Teorię autonomicznego prawa sformułował Kant. Dla niego prawo miało być powszechną zasadą postępowania. Prawo, a właściwie jego ustanowienie, zawsze przypisywano rozumowi. To rozum ustanawia prawa dotyczące człowieka. Według Kanta rozum powinien postanowić prawo sam z siebie, czyli autonomicznie.
Autonomia zawsze oznaczała zasady postępowania wyznaczane przez działający podmiot. Autonomiczność prawa postuluje, że prawo jest stanowione przez samego człowieka, a konkretnie przez jego rozum. Dlatego prawo (stanowienie prawa) jest uznawane za działalność rozumową. Sami Grecy uważali swoich prawodawców za najważniejszych mędrców (tak Ateńczycy nazywali Solona).
Dlatego określano prawo jako szczególnego rodzaju wiedzę. Miała to być wiedza o postępowaniu człowieka i o zasadach rządzących tym postępowaniem. Dlatego prawo było zawsze bardzo blisko związane z moralnością. Uważano, że prawo powinno kierować się sprawiedliwością, która została zaliczona do cnót głównych (nazwanych później kardynalnymi).
To właśnie w prawie rzymskim zdefiniowano sprawiedliwość. Znamy tą definicję z Kodeksu Justyniana. Odwoływali się do niej wszyscy późniejsi filozofowie (zwłaszcza scholastycy). Ale takie podejście nie wskazywało na autonomię prawa, gdyż było to odwołanie się do wiedzy antropologicznej (wiedzy filozoficznej o człowieku). Przy definicji sprawiedliwości chodzi bowiem o zapoznanie się z realnością człowieka i ludzkiego działania. Definicja nie bierze się z samego rozumu, lecz jest oparta na tym, co rzeczywiste. Jest to wyraźne odwołanie się do wiedzy filozoficznej. Rozum nie tworzy definicji sam z siebie, lecz jest weryfikowany przez samą realność ludzkiego bytu. Rozum nie bierze definicji sprawiedliwości „z głowy”, ale poznaje i rozważa całą sytuację człowieka – ludzką rzeczywistość. W ten sposób rozum znajduje dla siebie punkt odniesienia i zaczepienia. Dzięki temu rozum może służyć człowiekowi i jego realności. Gdy jednak rozum oderwie się od rzeczywistości i oprze się na swoim własnym myśleniu, wtedy będzie się starał stworzyć coś niezależnego od tej rzeczywistości.
Otóż Kant wymyślił, że rozum w swej funkcji prawodawczej powinien być całkowicie niezależny i autonomiczny. Nie może ulegać żadnym naciskom z zewnątrz. Ma się rządzić sam (sam w sobie i sam dla siebie). Cóż jednak może taki niezależny rozum? Czy można całkowicie uniezależnić działanie rozumu, w tym także tworzenie prawa, od jakichkolwiek wpływów z zewnątrz? Czy rozum ma wszystko wymyślać sam? Przecież to jakiś absurd. Człowiek nie może wszystkiego wymyślać, bo nie jest bogiem.
Człowiek żyje w realnym świecie. Jest realnym bytem. Jest prawdziwą osobą. To wszystko trzeba poznać, żeby móc o człowieku cokolwiek powiedzieć. Należy poznać człowieka w nim samym, żeby określić zasady jego postępowania. Człowiek nie może działać na oślep. On działa celowo na podstawie rozumu i powinnościowo na podstawie woli. Te sposoby działania są więc wyznaczone przez realne wyposażenie duchowe (przez realność ludzkiej natury). Dlatego rozum nie może zabiegać o niezależność i autonomię, czyli o wolność myślenia, ale musi się oprzeć na realności i do niej odnieść. Rozum musi poznać realne byty, aby dowiedzieć się, jak one działają. Jeżeli rozum chciałby tylko wymyślać, jak ma działać człowiek, to bardzo łatwo może zbłądzić. Błądzić jest rzeczą ludzką, lecz nie może to być zasada postępowania. Jeśli wiedza rozumu nie będzie oparta na realności, to nie będzie żadną wiedzą, a jedynie marzeniem. Na marzeniach nie da się zbudować moralności (zasad moralnych). Moralność musi być oparta na realności ludzkiej natury.
Autonomia rozumu doprowadziła Kanta do czystego formalizmu, który zarzucał mu Scheler. Należy więc przyjąć, że z autonomicznego rozumu nie da się wycisnąć niczego więcej. Takie stanowisko spowodowało zawężenie prawa do czystej formy. Prawo zostało pozbawione swej treści, czyli sprawiedliwości. Stało się jedynie beztreściową maksymą opartą na powszechnej zgodzie rozumu, a właściwie na postulowanej zgodności wszystkich ludzkich umysłów. Kant założył bowiem, że taka zgodność jest w ogóle możliwa. Gdyby w tym względzie zechciał się odwołać do doświadczenia, wówczas stwierdziłby, że taka powszechna zgoda jest niemożliwa.
Formuła imperatywu kategorycznego wydaje się na pierwszy rzut oka oczywista, podobnie jak Kartezjańskie cogito ergo sum, jednak przy dalszej analizie okazuje się, że pod tą formułkę można podstawić dowolną treść, która będzie wobec człowieka pozytywna lub negatywna. Prawem powszechnym może bowiem być zarówno sprawiedliwość i miłość, jak i zbrodnia i nienawiść. Znamy niestety różne zbrodnicze reżimy (od Hitlera i Stalina do Kim Ir Sena i Pol Pota). Historia najlepiej nam pokazuje, jak niebezpiecznie jest zdawać się na postulaty autonomicznego rozumu, gdyż potrafi on wymyślić najgorsze rzeczy.
Ludzki rozum musi posiadać swoją miarę, która reguluje jego poczynania. Bez wewnętrznego regulatora rozum bardzo szybko schodzi na manowce, próbując uzasadnić wszystko swoim niezależnym myśleniem. Samo myślenie nie zaprowadzi nas nigdy do prawdy jako właściwego celu. Jakiej regulacji potrzebuje rozum? Tym regulatorem może być wyłącznie prawda, która uobecnia się w rozumie w postaci słowa prawdy. Rozum potrzebuje więc autonomicznej prawdy, gdyż to prawda jest niezależna od myślenia. Natomiast rozum powinien być uzależniony od prawdy. Jeśli rozum odrzuci prawdę, wówczas zamyka się w kręgu własnego myślenia i nie zdoła się stamtąd wyrwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz