4.01.2018

Wartości europejskie



Wartości europejskie mają niewiele wspólnego z rzeczywistością (zwłaszcza z realnością człowieka). Są to jakieś biurokratyczne pomysły, które przenoszą albo zamykają obywateli EU w świecie możliwości. Jest to świat podporządkowany ludzkiej świadomości, czyli pomysłom i wymysłom samego myślenia. Takim pomysłem jest przede wszystkim wolność działania. Wolność działania i postępowania oznacza jedynie sferę możliwości. Wolność nie daje ani nie przynosi niczego realnego. Ona otwiera przed nami świat możliwości.

Człowiek musi dzisiaj dokonywać nieustannie wyborów między realnością a możliwością. Aby jednak wybrać realność konieczna jest odpowiednia moc po stronie woli (potrzebna jest moc lub siła sprawcza). Wolność nie daje nam takiej mocy. Ta moc musi płynąć ze źródła realności, czyli z istnienia (esse). Taką moc do realnych czynów dobra daje nam realne dobro stanowiące własność istnienia. Aktywowana własność dobra wysyła do woli akty sumienia, które sprawiają w niej czyny dobra jako siłę i napęd do realnych działań osobowych.

Jeżeli proponujemy tylko wartość wolności, to nasza wola jako zdolność do działania pozostaje na poziomie możliwości wyboru. Możliwość wyboru (liberum arbitrium) nie posiada ani nie daje żadnej realnej mocy sprawczej. Wola może wówczas wybierać dowolne pomysły działania, czyli to, co podsuwa jej ludzkie myślenie. Natomiast myślenie nie jest ograniczone ani określone przez żadną realność, ponieważ myślenie powstało z negacji realności (z podważenia sensu lub znaczenia realności albo krytykowania realności). Doskonale to widać na przykładzie orzeczeń instytucji unijnych. Wymyślić można niestworzone rzeczy, czyli dowolną bzdurę lub głupotę, kłamstwo lub oszustwo.

Niestety wszelkie instytucje tworzone przez człowieka kierują się myśleniem. Również prawo stanowione i przedstawiane dzisiaj jest dziełem myślenia. W średniowieczu funkcjonowała formuła, że stanowione prawo jest dziełem lub tworem rozumu (lex est opus rationis). Jeżeli więc ustawy i orzeczenia prawne oderwiemy od sprawiedliwości i naturalnych uprawnień człowieka (ius et iustitia), to pozostanie nam dowolne tworzenie prawa, czyli po prostu wymyślanie go. W tym kierunku idzie właśnie idea niezależności sędziów i sądów, co będzie skutkować dowolnością orzeczeń sądowych. Dlatego dzisiaj prawo stanowione (lex) stało się narzędziem nacisku politycznego. Jeśli obywatele jakiegoś państwa lub całej EU nie zgadzają się na coś, to można im to przedstawić jako orzeczenie sądowe (wykonane przez państwowy Sąd Najwyższy albo europejski Trybunał Sprawiedliwości), nawet gdy jest to niezgodne z ogólnym poczuciem sprawiedliwości. Będziemy mieli wtedy następującą sytuację – prawo oparte na zasadzie: oddać każdemu albo nie oddawać to, co mu się należy albo nie należy. Trudno to nazwać zasadą sprawiedliwości.

Wartości europejskie to wymysł biurokratów – jakichś liberalnych demokratów, którzy wierzą tylko w wolność i myślenie. Niestety na takich wartościach nie da się oprzeć ani zbudować trwałego systemu społecznego. Na myśleniu można oprzeć i zbudować jedynie technikę i technologię, czyli jakiś organizacyjny podporządkowany rozwiązaniom pracy zawodowej poświęconej technologii i ekonomii. W takim systemie człowiek staje się narzędziem lub przedmiotem podporządkowanym technikom organizacyjnym. Czy warto żyć w takim świecie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz