Pan R. wybrał się na wojnę. Chciał walczyć z
całym złem tego świata.
Po drodze
spotkał Reklamę. Obejrzał się na Reklamę, a ona uśmiechnęła się do niego i
rzekła: - Zobacz, jaka jestem piękna.
– Ja nie
potrzebuję reklamy, bo idę na wojnę.
– O nie! –
odrzekła Reklama – Każdy potrzebuje choćby odrobinę reklamy. – I zaśpiewała w
takt marsza: Ja idę, ja idę, ja idę na wojnę! Musisz mieć marsz bojowy. A co to
za wojna? Może wojna cenowa?
– Nie, to
prawdziwa wojna ze złem!
– Ale to się
nie sprzeda! Nie warto tego nawet reklamować. Wymyśl sobie coś
atrakcyjniejszego. Może wojna z konkurencją, która niszczy zwykłego konsumenta.
Może też być wojna politycznych gangów. Ale nie wojna ze złem. Kto dzisiaj
widział zło? Nawet dzieci straszy się dzisiaj coca-colą i hamburgerami, bo to
jest najlepsze na świecie.
– Ja chcę
walczyć ze złem, ja muszę walczyć ze złem, bo ja jestem waleczny Pan R.
– To walcz
sobie beze mnie. Ja wolę się sprzedawać w TV.
Pan R.
powędrował dalej, rozpytując gdzie toczy się wojna ze złem. Niestety nikt nie
umiał mu wskazać drogi. Szedł już trochę zniechęcony, gdy zobaczył przed sobą
jakiś blask. Na jego drodze stała Prawda.
– Dokąd tak
spieszysz? – zapytała Prawda.
– Idę na
wojnę ze złem – odparł Pan R.
– To nie ma
sensu – stwierdziła Prawda – ponieważ walcząc ze złem musisz stanąć po jego
stronie, czyli porzucić dobro. Przecież miałeś zło dobrem zwyciężać.
– Ale dobro
nie nadaje się do walki.
– Ty masz
pokonać zło a nie walczyć. Jeśli chcesz walczyć, to już wybrałeś zło.
– Jak można
pokonać kogoś bez walki?
– Musisz
unikać zła i czynić dobro.
– Czynię
dobro i nic z tego nie wynika, gdyż zło panoszy się dalej.
– To może
potrzeba więcej dobra. Musisz zachęcić innych, żeby razem z Tobą czynili dobro.
– Ale oni
wolą zło, bo tak im wygodnie.
– To zacznij
walczyć o dobro. Wtedy znajdziesz się po stronie dobra.
– Podobno
dobro obroni się samo. Nie trzeba mu pomagać.
– Nie musisz
pomagać dobru, lecz sobie. To znaczy, że musisz pomagać sobie i innym w byciu
dobrym.
– Acha!
Czyli gdy będę dobrym, pokonam zło!
– Właśnie o
to chodzi.
– Ale jak tu
być dobrym, gdy wszystko dookoła jest złe?
– Musisz
odkryć dobro, które jest w Tobie.
– To gdzie
we mnie jest dobro?
– Musisz
sięgnąć głęboko, aż na samo dno, czyli sięgnąć aż do samego istnienia.
– Tak daleko
to ja nie sięgam.
– A co mówił
Poeta: – Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga!
– Skoro był
poetą, to łatwo mu było gadać. Ale co tu robić? Jak żyć?
– Czyń dobro
– tak woła twoje sumienie, czyli twoje własne dobro.
– Moje
sumienie przestało już się odzywać.
– Bo
chciałeś być od niego mądrzejszy.
– A Ty nie
chciałabyś być choć trochę mądrzejsza?
– Moja
mądrość jest niezmienna, tak jak twoja głupota. Idź sobie na tę swoją
beznadziejną wojnę!
Pan R.
ruszył dalej przed siebie. Wędrował przez wsie i miasta, aż trafił na wiec wyborczy,
gdzie spotkał Polityka.
– Panie
Polityku, chcę wyruszyć na wojnę.
– Zaraz
zobaczę, co się da w tej sprawie zrobić – odchodzi na bok i telefonuje – No
mogą pana wysłać do Syrii lub Etiopii. Tam toczą się walki. Ale trzeba mieć
przeszkolenie wojskowe. Ma pan książeczkę wojskową?
– Ale ja
zamierzałem walczyć ze złem.
– Z tym to
może być problem, bo teraz na wojnie nie wiadomo, o co tak naprawdę się biją.
Nawet my Politycy nie potrafimy się w tym wszystkim połapać. Chyba trzeba
zapytać handlarzy bronią, ale ich to guzik obchodzi.
– To co mam
robić?
– Z tym złem
to niech pan da sobie spokój. Zło jest wszędzie, więc władza ma do wyboru tylko
mniejsze lub większe zło. Radzę zająć się organizacją lub fundacją, która
będzie pokazywała mniejsze zło w różnych sytuacjach.
– Ale ja
chciałem pokonać całe zło, a nie jakąś jego cząstkę.
– Proszę
pana, taka postawa jest społecznie (czyli politycznie) szkodliwa, gdyż zachęca
ludzi do walki ze złem. Zło trzeba oswoić i polubić, bo wtedy lepiej się żyje.
Pan R.
zdenerwował się na Polityka i nawet nazwał go „świnią”, co wywołało ogóle
poruszenie. Dlatego musiał się szybko ewakuować, żeby nie zatrzymała go policja
(tajna policja polityczna).
Pan R.
powędrował dalej. Pytał napotkanych ludzi, czy gdzieś w pobliżu nie czai się
samo zło. Ale jedni pokazywali na lewo, a drudzy na prawo, nikt nie umiał
wskazać samego straszliwego zła. Słyszał wszędzie narzekania, że zło panoszy
się wszędzie, lecz gdy pytał o fakty, to ludzie pokazywali tylko na siebie
nawzajem. Dlatego Pan R. postanowił zapytać o zło znanego Teologa.
– Jak to
jest naprawdę z tym złem? Czy jest, czy go nie ma? Bo muszę wiedzieć z czym mam
walczyć.
Teolog
odpowiedział: – Z tym złem sprawa nie wygląda całkiem jasno. Czasami pojawia
się realnie, a czasami zdaje się nieuchwytne. Ludzie kłamią i oszukują,
zdradzają się nawzajem i mordują, jednak wszyscy dostrzegamy w tym jedynie
jakieś tragiczne fakty. Czy za tymi występkami kryje się samo zło? Do końca nie
wiadomo.
Przecież
człowiek został stworzony przez Boga. Nie mógł więc być zły, gdyż posiadał
dobro pochodzące od Stwórcy. Jak to się stało, że stracił swoje dobro i popadł
w zło? Wydaje się, że gdzieś musiało siedzieć i czyhać całe to zło. Jeśli nie w
człowieku, to gdzie? Trudno to sobie wyobrazić.
– To może
tego zła wcale nie było? – zapytał Pan R.
– To
dlaczego człowiek stałby się zły?
– Może wcale
nie stał się zły, tylko nie umie używać swojego dobra.
– Ale jak
można nie używać dobra, które się posiada?
– Przecież
jeśli mam wiedzę, to mogę jej używać lub nie – odparł Pan R.
– Skoro
posiadasz dobro, to jesteś dobry, a jeśli jesteś dobry, to będziesz działał na
podstawie dobra a nie zła.
– To
naprawdę zadziwiające, że człowiek jest dobry, a działa źle. Czy nie znaczy to,
że to dobro, które posiadamy, jakoś nie działa. Powstaje więc pytanie, co tak
naprawdę działa w człowieku? Chyba jakieś zło? Ale z tego wynika, że te nasze
działania nie pochodzą stamtąd, kim jesteśmy. One raczej przesłaniają i maskują
to, kim jesteśmy. Kto zatem działa, czy ja sam, czy może nie ja lecz ktoś inny?
– Wydaje
się, że ktoś się nam wmieszał w paradę. I to ktoś naprawdę Zły.
– Zły Demon?
Albo jakiś zły bożek? Muszę wiedzieć z kim mam walczyć.
– Chyba
najpierw powinieneś powalczyć sam ze sobą. Musisz zwalczyć swoje złe postępki i
odnaleźć w sobie to dobro, które pochodzi od Boga.
– Czyli
powinienem walczyć ze swoimi uzależnieniami od złego.
– To wydaje
się być właściwa droga. Dlatego teologia postuluje drogę ascezy. Musisz
oczyścić się z wszelkich złych myśli i uczynków. Najlepiej udaj się na
pustynię.
– Ale jak
rozpoznam to, co złe?
– Musisz
słuchać głosu Boga. Posłuchaj Jego Przykazań.
– Czy to
wystarczy do zbawienia?
– Do
zbawienia potrzebna jest koniecznie łaska Boża, czyli realna pomoc Boga, a tę
możesz zdobyć w Jego Kościele.
– A więc
żeby pokonać zło muszę się udać do Boga po pomoc, czyli odpowiednie uzbrojenie.
– Właśnie
tak.
Pan R.
podziękował Teologowi za udzielone rady. Pomyślał jednak – co to za walka z
samym sobą? Przecież nie ma sensu walczyć ze sobą, żeby pokonać samego siebie.
Mi potrzebny jest konkretny wróg i nieprzyjaciel, którego trzeba będzie pokonać
w walce. Muszę jednak znaleźć swojego wroga.
Pan R.
wyruszył więc na poszukiwanie wroga. Ludzie powiedzieli mu, że na pustkowiu w
górach mieszka Smok. On jest naprawdę zły. Pan R. udał się na spotkanie ze
Smokiem.
Nigdy nie
widział prawdziwego Smoka, dlatego nie był przekonany, czy go rozpozna.
Opowieści, które krążyły wśród ludu były sprzeczne i fantastyczne. Szedł więc
ostrożnie, gdy zobaczył przed sobą postać jakiegoś wieśniaka. Przestraszył się
nie na żarty. Wieśniak podszedł do niego i rzekł:
– Pewnie
szukasz Pustelnika.
–
Przyszedłem, żeby walczyć ze złem. Mówili mi, że tutaj mieszka straszny Smok.
– To
wierutne bajki. Ale ze złem jeszcze się nawalczysz. Zaprowadzę Cię do
Pustelnika.
Pustelnik
siedział na skale w pozycji „kwiatu lotosu”. Był pogrążony w zadumie lub we
śnie.
– Witaj
wędrowcze, czekałem na Ciebie – rzekł nie otwierając oczu.
– Witaj.
Skąd mogłeś wiedzieć, że tu przyjdę?
– Znam myśli
moich wrogów i przyjaciół, i wiem, co zamierzają.
– Moim
wrogiem nie jest człowiek. Ja chcę walczyć ze złem!
– A cóż to
jest zło?
– Ja jeszcze
nie wiem. Chodzę i biegam w poszukiwaniu zła.
– To jak
chcesz znaleźć coś, czego nie znasz?
– Właśnie
dlatego chodzę i pytam, gdzie czai się zło.
– I nie
boisz się spotkać z prawdziwym złem?
– Jestem
zdeterminowany, nawet przerażające zło nie powstrzyma mnie od walki.
– Czyżbyś
był Wielki Rycerzem?
– Jeszcze
nie jestem, ale wkrótce się stanę.
– Ja żyję
tutaj na pustkowiu – rzekł Pustelnik – Żyję poza dobrem i złem. Jestem samym
Życiem. Jestem wolą i mocą Życia. Moje życie nie potrzebuje ani dobra, ani zła.
Ono trwa nieprzerwanie od samego początku. Widziałem wzloty i upadki Przyrody,
widziałem wszystkie przemiany Ewolucji.
Jednak nie
dostrzegłem nigdzie tego twojego Zła. Samego czystego Zła. Czy naprawdę warto
podejmować walkę z czymś, czego nie ma?
– Jeżeli zła
nie ma, to trzeba je wymyślić. Musi istnieć jakieś totalne Zło, żeby ludzie
uwierzyli, że nie są najgorsi na tym świecie. Nie można żyć z piętnem zła jak
Kain. To jest nie do zniesienia. Dlatego ludzie stale będą podejmować walkę ze
złem. Dlatego właśnie chcę walczyć!
– To wymyśl
sobie to zło. Poczytaj trochę literatury – oni najlepiej opisują twoje zło.
Wtedy zaczniesz nieustannie myśleć o złu. Zło rodzi się z myślenia o nim.
– Ja nie
mogę stale myśleć, bo mnie to męczy. Gdybym tak stale myślał, wtedy bym
zwariował.
– Trzeba
zwariować, żeby móc walczyć ze złem. Każda walka i każda wojna jest wariactwem.
Jeszcze tego nie wiedziałeś?
Pan R.
poczuł, że ogarnia go szaleństwo. Trzeba będzie się przespać – pomyślał. Gdy
się obudził, zobaczył przed sobą Smoka. Widział Smoka i nie wiedział, czy widzi
go naprawdę, czy tylko go sobie wymyślił. Przyglądali się sobie przez dłuższą
chwilę.
Pan R.
zaczął się zastanawiać, jak sprawdzić, czy na pewno widzi realnego Smoka. –
Jakby tu wyjaśnić prawdziwość Smoka? Czy ja go widzę, czy tylko sobie
wyobrażam? – W końcu zapytał: – Czy Ty naprawdę jesteś Smokiem?
– Chyba
chciałeś zapytać, czy naprawdę istnieję? – odrzekł Smok.
– No dobra,
istniejesz czy nie?
– Tego nie
mogę potwierdzić, bo sam nie wiem, czy istnieję. Ale myślę, że istnieję.
– Do diabła!
Ten też zaczyna od myślenia. Istniejesz czy nie, Ty wstrętny potworze!
– A czy to
takie ważne? Najważniejsze, że dla Ciebie jestem uosobieniem zła.
– Dla mnie
jesteś tylko przerośniętą jaszczurką!
– Przyznaj,
że tak wyobrażałeś sobie całe zło.
– Ja nic
sobie nie wyobrażałem. Ja wiedziałem, że spotkam samo zło.
– Ale
przecież nie wiesz, czy ja jestem złem, czy nie.
– Przestań,
bo zwariuję. Już niczego nie wiem. – Pan R. złapał się za głowę.
Czuł, że
bije się ze swoimi myślami. Tak skończyła się jego walka ze złem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz