13.10.2017

Moje uwagi dotyczące lektur (Buber/1)



Dla Bubera mit staje się narzędziem w zrozumieniu sytuacji człowieka stykającego się ze złem. Mity opowiadają bowiem o istotnym doświadczeniu życiowym człowieka. Autor zaznacza jednak, że „mity o pochodzeniu zła możemy odpowiednio interpretować tylko przez swoje osobiste doświadczenie zła, ale tylko one udzielają mu charakteru mądrości. Dopiero z kontaktu ich obu – praoglądu mitycznego i bezpośrednio doświadczanej rzeczywistości – rodzi się /…/ światło kompetentnego rozumienia” (s.87).
Według Bubera człowiek wie o dobru i złu na podstawie własnego doświadczenia wewnętrznego. Sposobem poznania dobra i zła jest, jego zdaniem, introspekcja, lecz introspekcja jako wewnętrzne przeżycie i ogląd tego, co się dzieje. Mity, które gromadzą w sobie przeżyte doświadczenie ludzkości, zawierają informację o pojawieniu się zła. Buber interpretuje dobro i zło jako fenomeny antropologiczne, czyli to, co dotyczy bezpośrednio człowieka. Żaden człowiek nie jest po prostu zły, ponieważ może ukierunkować swoje siły i nikt nie jest po prostu dobry, ponieważ nie jest wolny od wewnętrznych napięć.
Dobro jest kierunkiem (kierunkiem działania, czyli właściwie celem). Zło jest brakiem kierunku. (por. s.97) Człowiek żyje nie tylko w świecie realnym, lecz także w świecie możliwości. Te możliwości tworzy według Autora nasza wyobraźnia (pełna obrazów fantazja). Świat możliwości staje się dla człowieka zagrożeniem, ponieważ staje się chaosem dowolnych sposobów postępowania. Ale człowiek może podjąć wysiłek integracji siebie i swojej realności. Wówczas zaczyna wyczuwać jakiś kierunek i cel działania. Człowiek potrzebuje potwierdzenia siebie, gdyż żyje zagubiony w wirze różnorakich możliwości. Każda istota ludzka musi potwierdzić siebie taką, jaką jest (musi potwierdzić swoją realność, a odrzucić możliwości).
Buber pokazuje tę sytuację na przykładzie mitu o Kainie. Ten człowiek nie potrafił ukierunkować właściwie swojej egzystencji i uporządkować w ten sposób swoje postepowanie, dlatego pogrążył się w chaosie możliwości. Człowiek sięga po możliwości i zaczyna niektóre z nich ucieleśniać, ale to go deprawuje, ponieważ jest naznaczone samowolą. (por. s.15)
Pierwsze rozumienie zła jest związane ze sferą możliwości, w jakie uwikłany jest człowiek w swoim działaniu. Pozbawiony celowości (czyli bezsensowny) świat możliwości nie pozwala człowiekowi odnaleźć właściwej drogi. Z kolei w mitach irańskich pojawia się drugie rozumienie zła jako zwątpienia i niezdecydowania.
Zło rodzi się tutaj z wątpienia jako braku decyzji (właściwie jako brak albo niemożność uznania realności). Tym, co określa człowieka w sposób istotny, jest decyzja. Człowiek jest bytem podejmującym decyzję, bytem, który musi podjąć decyzję życiową. Człowiek doświadcza zła najpierw jako niezdecydowania. Poddaje wówczas w wątpliwość samego siebie, ponieważ jego samowiedza (chyba po prostu świadomość) nie pozwala mu na autoafirmację. Ten stan może się pogłębiać aż po całkowity upadek albo prowadzić do podjęcia decyzji ukierunkowującej jego życie. Człowiek potrzebuje bowiem potwierdzenia, skoro żyje zagubiony w wirze możliwości. Człowiek musi przede wszystkim potwierdzić siebie takim, jaki jest (czyli potwierdzić swoją realność).
Zło jest po pierwsze brakiem decyzji. Po wtóre jest ono błędną decyzją, nieukierunkowaną na Boskie Ty (na Osobę Boską). Człowiek jest stale wzywany przez osobowe Ty do porzucenia własnej przedmiotowości. Buber wskazuje tu wyraźnie na wezwanie pochodzące od drugiej osoby. Wskazuje również na potwierdzenie siebie jako bytu unikalnego (czyli niepowtarzalności osoby) w relacji dialogicznej. Podkreśla, że jest tylko jeden właściwy kierunek w przypadku decyzji (tej najważniejszej decyzji życiowej) – albo ku osobie ludzkiej, albo ku Bogu (też Osobowemu). Ten kierunek jest związany z konkretną osobą, która zawsze jest wyjątkowa i jedyna. Sprawcą tej wyjątkowości osoby ludzkiej jest Bóg-Stwórca.
Buber jasno formułuje tezę, że biblijne „poznanie dobra i zła” oznacza nic innego jako poznanie przeciwieństw. (s.48) Jednak Autor od razu rozciąga owo poznanie przeciwieństw na cały kontekst rzeczywistości. Powie, że we współczesnej terminologii możemy opisać ten desygnat jako solidną świadomość przeciwstawności lub sprzeczności (tłumacz posługuje się określeniem antytetyczność, która mi nie pasuje, ja już wolałbym określenie „świadomość dialektyczności”) wszystkiego, co bytuje wewnątrz świata, a z perspektywy biblijnej jako solidną świadomość skrytego w stworzeniu przeciwieństwa (antytetyczności).
Co więcej, to przeciwieństwo zawarte w stworzeniu Buber łączy bezpośrednio z Boskim aktem stworzenia. Powiada: „Bóg zna przeciwieństwa bytu pochodzące z Jego aktu stwórczego, ogarnia je nietknięty przez nie. Jest zarówno absolutnie zwierzchni ponad nimi, jak i absolutnie w zażyłości z nimi. Obcuje z nimi bezpośrednio, właśnie jako z przeciwstawnymi biegunami bytu świata” (s.49). „Tak więc Bóg, zwierzchni ponad wszelką antytezą, obcuje ze sprzecznościami – dobrem i złem – które sam utwierdził” (tamże).
W ten sposób Buber próbuje pokazać ontologiczne uzasadnienie dobra i zła, co wydaje się po prostu uwikłaniem Boga w sprzeczne działania (przeciwstawną aktywność). Otóż Boska moc sprawcza dotyczy jedynie realności. Jest ona źródłem i przyczyną tego, co realne w każdym pojedynczym bycie. Dlatego Bóg jest zawsze przyczyną dobra i istnienia. Natomiast zło, jako stojące w opozycji do dobra, a tym samym w opozycji do realności i istnienia, nie może być przyczynowane bezpośrednio przez Boga.
Otóż zło może być „poznane” jedynie jako negacja dobra. Negacja nie jest żadną postacią poznania. Negacja może jedynie być i właśnie jest – wyłącznie – myśleniem. A to oznacza, że zło może być przez człowieka pomyślane a nie poznane, pomyślane przez świadomość, czyli myślący rozum człowieka. Biblijna opowieść o Raju przedstawia zatem ów moment, gdy człowiek zanegował realność przechodząc do myślenia o złu. Potwierdzeniem tego ujęcia niech będzie fragment tekstu Bubera: „w miejsce rzeczywistego, postrzeganego realnie owocu, wkradł się owoc zaledwie możliwy, wydumany, który jednak można, mogłoby się uczynić rzeczywistym. I czyni się [na mocy fantazji – moje JR.]. Fantazjowanie o możliwościach /…/ nazywa się złem” (s.62).
Dalej pisze on: „człowiecze serce projektuje obrazy tego, co możliwe i może być urzeczywistnione. /…/ „Twór” albo imaginarium odpowiada w świecie pojęciowym naszej „fantazji” – nie sile wyobrażenia, lecz wytworowi wyobraźni. Imaginarium, „malowidła serca” (Ps 73,7) to gra z tym, co możliwe, gra będąca samokuszeniem…” (s.62) „Takie fantazjowanie jest złe, odsuwa bowiem od rzeczywistości, rzeczywistości danej od Boga” (s.62-63). „Z ofiarowanej mu rzeczywistości Bożej, z „dobrej” realności stworzenia [człowiek] zostaje wygnany w potencjalność, która nie respektuje żadnych ograniczeń. /…/ Niezdecydowany, byle tylko przezwyciężyć napięcie wszechmożliwości, sięga po coś, co staje się rzeczywistością, ale już nie Bożą, tylko jego własną, rzeczywistością jego samowoli pozbawioną celowości…” (s.63).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz