Filozofia
nie polega na myśleniu o człowieku. Filozofia jest poznaniem ludzkiej
realności. Realność wymaga rozumienia (intellegere) a nie myślenia (cogitare).
Rozumienie człowieka sięga w głąb bytu. Jest wnikaniem w zasady bytowe.
Rozumienie ujmuje bytową strukturę w perspektywie przyczynowej. Odkrywamy
dzięki temu, co jest przyczyną a co skutkiem. Nie chodzi więc o proste
wymienienie różnych elementów składowych, lecz o pokazanie ich przyczynowych
zależności. W ten sposób poznajemy, co jest pierwszą albo ostateczną przyczyną
realności, a co jest tylko skutkiem spowodowanym przez inne przyczyny.
Rozumienie
przyczynowe jest właściwym poznaniem filozoficznym. Rozumiemy coś dopiero
wtedy, gdy poznamy wszystkie jego przyczyny i zasady (archai). Mówimy, że
filozofia poszukuje istoty rzeczy (istoty bytu). Tak też rozumiano pierwotnie
samą realność. Uważano (Platon i Arystoteles), że czymś realnym jest istota
(ousia) jako ostateczna zasada bytu. W ten sposób utożsamiano realność bytu z jego
istotą, gdyż istota jest tym, co możemy poznać bezpośrednio, a następnie ująć w
definicji (czyli określić).
Według Arystotelesa
poznanie bytu polegało na jego zdefiniowaniu (na określeniu pojęciowym, czyli
na znalezieniu zakresów pojęciowych rodzaju i gatunku). Ale w ten sposób
poznanie zostało sprowadzone do definicji. Tak Filozof pojmował poznanie
naukowe, czyli teoretyczne. Dalej w średniowiecznej dialektyce realność
utożsamiono wprost z pojęciem. O ile u samego mistrza Arystotelesa istota bytu
była określona poprzez kategorie formy i materii albo nawet duszy i ciała (jak
w przypadku bytów naturalnych tworzących ożywioną przyrodę), o tyle w XII wieku
uznano już, że istota składa się z pojęcia i materii. Było to spowodowane
zapomnieniem o filozofii jako metafizyce i radykalnym odrzuceniem wyjaśnienia
przyczynowego. Było to sprowadzenie poznania filozoficznego jedynie do
wymienienia składników bytu bez wskazywania na wzajemne powiązania. Dlatego
słusznie takie interpretacje krytykował Abelard pokazując, że pojęcie jest
tworem ludzkiego rozumu, a nie cząstką rzeczywistości. Pojęcia nie bytują
gdzieś w rzeczywistości, ale pozostają funkcją i dziełem ludzkiego rozumu.
Pojęcia są czymś pomyślanym, czyli intencjonalnym. Później Husserl będzie
twierdził, że pojęcia-intencje są funkcją świadomości jako myślącego podmiotu.
Dlatego niektórzy
filozofowie uważali, że realność pochodzi z myślenia. I nie dotyczy to tylko
takich idealistów jak Hegel czy Kartezjusz. Niestety nawet sam realistyczny
Arystoteles zdaje się wyprowadzać realność wszystkich bytów z myślenia (właśc.
z samomyślenia) Pierwszego Poruszyciela.
Otóż podstawowym
problemem filozofii metafizycznej jest pytanie, skąd pochodzi realność, skąd
się ona bierze. Odpowiedź na to pytanie stanowi fundament naszej wiedzy o
świecie i o człowieku. Można powiedzieć, że nadal stoimy wobec tego problemu.
Teologia jest w tym zakresie absolutnie pewna, że wszystko pochodzi od Boga.
Ale jeśli się dobrze przyjrzeć, to pod pojęciem wszystkiego teologia
miesza to, co realne i prawdziwe z tym, co pozorne lub nawet nierealne.
Tak naprawdę
odpowiedź na to pytanie dał Tomasz z Akwinu. Przyjmował on, że realne byty
posiadają w sobie akt istnienia, który decyduje o realności bytu. Te akty
istnienia powiązane z różnymi istotami są stwarzane przez Boga, który jest
Samym Istnieniem albo Czystym Aktem Istnienia. A zatem tylko istnienie może
sprawiać i powodować realność.
Zatem realność nie
może być wymyślona ani pomyślana. Nie może być przyczynowana przez myślenie,
nawet jeśli byśmy przypisali myślenie Bogu, co wydaje się być wyraźnym
nadużyciem. Realność wymaga istnienia (esse). Wymaga przede wszystkim istnienia
i tylko istnienia. Cała sfera istotowa bytu jest bowiem przyczynowana przez
własności istnieniowe oraz przez aktywność przyczyn zewnętrznych. Realność bytu
nie może być wymyślona, lecz musi być sprawiana przez akt istnienia. Takiej
realności nie dosięga nasze myślenie (cogito), a jedynie nasze rozumiejące
poznanie (intellegere) przyczynowane przez prawdę (jako realną własność istnienia).
Miarą poznania jest
bowiem prawda pojawiająca się w umyśle pod postacią słowa. Do poznania
rzeczywistości potrzebne jest przyjęcie słowa prawdy, które daje nam moc
poznawczą. Bez tego słowa nasz rozum będzie zdany wyłącznie na myślenie oparte na
danych zmysłowych, tak jak to widział empiryzm Locke’a i Hume’a. Ale wtedy nie
będziemy w stanie poznać rzeczy samej w sobie (Ding an sich), a jedynie sferę
zjawiskową, tak jak postulował Kant.
Skoro więc
filozofia nowożytna jest oparta na Kartezjuszu, Locke’u, Hume’ie i Kancie, to
znaczy, że nie poznaje ona wcale realności człowieka, a jedynie przejawy tej
realności ujmowane przez zmysły. Czy zatem wystarczy nam zadowolenie się samymi
przejawami i pozorami zamiast poznania prawdziwej realności? To trochę tak, jak
byśmy się chcieli najeść smakiem i zapachem chleba, a nie samym chlebem. Jeśli
się to komuś uda, to proszę bardzo, ale ja sam wolę chleb w całej jego
realności.
Ale czy to znaczy,
że na co dzień nie mamy problemu z rozpoznaniem realności? Można odpowiedzieć,
że tak i nie. Okazuje się, że dla własnych potrzeb życiowych sięgamy po rzeczy
realne. Jednak równie chętnie uznajemy za rzeczy realne to, co zostało
wymyślone i wytworzone przez człowieka. Na przykład uznajemy za realne różne
instytucje społeczne i polityczne. Tak naprawdę posługujemy się co chwila
różnymi rzeczami wymyślonymi przez człowieka, które stanowią nowe zastosowanie
naturalnych komponentów. Jednak ani krzesło, na którym siedzę, ani ołówek i
papier, które służą mi do pisania, nie są realnymi bytami. Są to wytwory
ludzkiej sztuki, które stanowią twórcze wykorzystanie naturalnych składników.
Ale ich funkcja, która decyduje o tym, czym są, została wymyślona przez
człowieka. To, że krzesło służy do siedzenia, nie stanowi jego realności, a
jedynie funkcjonalność albo użyteczność. O byciu krzesłem decyduje jego
użyteczność. Użyteczność jest wykorzystaniem czegoś w pewnym określonym celu.
To jest wartość wymyślona przez człowieka i dodana do czegoś realnego.
Użyteczność jest naszym myśleniem.
Dlatego traktujemy
nasze myślenie jako coś pożytecznego, co dobrze służy człowiekowi. Jest ono
pożyteczne, gdyż usprawnia i uprzyjemnia nasze codzienne życie. Ale to nie
znaczy, że myślenie daje nam prawdę lub realność. Użyteczność jakiejś rzeczy
nie stanowi jej prawdy lub prawdziwości. Użyteczność nie powoduje realności.
Żeby spotkać się z realnością, musimy przyjąć realną prawdę. To znaczy, że
musimy przyjąć słowo. Tylko słowo przynosi nam realność. Słowo przynosi nam
realność człowieka, gdyż to jego realność wywołuje w nas słowo prawdy.
Filozofia powinna
więc poszukiwać słowa i prawdy, żeby dotknąć realności. Inaczej stanie się
jedynie naszym myśleniem o niej. Człowiek musi otworzyć się na prawdę. Musi otworzyć swój umysł. Ale
przedtem trzeba porzucić wszystkie zmysłowe naleciałości. Musimy odrzucić
myślenie oparte na wrażeniach i wyobrażeniach, musimy porzucić wszystko to, co
jest zjawiskowe (czyli pozorne). Dopiero wtedy trafimy w sedno rzeczy, czyli w
jej realność.
Takie otwarcie
powinno zaowocować kontemplacją. Kontemplacja jest wywołana aktywnością prawdy
jako własności istnienia zawartego w bycie. Dzięki niej możemy się wsłuchiwać w
samą realność bytu – w jego istnienie. W ten sposób na nasz umysł może
oddziaływać realna prawda, która uobecnia się w umyśle jako słowo. To stąd
umysł zdobywa moc poznawczą. Mocą poznawczą umysłu jest bowiem słowo prawdy,
które zapewnia nam bezpośredni kontakt z prawdą bytową. Prawdziwą zasadą
poznania jest słowo i tylko słowo. Słowo jest zarazem rozumieniem bytu w jego
realności i prawdziwości. Dopiero takie słowo jest podstawą do nazywania rzeczy
i tworzenia języka. Bez tego pierwotnego słowa człowiek byłby pozbawiony
zdolności mowy i porozumiewania się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz