3.03.2018

Nie wolno redukować człowieka do kultury



Człowiek tworzy kulturę. Ale musimy sobie zdawać sprawę, że nie wszystko, co robi człowiek jest kulturą. Na początku XX wieku powstała teoria kulturalizmu zaproponowana przez Znanieckiego. Uważał on, że wszystko, co dotyczy człowieka ma wymiar kulturowy. Twierdził, że wszelkiemu działaniu człowieka można przypisać wartość kulturową, a tym samym zaliczyć do dziedziny kultury. Dotyczyło to zarówno poznawania rzeczywistości, jak i zaspokajania wszelkich potrzeb życiowych człowieka. Znaniecki sformułował radykalna tezę, że dla człowieka nie ma wyjścia poza kulturę (there is no way out of culture). Nawet natura była postrzegana na sposób kulturowy jako pewna wartość kulturowa. Niewątpliwie wiązało się to z utożsamieniem duchowości człowieka z myśleniem i świadomością. Skoro pojmuje się człowieka jako istotę myślącą (res cogitans), to wszelka działalność człowieka sprowadza się do myślenia. A przecież myślenie jest podstawą twórczości kulturowej. Jeżeli więc myślenie tworzy kulturę, to u myślącego człowieka wszystko jest kulturą. Rozwój człowieczeństwa albo ludzkości miałby zatem polegać na twórczości kulturowej.

Jednak historia ludzkości pokazała, że różne kultury rozwijały się, osiągały swój szczyt, aby następnie upaść i zniknąć. Zaczęto więc rozróżniać miedzy człowiekiem kulturalnym (oświeconym przez myślenie) a barbarzyńcą, który jest zdolny wszystko zniszczyć. Barbarzyńca to ktoś, kto nie tworzy kultury, tylko ją niszczy, gdyż posługuje się siłą i przemocą. Cóż sprawia, że człowiek dopuszcza się zbrodni i zniszczenia? Czy jest to tylko ludzka pycha, która przybiera postać woli mocy, czyli przemożnej chęci panowania. Lecz co pozwala lub każe ludziom współdziałać w tych niszczycielskich podbojach? Przecież nie może to być czysty egoizm, bo wtedy każdy walczyłby ze wszystkimi innymi. Co więc łączy zbrodniarzy albo uczestników podbojów? Wspólny interes, czyli zdobycz? Szał walki i zbrodni? A może marzenie o zwycięstwie?

Wspólne myślenie tworzy jaką pomyślaną przestrzeń – wspólną świadomość. To może być przestrzeń do zagospodarowania, zabudowania, udomowienia. Ale to może być również przestrzeń zniszczenia i destrukcji. To pokazuje, że myślenie może być konstrukcyjne albo destrukcyjne. Jednak myślenie tylko coś planuje i zamierza. Dla realizacji planów konieczne jest współdziałanie wielu ludzi. Ludzie wyznaczają sobie różne cele, które mogą osiągnąć jedynie dzięki wzajemnej współpracy. Tak właśnie działają mądre i sprawiedliwe społeczności. Tak powstaje wspólny dobrobyt. Tak tworzy się solidne państwo. Jednak na gruncie społecznym mamy również do czynienia z siłą niszczycielską i destrukcyjną. Coś popycha ludzi do oceny obcych jako wrogów, których należy zwalczać. Rozwojowi cywilizacyjnemu od początku towarzyszyła wojna i walka. W XX wieku dorobiona nawet do tego teorię, że konflikt społeczny jest zaczątkiem rozwoju. Zniszczenia trzeba przecież odbudować. Ale czy warto niszczyć dorobek wielu pokoleń? Wydaje się, że działalność kulturowa i kulturalna nie chroni społeczeństwa przed zniszczeniem. Dlatego powstające państwa dbały zawsze o własną siłę militarną. Rozsądne państwo to państwo dysponujące odpowiednią siłą militarną. Wrogów należy zwalczać i pokonać albo przekonać do walki z kolejnymi wrogami, czyli pozyskać jako sojuszników.

Cała historia ludzkiej kultury pokazuje, że nasze myślenie nie rozumie prawdziwego sensu człowieczeństwa. Inaczej myślenie prowadziłoby nas do pokojowego rozwoju i osiągania pełnego dobrobytu. Uczyłoby ludzi wzajemnego szacunku, co pozwoliłoby na rozwijanie współpracy i budowanie sprawiedliwego społeczeństwa. Wydaje się, że najlepszym osiągnięciem ludzkiego myślenia było ustanowienie prawa, które miało regulować wzajemne stosunki społeczne. Ale nawet tutaj istniało prawo zemsty, które prowadziło do różnych zbrodni oraz wyniszczenia. Skąd w ludziach taka zawziętość i chęć odwetu? Popularne hasło mówi – homo homini lupus est, co oznacza, że człowiek jest wrogiem. Wszystko to razem stanowi zaprzeczenie osobowe charakteru człowieczeństwa. Takie podejście spychało bowiem człowieka w jakieś mroczne regiony, zupełnie jakby pragnął służyć demonom, czyli złym duchom. Czy można to nazwać opętaniem? Przecież zbrodnie przeciwko ludzkości mogli dokonać tylko ludzie opętani przez zło.

Już od dłuższego czasu twierdzimy, że myślenie nie jest poznaniem. Myślenie nie daje nam poznania ludzkiego bytu (czyli realności człowieka). Myślenie tworzy tylko pomyślane przedmioty, czyli pojęcia. Dlatego myślenie może ujmować innego człowieka jako wroga. Ktoś obcy i nieznany staje się zagrożeniem, czyli będzie traktowany jako nieprzyjaciel i wróg. Tak właśnie myślimy o drugim człowieku, ale to oznacza, że go nie poznaliśmy, a może nawet nie chcieliśmy poznać. Wystarczy dla nas to, co sobie o kimś pomyślimy. Niestety dużo łatwiej jest pomyśleć coś złego niż coś dobrego.

Żeby przekroczyć negatywne myślenie o człowieku, trzeba się wznieść na wyżyny postawy moralnej. Skąd się bierze ludzka moralność? Otóż moralność nie jest efektem naszego myślenia lub naszej wiedzy. Moralność rodzi się z osobowej aktywności ludzkiej egzystencji (z osobowej podmiotowości istnienia). Nasza postawa moralna powstaje pod wpływem aktów osobowych. Akty osobowe dokonują się w podmiocie osobowym pod wpływem nawiązanych relacji osobowych. To wszystko dzieje się na poziomie egzystencji, czyli ludzkiego istnienia. Tylko podmiotowość istnienia dysponuje bowiem odpowiednią mocą sprawczą, która stanowi przyczynę powstawania aktów osobowych lub aktów ożywczych. Ludzka natura jest tylko podmiotem wykonawczym.

Realistyczna metafizyka (patrz Gogacz) ustaliła występowanie trzech aktów osobowych, które odpowiadają trzem własnościom osobowym. Mamy więc akty kontemplacji, które są związane z własnością prawdy, dalej mamy akty sumienia powiązane z własnością dobra, i wreszcie mamy akty upodobania związane z własnością piękna. Otóż te trzy rodzaje aktów są skierowane do naszych władz duchowych i docierając tam nadają ich działaniom charakter moralny. Pod wpływem aktów osobowych powstają we władzach duchowych działania osobowe, które stanowią zarazem zasady moralnego działania. Są to – słowo prawdy w umyśle; – czyn dobra w naszej woli; – oraz przeżycie piękna w naszej uczuciowości. Podejmowanie tych działań przez naszą duszę prowadzi do powstania cnót moralnych wiary, miłości i nadziei. W ten sposób tworzy się osobowa moralność człowieka, która transcenduje nasze poznanie i myślenie, przekracza naszą wiedzę filozoficzną czy polityczną.

Wspominaliśmy już, że kluczową rolę odgrywają tutaj relacje osobowe. Takie relacje są podstawą pojawienie się i działania wspólnoty osobowej. Pierwszą i zasadniczą wspólnotą osobową w życiu człowieka jest rodzina, czyli wspólnota utworzona przez związek mężczyzny i kobiety, czyli dwóch różnych osób, które znakomicie dopełniają się na poziomie ludzkiej natury (czyli duszy i ciała). Wspólnota rodzinna powstaje więc wtedy, gdy osoby mężczyzny i kobiety nawiążą trwałe relacje osobowe. Otóż można postawić tezę (patrząc na to z perspektywy historycznej), że nawiązanie tych relacji osobowych wymaga aktywności nadprzyrodzonej. Dlatego małżeństwo mężczyzny i kobiety otrzymało rangę sakramentu świętego, czyli wyjątkową rangę religijną. To pokazuje zarazem, że początkiem aktywności osobowej człowieka musi być Osoba Boska. To sprawia, że nasza osobowa moralność jest bezpośrednio powiązana z religijnością.

Jednocześnie należy zaznaczyć, że religia także nie ma charakteru kulturowego, lecz posiada charakter nadprzyrodzonej łączności osobowej. Religijność wyraża naszą osobową łączność z Bogiem. Toteż nie może być oparta na myśleniu czy wiedzy. Religijność jest wynikiem naszej wiary. Wiara (credo) jest bowiem bezpośrednim uznaniem realności. Chodzi tu oczywiście o uznanie osobowej realności Boga Stwórcy. Taka wiara u człowieka jest otwarciem się na osobowe oddziaływanie Boga. To Bóg nawiązuje relacje osobowe z człowiekiem, co staje się początkiem ożywienia aktywności naszej osoby.

Zredukowanie człowieka do samej kultury grozi poważnym niebezpieczeństwem dla ludzkiej egzystencji. Rzucając się w wir kulturowych możliwości człowiek zapomina o swojej osobie i osobowej aktywności. W ten sposób zdaje się wyłącznie na możliwości myślenia. Ale nasze myślenie nie tworzy realności, dlatego nie może być drogą do osiągnięcia realnej doskonałości. Powinniśmy sobie zdawać sprawę, że czymś realnym i doskonałym w człowieku jest właśnie osoba. To osoba jako podmiotowość istnienia nadaje ton naszej duchowości. To osobowa aktywność określa i wyznacza kierunek rozwoju duchowości. Dusza pozostawiona sobie samej będzie się zawsze miotała miedzy dobrem a złem. A jeśli wybieramy coś bez wyraźnego powodu, czyli w sposób wolny i dowolny, to zawsze łatwiej będzie nam wybrać zło niż dobro. Dlatego ludzie popełniają tyle zła i niesprawiedliwości.

Nie wolno sprowadzać człowieka ani do poziomu przyrody, ani nawet do poziomu kultury. Człowiek jest bowiem czymś więcej niż przyroda czy kultura, i to nawet razem wzięte. Człowiek jest przede wszystkim osobą. Oczywiście jest osobą wcieloną, czyli posiadającą swój cielesny organizm, jest również osobą uduchowioną, czyli posiadającą duszę z jej zdolnościami do działania. Z racji posiadania cielesnego organizmu żywego człowiek jest wpisany w rozwój przyrodniczy (w ewolucję przyrody), natomiast z racji posiadania zdolności duchowych (władz duszy) przynależy także do świata kultury, którego jest faktycznym twórcą. Jednak ponad tym wszystkim stoi osoba ludzka, która jest podmiotowością istnienia i dlatego wyrasta ponad przyrodę (ponad świat przyrody ożywionej) tak samo, jak transcenduje wszelki możliwy rozwój kultury.

Dlatego możemy stwierdzić, że ludzkiej osoby nie ogranicza ani cielesny organizm, ani tworzenie wartości kulturowych czy możliwości cywilizacyjnych. To, co osobowe przekracza zarówno rozwój cielesności (wszelkie wyczyny sportowe) jak również rozwój duchowości (wszelki postęp cywilizacyjny). Osoba jest w człowieku źródłem całej realności. Jest sprawcą rzeczywistego rozwoju osobowego, jaki się dokonuje na poziomie ludzkiej natury (duszy i ciała). Osoba i jej akty stanowią przyczynę rozwoju moralnego i religijnego człowieka. Na tym właśnie polega tworzenie ludzkiej doskonałości ogarniającej całość człowieczeństwa.
Należy jednak pamiętać, że moralność nie jest tworzeniem i przyjmowaniem różnych wartości kulturowych lub cywilizacyjnych. Otóż moralność jest uznaniem realnych własności osobowych, czyli jest wiarą w prawdę, miłością do dobra i upodobaniem piękna. Te transcendentalne własności istnienia tworzą realną podmiotowość osoby. Dlatego mają moc aktywizowania naszych działań na poziomie natury – działań, które będą służyć poszanowaniu osobowej godności człowieka.
Religijność jest uznaniem osobowej realności Boga i uświęceniem naszego odniesienia do Osoby Bożej. W religii świętujemy realne spotkanie z Bogiem. Moralność jest zaś uznaniem wyjątkowej godności człowieka na tym ziemskim świecie oraz świętowaniem spotkania z drugim człowiekiem. Moralność jest postawą otwartości na człowieka oraz poszanowaniem jego osobowej godności. Natomiast religijność jest postawą otwartości i afirmacji Osoby Boga oraz pragnieniem oddania czci tej Osobie w naszym życiu i działaniu. Czcimy Osoby Boskie poprzez modlitwę, post i umartwienie oraz poprzez służbę drugiemu człowiekowi (pomoc i jałmużna). Cześć dla Osoby Boskiej przenika nasze poszanowanie godności człowieka. Możemy przyjąć, że moralność i religia wyrażają naszą aktywność i postawę osobową. Są najważniejszym przejawem naszej osoby. Bo człowiek jest przede wszystkim osobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz