25.03.2017

Rozmowy europejskie



Rozmowy europejskie
(czyli EU-ropa i zgnilizna)

– My chcemy tworzyć jedność Europy na niepodważalnych zasadach.
– No tak, wy marzycie o zasadach, a my mamy pieniądze. Bez pieniędzy niczego nie uda się zrobić. A za pieniądze można kupić wszystko.
– Ale zasad nie można kupić za pieniądze.
– Ciągle przywołujecie zasady i zasady. Czy wam się wydaje, że zasadami można nakarmić ludzi? U nas pieniądze leżą na ulicy, wystarczy się po nie schylić. A wasze zasady fruwają gdzieś w przestworzach i nie sposób ich złapać. Trzeba żyć tu na ziemi, a nie bujać w przestworzach.
– Teraz dobrze widać w czym leży cały problem. Wy chcecie, żeby ludzie schylali się po pieniądze, bo wtedy zostają poniżeni nie zdając sobie z tego sprawy. Gdy raz zmusi się człowieka do schylania się i poniżenia, to już na zawsze zostaje sługą systemu. Przerabialiśmy to za czasów komunistycznych. My chcemy, żeby ludzie dumnie patrzyli w górę, żeby dumnie kroczyli przed siebie i nie musieli po nic się schylać. Naszą podstawową zasadą jest godność osoby, bo godność osobowa stanowi o dumie człowieka, a tym samym stanowi o dumie obywatela. Dumny obywatel wie, jak wiele może dokonać wspólnie z innymi dumnymi obywatelami. Dumny obywatel to człowiek, który nie będzie służalcem. Potrafi decydować sam o sobie, bo jest niezależną i samorządną osobą. Tylko osoba jest wolnym podmiotem istnienia i działania.
– To są ideologiczne marzenia.
– To nie są marzenia tylko rzeczywistość. Natomiast wasze pieniądze nie tworzą żadnej realności, one stwarzają tylko różne możliwości działania, a możliwości nie stanowią realności. Dlatego mamy kryzys realności. Realność trzeba budować na zasadach – jako trwałym fundamencie – a nie na samych możliwościach działania. Możliwości nie zamienią się w rzeczywistość, tak jak pieniądze nie staną się zasadami. A nawet gdybyśmy chcieli uznać pieniądze i zysk za zasadę społeczną, to stworzymy społeczeństwo służących, czyli ludzi, których można i trzeba kupić za odpowiednią kwotę. Człowiek, który pracuje na użytek systemu (firmy lub polityki), staje się po prostu służącym interesom systemu nie zdając sobie z tego sprawy albo nie chcąc się do tego przyznać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz