29.06.2017

Terapia duchowa



Współczesnemu człowiekowi potrzebna jest terapia duchowa. Konieczny jest do tego wgląd we własną duchowość. W tym wypadku chodzi o doświadczenie duchowe. Chodzi o wewnętrzne doświadczenie, jakie płynie do nas poprzez władze duchowe. Ale to nie może być żadna forma samoświadomości, ponieważ samoświadomość zakłada perspektywę intencjonalnej świadomości transcendentalnej. To musi być perspektywa przedstawiona przez Wojtyłę w dziele „Osoba i czyn”. Jest to perspektywa personalistycznej analizy postępowania moralnego człowieka. Postępowania człowieka, który przecież jest osobą. Doświadczenie moralne człowieka, które dokonuje się i przebiega na gruncie duchowej natury, czyli mówiąc wprost we władzach duchowych człowieka, musi być widziane i rozważane w perspektywie osobowej (osoby ludzkiej).

Trzeba sobie zdawać sprawę, że władze duchowe (potentiae animae) nie dysponują samodzielną mocą sprawczą, lecz są uruchomiane przez aktywność osobową. Według Wojtyły to osoba jest podmiotem istnienia i działania. Osoba jest sprawczym podmiotem działania człowieka. Same władze duszy nie posiadają mocy sprawczej. Są one co najwyżej podmiotem wykonawczym. Takim narzędziem duchowym. Dlatego Wojtyła przypisuje działanie człowieka samej osobie. Operari sequitur esse. Każde moralne działanie człowieka ma swoją ostateczną przyczynę w osobowej podmiotowości istnienia, czyli w osobie. Jeżeli duchowość straci kontakt z aktywnością osoby, to wtedy zmienia się w intencjonalną świadomość.

Taka oderwana od podmiotowości istnienia świadomość nie będzie zdolna do podejmowania działań moralnych (czyli działań osobowych – słowa prawdy, czynu dobra oraz przeżycia piękna). Intencjonalną świadomość stać jedynie na intencje myślne (cogito) oraz na swobodny, czyli dowolny, wybór pomyślanych działań (liberum arbitrium). Taka świadomościowa działalność prowadzi już wprost do twórczości artystycznej i tworzenia przeróżnych rozwiązań i wynalazków technicznych, lecz nie jest zdolna do podejmowania osobowych działań moralnych, o których była mowa. Dlatego różne pomysły techniczne stoją w sprzeczności z moralnością. Ta sprzeczność polega na tym, iż rozwiązania techniczne nie doskonalą człowieka wewnętrznie, czyli nie doskonalą jego duchowości.

Filozofia grecka związała duchowość bezpośrednio z ciałem. stwierdzono, że człowiek składa się z duszy i ciała. Dusza miała poruszać i napędzać ciało (Platon) albo też dusza była uznana za formę i energię ciała (Arystoteles). Takie bezpośrednie związanie duszy z ciałem zaciążyło przez całe wieki na rozumieniu człowieka. Spowodowało to tłumaczenie działań cielesnych poprzez aktywność duszy albo sprowadzenie działań duchowych do aktywności cielesnej (na przykład dzisiaj myślenie traktuje się jako funkcję mózgu). Neoplatonizm z kolei poszukiwał aktywności duchowej człowieka w jakimś ogólnym Umyśle (gr. nous).

Otóż ludzka cielesność musi posiadać swoją własną przyczynę oraz swoją formę-energię, która obdarza ciało odpowiednim działaniem. Ale tą formą i przyczyną nie jest wcale dusza (duchowość), lecz jest nią życie (egzystencjalna żywotność – vitalitas). To właśnie życie jako aktywność egzystencjalna (zawarta w istnieniu) stanowi formę jako akt i energia naszej cielesności. Życie przyczynuje powstanie żywego organizmu, który może funkcjonować w środowisku przyrodniczym. Można zakładać, że to egzystencjalne życie jako podmiotowość istnienia pełni wobec ciała ludzkiego taką samą rolę jak osoba (również podmiotowość istnienia) wobec naszej duszy (duchowości).

To osoba przyczynuje i uaktywnia naszą duchowość. Tworzy władze duchowe oraz napędza je do działania osobowego (czyli do moralności i religijności). W ten sposób uznajemy, że tzw. ludzka natura (dusza i ciało) ma swoje źródło w istnieniu człowieka stwarzanym przez Boga (w ludzkiej egzystencji). To sam Bóg stwarza istnienie człowieka obdarzając je zarówno podmiotowością osoby (osobowe własności istnieniowe) jak i podmiotowością życia (własności ożywcze istnienia). Dlatego człowiek jest przede wszystkim osobą, ale powiemy, ze jest to osoba uduchowiona i wcielona. Można również stwierdzić, że człowiek jest egzystencją osobową przejawiającą się jako dusza i ciało.

Dlatego ludzka duchowość może być doskonalona jedynie poprzez akty osoby (osobowej podmiotowości istnienia). Osoba człowieka, która nawiązała relacje osobowe z inną osobą (Boską lub ludzką) rozbudza swoją własną aktywność, która z kolei przepływa na zewnątrz osoby do naszych władz duchowych. Ta osobowa aktywność przejawia się w aktach kontemplacji, sumienia i upodobania. Te osobowe akty mogą docierać i docierają do władz duchowych, a ponieważ posiadają i niosą ze sobą egzystencjalną moc sprawczą, to sprawiają w tych władzach powstanie doskonałych działań osobowych.

I tak w umyśle rodzi się w ten sposób słowo prawdy. Osobowa prawda będąca własnością istnienia sprawia najpierw akty kontemplacji, które docierając do naszego umysłu wywołują w nim słowo prawdy. W umyśle nie może pojawić się sama realna własność prawdy, lecz pojawia się tam słowo, które reprezentuje tę prawdę i jest zawsze nastawione naprawdę ontyczną.

Z kolei w woli pojawia się czyn dobra. Tutaj także osobowe dobro jest reprezentowane przez czyn moralny, który dotyczy zawsze osobowego dobra. Osobowe dobra, które jest zawarte w podmiotowości istnienia przyczynuje akty sumienia, które przenikając do woli rodzą w niej moralne czyny dobra. Te czyny sprawiają, że wola otrzymuje odpowiednią siłę do podejmowania działań moralnych nakierowanych na osobowe dobra innych ludzi.

I wreszcie nasza uczuciowość, która również jest władzą duchową, chociaż najbliższą ciału, odbiera od osoby akty upodobania, które sprawiają pojawienie się w niej przeżycia piękna. Przeżywanie piękna zawarte w uczuciowości dotyczy zawsze osobowego piękna człowieka, co skutkuje skupieniem i nakierowaniem naszych uczuć na poszukiwanie osobowego piękna, a nie tylko przeżywania cielesnych przyjemności.

Dopiero odpowiednie wyposażenie duchowości, którą stać na działania moralne, tworzy właściwą osobowość człowieka, nazywaną również charakterem moralnym. Podejmowane i powtarzane działania osobowo-moralne prowadzą do powstania odpowiednich cnót osobowych – wiary, miłości i nadziei. Są to cnoty, które mają swój początek w aktywności osobowej, przede wszystkim dzięki nawiązaniu relacji osobowych z Bogiem, ale również dzięki relacjom osobowym nawiązywanym w rodzinie jako wspólnocie osobowej. Toteż rzeczywiste wychowanie człowieka dokonuje się w rodzinie na zasadzie doświadczenia lub „przeżywania” relacji osobowych i wynikających stąd działań moralnych. Tego nie sposób osiągnąć w życiu społecznym, które posiada zawsze jakąś postać instytucjonalną.

Dlatego terapia duchowa musi polegać na przywróceniu życia i doświadczenia osobowego. Nie wolno odrzucać wspólnoty osobowej, to znaczy, że nie wolno dezawuować roli rodziny albo negować roli Kościoła w życiu człowieka, gdyż są to jedyne dostępne nam realizacje wspólnoty osobowej. Bez wspólnoty człowiek staje się transcendentalną świadomością, którą interesuje wyłącznie własne myślenie i własna wolność. Taka świadomość wyrasta z zupełnej negacji realności i aktywności osoby człowieka. Kompletnym nieporozumieniem jest nazywanie i uważanie świadomości za coś osobowego lub wprost za osobę ludzką. Tak samo błędna jest teza, że myślenie prowadzi człowieka do prawdy. Myślenie nie potrzebuje wcale prawdy i zupełnie o nią nie dba. Myślenie nie dąży do prawdy, ono co najwyżej podąża do tworzenia własnych wizji i pomysłów. Wymyśla rozwiązania techniczne, które pomagają człowiekowi w życiu codziennym lub zawodowym, ale nie doskonalą człowieka moralnie. Moralność jest aktywnością i działaniem osobowym. A człowiek jest osobą. Jest osobą uduchowioną i wcieloną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz