13.10.2017

Moje uwagi dotyczące lektur (Buber/2)



Poszukując z kolei rozeznania sytuacji człowieka w irańskich mitach Zaratustry, Buber odkrywa jeszcze jeden moment doświadczenia zła – czyli kłamstwo. Stworzony człowiek jest powołany do samodzielnego wyboru między dobrem i złem. „Ponieważ nie ma lepszej drogi do dyspozycji” – powiada Zaratustra – „przychodzę do was wszystkich, abyśmy żyli podług prawdy”. Jego zadaniem jest „stawiać ludzi przed wyborem” i wskazywać im właściwą drogę. (s.73)
Człowiek napotyka w sobie wybór między dobrem i złem, które oba nosi w sobie. Staje więc przed samowyborem dobra czyniąc je dobrem działającym i rzeczywistym oraz przed samowyborem zła czyniąc je dopiero złem działającym i rzeczywistym. (po. s.72)
Jednak dokonując złego wyboru człowiek zaczyna roić sobie, że to, czym go obdarzono, jest jego własnym dziełem. W ten sposób pojawia się kłamstwo o bycie, jak to nazywa Buber. Powiada, że człowiek swoją egzystencją kłamie o bycie. To kłamstwo o własnym bycie wybucha w relacji do własnej duszy, w relacji do rzeczywistości świata, do boskości. Prawda i kłamstwo są bowiem dwiema zasadniczymi postaciami, albo raczej zasadniczymi konstrukcjami, w których przejawia się przeciwstawienie zasad – dobra i zła. (por. s.80)
Bycie prawdziwym oznacza umacnianie swej egzystencji w zakresie jej własnego bytu, a nawet zaspokojenie jej i utwierdzenie. Bycie fałszywym oznacza zaś osłabienie swej egzystencji w zakresie jej własnego bytu, a nawet pohańbienie jej i pozbawienie praw. Ten, kto woli kłamstwo od prawdy, wybiera je zamiast niej, sięga swą decyzją wprost do decyzji światowego konfliktu. To odbija się przede wszystkim na jego bycie. Ponieważ wydał się na łup kłamstwa o bycie, to znaczy na pastwę niebytu, który podaje się za byt, zanurza się w nim. Przechodzi z bycia prawdziwym do bycia fałszywym. (por. s.81) Bycie prawdziwym oznacza umocnienie bytu, natomiast bycie fałszywym – osłabienie bytu i upadek. Prawda polega tu na potwierdzeniu bytu we własnej egzystencji, a kłamstwo na dokonującym się w duszy udawaniu, które znajduje swój wyraz w relacji z innymi. (por. s.19)
Widzimy więc, że znów pojawia się przeciwstawienie prawdy i kłamstwa. Według Bubera jest to odzwierciedlenie przeciwieństwa między dobrem a złem. Trzeba jednak zaznaczyć, że prawda, podobnie jak dobro, jest własnością realności (czyli tego, co realnie istnieje). Natomiast kłamstwo jest odrzuceniem poznania realności własnej lub realności świata. Kłamstwo jest myśleniem, ono jest naszym pomysłem. Kłamstwo bierze się bowiem z negacji wywołanej zwątpieniem w realność siebie lub w realność świata.
Człowiek żyje nie tylko w realnym świecie, lecz również w świecie możliwości. Buber odwołuje się w tym zakresie do fantazji (wyobraźni). Ja twierdzę, że chodzi tutaj wprost o myślenie. Fantazja nie działa na zasadzie negacji, ale myślenie właśnie tak działa. Człowiek uświadamia sobie przebywanie w świecie możliwości, gdy pochłania go fantazja pełna obrazów (według mnie – świadomość pełna pomysłów). Z tego powodu człowiek doświadcza chaosu możliwości, który atakuje jego zdolność wyboru i decyzji (liberum arbitrium). Wir albo chaos możliwości staje się dowolnością różnych sposobów bycia i działania. Wywoduje to napięcie trudne do wytrzymania. Aby rozładować napięcie, człowiek przywiązuje się wtedy do różnych rzeczy, które znajdą się na jego drodze i które zaakceptuje jego namiętność. Popadamy wówczas w różnego rodzaju uzależnienia. Jednak z drugiej strony człowiek może podjąć wysiłek integracji i potwierdzenia siebie.
Buber pisze: „Życie ludzkie /…/ zaczyna się od doświadczenia chaosu jako stanu doznawanego w duszy” (s.92). Osoba ludzka nieuchronnie uświadamia sobie ontologiczną kategorię możliwości, która spośród wszystkich istot żyjących przejawia się tylko w człowieku. Dla człowieka to, co rzeczywiste, jest trwale otoczone przez to, co możliwe. Stająca się osoba ludzka pchana jest możliwością niby jakąś nieskończonością. Fantazja bawiąca się potencjalnością, wyobraźnia rojąca o tym, co możliwe nazywana jest w Starym Testamencie złem, bo odrzuca rzeczywistość daną nam przez Boga, narzuca zaś nieokreśloność możliwości. Buber wprost powie: „Substancji grozi pochłonięcie przez potencję” (s.93).
Ten ludzki dramat dokonuje się jednak w sferze działania a nie bytowania. Sfera możliwości dotyka bezpośrednio ludzkiego działania, które swoje zamierzenia czerpie ze świadomości (z myślącego rozumu). Trudno jest traktować świadomość i tworzony przez nią świat możliwości jako kategorię metafizyczną (ontologiczną). Świadomość jest raczej kategorią intencjonalną, czyli tym, co jest zakreślone przez nasze intencje poznawczo-wolitywno-afektywne (myśli, wybory, emocje). Jest to sfera motywacyjna, stanowiąca dla człowieka motywy do dowolnych działań. Jednak nie przekłada się ona na jakąś warstwę ontologiczną (coś, co realnie istnieje). Dlatego człowiek jest w stanie wyrwać się z tej sfery intencjonalnej (ze złej świadomości).
Buber słusznie zauważa, że dobro jest kierunkiem, a zło jest brakiem kierunku. Dla niego dobro byłoby właściwym kierunkiem ludzkiego działania, zło zaś brakiem kierunku, czyli jakimś zawirowaniem i chaosem. Tradycja filozoficzna mówi tutaj o celu lub braku celowości działania. Jeżeli działanie człowieka zmierza do celu, to znaczy, że osiąga coś realnego. Jeżeli natomiast brak mu określonego kierunku i celu, to działanie niejako zawisa w próżni, czyli osiąga jedynie stan możliwości. Człowiek nie może wówczas zrealizować i potwierdzić swojej realności, gdyż zajmuje się jedynie własnymi pomysłami. Co więcej, potrafi te różne pomysły, czasami całkiem fantastyczne, jak kiedyś lot na Księżyc, ucieleśniać i realizować. Jednak to wcale nie oznacza, że człowiek realizuje lub doskonali samego siebie, czyli że urzeczywistnia własną osobę.
Tak naprawdę człowiek został powołany do osiągnięcia doskonałości osobowej. Buber powie, że stworzony człowiek jest osadzony w boju o zbawienie (por. s.73). Człowiek powinien więc wybrać drogę działania osobowego. Czymś doskonałym w człowieku jest bowiem osoba. Jeżeli człowiek zaakceptuje i potwierdzi w działaniu swoją osobową aktywność, która jest efektem łączności z Osobowym Bogiem, to wtedy jest zdolny podjąć działanie osobowe na gruncie swojej natury duchowo-cielesnej. Autor nazywa ten etap scaleniem się duszy. Dusza może podjąć dzieło scalenia siebie. On mówi o niezrozumiałej na razie inspiracji w tym zakresie. My powiemy, że chodzi o inspirację osobowej podmiotowości istnienia, czyli o inspirację osoby pozostającej w kontakcie z Bogiem. Dusza w tej mierze, w jakiej się scala, doświadcza kierunku, doświadcza siebie jako posłanej na jego poszukiwanie. Podejmuje wtedy służbę dobra lub dla dobra. (zob. s.94-95)
Buber podpowiada nam, że mamy tu do czynienia z najważniejszą decyzją naszego życia, z jakąś zasadniczą decyzją życiową. Jasiński w swoim omówieniu słusznie zauważa, że tym, co określa człowieka w sposób istotny, jest u Bubera decyzja. (s.24) Człowiek jest bytem podejmującym decyzję. Możemy nawet dodać, że człowiek sam decyduje o sobie, o swoim życiu, o swojej sytuacji ontycznej. Decyduje przede wszystkim o tym, czy chce żyć w świecie możliwości, czy raczej w świecie realnym.
Autor Obrazów dobra i zła zdaje się sądzić, że człowiek nie posiada wystarczającej wiedzy, żeby od razu podjąć właściwą decyzję. Człowiek kwestionuje samego siebie, ponieważ samowiedza nie pozwala mu na pełne samopotwierdzenie siebie. „Człowiek musi sam siebie wybrać i to nie takim, jakim „jest pomyślany”, /…/ tylko właśnie takim, jaki jest” (s.102).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz