30.04.2019

Wskazania papieża Jana Pawła II dotyczące filozofii


Mój komentarz do wskazań papieża Jana Pawła II dotyczących filozofii

Postulat pierwszy – wymiar mądrościowy filozofii.

Filozofia była od początku uważana za mądrość, co wynika z jej greckiej nazwy. Ale prawie od początku mamy też pewną rozbieżność w pojmowaniu filozofii. Platon widział w niej właśnie mądrość, natomiast Arystoteles nadał jej rangę wiedzy naukowej. To w jego pismach filozofia stała się usystematyzowaną teorią (wykładem naukowym). Ta rozbieżność spowodowała w czasach nowożytnych oddzielenie się nauki od filozofii i wreszcie przeciwstawienie ich sobie. Z tego powodu trzeba było nawet bronić naukowego charakteru filozofii, co zostało wypełnione w XX wieku. Jednak po tych perturbacjach filozofia straciła swój wymiar mądrościowy. Dziś trzeba odnaleźć i odrodzić mądrość filozofii. Zastanówmy się więc, na czym polega ta mądrość?
Otóż sama mądrość albo poznanie mądrościowe sięga bezpośrednio do realności. Wiedza naukowa dotyczy dzisiaj jedynie poziomu zjawiskowego rzeczywistości. Nie zajmuje się wcale realnością, nie bada przyczyn istnienia czegokolwiek. W ten sposób współczesna nauka nie jest w stanie sięgnąć do podstaw rzeczywistości, do wnętrza i głębi bytu. Przede wszystkim dotyczy to człowieka jako realnego bytu. Jedynie filozofia może dotrzeć do wnętrza człowieka, do jego realności, do jego egzystencji i istnienia. Dopiero to pozwala określić realność człowieka, jego istnienie, a także jego osobę.
Mądrość rozpoznaje więc realność człowieka. To właśnie mądrość ujmuje realność i istnienie człowieka. W mądrości następuje bowiem połączenie prawdy i dobra. Odkryta prawda łączy się z chcianym dobrem. Mądrość łączy więc kontemplację prawdy z wezwaniem sumienia do pragnienia i czynienia dobra. Mądrość łączy kontemplację z sumieniem i zestawia razem ich osiągnięcia, czyli zestawia realną prawdę z realnym dobrem. W ten sposób docieramy do samej realności, do istnienia człowieka. Mądrość więc osiąga samą głębię człowieczeństwa, dociera do wnętrza, do samej przyczyny realności. Mądrość dociera do osobowego istnienia człowieka, które przejawia się właśnie we własnościach transcendentalnych prawdy i dobra. Jeżeli dzięki mądrości dokona się uzgodnienie (jakby nałożenie na siebie) prawdy i dobra, to wówczas mamy pewność, że dotarliśmy do źródła realności, jakim jest istnienie. To właśnie realna prawda i realne dobro informują nas (poprzez kontemplację i sumienie) o źródle realności człowieka, o jego istnieniu. To dopiero jest realne doświadczenie istnienia, a zarazem jest to doświadczenie osoby (wymiaru osobowego istnienia). Własności transcendentalne ludzkiego istnienia stanowią bowiem samą godność osobową.
Dlatego możemy powiedzieć, że to mądrość kontaktuje nas z realnością, kontaktuje nas z poziomem istnienia, które stanowi przyczynę realności, kontaktuje nas z osobą, z osobową prawdą i osobowym dobrem, kontaktuje nas wreszcie z godnością, czyli szczególną realności człowieka.

Postulat drugi – poznanie prawdy.
Filozofia od początku była nastawiona na poznanie prawdy. Badając rzeczywistość (to, co nas otacza i nas samych) filozofia zawsze chciała się dowiedzieć, jak jest naprawdę, a nie tylko jak się nam wydaje. Dlatego jako wiedza naukowa filozofia zawsze dążyła do poznania prawdy. Prawda od początku fascynowała człowieka. Ale dość szybko filozofia jako wiedza naukowa skupiła się na prawdzie poznania (prawdzie poznawczej). Uznano bowiem, że w samym poznaniu najważniejsza jest prawdziwość tego poznania. Definiowano ją jako zgodność poznania z rzeczywistością. Poznanie miało odpowiadać rzeczywistości, ujmować ją, ale już po swojemu (czyli intencjonalnie). W ten sposób poznanie miało przystawać do rzeczywistości i stanowić jej analogię (odpowiednik) w samym rozumie (lub duszy). Już Arystoteles twierdził, że dusza dzięki poznaniu staje się jakby wszystkim, co poznaje. Taka teoria prawdy była i jest słuszna i odpowiednia dla wiedzy naukowej.
Ale czy taka teoria prawdy jest odpowiednia i dostateczna dla samego człowieka i jego życia? Człowiek poznaje rzeczywistość, tworzy sobie jej obraz ujęty w myśleniu, ale człowiek zarazem działa i żyje w samej rzeczywistości, a nie w świecie wiedzy i myślenia. Dlatego jeśli nawet nasza wiedza potrzebuje prawdy poznawczej, to wydaje się, że sam człowiek potrzebuje realnej prawdy (prawdy realności, prawdy istnienia). Ażeby poznać samego siebie, swoją realność i istnienie, ażeby znaleźć właściwą zasadę działania, zwłaszcza działania moralnego, ażeby móc urzeczywistnić swoją potencjalność i dynamikę, ażeby móc stawać się osobą, człowiek potrzebuje bezpośredniego kontaktu z realną prawdą (z prawdą bytu). Człowiek potrzebuje dotarcia do własnej realności i do realnej prawdy bytu. Okazuje się jednak, że tego nie jest nam w stanie zapewnić wiedza naukowa (nauki szczegółowe). Nauka zawsze miała być i nadal jest wiedzą ogólną i konieczną. Jest wiedzą abstrakcyjną. Ale taka wiedza jest już oderwana od rzeczywistości.
Filozofia musi dziś na nowo powrócić do rzeczywistości. Musi powrócić do realności i istnienie. Dlatego filozofia potrzebuje kontemplacji. Filozofia potrzebuje jakiegoś bezpośredniego (apriorycznego, jak by powiedział Kant) otwarcia się na rzeczywistość. Filozof musi przekroczyć próg tego, co zjawiskowe, ale musi także przekroczyć próg myślenia opartego na poznaniu zmysłowym. Filozof musi przekroczyć obie te granice, aby osiągnąć czyste doświadczenie (mowy serca). To może się dokonać dzięki kontemplacji i sumieniu. Kontemplacja jest bezpośrednim przyjęciem oddziaływania realności w postaci prawdy bytu. Transcendentalna własność prawdy ma moc oddziaływania na nasz rozum (intelekt). Prawda bytu otwiera nasz rozum na przyjęcie realności. Kontemplacja wywołuje uznanie tego, co realne.
Aby spotkać się z realnością, musimy ją nie tylko poznać, ale również uznać (czyli zaakceptować). Poznajemy poprzez pojęcia (za pośrednictwem pojęć), ale uznajemy już bezpośrednio samą realność. W poznaniu coś jedynie stwierdzamy, natomiast w uznaniu już coś potwierdzamy. Uznanie realności wywołuje w nas wyłącznie kontemplacja. Efektem kontemplacji jest uznanie, czyli akceptacja (wiara). I dopiero akceptacja (uznanie) realności może stać się podstawą prawdziwości poznania (zwłaszcza poznania człowieka). Bez tej akceptacji (bez wiary) nie będzie możliwe prawdziwe poznanie człowieka. Ponieważ bez kontemplacji nasze poznanie, tak jak chciał empiryzm, opierałoby się na doświadczeniu zmysłowym. Bez kontemplacji nie będzie innej drogi do poznawania i zdobywania wiedzy. Ale to radykalnie ogranicza naszą wiedzę do sfery zjawiskowej. Wówczas prawdą byłoby to, co twierdził Kant, że poznajemy tylko zjawiska i cała wiedza naukowa jest zjawiskowa. Jednak takie podejście ma swoje dalsze konsekwencje w działaniu praktycznym człowieka. W tym wypadku człowiek jest skazany i zmuszony do kierowania się w swoim życiu tylko wiedzą empiryczną. A to już radykalnie zawęża pole działania. Nie ma bowiem możliwości sięgnięcia do zasad moralnych (np. do realnego dobra osoby). Wiedza zjawiskowa (empiryczna) nigdy nie doprowadzi nas do osoby. Co najwyżej pozostaniemy na poziomie rozumnego zwierzęcia. Ale jak wtedy budować etykę? Na czym oprzeć moralność oraz chęć lub powinność moralnego działania? Chyba na gruncie etyki najlepiej widać potrzebę dotarcia do prawdy bytu (do realnej prawdy), jaką zapewnia nam poznanie mądrościowe, a nie naukowe.

Postulat trzeci – zasięg prawdziwie metafizyczny.

W tym postulacie Papieżowi chodziło przede wszystkim o możliwość przekroczenia w filozofii doświadczenia empirycznego i sfery zjawiskowej. Poznanie metafizyczne musi sięgać do wnętrza bytu, nie może ślizgać się po powierzchni. Metafizyka poszukuje bowiem przyczyn i wyjaśnień ostatecznych. Dlatego nie może poprzestawać na doświadczeniu zmysłowym. Nie może nawet poprzestawać na doświadczeniu umysłowym (czyli refleksji jako oglądzie własnego myślenia albo przeżyciach świadomości, jak się to dzisiaj określa). Metafizyka musi poszukiwać głębszego uzasadnienia dla ludzkiej cielesności i ludzkiej świadomości. Metafizyka powinna sięgnąć do wnętrza bytu, do samej głębi ludzkiego bytu. Dopiero wtedy odnajdzie poziom istnienia i egzystencji człowieka. Metafizyka musi stać się dzisiaj filozofią istnienia – istnienia jako fundamentu bytowego człowieka. Albowiem dopiero na tym poziomie spotkamy realność i osobowy wymiar człowieka. Osoba i godność stanowią bowiem wyraz (ekspresję) samego istnienia ludzkiego bytu. Już Wojtyła stwierdził, że istnienie (esse) człowieka jest osobowe. Także Gogacz definiuje osobę poprzez istnienie przejawiające się w istocie (w istotowej rozumności) człowieka. To jest podejście ściśle metafizyczne. Również dopiero na poziomie istnienia zdołamy odkryć osobowe dobro i osobową prawdę człowieka.
Można też stwierdzić, że właśnie na poziomie istnienia może dojść do spotkania filozofii (jako metafizyki) z Boskim oddziaływaniem (działaniem Słowa Bożego). Tylko Bóg ma bowiem moc i zdolność oddziaływania na poziomie istnienia. Bóg spotyka się z człowiekiem poprzez relacje osobowe, które łączą istnienia obu bytów. Relacje osobowe według Gogacza są relacjami istnieniowymi. Relacje te przebiegają pomiędzy własnościami transcendentalnymi prawdy i dobra, które przejawiają istnienie. Bóg oddziałuje na nas swoją Prawdą, oddziałuje na nas także swoim Dobrem. To oddziaływanie uruchamia i uaktywnia nasze własności prawdy i dobra. To oddziaływanie (jako łaska) wzmaga moc naszej prawdy i dobra (nadając im charakter osobowy). Wówczas zostaje obudzona osobowa aktywność człowieka. Zostaje pobudzona osobowa prawda i osobowe dobro w naszym istnieniu. Istnienie człowieka staje się już egzystencją (ex-sistentia), czyli wyraża się na zewnątrz – ujawnia się w mocy i aktywności prawdy i dobra. Pod wpływem relacji z Bogiem ludzka egzystencja zaczyna do nas przemawiać (w mowie serca). Egzystencja nabiera wtedy osobowego charakteru. Uzewnętrznia się w osobowej aktywności. Staje się osobowym podmiotem. Tak rodzi się podmiotowość istnienia jako podmiotowość osoby. Pojawia się wówczas osobowe poznanie i działanie (bezpośrednie doświadczenie osoby). Objawia się ono w aktach kontemplacji i sumienia. Kontemplacja odbiera aktywność osobowej własności prawdy. Natomiast sumienie stanowi wezwanie osobowego dobra. To właśnie dzięki kontemplacji i sumieniu ujawnia się i dociera do naszej rozumności (do intelektu i woli) działająca osoba.
Osoba działa bowiem mocą prawdy i mocą dobra. Osoba działa na mocy prawdy i dobra. Osoba staje się w ten sposób fundamentem naszego działania osobowego. Osoba staje się jednocześnie fundamentem naszego działania moralnego. Tylko dzięki doświadczeniu osobowej prawdy i osobowego dobra możemy w pełni podejmować działanie moralne. Bez tego kontaktu z prawdą i dobrem nasza moralność będzie niedoskonała (niepełna i ułomna), gdyż będzie jedynie dowolnym wyborem dobra i zła.

Ale o tym wszystkim nie poinformuje nas doświadczenie zmysłowe, ani szczegółowa wiedza naukowa. Do osobowej podmiotowości, do poziomu istnienia może dotrzeć wyłącznie filozofia w wersji metafizycznej. To jest na dzisiaj zadaniem metafizyki i to jest właśnie miejsce spotkania filozofii z wiarą i Bożym Objawieniem, o czym mówił Papież.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz