1.10.2012

Kryzys człowieczeństwa



Mamy dziś kryzys człowieczeństwa a nie kryzys ekonomiczny. Władza nie rozumie człowieka, dlatego nie jest w stanie zaproponować ludziom niczego wartościowego. Władza polityczna zmierza jedynie w kierunku rządzenia posłusznym tłumem. Dlatego zrobi wszystko, żeby ludzie przestali dbać o siebie samych, a zajmowali się polityką i ekonomią. Może wówczas będą słuchali władzy.

Człowiek przestał zupełnie dbać o swoją realność. Przestał tworzyć własną osobową realność, bo uznał, że wszystko można kupić. Człowiek nie urzeczywistnia już swoich działań lub przyjemności, ale pop prostu idzie i kupuje je. W kulturze i życiu zapanowała postawa konsumpcyjna. Taka postawa wykreowana przez ekonomię zniszczyła zwykłą aktywność większości ludzi. Przestaliśmy żyć twórczo i aktywnie, co wywołuje szybką degradację naszego człowieczeństwa.

Człowiek musi się wyrwać z tego zaklętego kręgu konsumpcji, żeby na nowo odczuć potrzebę relacji osobowych. Człowiek żyje przede wszystkim w środowisku osobowym. Dlatego powinien tworzyć wokół siebie wspólnotę osób a nie dobrobyt ekonomiczny. Ekonomiczne bogactwo z pewnością nie buduje naszego człowieczeństwa, dlatego na osobisty szacunek zasługują wszyscy członkowie społeczeństwa bez względu na posiadany majątek.

Trzeba zerwać z narzuconym odgórnie stylem życia społecznego i publicznego. Dzisiaj postawy społeczne wydaje się kreować ekonomia. Co więcej, zostały temu podporządkowane zadania edukacyjne w naszych szkołach. W ten sposób od dziecka próbuje się dostosować ludzi i ich życie do wymogów ekonomicznych, a w konsekwencji również politycznych. Politycy głoszą wprost, że ekonomia jest najważniejsza. Ale to oznacza, że pojawia się sprzeczność – czy życie społeczne ma polegać na sukcesie ekonomicznym, czy na osobowym rozwoju ludzi (będących członkami społeczeństwa)? Dziś media nas oszukują, że rozwój osobowy człowieka polega na sukcesie ekonomicznym lub medialnym.

Dlatego w społeczeństwie ujawniła się taka sprzeczność i radykalna rozbieżność pomiędzy sukcesem ekonomicznym a osobowym rozwojem, ponieważ rozwój osobowy nie idzie w parze z ekonomią, która zamierza podporządkować sobie całego człowieka. Ekonomia wolałaby posługiwać się jakimiś myślącymi przedmiotami, a nie wolnymi i niezależnymi podmiotami osobowymi. Łatwiej jest bowiem sterować myślącą maszyną lub myślącym zwierzakiem, niż ludzkimi osobami. Osoba działa w realnym świecie kierując się zasadami prawdy, dobra i piękna. Toteż z realnymi osobami nie da się zrobić biznesu, gdyż osoba działa całkowicie bezinteresownie. Dlatego do rozkręcenia biznesu trzeba było przeprowadzić w jakimś zakresie uprzedmiotowienie człowieka. Jak tego dokonano?

Otóż najlepiej było oderwać człowieka od naturalnego środowiska osobowego, czyli pozbawić go rodziny. Dalej należało stworzyć całkiem nowy obszar przyjemności, otoczyć nimi samotnego człowieka i zaoferować mu te przyjemności za pieniądze, które będzie musiał ciężko zarabiać. Dlatego współczesny człowiek głowi się nad tym, jak zarobić dużo pieniędzy, gdyż bez tego nie potrafi żyć. Musi przecież wciąż kupować sobie nowe rzeczy i przyjemności. Lecz w ten sposób nie da się zbyt długo pociągać, ponieważ nawet najprzyjemniejsze uprzedmiotowienie zaczyna człowiekowi doskwierać. Nagle budzi się z krzykiem pytając – Kim ja naprawdę jestem? Czy w ogóle jeszcze jestem, czy już mnie nie ma?

Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: – Kim jestem? Jeżeli jestem człowiekiem, to gdzie mam szukać swego człowieczeństwa. Przecież tego nie kupię mimo, że za wszystko inne mogę zapłacić kartą kredytową (...bez reklamy). To zadziwiające, że możemy sobie kupić nowe nazwisko lub szkolny dyplom, ale nie możemy kupić nawet odrobiny człowieczeństwa. Dlatego trzeba podjąć trud urzeczywistnienia lub wypracowania własnego człowieczeństwa. Do tego konieczne jest realne działanie osobowe, a nie wymyślone pomysły na popularność i sukces. Dzisiaj bowiem popularne jest wszystko poza ludzką osobą. Jeżeli spotkamy prawdziwą osobę (zwykle nagą i bosą, czyli pozbawioną całej kulturowej otoczki), to czujemy się nieswojo, jesteśmy zażenowani i nie wiemy, co robić. Może nawet nas to przeraża, dlatego uciekamy do swojej skorupy dobrobytu, gdyż nie stać nas na bezinteresowne umiłowanie prawdy i dobra. Łatwiej jest marzyć o pięknym świecie przed telewizorem niż zetknąć się z twardą i brutalną rzeczywistością. Dopiero gdy realność spadnie nam na głowę, wtedy łapiemy się za głowę wołając, że rzeczywistość jest straszna i brutalna, a przecież my chcemy przyjemnie wegetować owinięci w ciepłe pieluszki dobrobytu.

Albo więc wyjdziemy odważnie na spotkanie z realnością, także swoją własną, ponieważ realność poznajemy i odczuwamy jedynie w zetknięciu z realnością drugiej osoby. Albo zamkniemy się w świecie marzeń i iluzji rozmyślając o swojej własnej manii wielkości, o swojej sławie i popularności, o swoim rozbuchanym ego. Myślę, więc jestem. Myślę i myślę, a wcale mnie nie ma. Ktoś mnie chyba oszukał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz