28.03.2017

Wejście super polityczne



Kilka słówek o polityce



 
Demokracja – ustrój polityczny, w którym rządzą dobrze ustawione elity.
Populizm – propozycja przejęcia rządów przez resztę społeczeństwa.
Rządy prawa – dowolne stanowienie prawa według poprawności politycznej (czytaj: słuszności partyjnej) a wbrew zasadzie sprawiedliwości.
Poprawność polityczna – nie wiadomo o co chodzi, ale rację ma zawsze rządząca partia lub koalicja partii.
Partia – zorganizowana struktura ludzi rządnych władzy, czyli rządzących.
Członek partii – nie wypada o tym mówić.
Interes partyjny – wszyscy członkowie skupiają się na interesie przywódcy.
Przywódca partii – demon cynizmu i egoizmu. Czasami tylko mały, domorosły demonek.
Partia zawsze wychowuje własne demony. W ten sposób demony rządzą demokracją.
Wracamy więc do demokracji jako rządów partyjnych demonów.
Czy można rozbić system partyjny? Raczej wątpliwe, bo po to, żeby wziąć udział w wyborach trzeba założyć własną partię.
Każda partia broni systemu partyjnego.
Dlatego rządy partyjne mogą być wieczne (sic!).
Obywatelu pamiętaj, że jesteś śmiertelny. Ale system partyjny jest wieczny.
Zapisz się do partii, a osiągniesz wieczność i być może zbawienie (polityczne).

25.03.2017

Rozmowy europejskie



Rozmowy europejskie
(czyli EU-ropa i zgnilizna)

– My chcemy tworzyć jedność Europy na niepodważalnych zasadach.
– No tak, wy marzycie o zasadach, a my mamy pieniądze. Bez pieniędzy niczego nie uda się zrobić. A za pieniądze można kupić wszystko.
– Ale zasad nie można kupić za pieniądze.
– Ciągle przywołujecie zasady i zasady. Czy wam się wydaje, że zasadami można nakarmić ludzi? U nas pieniądze leżą na ulicy, wystarczy się po nie schylić. A wasze zasady fruwają gdzieś w przestworzach i nie sposób ich złapać. Trzeba żyć tu na ziemi, a nie bujać w przestworzach.
– Teraz dobrze widać w czym leży cały problem. Wy chcecie, żeby ludzie schylali się po pieniądze, bo wtedy zostają poniżeni nie zdając sobie z tego sprawy. Gdy raz zmusi się człowieka do schylania się i poniżenia, to już na zawsze zostaje sługą systemu. Przerabialiśmy to za czasów komunistycznych. My chcemy, żeby ludzie dumnie patrzyli w górę, żeby dumnie kroczyli przed siebie i nie musieli po nic się schylać. Naszą podstawową zasadą jest godność osoby, bo godność osobowa stanowi o dumie człowieka, a tym samym stanowi o dumie obywatela. Dumny obywatel wie, jak wiele może dokonać wspólnie z innymi dumnymi obywatelami. Dumny obywatel to człowiek, który nie będzie służalcem. Potrafi decydować sam o sobie, bo jest niezależną i samorządną osobą. Tylko osoba jest wolnym podmiotem istnienia i działania.
– To są ideologiczne marzenia.
– To nie są marzenia tylko rzeczywistość. Natomiast wasze pieniądze nie tworzą żadnej realności, one stwarzają tylko różne możliwości działania, a możliwości nie stanowią realności. Dlatego mamy kryzys realności. Realność trzeba budować na zasadach – jako trwałym fundamencie – a nie na samych możliwościach działania. Możliwości nie zamienią się w rzeczywistość, tak jak pieniądze nie staną się zasadami. A nawet gdybyśmy chcieli uznać pieniądze i zysk za zasadę społeczną, to stworzymy społeczeństwo służących, czyli ludzi, których można i trzeba kupić za odpowiednią kwotę. Człowiek, który pracuje na użytek systemu (firmy lub polityki), staje się po prostu służącym interesom systemu nie zdając sobie z tego sprawy albo nie chcąc się do tego przyznać.

19.03.2017

Praca człowieka



Kryzys człowieka pracującego (1)



Kiedy myślimy o społeczeństwie, bardzo łatwo jest potraktować je jako super byt społeczny. Wówczas chcemy zastosować różne rozwiązania systemowe. Mówimy, że państwem rządzi system prawno-polityczny, a gospodarką rządzi system ekonomiczny. Dla swoich potrzeb państwo tworzy jeszcze system edukacyjny oraz system opieki zdrowotnej (lecznictwa). Tymi urządzeniami systemowymi zarządzają mego-instytucje państwowe. Takie instytucje miały służyć sprawnemu działaniu państwa, ale okazuje się, że dzisiaj zatraciły one zupełnie zasady życia społecznego. Człowiek jako obywatel stał się po prostu przedmiotem w rękach tych instytucji.

Człowiek musi walczyć o odzyskanie swojej podmiotowości. Ale nie osiągniemy tego w wymiarze państwowym. Musimy najpierw odzyskać podmiotowość życia rodzinnego, później podmiotowość wspólnot lokalnych, a na końcu podmiotowość narodową.

Człowiek chce sam decydować o swoim życiu. Dlatego ma prawo poznać, kim jest. Mamy więc prawo do poszukiwania prawdy i zdobywania jej. Mamy też prawo do głoszenia prawdy, a nie tylko wolność wygłaszania dowolnych poglądów. Dlatego człowiek potrzebuje słowa prawdy, a nie wolności słowa, bo taka wolność niczego mu nie daje, a raczej odbiera prawdę.

W życiu społecznym potrzebna jest prawda o człowieku. Tej prawdy możemy się nauczyć przede wszystkim w rodzinie. Tak naprawdę nie da się uporządkować życia społecznego na zasadach systemowych, gdyż wszyscy musieliby przyjąć jego rozwiązanie, a to będzie totalitaryzm. Systemy stworzone przez człowieka wyglądają zadawalająco w ludzkiej głowie. W rzeczywistości nigdy się nie sprawdzają. Dlatego mamy dzisiaj ogólny kryzys społeczny.

Jest to kryzys człowieka, a zwłaszcza kryzys człowieka pracującego. Wszyscy się zgodzą, że praca powinna służyć dobru wspólnemu społeczeństwa. Ale kłamstwem jest już, że praca zawodowa jest celem człowieka. Praca nie jest celem ani powołaniem człowieka. Ona jest potrzebą i koniecznością społeczną. Jednak człowiek powinien być zawsze podmiotem pracy.

Kiedyś dawniej człowiek sam pracował. Był podmiotem pracy, ponieważ sam wykonywał całą pracę, dlatego był nazywany mistrzem. Natomiast w trakcie rewolucji przemysłowej człowiek przestał już być podmiotem pracy stając się jej przedmiotem, gdyż wykonywanie pracy przejęły maszyny. Do tej pory cała praca zależała od samego człowieka. On pracował, czyli działał przy pomocy narzędzi. Sam wykonywał swoje narzędzia i posługiwał się nimi. Natomiast później pracę za człowieka zaczęły wykonywać maszyny. Dzisiaj bez maszyny nie ma już pracy. Z pracownika i rzemieślnika człowiek stał się robotnikiem obsługującym maszynę. Pracownik stał się obsługą, czyli sługą, maszyny.

Dzisiaj w pracy zawodowej liczy się już tylko umiejętność obsługi jakiejś maszyny, zaś bardziej wyspecjalizowana praca to obsługa różnych systemów zarządzania. Kiedyś człowiek był w swojej pracy twórcą i mistrzem, dzisiaj wystarczy wykonywanie roboty przy pomocy odpowiedniej maszyny. W przemyśle liczy się doskonałość maszyny, a nie twórczość i doskonałość człowieka. Człowiek nie musi być doskonały, byle potrafił obsługiwać doskonałą maszynę.

Ludzka praca powinna mieć charakter dobra wspólnego. Pracujemy bowiem dla dobrobytu i rozwoju społecznego. Ale praca nie może zatracić wymiaru podmiotowego, gdyż wówczas straci dla człowieka cały sens. Człowiek pracuje dla siebie i swoich bliskich. Przede wszystkim pracuje dla dobra swojej rodziny. Otóż dopiero na gruncie rodziny można odkryć i zrozumieć sens ludzkiej pracy. Praca posiada bowiem znacznie szerszy sens niż tylko ekonomiczny. W systemie ekonomicznym wszystko jest nastawione na zysk i opłacalność. W rodzinie człowiek nie pracuje dla zysku lub pieniędzy. Tam liczy się przede wszystkim dobro dzieci jako tych, którzy potrzebują pomocy. Dlatego w rodzinie pracą jest codzienna troska o dzieci, o rozwój tego młodego człowieka, żeby mógł osiągnąć dojrzałość. Tutaj potrzeba wychowania i wykształcenia, potrzeba ukazywania tego, co dobre i prawdziwe, oraz tego, co piękne i radosne. To są dopiero ludzkie działania, które przyczyniają się do dobra wspólnego. Ekonomia nie potrafi zrozumieć i ocenić takich działań, ponieważ nie dają one wymiernego zysku. Jednak zysk nie może być jedynym kryterium ludzkiej pracy.

Dziś wmawia się ludziom, a zwłaszcza kobietom, że ten, kto nie pracuje zawodowo, nie jest nic wart, że nie spełnia się życiowo lub nie sprawdza się w społeczeństwie. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że jest to kompletna bzdura. Największym kłamstwem naszych czasów jest teza, że człowiek spełnia się w pracy zawodowej. To jest oszustwo wymierzone w samą osobę człowieka.

Człowiek jest osobą i naprawdę spełnia się w życiu religijnym i moralnym. Dlatego celem głównym jest osiągnięcie doskonałości osobowej. A tego możemy dokonać jedynie w osobowej łączności z Bogiem poprzez religię, albo w osobowej łączności z ludźmi poprzez moralność. Człowiek powinien więc rozwijać swoją osobę, przy okazji troszcząc się o zdrowie ciała oraz rozwój duchowy. Ale trzeba pamiętać, że ani doskonała wiedza, ani super kondycja cielesna nie zapewnią człowiekowi osobowego rozwoju i spełnienia. Osobowe spełnienie możemy osiągnąć jedynie poprzez relacje osobowe z Bogiem oraz z innymi ludźmi. Nie ma innej drogi osiągnięcia doskonałości. Wszystko inne jest złudne. Jakby powiedział Kohelet (1, 3): marność nad marnościami i wszystko marność.

Dlatego człowiek nie powinien w pierwszym rzędzie zabiegać o pracę zawodową, ale o swoje życie rodzinne rozwijane w duchu moralności i religijności. Tylko w ten sposób możemy zasłużyć sobie na doskonałość życia wiecznego. Człowiek żyje tu na ziemi przez pewien czas, ale jego osoba żyje i działa w wieczności. Dlatego osobowe spełnienie osiągamy w życiu wiecznym. Powinniśmy się troszczyć przede wszystkim o życie moralne i religijne, bo to właśnie one mają wymiar osobowy. Praca zawodowa nie rozwija człowieka osobowo. Ona jest zwykłym obowiązkiem dnia codziennego, może nawet obciążeniem dla samego człowieka. Dlatego nigdy nie powinniśmy poświęcać swojego życia rodzinnego dla firmy lub przedsiębiorstwa, gdyż w ten sposób nie zyskamy nic trwałego.

To, co w człowieku najtrwalsze to jego osoba. Wszelkie wypracowane dobra materialne są czymś chwilowym i nietrwałym. Na tym nie da się zbudować życia wiecznego. Albo więc człowiek poświęca się pracy zawodowej i osiąganiu statusu materialnego, albo poświęca się życiu osobowemu w rodzinie, a wtedy osiąga status wieczności. Całe bogactwo człowieka polega na jego osobowej podmiotowości. Bez osoby ani dusza, ani ciało nie mogłyby spełniać swych funkcji, ponieważ w człowieku wszystko zaczyna się od osoby stworzonej na podobieństwo Boże. To osoba uduchowia duszę oraz ożywia ciało. Osoba kieruje wszystkim, co jest zawarte w człowieku. Osoba decyduje o naszym ludzkim życiu, zarówno duchowym jak i cielesnym.

Osoba ludzka potrzebuje wiary i miłości, gdyż to one stanowią o doskonałości osoby. Wiary uczymy się od osób mówiących prawdę. Miłości uczymy się od kochających osób. Wiary i miłości nie da się zastosować w polityce lub ekonomii. Miłość i wiara żyją w rodzinie lub w Kościele. To Chrystus uczy nas wiary i miłości.

Co gorsze, dzisiejsza pedagogika zmierza do kształtowania przedmiotowości człowieka, a nie jego podmiotowości. Nie traktuje się człowieka jako podmiotu, gdyż nie ma koncepcji osoby jako podmiotu egzystencjalnego w człowieku. Pedagogika bardzo chętnie skłania się ku psychologii, która traktuje człowieka jako samosterujące się urządzenie lub samonapędzające się narzędzie. Wszystko, co jest zawarte w człowieku, rozważa się na tym samym poziomie jako równorzędne właściwości, oczywiście przyjmując, że jedne z nich odgrywają ważniejszą rolę dla człowieku (np. częściej występują), natomiast inne odgrywają rolę pomniejszą.

Ponadto w systemie edukacyjnym panuje powszechny pragmatyzm i utylitaryzm, czyli stawia się na kształtowanie tych umiejętności, które będą przydatne w życiu społecznym, albo raczej w działalności instytucjonalnej lub zawodowej. Liczą się bieżące potrzeby życiowe, czyli to, co użyteczne w danej chwili. Nie ma spojrzenia w przyszłość, gdyż brak jest rozpoznania celu ludzkiego życia, bo nie ma poznania początku.

To właśnie filozofia pytała kiedyś o początek i pyta do tej pory, żeby poznać, czym coś jest, a ostatecznie wskazać również cel, do jakiego zmierza każda rzecz. Odrzucając poznanie, kim jest człowiek, zapominamy o konieczności odwołania się do początku i końca. Tradycyjne pytania: skąd przychodzimy? kim jesteśmy? dokąd zmierzamy? znikły z pola zainteresowania naukowców. Człowiek stał się chwilowym przystankiem na nitce czasu. Dla jednych jest to przystanek Alaska, dla innych przystanek Woodstock, ale dla jeszcze innych przystanek bankomat albo Mc’donald.

Trzeba to wszystko odrzucić i rozpocząć od nowa. Trzeba zapytać o tożsamość człowieka, o tożsamość samego siebie. Kim ja jestem? Kim chcę być? Kim mogę się stać? Ja sam chcę decydować o sobie, o swoim życiu. Dlatego mam prawo poznać, kim jestem. Każdy człowiek ma prawo wiedzieć, kim jest. Dopiero wówczas człowiek ma możliwość działania dla swojego własnego dobra, gdy pozna, kim jest. Tutaj nie wystarczy dostosowanie się do otoczenia, bo mogę się stać krawatem na gumce – łatwy w użyciu, gdy potrzeba. Czy zamierzam tylko gonić za różnymi wymyślanymi potrzebami? Czy pragnę kształtować siebie i swoje otoczenie? Czy ulegam jedynie wpływom i żyję przyzwyczajeniami? Czy chcę żyć w sposób wolny i rozumny podejmując własne niezależne działania? Czy pragnę sam czegoś dokonać, czy dostosowuję się do wymogów innych ludzi? A więc wreszcie czy sam działam samodzielnie, czy tylko doznaję działania?

To nie są fanaberie jakiegoś ambitnego filozofa. To jest ludzka rzeczywistość i próba zmierzenia się z tą rzeczywistością. Muszę wiedzieć, czy chcę dać się omamić i zostać pionkiem w czyjejś grze, czy sam podejmę trud wygrania swojego życia. Czy chcę być stale popychany w różne strony, czy sam wyznaczę sobie kierunek i pójdę do przodu?

Wstań i chodź! Wszystko zależy od Ciebie! Ty jesteś panem samego siebie. Filozof powie, że jesteś samodzielnym podmiotem. Ty decydujesz o sobie. A co postanowisz, tak się stanie. Możesz stać się dobrym człowiekiem albo złym doradcą. Możesz stać się kimś mądrym albo głupim naśladowcą mody. Możesz wygrać życie albo je przegrać. Wszystko pozostaje w twoich rękach, a właściwie w twojej głowie. Rusz głową! Rusz i czyń dobro i prawdę!

Praca w wymiarze społecznym (2)



Można przyjąć, że dla Fromma świadomość jest wytworem kulturowym społeczeństwa, w którym żyjemy. Powiada on wprost, że wrażenia są wynikiem kulturowego procesu nauczania. To społeczeństwo uczy nas, jak przekształcić wrażenia w spostrzeżenia. (por. s. 116) Zdaniem Fromma, większość ludzi pozostaje zupełnie nieświadoma faktu, że to, co uważają za prawdziwe, a nawet samooczywiste, jest iluzją kreowaną przez wpływ społeczeństwa. (por. s. 63).

Możemy to rozumieć w tym sensie, że komunikacja społeczna, która dokonuje się poprzez język, narzuca nam zmodyfikowany albo nawet wypaczony obraz rzeczywistości. Ponadto znaczy to, że społeczna komunikacja nie stanowi odpowiednika poznawania rzeczywistości, ale jest już jakąś interpretacją i służy jedynie praktycznym celom rozwoju społecznego. Idąc dalej powiemy, że komunikacja społeczna będzie miała za zadanie dostosowanie ludzkiego postrzegania i zachowania do możliwości uczestnictwa w strukturach społecznych, czyli w funkcjonujących instytucjach.

Dlatego nauczanie i wychowanie organizowane przez państwo kieruje się celami społecznymi. Staje się w związku z tym przystosowaniem lub przymuszeniem człowieka do funkcji społecznych. Dzisiaj za główną funkcję i rolę  społeczną uważa się pracę zawodową, gdyż jest to najważniejsza wartość (wartość ekonomiczna), jaką człowiek-obywatel może ofiarować społeczeństwu (właściwie państwu). Struktury społeczne jako instytucje państwowe są oparte na pracy ekonomicznej, czyli zawodowej. Wiadomo, że bez pracy i dorobku ekonomicznego upadłaby cała struktura społeczna i państwowa.

Dlatego głównym zadaniem, jakie stawia przed sobą system edukacyjny państwa, jest dostosowanie i wdrożenie człowieka-obywatela do pracy zawodowej. Dzisiaj najważniejszym wskaźnikiem rozwoju społecznego jest wskaźnik ekonomiczny – dochód narodowy, zwany obecnie „produktem krajowym brutto” (PKB). Dalej ważnym wskaźnikiem jest bezrobocie, czyli ilość obywateli pozostających bez zatrudnienia i pracy.

Jeśli dokonamy przeglądu historycznego, to zobaczymy, że rozwój społeczny idzie w kierunku maksymalnego wykorzystania wszystkich ludzi zdolnych do pracy. Dlatego postulowano wykorzystanie w pracy zawodowej kobiet obok mężczyzn. Stąd pojawiają się poglądy, że praca domowa jako nieekonomiczna jest bezwartościowa, gdyż nie przynosi państwu zysku i dochodu (chociażby w postaci podatku). Szafowano również demagogicznymi hasłami, że praca zawodowa stanie się dla kobiet wyzwoleniem i emancypacją, gdyż dzięki temu będą mogły realizować w pełni swój rozwój albo swoje ambicje. Praca zawodowa miała się stać dla kobiet niezależnością i wolnością, co przywodzi na myśl ponure hasło: „Arbeit macht frei”. Nikt wówczas nie zauważył, że praca miała służyć przede wszystkim tworzeniu potęgi militarnej państwa, czyli zaspokojeniu chęci panowania jego przywódców.

Dzisiaj z kolei praca zawodowa powinna być podstawowym zajęciem obywateli, którzy służą państwu. Dlatego praca zawodowa stała się głównym celem ludzkiego życia społecznego. Człowiek-obywatel powinien pracować i konsumować to, co wypracuje. Na tym właśnie ma polegać rozwój społeczny (właściwie ekonomiczny), czyli rozwój człowieka. W ten sposób społeczeństwo narzuca człowiekowi cele i zadania życiowe. Jednocześnie realizuje określoną wizję człowieka poprzez kreowanie postrzegania rzeczywistości, komunikację językową i przekazy medialne, poprzez interpretacje wydarzeń i faktów. Edukacja publiczna została sprowadzona do wiedzy szczegółowej i praktyki zawodowej. Nikt już nie poszukuje prawdy, która w życiu społecznym nie jest do niczego potrzebna.

Dlatego Fromm mógł dojść do wniosku, że świadomość to zbiorowisko złudzeń, które myślenie próbuje organizować na potrzeby życia społecznego. Dla niego świadomość jest fałszywą mapą, jaką kierujemy się w swoim życiu i postępowaniu. (por. s. 137) Natomiast prawdziwa wiedza o rzeczywistości jest tłumiona. Fromm twierdzi, że znamy prawdę i tłumimy tę wiedzę, dlatego istnieje wiedza nieświadoma (my powiemy raczej wiedza nieuświadomiona lub niewyraźna). Uważa on, że społeczeństwo wyposaża swoich członków w rozmaite rodzaje fikcji, a tym samym czyni prawdę więźniem rzekomej racjonalności. (zob. tamże)

Kulturowy lub społeczny proces nauczania stwarza zatem fikcję racjonalności, która powinna służyć przystosowaniu człowieka do zadań społecznych (czyli przede wszystkim do pracy zawodowej). Struktury społeczne tworzą więc fikcję i same działają na zasadzie fikcji, to znaczy, że realizują i rozwijają pozorne potrzeby człowieka. Trzeba jasno powiedzieć, że celem człowieka nie jest praca zawodowa. I kompletną bzdurą jest stwierdzenie, że człowiek spełnia się w pracy zawodowej. To, że człowiek musi pracować, aby przeżyć, wcale nie znaczy, że praca powinna być celem jego życia, gdyż ludzkie życie nie polega na stworzeniu sobie dogodnego miejsca do przetrwania w świecie przyrody, ani nawet na opanowaniu i wykorzystaniu świata przyrody. Celem człowieka jest osobowe spełnienie w życiu rodzinnym oraz w życiu wiecznym (nadprzyrodzonym).


Okazuje się, że społeczeństwo dba jedynie o swój własny rozwój, co wyraża się w zapewnieniu rozwoju ekonomicznego. Dlatego edukacja społeczna, czyli państwowa, ogranicza i sprowadza człowieka do takiej racjonalności (albo systemu wiedzy), która może być wykorzystana wyłącznie dla celów użytecznych społecznie. Społeczeństwu nie jest więc potrzebna prawdziwa wiedza o człowieku, ale tylko wiedza o tym, jak pokierować ludźmi dla osiągnięcia celów ekonomicznych. Państwo nie chce wiedzy o rzeczywistości, ale wiedzy o tym, jak najlepiej wykorzystać obywateli do realizacji własnych celów. Dlatego dzisiaj liczy się przede wszystkim wiedza ekonomiczna i prawna, politologia i psychologia społeczna. Jedynie taka wiedza może być wykorzystana do tworzenia struktur państwowych i zarządzania obywatelami. 


Jeśli ludzie dadzą się wciągnąć do tej gry, to zostaną pożarci przez tę wielką machinę społeczną. Dzisiaj trzeba bronić własnej indywidualności. Trzeba bronić własnej osoby i osobowej godności. Ale musimy pamiętać, że godności osobowej nie da się zrealizować w pracy zawodowej oraz poprzez dobrobyt ekonomiczny. Swoją osobową godność spełniamy jedynie we wspólnocie osobowej. Wspólnotą osobową jest rodzina i Kościół. W rodzinie uczymy się moralności, która polega na tworzeniu relacji osobowych. Natomiast Kościół uczy nas religijności, która polega na relacjach osobowych nawiązywanych z Bogiem. Dzisiaj państwo chciałoby się pozbyć więzów i relacji osobowych, gdyż przeszkadzają one w wychowaniu posłusznych obywateli.

Staje się więc jasne, dlaczego myślenie wytwarzane przez społeczeństwo powoduje stłumienie prawdy o człowieku. Ta prawda jest potrzebne i niezbędne dla samego człowieka. Ale jest ona zupełnie niepotrzebna społeczeństwu, które zamierza rozwijać się na zasadzie własnej racjonalności. Myślenie i racjonalność funkcjonujące w społeczeństwie są dostosowywane do tak zwanych potrzeb społecznych, czyli w ostatecznym rozrachunku do zadań, które mają służyć instytucjom społecznym. Instytucje są tworami pomyślanymi, czyli wymyślonymi przez urzędników i prawników służących państwu. Dlatego w instytucjach nie ma miejsca na działania osobowe. Jeśli więc służę tylko instytucji (wszystko jedno czy będzie to jakiś urząd, czy firma lub przedsiębiorstwo), to znaczy, że zatraciłem już to, co jest we mnie osobowego. A ostatecznie przestałem już być osobą i działać jako osoba. Nie można służyć dwóm panom: Bogu i mamonie.


Żyjemy w społeczeństwie pod nieustanną presją zawłaszczenia naszej osoby. Rozwój życia społecznego prowadzi do odrzucenia wszystkiego, co osobowe. Krytycy społeczeństwa dostrzegali utratę osobowości przez człowieka jedynie w systemach totalitarnych, gdyż było to oczywiste. Wydawało się i nadal wielu ludziom się wydaje, że demokracja jest w stanie ochronić człowieka przed dehumanizacją i wyalienowaniem, przed depersonalizacją. Ale dzisiaj musimy być szczególnie czujni, bo okazuje się, że można manipulacyjnie namówić ludzi do porzucenia wszelkich wartości humanistycznych. Czy mamy się poddać globalnej destrukcji?