2.07.2017

Filozoficzna argumentacja



Nie widzę sposobu, żeby namówić ludzi do filozofii. Albo ktoś jest do tego powołany, albo nie. Jeżeli wymyślę sobie, że zostanę filozofem, to będzie to zwykłym złudzeniem. Oczywiście człowiek może żyć i działać kierując się własnymi złudzeniami bądź wyobrażeniami. Można tak przeżyć całe życie, tylko po co.

Żywy człowiek potrzebuje realności. Żywy człowiek nie może żyć złudzeniami, gdyż w ten sposób nie osiąga niczego dla siebie, ani dla najbliższych. Oczywiście złudzenia nic nie kosztują i bardzo łatwo możemy je sobie stworzyć. Natomiast trud filozofowania kosztuje wiele wysiłku i zaangażowania. Nie da się uprawiać filozofii bez faktycznego kontaktu z rzeczywistością. Złudzenia nie są i nigdy się nie staną żadną rzeczywistością. Złudzenia tylko zamykają nas na rzeczywistość. Żeby spotkać prawdziwą realność (także realnego człowieka), trzeba się pozbyć wszelkich złudzeń i wyobrażeń. Co nam w tym pomoże? Brutalna rzeczywistość!

Nasza świadomość traktuje rzeczywistość jako coś brutalnego. Coś, co nas napada i atakuje. Coś, co rozbija i niszczy nasze wyobrażenia i złudzenia. Świadomość nie potrzebuje kontaktu z rzeczywistością. Ona napawa się własnymi wyobrażeniami i własnymi pojęciami. Niestety brutalna rzeczywistość potrafi zweryfikować i zdezawuować najpiękniejsze pojęcia i wypowiedzi świadomości. Najczęściej doświadczają tego poeci ze swoją poetyczną wyobraźnią. Iluż to poetów zginęło w zderzeniu z rzeczywistością (popełniając samobójstwo).

Poetycka świadomość nie lubi rzeczywistości, lecz rzeczywistość staje przed nią murem i wtedy świadomość zaczyna walić w nią głową wyobraźni. Człowiek musi się opowiedzieć po którejś ze stron. Najlepszym wyjściem jest opowiedzenie się po stronie rzeczywistości. Do tego ma nas przywieść filozofia. Czy jednak współczesny człowiek kierujący się wolnością i myśleniem jest w stanie skłonić się przed brutalną rzeczywistością. Wątpliwe! Dlatego stale żyjemy wątpliwościami. I tyle.

Starożytni filozofowie wierzyli w terapeutyczne możliwości filozofii. Cyceron (w Rozmowach Tuskulańskich) nazywa filozofię „sztuką leczenia duszy”. Zaznacza od razu, że choroby duszy są bardziej niebezpieczne niż choroby ciała. Duszę można uleczyć tylko za sprawą filozofii. Jeżeli dusza nie odzyska zdrowia, to może się dla niej skończyć falą nieszczęść. Uważał też, że epikureizm działa raczej paliatywnie (jakby przeciwbólowo), natomiast stoicyzm przygotowuje do przyszłych zmagań z chorobą.

Według Filona z Laryssy filozof przypomina lekarza, ponieważ pierwszym zadaniem lekarza jest przekonać chorego do poddania się leczeniu oraz zbić argumenty strony przeciwnej. Dalej filozof stosuje argumentację skierowaną przeciwko fałszywym mniemaniom o tym, co dobre i zła. Na koniec Filon twierdzi, że filozofia dąży do szczęścia, które jest pełnym zdrowiem duszy.

Z kolei Muzoniusz podkreślał, że filozof staje przed bardziej wymagającym zadaniem niż lekarz, ponieważ choroby duszy są trudniejsze do uleczenia niż dolegliwości ciała. Filozof jako nauczyciel ma leczyć swych uczniów, stosując nie tyle subtelne, co skuteczne argumenty. [Skorzystałem tutaj z artykułu K. Łapińskiego, Terapeutyczny wymiar słowa w filozofii starożytnej]

W tej terapeutycznej wizji filozofii dostrzegamy jednoznaczne odwołanie się do argumentacji. Można przyjąć, że to wiedza filozoficzna ma wpływać na zmianę sposobu myślenia i dalej na zmianę sposobu życia i działania. To pokazuje, że argumentacja powinna posiadać moc perswazyjną. Trzeba jednak zapytać, czy naprawdę argumentacja jest skuteczna? Gdyby tak było, wtedy filozofia rozpowszechniłaby się w szerokim zakresie społecznym, a nie tylko w szkołach filozoficznych. Nic takiego się nie stało. Toteż trudno uwierzyć w taką moc sprawczą lub terapeutyczną filozofii. Dzisiaj widzimy, że bardziej skuteczna jest reklama i ideologiczna propaganda niż argumentacja filozoficzna.

Jeżeli współczesnemu człowiekowi wmówiono, że największą wartością jest wolność, to nie działo się to na zasadzie jakiejś argumentacji, lecz jedynie w sposób propagandowy (znana teza propagandystów: kłamstwo powtarzane tysiąc razy jest odbierane jako powszechna prawda). Przyjmowanie takich kłamliwych tez albo fałszywych opinii jest rzeczą prostą i łatwą, gdyż nie wymaga żadnego filozoficznego trudu. Przecież każdy spotkany człowiek potwierdzi nam, że lepiej być wolnym niż niewolnikiem. Dlatego prawie wszystkim wydaje się, że wolność jest czymś najcenniejszym.

Kiedy jednak filozof powie nam, że wolność jest tylko jakimś zakresem możliwości (takie pole możliwości), ale to nie jest jeszcze żadna moc sprawcza, co oznacza, że sama wolność nie może przerodzić się w działanie, wtedy ludzi ogarnia konsternacja i chętniej poddają się politycznym nakazom działania. Na tym właśnie polega powszechna ucieczka od wolności, co pokazywał Fromm.
Czy filozofia może zachęcić człowieka do działania – przede wszystkim do działania moralnego? Kiedyś wierzyłem w sprawczą moc filozofowania, lecz dzisiaj narzuca mi się odpowiedź negatywna. Cóż może zrobić filozofia w tym zakresie? Otóż nie może nic zrobić. Filozofowie mogą sobie ciekawie pogadać, mogą pytać i debatować, ale dzięki temu filozofia nie sprawi w świecie nawet odrobiny dobra. Skoro filozofia stała się jedynie myśleniem o czymkolwiek, otworzyło to przed nią szerokie pole możliwości (Wolf uznał więc, że ontologia bada byty możliwe), ale jednocześnie odcięło ją od realności i sprawczej mocy realnego działania. Całą więc aktywność człowieka oddano w ręce przemysłu.
Dzisiaj filozofia nie jest w stanie wywołać lub poruszyć czynu dobra. Człowiek musi więc szukać zupełnie innych impulsów do dobrego działania, czyli do działania osobowego i moralnego. Najszybciej taki impuls odnajduje w wierze (credo), która ze swej natury jest uznaniem realności (najpierw realności Boga, a później także realności człowieka). Taki impuls możemy również odnaleźć w osobowej miłości (ale czy współczesnego człowieka stać na osobową miłość?). Ale to wszystko wskazuje bezpośrednio na osobową aktywność, a nie na filozoficzną argumentację. Bo to osoba jest źródłem naszej moralnej i religijnej działalności. To osoba jako podmiotowość istnienia porusza człowiekiem. Osoba posiada bowiem w sobie moc sprawczą, którą otrzymała od Boga. Natomiast argumentacja filozoficzna nie ma żadnej mocy sprawczej. Filozofia może co najwyżej stać się poznaniem realności. Może nam coś podpowiadać. Lecz nie ma takich argumentów, które poruszyłyby osobowe działanie człowieka.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz