28.08.2015

Propozycja dla Mediów



Media (zwłaszcza TV) zgłupiały zupełnie razem z całą tą polityką. Przecież to widać gołym okiem, że politycy potrafią rozmawiać (o przepraszam!), chyba raczej przemawiać tylko do innych polityków. Oczywiście sprowadza się to na ogół do zwykłych partyjnych pyskówek. Jeżeli mediom (przede wszystkim TV) wydaje się, że zbiorowe wystąpienia polityków (przy kawie lub bez) cokolwiek mówią telewidzom, to znaczy, że są tak samo ograniczone jak ci politycy. To wszystko razem prowadzi do Wielkiego Nieporozumienia. Gdyby media chciały dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja społeczna kraju, to zamiast polityków powinny zaprosić kilku zwykłych ludzi z ulicy. Okazałoby się wtedy, że zwykli ludzie lepiej znają się na tym, jak żyć i przeżyć, niż nawet najambitniejsi politycy. A to straszenie „bele czem i wszystkiem” sprowadza się do tego, że najbardziej zastraszeni są sami Redaktorzy w TV.

Propozycja dla Lewicy




Lewica musi porzucić wszelkie ideologiczne mrzonki i zabrać się do ciężkiej „pracy u podstaw”. Takiej pozytywistycznej pracy u podstaw. Terenem tej aktywności powinny być wspólnoty lokalne (małe miasta, gminy, powiaty), a nie działania partii w walce o władzę, bo na to nie ma już dzisiaj szans. Lewica powinna się zająć aktywizacją wspólnot lokalnych, czyli zacząć działać tam, gdzie powstaje realne życie społeczne.
Trzeba więc porzucić marzenia o odgórnym tworzeniu życia społecznego, sięgnąć zaś do prawdziwych podstaw społeczeństwa. Trzeba porzucić wizjonerstwo nowego człowieka i tworzenia nowych struktur politycznych, co miało zupełnie przemienić świat polityczny.
Należy zwrócić się ku realnemu człowiekowi i jego realnym działaniom. Konieczny jest szacunek dla człowieka będącego obywatelem lokalnej wspólnoty. Trzeba pokazywać ludziom zasady współdziałania i współpracy. Takie współdziałanie musi być oparte na zasadach prawdy, sprawiedliwości i pokoju (a nie walki).
Ogromną rolę w takim obywatelskim współdziałaniu odgrywa właściwe rozumienie ludzkiej pracy. Lewica powinna dzisiaj pokazywać wszelkie formy dehumanizacji ludzkiej pracy. Tutaj można się odwołać do poglądów Marksa nt. alienacji pracy i człowieka poprzez pracę. Ale trzeba na nowo przemyśleć rolę pracy zawodowej w życiu człowieka. Trzeba określić humanistyczne warunki pracy. Niestety do tego potrzebna jest realistyczna antropologia, z którą lewicowi teoretycy zawsze mieli problem. Dzisiaj nie można wciskać ludziom materialistycznego kitu. Trzeba zmierzać w kierunku pokazania, w jaki sposób praca służy człowiekowi do rozwoju jego osobowości, a także kiedy ulega wypaczeniu i próbuje uczynić z niego niewolnika.
To oczywiście będzie się wiązało z odrzuceniem liberalnej ekonomii zysku i opowiedzeniem się za realnym gospodarowaniem. Ludzka praca powinna być faktycznym gospodarowaniem w ramach wspólnoty lokalnej. Dlatego trzeba umieć pokazywać, a na koniec również tworzyć, realne więzi gospodarcze, które mogą się przyczynić do rozwoju lokalnej społeczności poprzez realizację rzeczywistych potrzeb społecznych. Ale trzeba równocześnie porzucić złudne tworzenie możliwości narzucane przez liberalną ekonomię. Trzeba podjąć kontakt z ludźmi, umieć z nimi rozmawiać i dowiadywać się o ich potrzebach i oczekiwaniach, a nie narzucać swoje ideologiczne poglądy, aby później zachęcić ich do współdziałania. Ludzie oczekują bowiem sensownej współpracy, która będzie im służyła teraz i na przyszłość. Ludzie są w stanie podjąć trud i wysiłek, jeżeli dostrzegają sensowność dobrze zaplanowanych i realizowanych przedsięwzięć.
Trzeba się wyzbyć ideologicznych zapędów na rzecz trudnej pracy pozytywistycznej. Trzeba przekonywać ludzi do angażowania się w sensowne przedsięwzięcia zarówno na polu potrzeb materialnych, jak i kulturalnych. Ponieważ rozwój wspólnot lokalnych (miast i powiatów) powinien iść w stronę całościowego rozwoju uczestniczących w nim obywateli. Stąd należy wzmocnić dbałość o edukację i rozwój kulturalny w małych wspólnotach lokalnych.
Jeżeli dzisiaj Lewica będzie się upierała przy działaniach centralistycznych (jako partia, która chce działać na szczytach władzy), to można przewidywać, że upadnie już zupełnie, gdyż nie dysponuje wobec obywateli żadną dynamiczną propozycją. Cała lewicowa ideologia dawno się zużyła, dlatego należy sięgać do działalności oddolnej.

Propozycja dla Prawicy




Prawica powinna bronić tradycyjnych wartości społecznych. Przede wszystkim musi się skupić na fundamentalnej roli rodziny jako podstawy życia społecznego. Trzeba pokazać rodzinę jako wspólnotę osobową. Wspólnota rodzinna przyjmuje na świat nowe osoby, czyli dzieci, dba o ich wzrost, rozwój i wychowanie. Prawica musi koniecznie zatroszczyć się o rodzinę, gdyż to w rodzinie dokonuje się wychowanie moralne człowieka.
Żadne instytucje społeczne nie są w stanie przeprowadzić wychowania moralnego człowieka, ponieważ moralność jest efektem aktywności osobowej podmiotowości człowieka. Dlatego ani szkoła, ani żadne Domy Dziecka nie wychowają młodego człowieka. Szkoła może pełnić jedynie rolę edukacyjną (przekazywania wiedzy). Z tego powodu Prawica musi zadbać o personalistyczną antropologię człowieka, skoro tylko pojmowanie człowieka jako osoby gwarantuje właściwe rozumienie rodziny jako wspólnoty osobowej. A to z kolei pozwala na nowo przemyśleć cele i zadania społeczne.
Musimy sobie zdawać sprawę, że życie społeczne nie dzieje się jedynie w instytucjach publicznych (państwowych lub pozarządowych). Instytucje powinny pełnić jedynie rolę pomocniczą i służebną wspierając działalność obywateli. Życie społeczne realizuje się i rozwija we wspólnotach osobowych. Mamy różne poziomy takich wspólnot – od wspólnot rodzinnych poprzez wspólnoty lokalne aż po wspólnotę lub wspólnoty narodowe.
Życie społeczne wyrasta więc na gruncie wspólnotowym, dlatego Prawica powinna organizować życie społeczne w formie państwowości opierając się na wspólnocie lub wspólnotach narodowych, jeśli takie w danym kraju istnieją. U nas w Europie mamy raczej do czynienia z państwami narodowymi. Złudzeniem jest tworzenie społeczeństwa internacjonalistycznego albo multi-kulturowego, gdyż to prowadzi do zwykłego relatywizmu bez trwałych punktów odniesienia. Kultura rozwija się bowiem i dzieje na zasadzie swobodnego myślenia. Jeżeli więc kultura nie będzie miała trwałych personalistycznych zasad (prawdy, dobra i piękna), to stanie się tylko dowolnością przejawów ludzkiej natury (konsumpcjonizmem, seksualizmem, pracoholizmem). Przecież dzisiaj młodzi ludzie znają już seks, ale nie znają jeszcze życia i nie mają odpowiedzialności za życie swoje i innych.
Należy więc z rodziny uczynić ostoję i ochronę moralności, a nie podważać wychowawczą rolę rodziców. Trzeba pokazać, że rodzina chroni rozwój osobowy człowieka, a nie żadne instytucje. Trzeba także zdawać sobie sprawę, że instytucje nie potrafią „produkować” lub kreować osobowości społecznych. One mogą jedynie wykorzystywać różne osoby i ich osobowości dla realizacji własnych celów. Ale ludzie powinni mieć świadomość takiego wykorzystywania swojej osoby. Dzisiaj media próbują kreować różnych celebrytów, ale tutaj chodzi jedynie o kształtowanie wizerunku medialnego, a nie osobowości. Czy ktoś jest w stanie pokazać jakiegoś celebrytę z osobowością? Niestety ludzi z wyraźną osobowością można dziś spotkać na marginesie lub na kompletnym odludziu.
Prawica musi postawić na ludzi z osobowością. Każdy człowiek ma szanse zadbać o swój rozwój osobowy, i dopiero później powinien podejmować zadania społeczne i zawodowe. Wówczas będzie mógł się sprzeciwić takim działaniom, które stałyby w sprzeczności z jego osobowością. Nie wolno wychowywać tylko posłusznych wykonawców pomysłów władzy, bo ostatecznie prowadzi do totalitaryzmu.
Dlatego Prawica musi propagować szacunek dla osoby człowieka i dla rodziny jako wspólnoty osobowej. Takie poszanowanie ma ogromne znaczenie dla właściwego rozwoju społecznego. Takie poszanowanie powinno się wyrażać w różnych aktach prawnych od Deklaracji Praw Człowieka poczynając, poprzez Konstytucje różnych państw, a na ustawach regulujących współżycie społeczne kończąc. Jeżeli osobę i rodzinę wydamy na pastwę liberalizmu, to w szybkim tempie doprowadzimy do poważnego kryzysu społecznego.

26.08.2015

Demokracja sposobem obrony godności człowieka?



Słyszałem niedawno w radio, że najlepszym sposobem obrony godności człowieka jest demokracja. Zastanawiają mnie zawsze tego typu stwierdzenia. Czy można aż tak wierzyć w demokrację, że jest się w stanie oddać jej pod zarząd własną godność? Albo po prostu ktoś nie wie do końca, czym jest godność ani czym jest demokracja?

Zastanówmy się zatem, czy można pogodzić demokrację z godnością człowieka. Demokracja stanowi ustrój polityczny, który jest oparty na wolnym działaniu równych sobie obywateli. Czy jednak wolne działanie może mieć cokolwiek wspólnego z godnością człowieka? Wolne działanie wynika z poczucia możliwości decydowania o sobie samym. Niestety sama możliwość decydowania nie stanowi jeszcze o godności człowieka. Godnością jest bowiem moc dobrego działania osobowego, a nie tylko możliwość wolnego działania. Zbyt często utożsamiamy wolność człowieka z jego godnością. A to jest błąd!

Być może należałoby szukać godności w zakresie równości obywateli. Demokracja pojmuje równość obywateli w odniesieniu do prawa, a nie względem osoby. Obywatele są więc równi wobec prawa. Czy dzięki temu stają się również równi w swoim człowieczeństwie, to wydaje się już wątpliwe.

Osobowa godność przysługuje z pewnością wszystkim ludziom. Wyraża się ona w osobowym działaniu człowieka. Przecież właśnie działania osobowe są godne człowieka, czyli objawiają naszą godność. Działaniami osobowymi są czyny moralne i religijne. Nie są to jednak działania wolne lub dowolne. Czyny moralne pochodzą bowiem z własności osobowych, które same w sobie stanowią o godności człowieka. Czyny moralne są zatem bezpośrednim wyrazem, a może nawet skutkiem, naszej osobowej godności. Czyny moralne nie są skutkiem wolności. Skutkiem wolności, czyli dowolności myślenia i wyboru, mogą być wszystkie pozostałe działania (zwłaszcza działania kulturalne – cała sfera kultury tak codziennej (niskiej) jak i artystycznej (wysokiej).

Tak więc ani demokratyczna wolność, ani demokratyczna równość nie dotyczą godności człowieka. Godność opiera się na własnościach prawdy, dobra i piękna, które określają realność osobową człowieka. Taka godność przysługuje każdemu człowiekowi, ale nie wyraża się ona w wolnym działaniu, które jest podstawą demokracji, ani w równości wobec prawa. Gdybyśmy jednak chcieli potraktować godność człowieka jako fundamentalną równość ludzi (także obywateli), wtedy musielibyśmy stwierdzić, że z tej równości w godności wynika potrzeba moralnego działania, a nie działania wolnego lub dowolnego. Trzeba więc przyjąć, że osobowa godność nakłada na człowieka wymóg albo – jak to określa etyka – powinność lub obowiązek moralnego działania.

Niestety demokracja jako ustrój polityczny pomija zupełnie taki obowiązek obywateli. Obywatele mają żyć i postępować zgodnie z prawem, które jest stanowione przez wybieraną władzę. I tutaj w demokracji okazuje się, że takie stanowione prawo może być dowolnie ustanowione przez władzę ustawodawczą, ponieważ zasadą stanowienia prawa w Sejmie jest głos większości, a nie zasady moralne lub godność człowieka.

Dlatego możemy stwierdzić, że najlepszym sposobem obrony godności człowieka jest moralność. Moralność stanowi bowiem poszanowanie osoby ludzkiej (z kolei religijność jest wyrazem szacunku dla Osoby Boskiej). W demokracji moralność jest zastępowana przez tolerancję. Tolerancja ma być uznaniem i poszanowaniem wolności człowieka. Ale taka tolerancja prowadzi również do tolerowania działań niegodnych człowieka, czyli sprzecznych z jego osobową godnością. Wolność nie chce bowiem i nie potrzebuje żadnych ograniczeń, domagając się uznania dla tego, co człowiek jest w stanie wymyślić. Myślenie nie akceptuje jednak realności, gdyż samo pragnie wykroczyć poza realność (w sferę możliwości). Myślenie odrzuca więc realność i w ten sposób stawia się poza dobrem i złem. Stąd myślenie nie jest w stanie zaakceptować moralności, którą traktuje jako swoje ograniczenie. Tolerancja pozwala na całkowitą swobodę myślenia. Nasza współczesna demokracja jest tworem myślenia. Dlatego w żaden sposób nie może bronić ludzkiej godności.

23.08.2015

Miłość do instytucji



Wszyscy żyjemy w zinstytucjonalizowanym systemie. Jesteśmy wdrażani do tego już od małego. Ludzie z czasem przywykli do takiego układu. Nie potrafią sobie radzić poza systemem. Jeżeli dzieje się coś złego, np. tracą pracę, to ratunku szukają w ramach systemu. Rzadko ktoś szuka nowego życia dla siebie, które mógłby zacząć poza systemem. Przeważająca większość szuka po prostu nowej pracy, bo chce przynależeć do systemu. Dlaczego tak się dzieje?

Otóż odpowiedź znalazłem w osobistej wypowiedzi człowieka, który potrafił rozpoznać swoją sytuację. Rainer Voss (filmowy dokument niemiecki) powiedział, że chciał być kochany przez jakąś instytucję. Co ciekawe, powiedział wprost, że chciał być kochany, a nie szanowany lub doceniany. Lecz gdy został odrzucony przez swoją instytucje (firmę), poczuł jakby stracił godność. To pokazuje do jakiego stopnia ludzie są zdolni angażować się w działalność firmy, czyli w pracę zawodową. Czy to nie jest przerażające. Może warto zastanowić się nad sobą i swoją pracą. Dlaczego jesteśmy w stanie poświęcić zaangażowanie na rzecz drugiego człowieka lub rodziny dla pracy zawodowej i jakiejś firmy? Dlaczego oczekujemy miłości od instytucji, a nie od drugiego człowieka?