Z
okazji kolejnych politycznych wyborów córka zadała mi proste pytanie, czym
różni się lewica od prawicy? Zacząłem zastanawiać się nad tą sprawą, chociaż aż
mnie korciło, żeby odpowiedzieć, że niczym, gdyż tak naprawdę politycy z obu
stron niczym się nie różnią.
Gdy
postaramy się jednak zrozumieć te polityczne, a może tylko teoretyczne różnice,
wtedy należałoby wskazać na zasadnicze sprawy. Lewica postulowała zawsze
uspołecznienie człowieka i odwoływała się do haseł równości i sprawiedliwości
społecznej. W toku historii ruchy socjalistyczne podkreślały społeczny
charakter ludzkiego bytu, co miało się wiązać z dążeniem do stworzenia
sprawiedliwego państwa (albo sprawiedliwego społeczeństwa). Ludzką pracę
pojmowano jako uczestnictwo w tworzeniu sprawiedliwego systemu. Dlatego
uważano, że człowiek powinien realizować się w wymiarze społecznym, do
czego miała się przyczyniać jego praca
(najlepiej twórcza praca). Zatem postęp ludzkości widziano w pracowitym
tworzeniu doskonałego społeczeństwa (czyli państwa).
Ale
z politycznego punktu widzenia uznano te pomysły za zbyt utopijne. Dlatego
zwyciężyła koncepcja rewolucji, która zakładała szybki i radykalny przewrót
społeczny, czyli rewolucję proletariatu. Tym samym zwyciężyła teoria walki klas
i nagłej zmiany ustroju. To doprowadziło do dominacji na lewicy partii
komunistycznych, a ostatecznie do przeprowadzenia rewolucji w Rosji i Chinach.
To się skończyło próbą uspołecznienia obywateli na siłę przez wprowadzenie
państwowego terroru i szalejącej walki klasowej. Ludzką pracę sprowadzono do
roli posłusznego wykonywania poleceń partyjnych i dotyczyło to nie tylko
produkcji przemysłowej lecz również twórczości artystycznej. Zamiast
sprawiedliwości społecznej stworzono społeczeństwo bezwolne i zastraszone,
niezdolne do aktywnego działania (tzw. homo
sovieticus). Na koniec okazało się, że człowiek ze swoją osobową naturą nie
wytrzymuje takiego absurdalnego poniżenia. Dlatego komunizm jako formacja
polityczna upadł, zaś władze państw komunistycznych zmieniły swoją politykę. Niestety
to historyczne doświadczenie pochłonęło miliony ofiar i spowodowało
zaprzepaszczenie dawnych ideałów lewicowych. Zamiast sprawiedliwego
społeczeństwa powstało niesprawiedliwe państwo, zamiast aktywnej pracowitości
ludzi powstało bumelanctwo, zamiast równego rozwoju obywateli powstało
zrównanie wszystkich w poniżeniu człowieka. Chyba ten dramat mamy już poza
sobą.
Jak
z kolei wyglądają pomysły prawicowe? W czym wyraża się prawicowe podejście do
człowieka uczestniczącego w polityce? Otóż rozwiązania prawicowe stawiają na
indywidualność człowieka i postulują przede wszystkim rozwój pojedynczego
człowieka. Nie ma tam potrzeby uspołeczniania ludzi, gdyż zakłada się, że
wszystkie ludzkie działania i tak kumulują się na forum społecznym, czyli
przyczyniają się do ogólnego dobrobytu. Należy zachęcać ludzi i pozwolić im
działać, a oni sami zbudują dobrobyt państwa. Dlatego ludzka praca ma służyć
tworzeniu najpierw dorobku indywidualnego, a dopiero w dalszej perspektywie
przyczyniać się do rozwoju społecznego. Rozwój indywidualny wszystkich
obywateli tworzy więc postęp społeczny. Dlatego podkreśla się przede wszystkim
wolność działania. Taka wolność zyskuje przewagę i dominację nad równością.
Sprawiedliwość społeczna jest tutaj rozumiana jako prawne zagwarantowanie
wolności człowieka. Stąd zrodziły się propozycje sformułowania praw człowieka,
które gwarantują mu swobodę działania w społeczeństwie bez naruszania praw
innych ludzi. O ile lewicowe państwo w wydaniu komunistycznym zmierzało do
totalnego bezprawia, o tyle prawicowe państwo idzie w kierunku rządów prawa,
określając siebie mianem państwa prawa.
Jednak
wolność myślenia i działania wyeksponowana w ustroju prawicowym doprowadziła w
rezultacie do swobodnego kształtowania przyjmowanych ustaw prawnych. O ile więc
na początku poszukiwano podstaw dla życia społecznego w określeniu praw
człowieka (gdzie chodziło przede wszystkim o prawo naturalne), o tyle dzisiaj
odchodzi się w zupełnie przeciwną stronę. Podejmuje się próby uznania za prawo
naturalne aborcji i eutanazji, albo homoseksualizmu i narkomanii (hasła: prawa
lesbijek prawami kobiet). Również na gruncie ekonomicznym ta preferowana
wolność działania bardzo szybko doprowadziła do absurdów. Praca człowieka miała
tradycyjnie charakter gospodarowania. Chodziło o wykorzystanie zasobów
naturalnych bez niepotrzebnego niszczenia środowiska przyrodniczego. Człowiek
zawsze rozsądnie gospodarował swoim otoczeniem, w którym żył. Gospodarował
również rozsądnie swoimi siłami fizycznymi. Jednak szaleństwo przemysłowe komunizmu
i przodownictwo pracy wypaczyły charakter gospodarczy pracy człowieka. A z
drugiej strony szaleństwo ekonomii zysku , które opanowało dzisiejsze
demokratyczne państwa, doprowadziło do potraktowania pracy jako towaru
występującego na rynku pracy. Liczą się tylko określone umiejętności i zawody,
albo raczej stanowiska w hierarchii zatrudnienia, a nie ludzka praca jako
aktywność konkretnego człowieka (w myśl zasady, że nie ma ludzi niezastąpionych).
Alienacja pracy, o której dwa wieki temu pisał Marks, osiągnęła już poziom
globalny. I nie widać nadziei na poprawę tej sytuacji.
Podsumowując
te rozważania należy stwierdzić, że nie zachowała się żadna z pozytywnych
propozycji lewicy, zaś prawicowe propozycje zbyt szybko osiągnęły absurdalny
poziom. Dlatego jedynym wyjściem z zaistniałej sytuacji wydaje się koncepcja
katolickiej nauki społecznej oparta na silnym fundamencie personalistycznym.
Bez ożywienia personalistycznej teorii człowieka nie osiągniemy trwałych
sukcesów.
Katolicka
nauka społeczna potwierdza fakt, że człowiek jest istotą społeczną, lecz nie
rozumie tego w tym znaczeniu, że człowiek od razu staje wobec społeczeństwa.
Człowiek jest przede wszystkim osobą i jako osoba jest powołany do życia
wspólnotowego, czyli do życia rodzinnego lub kościelnego. Stąd ludzkie
działania nie tworzą od razu ogólnego społeczeństwa, ale najbliższą wspólnotę
osobową, jaką jest rodzina. Zatem człowiek jest powołany do życia rodzinnego, a
nie jakiegoś ogólnego życia społecznego. Osobowa podmiotowość człowieka jest
nastawiona na ten bezpośredni kontakt z bliskimi osobami. Dlatego człowiek
poprzez swoje czyny oraz dzięki swojej pracy uczestniczy we wspólnocie
rodzinnej. Dopiero powiązane ze sobą małe wspólnoty rodzinne zamieszkujące na
danym terenie tworzą większą wspólnotę lokalną, czyli wioskę lub miasto.
Natomiast związane kulturowo wspólnoty
lokalne tworzą wspólnotę narodową. A wreszcie społeczność państwowa powstaje z
jednorodnego kręgu narodowego lub ze związku wielu narodów (albo grup
etnicznych).
Rodzina
stanowi pierwsze środowisko człowieka. Człowiek rodzi się, żyje i rozwija we
wspólnocie rodzinnej. Stąd nasze ludzkie działania skupiają się na założeniu i
rozwoju rodziny, a nie na tworzeniu wyimaginowanego postępu społecznego. Gdy
człowiek porzuca życie rodzinne, wtedy skazuje się na osobową samotność.
Samotny człowiek jest być może przydatny z punktu widzenia polityki państwa, bo
podlega wyłącznie ustawom prawnym państwa, ale z perspektywy rozwoju
społecznego jest on zupełnie nieprzydatny, bo nie uczestniczy w życiu
wspólnotowym. Trzeba zdawać sobie sprawę, że nie da się przerobić samodzielnych
jednostek ludzkich na sprawnie działające społeczeństwo (czyli taki organizm
społeczny). To są śmieszne postulaty socjologów oraz psychologów społecznych,
które prowadzą do zwykłej manipulacji a nie tworzenia czegoś realnego. Rzeczywiste społeczeństwo może powstać
jedynie na bazie współdziałania owej trójstopniowej hierarchii wspólnot
osobowych.
Również
ludzka praca nabiera właściwego charakteru czynienia dobra, gdy jest
podejmowana dla rozwoju wspólnoty rodzinnej i dalej wspólnoty lokalnej. Taka
praca zachowuje w pełni swój wymiar moralny, ponieważ jej celem jest osobowe
dobro członków wspólnoty, a nie jakiś ogólny dobrobyt lub postęp społeczny.
Dlatego trzeba zaznaczyć, że dobrobyt wzrasta naprawdę wtedy, gdy jest
realizowane dobro wspólnot rodzinnych. Nawet bogate państwo dobrobytu nie jest
w stanie zapewnić realnego dobra osobowego swoim obywatelom ani rozwoju dobra
wspólnot osobowych. Państwo może otoczyć ludzi i rodziny jakąś doraźną pomocą
społeczną (pomocą materialną), lecz takie rozwiązania nie sięgają nigdy do
osobowej podmiotowości człowieka. Dlatego państwo nie powinno narzucać
obywatelom żadnych rozwiązań ideologicznych.
Katolicka
nauka społeczna przekonuje nas, że działalność społeczna musi być oparta na
zasadach moralnych popartych przez kult religijny, ponieważ życie osobowe
człowieka wyraża się przede wszystkim w moralności i religijności. Nie wolno
więc zwalczać postaw moralnych i religijnych, zwłaszcza w wychowaniu człowieka.
Odrzucenie etyki i religii służy tylko pozbawieniu człowieka jego osobowej
godności. Mieliśmy z tym do czynienia już w czasach komunizmu. Nie da się
zbudować trwałego społeczeństwa bez moralności i religii, bo wówczas bardzo łatwo
ześliźniemy się w mniej lub bardziej okrutny totalitaryzm, gdyż do stosunków
społecznych zakrada się nienawiść (klasowa, rasowa, kulturowa lub
technologiczna). Dla człowieka nie ma nic bardziej okrutnego niż nienawistne
społeczeństwo albo nienawistne państwo. Niestety nasza obecna sytuacja
polityczna jest przesiąknięta nienawiścią. Nie da się współpracować w takich
warunkach. A bez współpracy obywateli zginie każde państwo.
Bzdurą
jest pomysł, iż można stworzyć społeczeństwo z pojedynczych ludzi jako samotnych
jednostek. Taki pomysł mógł się zrodzić tylko w głowach tych polityków, którzy
dążą do totalitarnego ustroju państwowego. Oczywiście państwo chce rządzić
wszystkimi obywatelami, a to oznacza, że zamierza rządzić każdym pojedynczym
człowiekiem, który podlega jego władzy. Dlatego politykom-urzędnikom wydaje
się, że najłatwiej jest rządzić odizolowanymi obywatelami, którzy mają słuchać
przekazów medialnych władzy. Taki samotny i wyizolowany człowiek łatwo poddaje
się manipulacji psychologicznej, gdyż czuje się zależny od zwierzchniej władzy
państwowej. Taka manipulacja polega na stosowaniu kija i marchewki. Jednych
trzeba postraszyć karami, a innych pozyskać nagrodami. W ten sposób władza
osiąga obywatelskie posłuszeństwo, lecz to zupełnie nie powoduje, że zostało
stworzone doskonałe społeczeństwo.
Tak
naprawdę społeczeństwo powstaje na bazie stopniowego rozwoju wspólnot
osobowych. Niepodważalnym fundamentem społecznej całości jest wspólnota
rodzinna. Pierwsze piętro tworzą wspólnoty lokalne (wiejskie i miejskie). Kolejne
zaś piętro wraz ze zwieńczeniem dachu stanowi wspólnota narodowa powiązana
dzięki kulturze i technice (lub wiele takich wspólnot). Dopiero współistnienie
oraz współdziałanie tych wspólnot tworzy żywą tkankę społeczną, czyli prawdziwe
więzi i stosunki społeczne. Bez tych trzech poziomów wspólnotowych
społeczeństwo nie może istnieć i działać realnie. Dlatego bzdurą są pomysły, że
można stworzyć społeczeństwo z pojedynczych ludzi. Pojedynczy człowiek
pozostaje samotny i wyizolowany. On żyje w świecie własnej świadomości, dlatego
brak mu przede wszystkim moralności. Bez moralności nie będzie realnego
współdziałania. Takiemu człowiekowi łatwo wmówić wiele rzeczy, ale trudno go
namówić do bezinteresownego współdziałania z innymi. Samotny człowiek szuka
zawsze własnego interesu i własnej korzyści. Jak więc ma się przyczyniać do
tworzenia wspólnego dobra? Z tego nie da się stworzyć więzi społecznych. To
dopiero jest utopia.
Może
dlatego próbowano stworzyć społeczeństwo na bazie instytucjonalnej. Ale
instytucje sprawdzają się jedynie w zakresie administracyjnym. Tak działa
administracja państwa, gdzie mniejsze urzędy okręgowe podlegają coraz wyższym
urzędom zarządzającym dużym obszarem (np. województwem), zaś całość podlega
rządowi państwa jako władzy wykonawczej. Jednak taka sieć administracyjna służy
wyłącznie do sprawnego zarządzania całością państwa, zapewniając szybki
przepływ rozporządzeń i informacji. Natomiast społeczeństwo nie żyje i nie
działa, ani się nie rozwija na bazie tych wszystkich urzędów. Administracja
państwowa służy do sprawnego przepływu poleceń i zarządzeń. Same urzędy nie
wykonują właściwie żadnych działań społecznych. To sprawia, że wszystkie
działania społeczne dzieją się poza funkcjonowaniem administracji. To pokazuje,
że społeczeństwo realizuje się i funkcjonuje poza układem instytucjonalnym,
czyli poza administracją państwową. Do życia społecznego potrzebne jest
współdziałanie wspólnot osobowych.
Wspólnoty
osobowe działają bowiem w sposób osobowy, czyli działają moralnie i
bezinteresownie. Życie społeczne powinno być oparte na aktywności osobowej a
nie instytucjonalnej. Żadne instytucje nie potrafią działać w sposób osobowy.
Tak mogą działać jedynie ludzkie osoby tworzące osobowe wspólnoty. Dlatego to
właśnie wspólnota rodzinna, lokalna i wreszcie narodowa jest miejscem realnego
życia społecznego. Społeczeństwo musi więc szanować osobowe wspólnoty, bo bez
nich stanowi tylko zbiorowisko różnych interesów. Nie ma innej drogi do
osiągnięcia prawdziwego rozwoju społecznego jak tylko poszanowanie wspólnot
osobowych. Wszystkie inne pomysły, w tym różne rozwiązania ustrojowe, proponują
jedynie pozorne więzi lub stosunki społeczne, które na pewno nie służą ludziom
jako osobowym podmiotom.
Uspołecznienie
człowieka dokonuje się we wspólnocie osobowej, czyli przede wszystkim w
rodzinie, a dalej we wspólnocie lokalnej i narodowej. Jeżeli zniszczymy
rodzinę, to już nigdy nie osiągniemy prawdziwego uspołecznienia. Pozostanie nam
jedynie społeczność zinstytucjonalizowana. Ale po co w ogóle żyć w takiej
społeczności?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz