Realność posiada swoją wewnętrzną tożsamość. To, co realne jest tożsame samo w sobie oraz jest tożsame ze sobą. Już Grecy uważali, że realny byt jest tożsamy sam w sobie oraz różny od innych realnych bytów. Można więc przyjąć, że tożsamość jest charakterystyczną cechą czegoś realnego (rzeczywistości). To, co realne samo w sobie, musi być również tożsame w swej realności. Inaczej mówiąc, realność jest zawsze określona i definiowalna. Zawsze możemy stwierdzić, czym jest to, co realne.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa możliwości. Możliwość jest trudna do uchwycenia, a nawet niemożliwa do zdefiniowania. Ta trudność uwidacznia się najlepiej na przykładzie filozoficznej koncepcji materii. Scholastycy rozważając problem materii doszli do wniosku, że ona sama w sobie, jako czysta możność, jest nieokreślona i nieoznaczona, czyli niemożliwa do zdefiniowania. Dopiero w realnym bycie materia jako składnik urzeczywistniony przez formę uzyskuje swoją określoność, a więc także tożsamość. Staje się wówczas rzeczywistym ciałem człowieka. Tak więc to, co bytuje w możności albo stanowi jedynie możliwość, nie posiada własnej tożsamości, gdyż nie jest jeszcze albo już nie jest realne. Możliwość pozostaje zatem całkowicie nieokreślona i niezdefiniowana. Możliwość nie posiada więc własnej tożsamości.
Taką sferę możliwości stanowi nasza świadomość. Świadomość nie jest bowiem czymś realnym, lecz jest czymś intencjonalnym. Intencjonalność obejmuje nasze myślenie i nasze pomysły. Myślenie nie jest czymś realnym, gdyż powstało z negacji samej realności. Gdyby człowiek w pewnym momencie nie zanegował realności (rzeczywistości), wtedy nie byłoby myślenia, lecz istniałoby samo intelektualne poznanie (intelligere). A jednak człowiek odrzucił poznanie rzeczywistości, skoro zapragnął poznać zło, które podsunął mu Demon, czyli Upadły Umysł. Przecież człowiek miał doskonałe poznanie rzeczywistości, gdyż rozmawiał z Bogiem twarzą w twarz. Po co więc chciał poznać jeszcze coś więcej? Z pewnością nie wiedział, że to poznanie czegoś więcej okaże się samym złem, czyli negacją realności. Dał się złapać w pułapkę chytrej propozycji poszerzenia własnej tożsamości albo raczej własnej świadomości. Chciał być jak Bóg, ale nie wiedział, że Bóg nie zna zła lecz zna tylko dobro. Nie wiedział, że zło zna tylko chytry Demon (Upadły Umysł).
Gdy człowiek odrzucił realność, wtedy stracił kontakt z samą realnością. Przede wszystkim stracił kontakt z własną realnością, czyli ze swoją osobą, która stanowi źródło całej dalszej realności natury człowieka. Tym samym człowiek popadł w sferę możliwości i możności. Zniknęło źródło realności a podmiotowość człowieka zapadła się w czarną dziurę świadomości. W ten sposób człowiek utracił swoją realną tożsamość.
Świadomość nie dysponuje żadną własną tożsamością. Świadomość stanowi sferę możliwości, która jest pozbawiona realnej tożsamości. Co więc pozostało człowiekowi do roboty? Otóż musiał podjąć trud określenia swojej tożsamości na nowo, niejako od początku. To pokazuje, że świadomość próbuje zdobyć jakąś „nową tożsamość”. Chce uzyskać w ten sposób jakieś własne samookreślenie. Jak to możliwe?
Otóż świadomość stwarza różne wymyślone układy i struktury intencjonalne, które stają się na zewnątrz strukturami organizacyjnymi i instytucjonalnymi. Człowiek zostaje przez świadomość umiejscowiony i przypisany do takiego układu na zasadzie pełnienia odpowiedniej roli lub funkcji. Dlatego człowiek jest pojmowany jako funkcjonariusz. Dla świadomości jesteśmy tylko dowolnymi funkcjonariuszami (wypełniaczami możliwości). Wystarczy posłuchać, jak przedstawiamy się w towarzystwie lub w telewizji. Przecież tam nikt nie mówi o swej realnej tożsamości, lecz podaje wyłącznie swoje stanowisko lub swoją funkcję w jakiejś strukturze instytucjonalnej. O czym więc w ogóle tutaj mówimy? To nie jest żadna rzeczywistość, ale tylko wymyślona funkcja i wymyślone stanowisko. Przecież to są maski, które przesłaniają to, co realne, a odwołują się do wyimaginowanego świata świadomości i jej możliwości.
Nasza świadomość odrzuca w ten sposób realną tożsamość człowieka, pomija to, co jest w nim osobowe (osoba kobiety oraz osoba mężczyzny) i próbuje zastąpić ją różnymi funkcjami, jakie człowiek spełnia w układach społecznych. Okazuje się, że negacja realnej tożsamości człowieka przybrała już tak absurdalne rozmiary, że dochodzi do podważania samej osobowej tożsamości człowieka. Neguje się w ten sposób realność człowieka. Zamierza się sprowadzić kobietę i mężczyznę do funkcji społecznych, co proponuje ideologia gender.
Człowiek musi bronić swojej tożsamości. Człowiek musi bronić swojej realności. Bo bez tego przestanie po prostu być człowiekiem, a stanie się posłusznym funkcjonariuszem własnej świadomości. No cóż, świadomość potrafi spłatać nam niezłego figla. A człowiek lubi czasami trochę pofiglować, nie zdając sobie do końca sprawy, czym to grozi. Nasz dzisiejszy świat jest już tak bardzo odrealniony, że trudno się dziwić, iż nie dostrzegamy różnicy pomiędzy realnością a świadomością. Świadomość (możliwości świadomości) bierze się za realność, natomiast realność odrzuca się w imię twórczych możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz