19.05.2015

O komunikacji słownej



Jak to się dzieje, że poznajemy konkretne rzeczy lub konkretne osoby, a wiedzę o świecie lub wiedzę o człowieku mamy ogólną? W związku z tym pojawia się pytanie, co tak naprawdę poznajemy? A dalej – czym kierujemy się w naszym życiu – czy poznaniem, czy może wiedzą?

Wiedza o człowieku będzie pewnym uporządkowanym zbiorem twierdzeń i definicji. Lecz gdy mamy na uwadze z jednej strony wiedzę przyrodniczą, a z drugiej strony wiedzę filozoficzną, wtedy występuje zasadnicza rozbieżność ujęć. To pokazuje, że człowiek sam dla siebie tworzy własną wiedzę o człowieku. Najczęściej mamy poznanie samego siebie, ale to nie jest wiedza o człowieku. Taka wiedza staje się bowiem czymś ogólnym. Radykalnie można powiedzieć, że staje się ona wizją idealistyczną, Natomiast bardziej przystępnie powiemy, że wiedza o człowieku jest naszym myśleniem o człowieku. Przecież to nasze myślenie jest ogólne. Niestety okazuje się, że o człowieku możemy sobie pomyśleć najróżniejsze rzeczy.

Trzeba więc zapytać, jak to nasze myślenie o człowieku ma się do samego poznania człowieka? Jak poznajemy człowieka albo co właściwie poznajemy poznając konkretnego człowieka? Przecież nie poznajemy poszczególnych cech lub właściwości, bo to by wymagało działania scalającego. Na przykład Kant przyjmował, że takiego scalenia wyobrażeń w jeden poznawany przedmiot dokonuje nasze myślenie. Dlaczego jednak cały zbiór wrażeń lub wyobrażeń zmysłowych raz scalamy w przedmiot nazywany drzewem, a innym razem scalamy w przedmiot nazywany człowiekiem? Wydaje się, że całościowe ujęcie poznawcze jest od razu zakorzenione w samej realności poznawanej rzeczy (czyli gdzieś na poziomie istnienia). To realność bytu narzuca naszemu poznaniu ujęcie całości.

Platonizm przypisywał bytom własności tożsamości i różności, które miały wyznaczać istotowy charakter bytu. To samo dotyczył własności jedności i wielości. Ale to by znaczyło, że istota bytu (substancja) jest poznawana jako jedność i tożsamość, natomiast całe wyposażenie przypadłościowe (przede wszystkim cielesność) jest poznawane jako wielość i różność (różnorodność). Poznanie istotowej jedności i tożsamości musiałoby należeć do poznania umysłowego. Znów zapytamy, co takiego poznaje umysł, że zdajemy sobie sprawę z ujęcia i poznania poszczególnych oraz pojedynczych rzeczy. Przecież każdy człowiek przyzna, że poznaje innych ludzi jako konkretne i pojedyncze jednostki, a nie ogólne pojęcia. Na co dzień nie mamy z tym żadnego problemu.

Filozofia klasyczna pojmowała jedność jako własność transcendentalną, czyli jako coś, co przynależy do każdego bytu. Podobnie było z prawdą i dobrem. To by znaczyło, że umysł (lub intelekt) ujmuje bezpośrednio własności transcendentalne i dzięki temu nasze poznanie umysłowe zaświadcza o prawdziwości, jedności i tożsamości danego bytu. Mówiąc wprost, my od razu poznajemy i wiemy, że to jest jeden całościowy i konkretny byt, i wcale nie musimy dochodzić do tego na drodze jakiegoś abstrahowania, rozumowania lub wyjaśniania. Nasze poznanie umysłowe ujmuje więc wszystkie zasady realności nazywane własnościami transcendentalnymi. I na tym poznaniu opiera się nasza wiedza filozoficzna.

Należy przyjąć, że od razu poznajemy realność bytów, natomiast całe istotowe wyposażenie dociera do nas pośrednio, czyli za pośrednictwem zmysłów. To pokazuje, że naturę bytu poznajemy przy pomocy zmysłów. Czyżby zatem poznanie zmysłowe informowało nas o właściwościach istotowych? Ale do tego potrzebna by była dłuższa obserwacja. Na przykład życie, które wyraża się we wzroście roślin i zwierząt, wymaga pewnej dłuższej obserwacji. Dotyczy to wszystkich cech cielesnych.

Ale co zrobić z rozumnością człowieka? Jak poznajemy naszą ludzką rozumność? Pierwsze skojarzenie wskazuje na zdolność komunikacji, czyli zdolność porozumiewania się słownego. Wydaje się jednak, że taka słowna komunikacja sięga znacznie głębiej niż tylko do władzy rozumu (umysłu). Levinas uważał, że to osoba (jego „twarz”) przemawia do osoby. Dla niego komunikacja ma wymiar relacji osobowej. Również u Bubera jego fundamentalne słowo „Ja-Ty” stanowi wyraz relacji osobowej. Dlatego należałoby uznać, że początkiem słowa i komunikacji słownej jest osoba ludzka. Nawet jeśli nasze ludzkie słowo przejawia się na poziomie umysłu jako jego wyposażenie w formie słowa wewnętrznego, to pojawia się ono tam jako efekt aktywności osobowej. Toteż początkiem poznania człowieka jako osoby jest komunikacja słowna. Zaświadcza ona od razu zarówno o osobie człowieka, jak też o jego rozumności (duchowej umysłowości). Dopiero gdy brakuje takiej komunikacji, wtedy zastanawiamy się, co się stało.

Słowo jako skutek osobowej aktywności stanowi (a może nawet sprawia) otwartość naszej duchowości. To z powodu słowa nasza rozumność jest otwarta na komunikację. Osoba przemawia w słowie do drugiej osoby, chcąc się z nią skomunikować. Taka chęć komunikacji prowadzi także do nawiązania relacji osobowych i stworzenia wspólnoty (czyli komunii). Wojtyła nazywał to communio personarum – osobową wspólnotą. Dzięki zdolności komunikacji możemy obdarzyć się słowem (daję Ci moje słowo), czyli złożyć przyrzeczenie lub zawrzeć przymierze. Na przykład takie przymierze zawarł Bóg z ludem Abrahama dając im swoje Słowo oraz posyłając do nich swego Syna – Słowo Boże (Logos).

Wszelka działalność społeczna człowieka zdaje się wynikać z tej zdolności komunikacji słownej. Różne działania w tym zakresie mają postać przyrzeczenia, przymierza lub umowy. I właśnie w tym sensie należałoby rozumieć określenie „umowa społeczna” Rousseux. Taka umowa nie ma jeszcze charakteru prawnego, lecz jest społecznym zastosowaniem komunikacji słownej, czyli przymierza i przyrzeczenia. Przecież właśnie taki charakter ma również ślubowanie małżonków (przyrzeczenie ślubne), które staje się fundamentem zawartego związku małżeńskiego jako zapoczątkowania wspólnoty osobowej.

Musimy wrócić do naszych rozważań dotyczących poznania. Trzeba teraz zapytać, czy komunikacja słowna jest poznaniem, czy nawet jest czymś więcej – np. rozumieniem realności? Otóż wydaje się, że zdolność komunikacji musi wykraczać poza samo poznanie. Dlatego można przyjąć, że jest ona tym, co umożliwia nam poznanie umysłowe. Jeżeli poznanie umysłowe dotyczy własności transcendentalnych, to musi posiadać odpowiednią moc, żeby dotrzeć do poziomu istnienia, czyli do źródeł realności. Taką moc może nam przynieść i dać aktywność osobowa, czyli akty kontemplacji i sumienia. A to już łączy się bezpośrednio z osobową komunikacją słowną, ponieważ to właśnie akty kontemplacji zaszczepiają w umyśle słowo prawdy, które staje się mocą poznawczą i zdolnością komunikacji. Dlatego sednem naszego poznania umysłowego jest słowo prawdy. W nim skupia się moc osobowa, która przekształca się w moc poznawczą zdolną do poszukiwania prawdy, czyli w otwartość umysłu naprawdę.

Na koniec możemy chyba powiedzieć, że to dzięki słowu poznajemy realność w sposób rozumiejący, to znaczy, że dzięki słowu rozumiemy realność, a jednocześnie dzięki temu słowu możemy nasze rozumienie przekazywać innym ludziom, czyli możemy się komunikować z innymi. Ale powinniśmy zdawać sobie sprawę, że to wszystko nie przebiega w tak prosty sposób, gdyż nasza komunikacja słowna jest zapośredniczona w języku. Posługujemy się bowiem językiem jako medium komunikacyjnym, zaś język jest tworem naszego myślenia, które dołącza się do poznania realności narzucając poznaniu wymiar ogólności i wytwarzając w ten sposób wiedzę pojęciową, która stanowi ogólne kategorie pojęciowe. Okazuje się, że ta pojęciowa wiedza raczej zaciemnia nasze bezpośrednie poznanie realności (nasze doświadczenie) niż cokolwiek wyjaśnia. Dlatego nasza komunikacja osobowa wyrażona w formie językowej bardziej traci na wartości niż zyskuje. Często potrafimy zagadać to, co chcielibyśmy powiedzieć lub wprost zakomunikować. Toteż powinniśmy się wsłuchiwać w słowo prawdy naszego umysłu albo w słowo serca, które niesie przekaz naszego sumienia, a nie dawać się ponosić wypowiedziom językowym. Niestety język jest w stanie nas zwodzić i uwodzić, stad nabieramy się na piękne słówka języka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz