Na pytanie, czym dla niego jest wolność, dziennikarz odpowiada: – „Wolność jest to nieskrępowana możliwość podjęcia decyzji wobec Pana Boga – na tak lub nie”. Należy stwierdzić, że Autor słusznie zdefiniował wolność działania. To potwierdza moje rozumienie wolności jako dowolnej możliwości działania. Jeżeli przyjmiemy to określenie Gadowskiego, to musimy wiedzieć, że a takiej wolności jako dowolnej czy nieskrępowanej możliwości nie wynika wcale decyzja na tak. Wolność otwiera bowiem możliwość negacji, co oznacza, że kierując się wolnością pomijamy realne zasady działania. Przecież decyzja na tak wymaga czegoś więcej niż tylko możliwości działania. Realne działanie (decyzja na tak) wymaga pewnej mocy sprawczej a nie tylko możliwości. Możliwość nie może być zasadą realnego działania. Sama możliwość określa jakby pole działania, czyli pozwala nam coś przyjąć lub odrzucić, jednak nigdy nie jest w stanie spowodować faktycznego działania. Realność działania zapewnia nam moc sprawcza. Natomiast wolnością kierują się wszelkie ideologie, które oferują nam wyzwolenie, czyli porzucenie realności nas samych i naszego działania. Taka postulowana wolność narzuca nam myślenie zamiast realnego działania. Wiadomo, że pomyśleć możemy niestworzone, ale co to nam daje poza swobodą myślenia. Realny człowiek (a nie medialny awatar) musi wystrzegać się wolności myślenia, bo to go może tylko zgubić. Przede wszystkim powinniśmy pilnować własnej realności, a to oznacza, że powinniśmy strzec swojej osoby i swojego życia, bo to są źródła naszej realności, także tej duchowej i cielesnej. Wydaje mi się, że sedno problemu sprowadza się do rozumienia pojęcia „człowiek wolny”. Dziś takie określenie rozumie się powszechnie jako ten człowiek, który kieruje się wolnością, Natomiast w tradycyjnej filozofii „człowiek wolny” odnosiło się do kogoś, kto całkowicie panuje nad swoimi działaniami. Stad mamy scholastyczne określenie człowieka wolnego – homo est dominus actui suis (człowiek jest panem i władcą swoich działań). W takim rozumieniu nie ma miejsca na wolność jako dowolną możliwość działania.
W tym temacie Gadowski przytacza
również myśl Augustyna, który twierdził, że „w relacji miłości człowiek jest
najbardziej wolny wobec Pana Boga”. Może tą miłość odrzucić lub przyjąć, Pan
Bóg na niego nie wpływa. Co należy od razu zaznaczyć. Otóż miłość nie jest
czymś, co nam się przytrafia. Odrzucić lub przyjąć można coś zewnętrznego.
Skoro nasza miłość jest aktem woli, to wymaga ona jakiejś mocy sprawczej a nie
tylko możliwości działania. Taką moc i siłę do działania wola uzyskuje od
aktywności naszej osobowej podmiotowości istnienia. A ta aktywność jest
wcześniej pobudzana przez nawiązanie relacji osobowych, czyli z racji realnego
spotkania dwóch osób (w tym wypadku nas i Boga). To znaczy, że nasza miłość do
Boga rozpoczyna się z powodu realnego spotkania z Bogiem. Teologia nazywa to
jakąś formą współobecności. Bóg uobecnia się dla naszej osoby (dla mnie) i
wtedy człowiek jakby „odczuwa” taką obecność Boga. Na tym polega obecność Osoby
Syna Bożego w Eucharystii. Nasze zewnętrzne działanie (przyjęcie komunii) tylko
potwierdza naszą afirmację Boskiej Obecności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz