20.12.2016

Pan R. idzie na wojnę



Pan R. wybrał się na wojnę. Chciał walczyć z całym złem tego świata. 

Po drodze spotkał Reklamę. Obejrzał się na Reklamę, a ona uśmiechnęła się do niego i rzekła: - Zobacz, jaka jestem piękna.
– Ja nie potrzebuję reklamy, bo idę na wojnę.
– O nie! – odrzekła Reklama – Każdy potrzebuje choćby odrobinę reklamy. – I zaśpiewała w takt marsza: Ja idę, ja idę, ja idę na wojnę! Musisz mieć marsz bojowy. A co to za wojna? Może wojna cenowa?
– Nie, to prawdziwa wojna ze złem!
– Ale to się nie sprzeda! Nie warto tego nawet reklamować. Wymyśl sobie coś atrakcyjniejszego. Może wojna z konkurencją, która niszczy zwykłego konsumenta. Może też być wojna politycznych gangów. Ale nie wojna ze złem. Kto dzisiaj widział zło? Nawet dzieci straszy się dzisiaj coca-colą i hamburgerami, bo to jest najlepsze na świecie.
– Ja chcę walczyć ze złem, ja muszę walczyć ze złem, bo ja jestem waleczny Pan R.
– To walcz sobie beze mnie. Ja wolę się sprzedawać w TV.

Pan R. powędrował dalej, rozpytując gdzie toczy się wojna ze złem. Niestety nikt nie umiał mu wskazać drogi. Szedł już trochę zniechęcony, gdy zobaczył przed sobą jakiś blask. Na jego drodze stała Prawda.
– Dokąd tak spieszysz? – zapytała Prawda.
– Idę na wojnę ze złem – odparł Pan R.
– To nie ma sensu – stwierdziła Prawda – ponieważ walcząc ze złem musisz stanąć po jego stronie, czyli porzucić dobro. Przecież miałeś zło dobrem zwyciężać.
– Ale dobro nie nadaje się do walki.
– Ty masz pokonać zło a nie walczyć. Jeśli chcesz walczyć, to już wybrałeś zło.
– Jak można pokonać kogoś bez walki?
– Musisz unikać zła i czynić dobro.
– Czynię dobro i nic z tego nie wynika, gdyż zło panoszy się dalej.
– To może potrzeba więcej dobra. Musisz zachęcić innych, żeby razem z Tobą czynili dobro.
– Ale oni wolą zło, bo tak im wygodnie.
– To zacznij walczyć o dobro. Wtedy znajdziesz się po stronie dobra.
– Podobno dobro obroni się samo. Nie trzeba mu pomagać.
– Nie musisz pomagać dobru, lecz sobie. To znaczy, że musisz pomagać sobie i innym w byciu dobrym.
– Acha! Czyli gdy będę dobrym, pokonam zło!
– Właśnie o to chodzi.
– Ale jak tu być dobrym, gdy wszystko dookoła jest złe?
– Musisz odkryć dobro, które jest w Tobie.
– To gdzie we mnie jest dobro?
– Musisz sięgnąć głęboko, aż na samo dno, czyli sięgnąć aż do samego istnienia.
– Tak daleko to ja nie sięgam.
– A co mówił Poeta: – Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga!
– Skoro był poetą, to łatwo mu było gadać. Ale co tu robić? Jak żyć?
– Czyń dobro – tak woła twoje sumienie, czyli twoje własne dobro.
– Moje sumienie przestało już się odzywać.
– Bo chciałeś być od niego mądrzejszy.
– A Ty nie chciałabyś być choć trochę mądrzejsza?
– Moja mądrość jest niezmienna, tak jak twoja głupota. Idź sobie na tę swoją beznadziejną wojnę!

Pan R. ruszył dalej przed siebie. Wędrował przez wsie i miasta, aż trafił na wiec wyborczy, gdzie spotkał Polityka.
– Panie Polityku, chcę wyruszyć na wojnę.
– Zaraz zobaczę, co się da w tej sprawie zrobić – odchodzi na bok i telefonuje – No mogą pana wysłać do Syrii lub Etiopii. Tam toczą się walki. Ale trzeba mieć przeszkolenie wojskowe. Ma pan książeczkę wojskową?
– Ale ja zamierzałem walczyć ze złem.
– Z tym to może być problem, bo teraz na wojnie nie wiadomo, o co tak naprawdę się biją. Nawet my Politycy nie potrafimy się w tym wszystkim połapać. Chyba trzeba zapytać handlarzy bronią, ale ich to guzik obchodzi.
– To co mam robić?
– Z tym złem to niech pan da sobie spokój. Zło jest wszędzie, więc władza ma do wyboru tylko mniejsze lub większe zło. Radzę zająć się organizacją lub fundacją, która będzie pokazywała mniejsze zło w różnych sytuacjach.
– Ale ja chciałem pokonać całe zło, a nie jakąś jego cząstkę.
– Proszę pana, taka postawa jest społecznie (czyli politycznie) szkodliwa, gdyż zachęca ludzi do walki ze złem. Zło trzeba oswoić i polubić, bo wtedy lepiej się żyje.
Pan R. zdenerwował się na Polityka i nawet nazwał go „świnią”, co wywołało ogóle poruszenie. Dlatego musiał się szybko ewakuować, żeby nie zatrzymała go policja (tajna policja polityczna).

Pan R. powędrował dalej. Pytał napotkanych ludzi, czy gdzieś w pobliżu nie czai się samo zło. Ale jedni pokazywali na lewo, a drudzy na prawo, nikt nie umiał wskazać samego straszliwego zła. Słyszał wszędzie narzekania, że zło panoszy się wszędzie, lecz gdy pytał o fakty, to ludzie pokazywali tylko na siebie nawzajem. Dlatego Pan R. postanowił zapytać o zło znanego Teologa.
– Jak to jest naprawdę z tym złem? Czy jest, czy go nie ma? Bo muszę wiedzieć z czym mam walczyć.
Teolog odpowiedział: – Z tym złem sprawa nie wygląda całkiem jasno. Czasami pojawia się realnie, a czasami zdaje się nieuchwytne. Ludzie kłamią i oszukują, zdradzają się nawzajem i mordują, jednak wszyscy dostrzegamy w tym jedynie jakieś tragiczne fakty. Czy za tymi występkami kryje się samo zło? Do końca nie wiadomo.
Przecież człowiek został stworzony przez Boga. Nie mógł więc być zły, gdyż posiadał dobro pochodzące od Stwórcy. Jak to się stało, że stracił swoje dobro i popadł w zło? Wydaje się, że gdzieś musiało siedzieć i czyhać całe to zło. Jeśli nie w człowieku, to gdzie? Trudno to sobie wyobrazić.
– To może tego zła wcale nie było? – zapytał Pan R.
– To dlaczego człowiek stałby się zły?
– Może wcale nie stał się zły, tylko nie umie używać swojego dobra.
– Ale jak można nie używać dobra, które się posiada?
– Przecież jeśli mam wiedzę, to mogę jej używać lub nie – odparł Pan R.
– Skoro posiadasz dobro, to jesteś dobry, a jeśli jesteś dobry, to będziesz działał na podstawie dobra a nie zła.
– To naprawdę zadziwiające, że człowiek jest dobry, a działa źle. Czy nie znaczy to, że to dobro, które posiadamy, jakoś nie działa. Powstaje więc pytanie, co tak naprawdę działa w człowieku? Chyba jakieś zło? Ale z tego wynika, że te nasze działania nie pochodzą stamtąd, kim jesteśmy. One raczej przesłaniają i maskują to, kim jesteśmy. Kto zatem działa, czy ja sam, czy może nie ja lecz ktoś inny?
– Wydaje się, że ktoś się nam wmieszał w paradę. I to ktoś naprawdę Zły.
– Zły Demon? Albo jakiś zły bożek? Muszę wiedzieć z kim mam walczyć.
– Chyba najpierw powinieneś powalczyć sam ze sobą. Musisz zwalczyć swoje złe postępki i odnaleźć w sobie to dobro, które pochodzi od Boga.
– Czyli powinienem walczyć ze swoimi uzależnieniami od złego.
– To wydaje się być właściwa droga. Dlatego teologia postuluje drogę ascezy. Musisz oczyścić się z wszelkich złych myśli i uczynków. Najlepiej udaj się na pustynię.
– Ale jak rozpoznam to, co złe?
– Musisz słuchać głosu Boga. Posłuchaj Jego Przykazań.
– Czy to wystarczy do zbawienia?
– Do zbawienia potrzebna jest koniecznie łaska Boża, czyli realna pomoc Boga, a tę możesz zdobyć w Jego Kościele.
– A więc żeby pokonać zło muszę się udać do Boga po pomoc, czyli odpowiednie uzbrojenie.
– Właśnie tak.
Pan R. podziękował Teologowi za udzielone rady. Pomyślał jednak – co to za walka z samym sobą? Przecież nie ma sensu walczyć ze sobą, żeby pokonać samego siebie. Mi potrzebny jest konkretny wróg i nieprzyjaciel, którego trzeba będzie pokonać w walce. Muszę jednak znaleźć swojego wroga.

Pan R. wyruszył więc na poszukiwanie wroga. Ludzie powiedzieli mu, że na pustkowiu w górach mieszka Smok. On jest naprawdę zły. Pan R. udał się na spotkanie ze Smokiem.
Nigdy nie widział prawdziwego Smoka, dlatego nie był przekonany, czy go rozpozna. Opowieści, które krążyły wśród ludu były sprzeczne i fantastyczne. Szedł więc ostrożnie, gdy zobaczył przed sobą postać jakiegoś wieśniaka. Przestraszył się nie na żarty. Wieśniak podszedł do niego i rzekł:
– Pewnie szukasz Pustelnika.
– Przyszedłem, żeby walczyć ze złem. Mówili mi, że tutaj mieszka straszny Smok.
– To wierutne bajki. Ale ze złem jeszcze się nawalczysz. Zaprowadzę Cię do Pustelnika.
Pustelnik siedział na skale w pozycji „kwiatu lotosu”. Był pogrążony w zadumie lub we śnie.
– Witaj wędrowcze, czekałem na Ciebie – rzekł nie otwierając oczu.
– Witaj. Skąd mogłeś wiedzieć, że tu przyjdę?
– Znam myśli moich wrogów i przyjaciół, i wiem, co zamierzają.
– Moim wrogiem nie jest człowiek. Ja chcę walczyć ze złem!
– A cóż to jest zło?
– Ja jeszcze nie wiem. Chodzę i biegam w poszukiwaniu zła.
– To jak chcesz znaleźć coś, czego nie znasz?
– Właśnie dlatego chodzę i pytam, gdzie czai się zło.
– I nie boisz się spotkać z prawdziwym złem?
– Jestem zdeterminowany, nawet przerażające zło nie powstrzyma mnie od walki.
– Czyżbyś był Wielki Rycerzem?
– Jeszcze nie jestem, ale wkrótce się stanę.
– Ja żyję tutaj na pustkowiu – rzekł Pustelnik – Żyję poza dobrem i złem. Jestem samym Życiem. Jestem wolą i mocą Życia. Moje życie nie potrzebuje ani dobra, ani zła. Ono trwa nieprzerwanie od samego początku. Widziałem wzloty i upadki Przyrody, widziałem wszystkie przemiany Ewolucji.
Jednak nie dostrzegłem nigdzie tego twojego Zła. Samego czystego Zła. Czy naprawdę warto podejmować walkę z czymś, czego nie ma?
– Jeżeli zła nie ma, to trzeba je wymyślić. Musi istnieć jakieś totalne Zło, żeby ludzie uwierzyli, że nie są najgorsi na tym świecie. Nie można żyć z piętnem zła jak Kain. To jest nie do zniesienia. Dlatego ludzie stale będą podejmować walkę ze złem. Dlatego właśnie chcę walczyć!
– To wymyśl sobie to zło. Poczytaj trochę literatury – oni najlepiej opisują twoje zło. Wtedy zaczniesz nieustannie myśleć o złu. Zło rodzi się z myślenia o nim.
– Ja nie mogę stale myśleć, bo mnie to męczy. Gdybym tak stale myślał, wtedy bym zwariował.
– Trzeba zwariować, żeby móc walczyć ze złem. Każda walka i każda wojna jest wariactwem. Jeszcze tego nie wiedziałeś?
Pan R. poczuł, że ogarnia go szaleństwo. Trzeba będzie się przespać – pomyślał. Gdy się obudził, zobaczył przed sobą Smoka. Widział Smoka i nie wiedział, czy widzi go naprawdę, czy tylko go sobie wymyślił. Przyglądali się sobie przez dłuższą chwilę.
Pan R. zaczął się zastanawiać, jak sprawdzić, czy na pewno widzi realnego Smoka. – Jakby tu wyjaśnić prawdziwość Smoka? Czy ja go widzę, czy tylko sobie wyobrażam? – W końcu zapytał: – Czy Ty naprawdę jesteś Smokiem?
– Chyba chciałeś zapytać, czy naprawdę istnieję? – odrzekł Smok.
– No dobra, istniejesz czy nie?
– Tego nie mogę potwierdzić, bo sam nie wiem, czy istnieję. Ale myślę, że istnieję.
– Do diabła! Ten też zaczyna od myślenia. Istniejesz czy nie, Ty wstrętny potworze!
– A czy to takie ważne? Najważniejsze, że dla Ciebie jestem uosobieniem zła.
– Dla mnie jesteś tylko przerośniętą jaszczurką!
– Przyznaj, że tak wyobrażałeś sobie całe zło.
– Ja nic sobie nie wyobrażałem. Ja wiedziałem, że spotkam samo zło.
– Ale przecież nie wiesz, czy ja jestem złem, czy nie.
– Przestań, bo zwariuję. Już niczego nie wiem. – Pan R. złapał się za głowę.
Czuł, że bije się ze swoimi myślami. Tak skończyła się jego walka ze złem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz