Mamy dziś kryzys człowieczeństwa a nie kryzys ekonomiczny.
Władza nie rozumie człowieka, dlatego nie jest w stanie zaproponować ludziom
niczego wartościowego. Władza polityczna zmierza jedynie w kierunku rządzenia
posłusznym tłumem. Dlatego zrobi wszystko, żeby ludzie przestali dbać o siebie
samych, a zajmowali się polityką i ekonomią. Może wówczas będą słuchali władzy.
Człowiek przestał zupełnie dbać o swoją realność.
Przestał tworzyć własną osobową realność, bo uznał, że wszystko można kupić.
Człowiek nie urzeczywistnia już swoich działań lub przyjemności, ale pop prostu
idzie i kupuje je. W kulturze i życiu zapanowała postawa konsumpcyjna. Taka
postawa wykreowana przez ekonomię zniszczyła zwykłą aktywność większości ludzi.
Przestaliśmy żyć twórczo i aktywnie, co wywołuje szybką degradację naszego
człowieczeństwa.
Człowiek musi się wyrwać z tego zaklętego kręgu
konsumpcji, żeby na nowo odczuć potrzebę relacji osobowych. Człowiek żyje
przede wszystkim w środowisku osobowym. Dlatego powinien tworzyć wokół siebie
wspólnotę osób a nie dobrobyt ekonomiczny. Ekonomiczne bogactwo z pewnością nie
buduje naszego człowieczeństwa, dlatego na osobisty szacunek zasługują wszyscy
członkowie społeczeństwa bez względu na posiadany majątek.
Trzeba zerwać z narzuconym odgórnie stylem życia
społecznego i publicznego. Dzisiaj postawy społeczne wydaje się kreować
ekonomia. Co więcej, zostały temu podporządkowane zadania edukacyjne w naszych
szkołach. W ten sposób od dziecka próbuje się dostosować ludzi i ich życie do
wymogów ekonomicznych, a w konsekwencji również politycznych. Politycy głoszą
wprost, że ekonomia jest najważniejsza. Ale to oznacza, że pojawia się
sprzeczność – czy życie społeczne ma polegać na sukcesie ekonomicznym, czy na
osobowym rozwoju ludzi (będących członkami społeczeństwa)? Dziś media nas
oszukują, że rozwój osobowy człowieka polega na sukcesie ekonomicznym lub
medialnym.
Dlatego w społeczeństwie ujawniła się taka
sprzeczność i radykalna rozbieżność pomiędzy sukcesem ekonomicznym a osobowym
rozwojem, ponieważ rozwój osobowy nie idzie w parze z ekonomią, która zamierza
podporządkować sobie całego człowieka. Ekonomia wolałaby posługiwać się jakimiś
myślącymi przedmiotami, a nie wolnymi i niezależnymi podmiotami osobowymi.
Łatwiej jest bowiem sterować myślącą maszyną lub myślącym zwierzakiem, niż
ludzkimi osobami. Osoba działa w realnym świecie kierując się zasadami prawdy,
dobra i piękna. Toteż z realnymi osobami nie da się zrobić biznesu, gdyż osoba
działa całkowicie bezinteresownie. Dlatego do rozkręcenia biznesu trzeba było
przeprowadzić w jakimś zakresie uprzedmiotowienie człowieka. Jak tego dokonano?
Otóż najlepiej było oderwać człowieka od naturalnego
środowiska osobowego, czyli pozbawić go rodziny. Dalej należało stworzyć
całkiem nowy obszar przyjemności, otoczyć nimi samotnego człowieka i zaoferować
mu te przyjemności za pieniądze, które będzie musiał ciężko zarabiać. Dlatego
współczesny człowiek głowi się nad tym, jak zarobić dużo pieniędzy, gdyż bez
tego nie potrafi żyć. Musi przecież wciąż kupować sobie nowe rzeczy i
przyjemności. Lecz w ten sposób nie da się zbyt długo pociągać, ponieważ nawet
najprzyjemniejsze uprzedmiotowienie zaczyna człowiekowi doskwierać. Nagle budzi
się z krzykiem pytając – Kim ja naprawdę jestem? Czy w ogóle jeszcze jestem, czy
już mnie nie ma?
Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: – Kim jestem?
Jeżeli jestem człowiekiem, to gdzie mam szukać swego człowieczeństwa. Przecież
tego nie kupię mimo, że za wszystko inne mogę zapłacić kartą kredytową (...bez
reklamy). To zadziwiające, że możemy sobie kupić nowe nazwisko lub szkolny
dyplom, ale nie możemy kupić nawet odrobiny człowieczeństwa. Dlatego trzeba
podjąć trud urzeczywistnienia lub wypracowania własnego człowieczeństwa. Do
tego konieczne jest realne działanie osobowe, a nie wymyślone pomysły na
popularność i sukces. Dzisiaj bowiem popularne jest wszystko poza ludzką osobą.
Jeżeli spotkamy prawdziwą osobę (zwykle nagą i bosą, czyli pozbawioną całej
kulturowej otoczki), to czujemy się nieswojo, jesteśmy zażenowani i nie wiemy, co
robić. Może nawet nas to przeraża, dlatego uciekamy do swojej skorupy
dobrobytu, gdyż nie stać nas na bezinteresowne umiłowanie prawdy i dobra.
Łatwiej jest marzyć o pięknym świecie przed telewizorem niż zetknąć się z
twardą i brutalną rzeczywistością. Dopiero gdy realność spadnie nam na głowę,
wtedy łapiemy się za głowę wołając, że rzeczywistość jest straszna i brutalna,
a przecież my chcemy przyjemnie wegetować owinięci w ciepłe pieluszki
dobrobytu.
Albo więc wyjdziemy odważnie na spotkanie z realnością,
także swoją własną, ponieważ realność poznajemy i odczuwamy jedynie w
zetknięciu z realnością drugiej osoby. Albo zamkniemy się w świecie marzeń i
iluzji rozmyślając o swojej własnej manii wielkości, o swojej sławie i
popularności, o swoim rozbuchanym ego. Myślę, więc jestem. Myślę i myślę, a
wcale mnie nie ma. Ktoś mnie chyba oszukał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz