Nie widzę sposobu, żeby namówić
ludzi do filozofii. Albo ktoś jest do tego powołany, albo nie. Jeżeli wymyślę
sobie, że zostanę filozofem, to będzie to zwykłym złudzeniem. Oczywiście
człowiek może żyć i działać kierując się własnymi złudzeniami bądź
wyobrażeniami. Można tak przeżyć całe życie, tylko po co.
Żywy człowiek potrzebuje
realności. Żywy człowiek nie może żyć złudzeniami, gdyż w ten sposób nie osiąga
niczego dla siebie, ani dla najbliższych. Oczywiście złudzenia nic nie kosztują
i bardzo łatwo możemy je sobie stworzyć. Natomiast trud filozofowania kosztuje
wiele wysiłku i zaangażowania. Nie da się uprawiać filozofii bez faktycznego
kontaktu z rzeczywistością. Złudzenia nie są i nigdy się nie staną żadną
rzeczywistością. Złudzenia tylko zamykają nas na rzeczywistość. Żeby spotkać
prawdziwą realność (także realnego człowieka), trzeba się pozbyć wszelkich
złudzeń i wyobrażeń. Co nam w tym pomoże? Brutalna rzeczywistość!
Nasza świadomość traktuje
rzeczywistość jako coś brutalnego. Coś, co nas napada i atakuje. Coś, co
rozbija i niszczy nasze wyobrażenia i złudzenia. Świadomość nie potrzebuje
kontaktu z rzeczywistością. Ona napawa się własnymi wyobrażeniami i własnymi
pojęciami. Niestety brutalna rzeczywistość potrafi zweryfikować i zdezawuować
najpiękniejsze pojęcia i wypowiedzi świadomości. Najczęściej doświadczają tego
poeci ze swoją poetyczną wyobraźnią. Iluż to poetów zginęło w zderzeniu z
rzeczywistością (popełniając samobójstwo).
Poetycka świadomość nie lubi
rzeczywistości, lecz rzeczywistość staje przed nią murem i wtedy świadomość
zaczyna walić w nią głową wyobraźni. Człowiek musi się opowiedzieć po którejś
ze stron. Najlepszym wyjściem jest opowiedzenie się po stronie rzeczywistości. Do
tego ma nas przywieść filozofia. Czy jednak współczesny człowiek kierujący się
wolnością i myśleniem jest w stanie skłonić się przed brutalną rzeczywistością.
Wątpliwe! Dlatego stale żyjemy wątpliwościami. I tyle.
Starożytni filozofowie wierzyli w
terapeutyczne możliwości filozofii. Cyceron (w Rozmowach Tuskulańskich) nazywa filozofię „sztuką leczenia duszy”.
Zaznacza od razu, że choroby duszy są bardziej niebezpieczne niż choroby ciała.
Duszę można uleczyć tylko za sprawą filozofii. Jeżeli dusza nie odzyska
zdrowia, to może się dla niej skończyć falą nieszczęść. Uważał też, że
epikureizm działa raczej paliatywnie (jakby przeciwbólowo), natomiast stoicyzm
przygotowuje do przyszłych zmagań z chorobą.
Według Filona z Laryssy filozof
przypomina lekarza, ponieważ pierwszym zadaniem lekarza jest przekonać chorego do poddania się
leczeniu oraz zbić argumenty strony
przeciwnej. Dalej filozof stosuje
argumentację skierowaną przeciwko fałszywym mniemaniom o tym, co dobre i
zła. Na koniec Filon twierdzi, że filozofia dąży do szczęścia, które jest pełnym
zdrowiem duszy.
Z kolei Muzoniusz podkreślał, że
filozof staje przed bardziej wymagającym zadaniem niż lekarz, ponieważ choroby
duszy są trudniejsze do uleczenia niż dolegliwości ciała. Filozof jako
nauczyciel ma leczyć swych uczniów, stosując nie tyle subtelne, co skuteczne argumenty. [Skorzystałem tutaj
z artykułu K. Łapińskiego, Terapeutyczny
wymiar słowa w filozofii starożytnej]
W tej terapeutycznej wizji
filozofii dostrzegamy jednoznaczne odwołanie się do argumentacji. Można przyjąć, że to wiedza filozoficzna ma wpływać
na zmianę sposobu myślenia i dalej na zmianę sposobu życia i działania. To
pokazuje, że argumentacja powinna
posiadać moc perswazyjną. Trzeba jednak zapytać, czy naprawdę argumentacja jest
skuteczna? Gdyby tak było, wtedy filozofia rozpowszechniłaby się w szerokim
zakresie społecznym, a nie tylko w szkołach filozoficznych. Nic takiego się nie
stało. Toteż trudno uwierzyć w taką moc sprawczą lub terapeutyczną filozofii.
Dzisiaj widzimy, że bardziej skuteczna jest reklama i ideologiczna propaganda
niż argumentacja filozoficzna.
Jeżeli współczesnemu człowiekowi
wmówiono, że największą wartością jest wolność, to nie działo się to na
zasadzie jakiejś argumentacji, lecz jedynie w sposób propagandowy (znana teza
propagandystów: kłamstwo powtarzane
tysiąc razy jest odbierane jako powszechna prawda). Przyjmowanie takich
kłamliwych tez albo fałszywych opinii jest rzeczą prostą i łatwą, gdyż nie
wymaga żadnego filozoficznego trudu. Przecież każdy spotkany człowiek
potwierdzi nam, że lepiej być wolnym niż niewolnikiem. Dlatego prawie wszystkim
wydaje się, że wolność jest czymś najcenniejszym.
Kiedy jednak filozof powie nam,
że wolność jest tylko jakimś zakresem możliwości (takie pole możliwości), ale
to nie jest jeszcze żadna moc sprawcza, co oznacza, że sama wolność nie może
przerodzić się w działanie, wtedy ludzi ogarnia konsternacja i chętniej poddają
się politycznym nakazom działania. Na tym właśnie polega powszechna ucieczka od
wolności, co pokazywał Fromm.
Czy filozofia może zachęcić
człowieka do działania – przede wszystkim do działania moralnego? Kiedyś
wierzyłem w sprawczą moc filozofowania, lecz dzisiaj narzuca mi się odpowiedź
negatywna. Cóż może zrobić filozofia w tym zakresie? Otóż nie może nic zrobić. Filozofowie
mogą sobie ciekawie pogadać, mogą pytać i debatować, ale dzięki temu filozofia
nie sprawi w świecie nawet odrobiny dobra. Skoro filozofia stała się jedynie
myśleniem o czymkolwiek, otworzyło to przed nią szerokie pole możliwości (Wolf
uznał więc, że ontologia bada byty możliwe), ale jednocześnie odcięło ją od
realności i sprawczej mocy realnego działania. Całą więc aktywność człowieka
oddano w ręce przemysłu.
Dzisiaj filozofia nie jest w
stanie wywołać lub poruszyć czynu dobra. Człowiek musi więc szukać zupełnie
innych impulsów do dobrego działania, czyli do działania osobowego i moralnego.
Najszybciej taki impuls odnajduje w wierze (credo), która ze swej natury jest
uznaniem realności (najpierw realności Boga, a później także realności
człowieka). Taki impuls możemy również odnaleźć w osobowej miłości (ale czy
współczesnego człowieka stać na osobową miłość?). Ale to wszystko wskazuje
bezpośrednio na osobową aktywność, a nie na filozoficzną
argumentację. Bo to osoba jest źródłem naszej moralnej i religijnej
działalności. To osoba jako podmiotowość istnienia porusza człowiekiem. Osoba
posiada bowiem w sobie moc sprawczą, którą otrzymała od Boga. Natomiast argumentacja
filozoficzna nie ma żadnej mocy sprawczej. Filozofia może co najwyżej stać się
poznaniem realności. Może nam coś podpowiadać. Lecz nie ma takich argumentów,
które poruszyłyby osobowe działanie człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz