest bowiem prawda pojawiająca się w umyśle pod postacią słowa. Do poznania rzeczywistości potrzebne jest przyjęcie słowa prawdy, które daje nam moc poznawczą. Bez tego słowa nasz rozum będzie zdany wyłącznie na myślenie oparte na danych zmysłowych, tak jak to widział empiryzm Locke’a i Hume’a. Ale wtedy nie będziemy w stanie poznać rzeczy samej w sobie (Ding an sich), a jedynie sferę zjawiskową, tak jak postulował Kant.

Skoro więc filozofia nowożytna jest oparta na Kartezjuszu, Locke’u, Hume’ie i Kancie, to znaczy, że nie poznaje ona wcale realności człowieka, a jedynie przejawy tej realności ujmowane przez zmysły. Czy zatem wystarczy nam zadowolenie się samymi przejawami i pozorami zamiast poznania prawdziwej realności? To trochę tak, jak byśmy się chcieli najeść smakiem i zapachem chleba, a nie samym chlebem. Jeśli się to komuś uda, to proszę bardzo, ale ja sam wolę chleb w całej jego realności.

Ale czy to znaczy, że na co dzień nie mamy problemu z rozpoznaniem realności? Można odpowiedzieć, że tak i nie. Okazuje się, że dla własnych potrzeb życiowych sięgamy po rzeczy realne. Jednak równie chętnie uznajemy za rzeczy realne to, co zostało wymyślone i wytworzone przez człowieka. Na przykład uznajemy za realne różne instytucje społeczne i polityczne. Tak naprawdę posługujemy się co chwila różnymi rzeczami wymyślonymi przez człowieka, które stanowią nowe zastosowanie naturalnych komponentów. Jednak ani krzesło, na którym siedzę, ani ołówek i papier, które służą mi do pisania, nie są realnymi bytami. Są to wytwory ludzkiej sztuki, które stanowią twórcze wykorzystanie naturalnych składników. Ale ich funkcja, która decyduje o tym, czym są, została wymyślona przez człowieka. To, że krzesło służy do siedzenia, nie stanowi jego realności, a jedynie funkcjonalność albo użyteczność. O byciu krzesłem decyduje jego użyteczność. Użyteczność jest wykorzystaniem czegoś w pewnym określonym celu. To jest wartość wymyślona przez człowieka i dodana do czegoś realnego. Użyteczność jest naszym myśleniem.

Dlatego traktujemy nasze myślenie jako coś pożytecznego, co dobrze służy człowiekowi. Jest ono pożyteczne, gdyż usprawnia i uprzyjemnia nasze codzienne życie. Ale to nie znaczy, że myślenie daje nam prawdę lub realność. Użyteczność jakiejś rzeczy nie stanowi jej prawdy lub prawdziwości. Użyteczność nie powoduje realności. Żeby spotkać się z realnością, musimy przyjąć realną prawdę. To znaczy, że musimy przyjąć słowo. Tylko słowo przynosi nam realność. Słowo przynosi nam realność człowieka, gdyż to jego realność wywołuje w nas słowo prawdy.

Filozofia powinna więc poszukiwać słowa i prawdy, żeby dotknąć realności. Inaczej stanie się jedynie naszym myśleniem o niej. Człowiek musi otworzyć się na  prawdę. Musi otworzyć swój umysł. Ale przedtem trzeba porzucić wszystkie zmysłowe naleciałości. Musimy odrzucić myślenie oparte na wrażeniach i wyobrażeniach, musimy porzucić wszystko to, co jest zjawiskowe (czyli pozorne). Dopiero wtedy trafimy w sedno rzeczy, czyli w jej realność.

Takie otwarcie powinno zaowocować kontemplacją. Kontemplacja jest wywołana aktywnością prawdy jako własności istnienia zawartego w bycie. Dzięki niej możemy się wsłuchiwać w samą realność bytu – w jego istnienie. W ten sposób na nasz umysł może oddziaływać realna prawda, która uobecnia się w umyśle jako słowo. To stąd umysł zdobywa moc poznawczą. Mocą poznawczą umysłu jest bowiem słowo prawdy, które zapewnia nam bezpośredni kontakt z prawdą bytową. Prawdziwą zasadą poznania jest słowo i tylko słowo. Słowo jest zarazem rozumieniem bytu w jego realności i prawdziwości. Dopiero takie słowo jest podstawą do nazywania rzeczy i tworzenia języka. Bez tego pierwotnego słowa człowiek byłby pozbawiony zdolności mowy i porozumiewania się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz