16.11.2013

Jak poskromić świadomość?




Świadomość zalęgła się w naszej rozumności, czyli w ludzkim umyśle. Ludzki umysł sprawiony przez własność prawdy został przeznaczony do poznawania rzeczywistości. Takie poznanie oparte na prawdzie i wierze (na słowie prawdy) miało być pełnym rozumieniem. Rozumienie (intelligere) jest poznaniem realności. To oznacza, że rozumienie ujmuje realność w perspektywie przyczynowej. Rzeczywistość rozumiemy bowiem wtedy, gdy poznajemy nie tylko wyposażenie istotowe bytu (jego istotę lub naturę), ale gdy poznajemy przede wszystkim skutki i przyczyny bytu. Realność istnieje bowiem i działa na zasadzie przyczynowości sprawczej. Realność wymaga przyczyny sprawczej, czyli pełnego i czystego aktu istnienia.

Kiedy jednak do naszego poznania zakradło się myślenie (cogito), wtedy nasz umysł zrezygnował z rozumienia rzeczywistości, ponieważ myślenie zaczęło stopniowo lecz skutecznie wypierać rozumiejące poznanie. Od czasów Kartezjusza uznano, że to myślenie stanowi poznanie właściwe człowiekowi. Można przyjąć, że to był ten moment, kiedy myślenie zawładnęło ludzkim umysłem zmieniając go w myślącą świadomość. Od tej pory człowiek przestał rozumieć rzeczywistość, a tym samym przestał rozumieć samego siebie. Po prostu przestał poznawać swoją realność, a zajął się wymyślaniem własnego wizerunku oraz wymyślaniem obrazu świata, w którym żyje.

Świadomość żywi się myśleniem i tylko myśleniem. Świadomość nie pragnie poznania rzeczywistości. Świadomość marzy o tym, że myślenie zastąpi rzeczywistość. Świadomość chce wszystko wymyślić od nowa. Pragnie na nowo wymyślić człowieka i świat, w którym on żyje. Świadomość zna tylko myślenie i wolność wyboru tego, co pomyślane. Świadomość nie zna realności i wcale nie zamierza jej poznawać.


Człowiek, który poddał się działaniu świadomości rozmyśla jedynie o nowych możliwościach. Z tego powodu zaczyna żyć w świecie możliwości. Człowiek powinien odkryć realność zarówno wokół siebie, jak i w sobie samym. Ale tego nie dokona nasza świadomość. Trzeba wyrwać się ze szpon myślenia i uwierzyć w swoją realność. Skoro jednak myli się dziś myślenie z realnością, to okazuje się, że bardzo trudno jest powrócić do rzeczywistości. Wymaga to radykalnego zwrotu akcji. Na ogół człowiek zadowala się myśleniem, bo wydaje mu się, że dzięki temu jest taki doskonały. Ale doskonała jest tylko realność człowieka, czyli ludzka osoba. Osoba stanowi bowiem samo centrum i źródło realności. Człowiek musi zajrzeć do swojego wnętrza i doświadczyć bezpośrednio osobowej aktywności.


Ratunkiem dla człowieka może być miłość. Miłość jest bowiem aktywnością osoby i daje doświadczenie prawdziwej realności. Miłość nie rodzi się przecież w świadomości człowieka lecz w jego osobie. Dlatego miłość potrafi rozerwać skorupę świadomości, potrafi pokonać myślenie i otworzyć nam oczy na to, co osobowe. Miłość stanowi prawdziwe doświadczenie osobowe i przywraca człowiekowi poznanie osoby (własnej osoby oraz osoby drugiego człowieka). Miłość jest realnym spotkaniem dwóch osób, jest osobową łącznością i realną współobecnością. Dlatego tylko miłość może poskromić naszą rozbuchaną świadomość.



Ciekaw jestem, jak geniusze świadomości wywiodą z niej osobową miłość? Przecież nie da się wykazać, że miłość jest intencją świadomości, czyli aktem intencjonalnym. Ze świadomości można wyprowadzić myślenie, można nawet wyprowadzić wolność, sprowadzając ją do możliwości wyboru (czyli wolności wyboru – liberum arbitrium). Ale co zrobić z miłością? Jeśli będziemy chcieli zamknąć ją w świadomości, to stanie się tylko czymś pomyślanym (np. pomyślanym uczuciem).

Otóż miłość wykracza radykalnie poza świadomość i w żaden sposób nie daje się zamknąć w świadomości. Miłość dotyczy bowiem realnego dobra, ponieważ dotyczy osobowego dobra człowieka. Dlatego powstanie miłości koniecznie potrzebuje realnej mocy sprawczej, a nie intencjonalnych pomysłów. Miłość wymaga więc mocy a nie możliwości (możliwości myślenia lub wyboru). Miłość stanowi realne działanie zapoczątkowane przez moc sprawczą osobowego dobra. Miłość nie może być zainicjowana przez intencjonalność świadomości, gdyż wtedy nie dotarłaby nigdy do realnego człowieka. Moglibyśmy kochać jedynie swoje wyobrażenia.

Gdy kontaktują się ze sobą dwie osoby, wtedy mamy nawiązanie relacji osobowych na poziomie istnienia (zob. jak to się dzieje u Gogacza). Nawiązanie takiej relacji miłości uaktywnia osobowe dobro zawarte w podmiotowości osoby. To z kolei powoduje powstanie aktów sumienia, które osobowa podmiotowość kieruje do władzy woli (zawartej już w duszy). Pod wpływem aktów sumienia w woli rodzi się czyn dobra, czyli właśnie akt wolitywny miłości skierowany do osobowego dobra drugiego człowieka. Człowiek kocha zawsze drugą osobę. Akty miłości są skierowane do osoby, a nie do czyjejś świadomości. Dlatego miłość kieruje się osobowym dobrem a nie naszym myśleniem o człowieku. Miłość jest zainteresowana osobą i zaangażowana w dobro osoby. Musimy zawsze pamiętać, że kochamy drugą osobę. Świadomość nic nam tutaj nie pomoże, a nawet wprost przeciwnie, świadomość tylko przeszkadza w miłości, gdyż narzuca i dołącza swoje myślenie. Przecież to właśnie z myślenia rodzą się wszystkie ludzkie dramaty, a zwłaszcza miłosne zawody. Jednak miłość niesie ze sobą realną moc sprawczą, dlatego może ona pokonać zgubne myślenie i pomysły świadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz