9.12.2014

Obalanie mitów



Obalanie filozoficznych mitów


Obalanie filozoficznych mitów 

1) De cogitationibus non est disputandum. Disputandum est de rebus.

2) Bóg nie tworzy ludzkiej natury. Bóg stwarza osobę człowieka, która dzięki temu posiada realną moc sprawczą i dlatego może przyczynować wyposażenie ludzkiej natury do spółki z przyczynami drugorzędnymi. Bóg nie stwarza więc ludzkiej duszy ani ludzkiego ciała, lecz stworzona osoba sama organizuje sobie własną duszę i ciało.

3) Bóg nie jest umysłem (w żadnym znaczeniu tego pojęcia), gdyż umysłowość należy już do możnościowej sfery istoty bytu stworzonego przez Boga. Bóg jest Osobą (teologia podpowiada nam, że Bóg jest Trójcą Osób). A to znaczy tyle, że posiada wszystkie atrybuty osobowe. Bóg jest Prawdą, Dobrem i Pięknem, czyli Życiem. Bóg nie musi być umysłem, ponieważ jest Prawdą, która przyczynuje wszelką poznawalność i umysłowość. Tak samo Bóg nie musi być chceniem i wolą, gdyż jest samym Dobrem, które powołuje do istnienia i działania wszelkie chcenie, czyli wolę. W Bogu Piękno jest Życiem, dlatego Bóg ma moc ożywiania każdego bytu i całej przyrody ożywionej.

4) Dlatego w Bogu nie ma myślenia. Przypisywanie Bogu myślenia staje się mitologizacją, którą uprawiali Grecy.

5) Myślenie nie jest poznaniem. Ono jedynie bazuje na poznaniu zmysłowym lub umysłowym. Nasze poznanie dotyczy zawsze konkretnych i jednostkowych rzeczy. Myślenie tworzy jednak własne treści intencjonalne. Najprościej możemy powiedzieć, że myślenie tworzy pojęcia, czyli wyabstrahowane i ogólne treści. Te ogólne treści pojęciowe stanowią podstawę do powstania języka. Język jest wyrazem naszego myślenia o rzeczywistości, w tym również o człowieku. Ale język nie opisuje samej rzeczywistości. On przedstawia jedynie nasze myślenie o świecie i o człowieku.

6) Myślenie nie tworzy realności. Ono tworzy jedynie możliwości. Człowiek nie może żyć w świecie możliwości, gdyż do życia potrzebuje prawdziwej realności.

7) Skoro myśleniu przypiszemy realność, to wówczas rzeczywistość przestaje być dla nas ważna, gdyż pierwsze i najważniejsze jest myślenie. Rzeczywistość staje się niepoznawalna (zob. Kantowska Ding an sich), aby w końcu (u Sartre’a) stać się czymś absurdalnym. Przecież to tylko myślenie jest w stanie powiedzieć (albo pomyśleć) o rzeczywistości, że jest absurdalna i bezsensowna. W ten sposób myślenie każe człowiekowi oderwać się od rzeczywistości i zagłębić się w świat możliwości. Myślenie tworzy bowiem jedynie możliwości. Ono nie potrafi stworzyć niczego realnego. Lecz człowiekowi, który zagłębia się w świat możliwości i marzeń, wydaje się, że realizując marzenia osiąga jakąś nową rzeczywistość. To jest tylko złudzenie, gdyż spełniając swoje marzenia poszerzamy jedynie własne myślenie i nic więcej.

8) Nic tak nie ogłupia człowieka jak myślenie. Dlatego musimy się ratować przed myśleniem. Do tego konieczne jest rozumienie rzeczywistości (czyli zrozumienie, czym jest realność). Rozumienie dotyczy na ogół rzeczywistości zewnętrznej, ale tak naprawdę powinno dotyczyć realności samego człowieka. Tylko poznawszy swoją realność człowiek zdoła spełnić swoje powołanie. Natomiast poprzez myślenie nigdy nie dotrzemy do tego, co realne. Myślenie trzyma nas bowiem na dystans względem realności. Jak pokazał Kant, myślenie wytwarza własne przedmioty poznania w postaci fenomenów (zjawisk), dlatego jego następcy podążali w stronę fenomenologii, która stała się wyłącznie teorią myślenia (zob. Hegel i Husserl). Otworzyć nam oczy (duszy) na rzeczywistość może rozumienie (intelligo), które przenika bezpośrednio do tego, co realne. Takie rozumienie jest napędzane słowem prawdy, które powstaje w umyśle pod wpływem aktywności osoby ludzkiej.

9) Dla rozumienia realności najważniejsze jest słowo prawdy. Prawda stanowi własność transcendentalną istnienia. A to oznacza, że prawda jest również atrybutem osoby będącej podmiotowością istnienia. Tak więc ontologicznie prawda występuje w istnieniu i jako taka nie może występować w umyśle człowieka. Lecz oddziałując na nasz umysł w akcie kontemplacji ta osobowa i ontyczna prawda sprawia zrodzenie w umyśle słowa (zwanego słowem prawdy, gdyż pochodzi ono od prawdy). Dzięki temu słowu prawdy zawartemu w umyśle i stanowiącemu moc poznawczą człowiek jest zdolny do poznawania otaczającej go rzeczywistości. Może więc poznawać realność różnych bytów (czyli w zasadzie ich istnienie). Starożytni tę moc poznawczą nazywali intelligentia. Ten umysłowy kontakt poznawczy z rzeczywistością pozwala nam rozumieć otaczający nas świat, a także pozwala zrozumieć człowieka, czyli samych siebie i innych ludzi.

Bez słowa prawdy nasz umysł staje się poznawczo bezsilny i zaczyna wyłącznie myśleć, czyli tworzyć treści pojęciowe na podstawie doświadczenia zmysłowego. Umysł traci moc poznawczą (inteligencję) i przechodzi na pozycje możliwości myślenia. Filozofia nowożytna nazwała tę sferę umysłowej możliwości – świadomością. Mianem świadomości określa się to wszystko, co jesteśmy w stanie pomyśleć. Zapomniano, że gdy o czymś myślimy, nie oznacza to wcale, iż docieramy do jakiejś realności. Myślenie nie wybiega poza świadomość. Myślenie tworzy samą możliwość, czyli właśnie to, co Husserl nazwał intencjonalnością. Ta sfera możliwości myślenia jest czymś nieokreślonym i nieskończonym. Dlatego nasze myślenie bardzo chętnie posługuje się pojęciem lub ideą nieskończoności.

10) Otóż tę swoją nieskończoność możliwości myślenie najchętniej przypisuje Bogu. Ale realność Boga nie polega na nieskończoności. Bóg nie posiada nieskończoności, bo to jest cecha sfery możliwości. Bóg posiada atrybuty realnej osoby, czyli jest Prawdą, Dobrem i Życiem (czyli Pięknem). Zresztą te osobowe atrybuty określają kolejne Osoby Boskie. Dobro jest przypisywane Osobie Ojca, Prawda należy do Osoby Syna, zaś Życie dotyczy Osoby Ducha Ożywiciela. Ta Boska Trójca Osób ma moc stwarzania innych osób duchowych lub wcielonych. Człowiek jest osobą stworzoną przez Boga. Jest on osobą uduchowioną i zarazem wcieloną. Człowiek jest osobą, która posiada ludzką naturę.

11) Człowiek nie jest samą naturą. Człowiek jest przede wszystkim osobą. To właśnie osoba kształtuje naszą ludzką naturę, a nie odwrotnie. Osoba jest czymś pierwszym i najważniejszym w człowieku. Ona stanowi osobową podmiotowość istnienia wyposażoną we własności prawdy, dobra i piękna. Te własności przyczynują i wyznaczają wyposażenie duchowe naszej natury (czyli to, co nazywamy władzami duchowymi), natomiast moc ożywcza pozwala na ukształtowanie się organizmu ludzkiego, który powstaje przy udziale rodziców. Dlatego człowiek rodzi się nie tylko jako byt naturalny stanowiący cząstkę przyrody, lecz zostaje stworzony przez Boga jako byt osobowy, który jedynie przychodzi na świat z całym swoim naturalnym wyposażeniem.

12) Jeżeli dzisiaj uważa się, że można jakby odwrócić proces pochodzenia człowieka, to jest to poważny błąd. Nie da się stworzyć ludzkiej osoby dzięki manipulacji w zakresie ludzkiej natury. Ani próby tworzenia sztucznego organizmu, ani próby manipulacji świadomością, aż po tworzenie sztucznej inteligencji (na przykład jako komputera podłączonego do ludzkiego mózgu), nie są w stanie ożywić osoby człowieka. Żywy organizm sterowany sztuczną świadomością staje się jedynie czymś demonicznym, gdyż nie może posiadać osobowej aktywności człowieka. Taki twór musi się zwrócić przeciwko osobie człowieka, a tym samym przeciwko realnemu człowiekowi.

4.12.2014

Bez filozofii możemy zapomnieć o realnym człowieczeństwie



Bez filozofii możemy zapomnieć o realnym człowieczeństwie. Wiedza przyrodnicza zrównuje człowieka ze światem roślin i zwierząt. Spłaszcza w ten sposób człowieka do wymiaru cielesnego. Człowiek potraktowany cieleśnie staje się cząstką przyrody. Dlatego uważa się, że podlega on prawom przyrodniczym, czyli że jego istnieniem rządzi ślepy przypadek. To oznacza, że człowiek pojawił się na świecie przez przypadek, gdy małpa się pomyliła i zeszłą z drzewa. Ale dlaczego ta pomylona małpa wędrowała po świecie przez kilkadziesiąt tysięcy lat, aby stać się człowiekiem (homo sapiens), to doprawdy jest niezrozumiałe. Bo przecież człowiek podbił całą przyrodę w jakieś 10 tysięcy lat. A co więcej, przez ten czas zdołał już zniszczyć, czyli zabetonować, całkiem sporą przestrzeń na ziemi. Czy ewolucja była na tyle głupia, żeby wytworzyć swojego mściciela i niszczyciela? Jeśli jednak odpowiemy, że to człowiek okazał się na tyle głupi, żeby zniszczyć swój świat (własne środowisko naturalne), to będzie znaczyło, że on działa wbrew ewolucji. Człowiek okazał się bardzo niegrzecznym dzieckiem ewolucji.

Tak naprawdę rzeczywistości człowieka nie da się w żaden sposób wpisać w cykl ewolucyjny. Wszystkie takie zabiegi są z góry skazane na niepowodzenie. Skąd zatem wziął się człowiek? Może spadł z nieba? Może podrzucili go jacyś kosmici (kosmaci kosmici z Planety Małp). A może to sprawka złośliwego Demona, który się przyśnił Kartezjuszowi? To może być bliższe prawdy. Człowiek – ten niegrzeczny łobuz ma w sobie coś demonicznego. Ale zarazem ma w sobie coś boskiego. A więc Bóg stworzył człowieka? Poeta nam wyśpiewał, że to Bóg do spółki z Diabłem maczali w tym palce. Cóż więc należy z tym problemem zrobić? Wielce szacowna nauka leży w tym zakresie i kwiczy. Ludzie stale pytają lub po prostu w coś wierzą. Życie ludzkie toczy się dalej. I tak naprawdę nie wiadomo, co ze sobą zrobić. To przykre, ale prawdziwe.

Dlaczego człowiek przestał już marzyć o poznaniu prawdy o sobie? Człowiek zajął się działaniem. Zajął się własną pracą, bo coś mu z tego wychodzi. Raz lepiej, a raz gorzej, ale zawsze postępuje naprzód przed siebie. Okazuje się, że można żyć bez poznania i rozumienia siebie. No nie! Żyć może nie, lecz można zupełnie sprawnie funkcjonować. Człowiek zanurzył się dzisiaj w funkcjonalizmie i całkiem dobrze funkcjonuje sobie we własnym świecie. Funkcjonuje i funkcjonuje, nawet jeśli nie wie, kim jest. Przecież zinstytucjonalizowane społeczeństwo zawsze przyczepi mu jakąś łatkę lub gwiazdkę.

I tak człowiek wędruje sobie przez świat nie wiedząc nawet kim jest. Człowiek boi się nawet o to zapytać, gdyż zaraz okrzykną go zdrajcą i oszołomem. Dlatego wystarczy mu, że ma swoją funkcję w tym globalnym układzie. Ale co mam zrobić, jeśli nie funkcjonuję w tym układzie? Co zrobić, gdy jestem pozbawiony wszelkich funkcji? Jestem zupełnie bezużyteczny, bo naprawdę chcę być tylko człowiekiem. Lecz wszystko i wszyscy dokoła wołają, że nie ma realnego człowieka. Jest tylko jakaś funkcja! Wszechwładna Funkcja! Dlatego człowiek musi mieć funkcję. Jeśli chcesz być kimś bezinteresownym, jeśli chcesz być osobą, to przestajesz być użyteczny i przestajesz funkcjonować w zinstytucjonalizowanym świecie. Nowoczesne społeczeństwo zostało zinstytucjonalizowane do tego stopnia, że liczy się tylko twoja funkcjonalność w jakiejś instytucji. Może ciebie wcale nie być, ale musi być jakaś funkcja. Bez funkcji ani rusz!

Człowiek przestał już być człowiekiem, a stał się funkcjonariuszem publicznym. Gdy idę ulicą, widzę dookoła samych funkcjonariuszy. Tylko czasami przemknie jeszcze gdzieś człowiek. Zatrzyma się pod śmietnikiem, żeby się pożywić i wędruje dalej przed siebie ze swoim prawdziwym człowieczeństwem. Taki całkiem bezużyteczny i bezinteresowny. Ale jak najbardziej prawdziwy w swoim człowieczeństwie. Jak pisał poeta – człowiek szukający człowieka – żebrak.