17.08.2017

Moje uwagi dotyczące lektur (Bergson/2)



Wydaje się, że metafizyka Bergsona nie zamierza wcale objaśniać otaczającej nas rzeczywistości. Ona próbuje raczej sięgnąć w głąb człowieka. Stąd Autor odwołuje się do osobowości, dostrzegając w niej jakąś głębię człowieczeństwa. Jest to zarazem przeciwstawienie się naukowej psychologii, która bada i opisuje tylko stany psychiczne, nie jest natomiast w stanie scalić tego w jakąś realną podmiotowość człowieka.
Bergson słusznie dostrzega, że faktyczną podmiotowość może odnaleźć tylko metafizyka. Jednak nie zamierza sięgać po Arystotelesowskie rozumienie metafizyki jako filozofii pierwszej i dlatego postulowana przez niego intuicja wyprowadza go na manowce jakiegoś fundamentalnego trwania. Odkrywa on samo trwanie naszego człowieczeństwa, ale takie trwanie szybko zamienia się u niego w pędzącą ruchliwość, która nie może mieć żadnego początku, ponieważ dla Bergsona ruch nie bierze się z nieruchomości. Stąd już tylko jeden krok do ujęcia człowieczeństwa jako strumienia świadomości. Wówczas ludzkie „ja” staje się tylko płynięciem i przepływem. Według Bergsona jest to sam pęd życia. Ale wydaje się, że taką charakterystykę należałoby ograniczyć wyłącznie do rozwoju ludzkiego życia (jakiejś żywotności – vitalitaselan vital).
Trzeba stwierdzić, że Bergsonowska intuicja nie odnajduje realnej podmiotowości człowieka, ale pozostaje jakimś mętnym ujęciem przepływu (przepływu czegoś? nie wiadomo czego). O pierwotnej intuicji Autor mówi, że jest raczej mętna (s.47). Otóż po lekturze Wstępu do metafizyki pozostaje wrażenie, że intuicja nie może być czymś umysłowym, że nie jest prostym aktem umysłu. Jest to raczej jakieś odczucie lub uczuciowe przeżywanie przepływającego życia. Takie intuicyjne przeżywanie byłoby jakimś bezpośrednim doświadczeniem życia, ale to nie jest doświadczenie poznawcze lecz chyba uczuciowo-pożądawcze (emocjonalne).
Właśnie nasza uczuciowość pozwala nam na przeżywanie własnego życia. Podstawowym działaniem uczuciowości jest przeżywanie (przeżycie). To przeżycie informuje nas o przebiegu naszego życia. Na co dzień przybiera ono różne i odmienne cechy lub właściwości. Raz będzie to przeżycie radosne a raz smutne, raz pełne nadziei a raz rezygnacji i otępienia, raz objawiające siłę a raz bezsilność.
Mówimy, że człowiek żyje swoim życiem, że kształtuje i rozwija to życie, że ceni sobie życie ponad wszystko i nawet potrafi o nie walczyć. Ale nawet takie wszechstronne przeżywanie życia nie obejmuje całej osobowości człowieka. Mamy wtedy do czynienia z jakimś emocjonalnym zabarwieniem życia, o którym wspomina również Bergson (zob. s.44). Dlatego jego intuicja wydaje się być tylko emocjonalnym zabarwieniem doświadczenia albo wprost emocjonalnym przeczuciem. Jednak coś takiego nie może być źródłem poznania metafizycznego. Ponieważ poznanie metafizyczne polega na zrozumieniu tego, czym jest rzeczywistość i wyjaśnieniu tego, czym jest realność. Dlatego Bergsonowska intuicja nie może tworzyć metafizyki, ponieważ nie daje ani zrozumienia, ani wyjaśnienia realności. Jest tylko zanurzeniem się w przepływie rozpędzonego życia. Jest przeżywaniem czegoś, co stale ucieka. Intuicja jest więc raczej ucieczką od metafizyki niż jakąś nową metafizyką.
Rzeczywistość nie jest wiecznym strumieniem czy płynięciem. Człowiek nie jest samym przepływem ani zmienną ruchliwością. Człowiek jest przede wszystkim kimś realny, ta nasza ludzka realność nie jest ruchem ani przepływem. Realność jest istnieniem i polega na istnieniu. Ludzka realność jest egzystencją. Jest aktem i aktywnością. Jest źródłem wszelkiej działalności człowieka (operari sequitur esse). Realne istnienie jest zarazem trwaniem najgłębszej podmiotowości człowieka. To nie jest żaden przepływ lub strumień świadomości. To jest sprawcza podmiotowość, która przyczynuje wyposażenie ludzkiego bytu i odpowiada za nie. Istnienie sprawia i przyczynuje wyposażenie natury ludzkiej. W tym sprawczym podmiocie istnienia możemy wyróżnić podmiotowość osoby oraz podmiotowość życia. Podmiotowość życia jest jakimś egzystencjalnym źródłem ludzkiego życia i być może to Bergson określa mianem elan vital.
Podmiotowość osobowa sprawia nasze wyposażenie duchowe, natomiast podmiotowość żywotna sprawia i organizuje naszą cielesność (właściwie cielesny organizm). Bez tej podmiotowości egzystencjalnego życia cielesny organizm człowieka nie mógłby zupełnie funkcjonować. Dlatego powiemy, że człowiek jest wcieloną i uduchowioną osobą, a nie samą naturą cielesno-duchową.
Otóż osobowość człowieka występuje na gruncie natury duchowej i zostaje ukształtowana pod wpływem aktywności osoby. Osobowe akty kontemplacji, sumienia i upodobania wpływają na nasze władze duchowe wywołując w nich działania osobowe (słowo prawdy, czyn dobra i przeżycie piękna), co prowadzi do powstania osobowych sprawności do działania (wiary, miłości i nadziei). Osobowość powstaje zatem na podobieństwo i obraz naszej osoby (podmiotowości osobowej istnienia). To osoba stworzona przez Boga nadaje kształt osobowości człowieka. Można więc przyjąć, że osobowość człowieka powstaje i rozwija się, lecz to nie znaczy, że jest ciągłą ruchomością albo przepływem trwania lub życia. Osobowość jest czymś powstającym i żywym, ale nie jest czymś płynnym. Realność osobową tworzą nasze sprawności i działania osobowe, a nie nasze myśli i poglądy, ani nie nasze wybory i pragnienia lub nasze emocje i przyjemności. Osobowość jest więc tym, poprzez co objawia się nasza osoba. Nie osiągniemy ani nie poznamy osobowości bez uznania i odwołania się do realności osoby (osobowej podmiotowości istnienia).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz