11.07.2014

Opowieści zagorzałego myśliciela


Żeby poznać siebie, trzeba przestać myśleć. Myślenie zabija bowiem wszelkie poznanie. Przede wszystkim zabija poznanie realności. Myślenie chciałoby nawet unicestwić samą realność, ale nie ma takiej siły. Dlatego przesłania nam i maskuje realność swoimi złudzeniami.
Żeby poznać samego siebie, nie potrzebujesz myślenia. Żadne rozmyślania albo medytacje nic tu nie dadzą. Dlatego trzeba porzucić myślenie i poszukać czegoś innego. Ale co to ma być? Odrzucając myślenie musimy poszukać wiary.
Musisz uwierzyć w siebie. Dopiero wiara otworzy cię na egzystencjalną realność. Takiego odkrycia dokonał Kierkegaard. Musisz uwierzyć w swoją realność, żeby w ogóle móc jej doświadczyć.
To tak jak z poznaniem Boga. Żeby Go poznać, potrzebna jest wiara w Niego, a nie myślenie. Niewierzący nie znają Boga. Oni mogą jedynie o Nim pomyśleć lub porozmawiać. Ale bez własnej wiary nigdy nie poznają Boga. Wiara pozwala nam poznać Boga, gdyż pochodzi od Niego.
Podobnie jest w przypadku człowieka. Wiara pozwala nam poznać człowieka, jeśli pochodzi od jego realności, czyli egzystencji. Jeżeli uwierzymy w bezwzględną realność człowieka, to możemy się starać ją poznać i opisać.
Inaczej nasza wiedza o człowieku będzie zależna wyłącznie od myślenia, ponieważ za prawdę uznamy tylko to, co jesteśmy w stanie pomyśleć o człowieku. Ale pomyśleć możemy wszystko, a to znaczy, że niczego nie będziemy wiedzieli naprawdę.
Dlatego człowiek jawi się nam raz jako zwierzę będące cząstką przyrody, innym razem jako absolutny pan i władca samego siebie, czyli jako jakiś bożek. Raz myślimy o sobie jako niedoskonałej cielesności, aby za chwilę uznać siebie za doskonałą inteligencję (niemal boski umysł). W jednej chwili jesteśmy myśleniem, aby za moment stać się wolnością. W ten sposób ciągle się zmieniamy i stajemy w naszym myśleniu, tak jakby nas wcale nie było. Okazuje się bowiem, że nie sposób uchwycić myślenia o sobie samym. Poznać i ogarnąć (czyli uchwycić) możemy tylko własną realność. Jednak myślenie nie skontaktuje nas z naszą własną realnością. Ono wciąż nas od tej realności oddala i odgradza. Dlatego należy porzucić myślenie na rzecz wiary.
Otóż wiara jest czymś tak samo racjonalnym jak myślenie. Powiemy nawet więcej – wiara jest zasadą i początkiem poznawania tego, co realne. Wiara jest prawdziwym aktem rozumu. Natomiast myślenie jest czymś złudnym i pozornym. To jest jedynie coś, co się nam wydaje (apparetur). Ponieważ to my sami tworzymy te pozory i złudzenia, to bardzo łatwo się na nie godzimy.
Przecież dla nas ludzi najważniejsze są zawsze własne poglądy. Bo to sobie sami pomyśleliśmy. Bo sami wybieramy własne myślenie, dlatego uważamy je za coś jak najbardziej swojego. Liczy się tylko moje zdanie, nawet wbrew rzeczywistości. Hegel miał czelność odrzucać fakty, gdy nie zgadzały się z jego poglądami (czyli z jego myśleniem). Czyż my nie robimy tego samego? I nawet nie zapytamy, po co jest to nam potrzebne.
Dlatego chętniej kreujemy swój wizerunek niż dajemy się poznać naprawdę. Czego się boimy? Może tego, że poza pozorami nie ma już niczego. Dlaczego więc nie chcemy odbudować własnej realności? Może po prostu nie wiemy jak. Przecież zapomnieliśmy już o etyce i filozofii. Wystarcza nam chemia i fizyka, biologia i fizjologia. I nawet nie zdajemy sobie sprawy, że one nie sięgają do wnętrza naszej realności (naszej egzystencji).
Czy zatem człowiek jest w stanie odkryć swoją realność? Czy zdoła zrozumieć swoją osobę? Czy będzie żył złudzeniami na temat własnej natury? Raczej będzie się starał wymyślić siebie na nowo i zamknąć w komputerowym świecie wirtualnym. W ten sposób człowiek stanie się tylko złudzeniem, lecz pewnie nie potrzebuje niczego więcej.
Musisz się zdecydować, czy chcesz być złudzeniem i żyć złudzeniami, pozostając samemu pozorną kreacją, czy jednak chciałbyś osiągnąć osobową realność? Ale nie łudź się, że osiągniesz realność dzięki wymyślaniu siebie. Możesz wymyślić sobie wspaniałą kreację, która zachwyci wszystkich dookoła, ale pod tym opakowaniem zginęła już realna osoba. Wysilasz się na zewnątrz wymyślając swój medialny wizerunek, lecz w środku brakuje ciebie samego. Nie łudź się, że poprzez wizerunek stworzysz siebie samego. Tak naprawdę człowiek istnieje w swojej osobie. Tam musisz poszukać siebie.
Musisz się zatroszczyć o osobę, bo przede wszystkim jesteś wcieloną osobą. Aby więc być i pozostać sobą, musisz rozwinąć osobową realność. Ponieważ to osoba tworzy i przyczynuje twoją duszę i ciało.
Swoją realność człowiek musi odnaleźć właśnie w osobie, bo osoba stanowi samą zasadę realności. Osoba jest podmiotowością istnienia. Jest to pierwsza zasada ludzkiego bytu. Wszystko inne zależy już od osoby. Myślenie także.

pow 1

Powiastka pierwsza

Nic tak nie ogłupia człowieka
Jak myślenie
Długo myślałem i myślałem
I co? Zwątpiłem we wszystko
Pozostała mi tylko jedna myśl
Wiem, że nic nie wiem
Nic już nie wiem
I nie chcę wiedzieć
Chcę żyć

pow 2

Powiastka druga

Myślenie jest kulturotwórcze
Zbudowało sobie ogromny gmach kultury
Wspaniałą Wieżę Babel
Lecz okazało się na koniec
Że tam z góry nie widać
Już niczego prawdziwego
Pozostały jedynie kłamstwa
Myślenie kusi nas kłamstwem poezji i literatury
Lecz ograbia z realności

Jaki piękny byłby świat bez myślenia
Myślenie jest tak kulturalne
Że niszczy dokoła wszystko, co jest naturalne
Wymyśliło globalny śmietnik wszelkich wartości
Gdzie nie można dogrzebać się czegoś cennego

Myślenie chciałoby wszystko zagarnąć dla siebie
Chciałoby wszystkim zawładnąć
Nie pozostawiając już niczego realnego
Myślenie odbiera nam realność
Dając w zamian jedynie pozory
Pozory zawładnęły całkowicie naszym życiem
I straciliśmy z oczu realne podstawy naszej egzystencji

Czy zdołamy jeszcze odnaleźć
W sobie cokolwiek realnego
Co nie poddawałoby się myśleniu
Myślenie zawładnęło naszym życiem
Podbiło naszą codzienność
Wdarło się w nasze świętowanie

Dziś człowiekiem rządzi myślenie
I tylko możemy sobie wyobrażać
Że to myślimy my sami
Kartezjusz miał diabelski pomysł
Żeby wszystko postawić na myśleniu
Żeby z człowieka zrobić istotę myślącą
Po co o tym wszystkim myśleć
Skoro życie jest takie piękne

pow 3

Powiastka trzecia

Długo się bronił
Aż wreszcie dopadła go myśl
To wszystko nie ma sensu

Wiedział, że sens tkwi w rzeczywistości
Co zatem nie ma sensu?
To, co przed chwilą pomyślał

Myślenie nie ma sensu
Ono wszystko zaciemnia
Nigdy nie mówi prawdy

Zawsze coś ukrywa
Myślenie chce zakryć prawdę
Pragnie przesłonić realność

Prawda jest jawnością
Objawia się na zewnątrz
Przemawia do nas głośno

Myślenie jest skryte
Ukrywa się w zakamarkach świadomości
Szepce nam coś na ucho

Strzeż się swego myślenia
Ono nigdy nie idzie prostą drogą
Zawsze kręci i zwodzi

Drepcze w kółko
Wymyśla problemy
Mnoży przeszkody i trudności

Zawsze jest na nie
Rzadko zgadza się z rzeczywistością
Potrafi wszystko odrzucić

Mówi o sobie, że jest wielkie i wspaniałe
Wszystko może i wszystko obiecuje
Ale niczego nie daje, bo dać nie może

Myślenie tworzy ludzkie dramaty
Zna jedynie tragedie i komedie
Lecz o prawdziwym życiu nic nie wie

Życie szczęśliwie toczy się poza myśleniem
Daj nam bezmyślną radość życia
Daj życie w spokoju

pow 4

Powiastka czwarta

Myślenie jest zdradliwe i podstępne
Oszukuje człowieka
Potrafi Cię zdradzić
w najmniej spodziewanym momencie

Zanim się obejrzysz
Już pomyślałeś zbrodnię
Na kimś niewinnym

To myślenie woła w Tobie
Do twojego wroga
„Ja Cię zabiję!!!”

Myślenie niesie ze sobą śmierć
Ono zabija ludzkie osoby
W imię postępu ludzkości

Myślenie pragnie wszystkim władać
Chce zawładnąć człowiekiem
Żeby pokazać swoją wielkość

Myślenie stworzyło sławę
Wpakowało człowieka w obłęd wielkości
Żeby na koniec go poniżyć

Myślenie zabiera nam chęć życia
Gna nas na oślep w pędzie postępu
Poświęcając poszczególnych ludzi

Myślenie sprzedało człowieka
Za miskę zysku i dochodu
Pakując go w niewolniczą pracę

pow 5

Powiastka piąta

Tylko głupcy myślą
Że myślenie przyniesie im szczęście
Mądry człowiek
Nie boi się wiary, bo wie. że
Do Boga dociera nasza wiara
A nie nasze myśli
Myślenie odgradza nas od Boga
I prowadzi na manowce

Co z tego, że myślenie
Jest bardziej kulturalne niż wiara
Gdyż tworzy arcydzieła architektury i sztuki
Ale w zetknięciu z realnością
Jest zupełnie bezsilne
Ludzkie myślenie nie zdoła
Posadzić ani jednego drzewa
Bo do tego potrzeba prawdziwego czynu
A nie fałszywego myślenia

Myśliciel może wymyślać sobie
Niestworzone rzeczy
Ale rzeczywistość spłata mu
Na koniec figla
Gdy się obudzi
Sam ze swoimi myślami
I będzie mógł już pomyśleć
Tylko o czymś wymyślonym
A to myślenie ograbi go
Z całej realności jego osoby
I będzie mógł zamyślić się
Na śmierć

pow 6

Powiastka szósta

Myśliciel zamyślił się aż
Myśli zawirowały mu nad głową
Pomyślał sobie, że dobrze
Byłoby wcale nie myśleć
Lecz nie był w stanie
Zrobić niczego innego

Wymyślił więc nowy poemat
Chociaż zdawało mu się, że gdzieś
Z daleka załopotała dziwna myśl
Poezja jest tylko ładnie opakowanym kłamstwem
Przecież kłamstwo jak poezja
Jest czymś zmyślonym
I nie dotyka niczego realnego
Czyżby poezja była jedynie
Najbardziej ulotnym kłamstwem
Ducha, który boi się podjąć
Jakiekolwiek prawdziwe działanie

pow 7

Powiastka siódma

Myśliciel pomyślał bezmyślnie
Że dość już tego myślenia
Najwyższy czas przestać myśleć
Przypomniał mu się wiersz Brodzkiego
    Po czym w jego głowie
    Sny zastąpiono ołowiem
To nie jest dobre rozwiązanie


Co zrobić ze swoim myśleniem
Jak się go pozbyć
Nie można po prostu przestać myśleć
Tak jak rzuca się palenie lub żonę
Tutaj potrzeba czegoś więcej


Potrzebny jest jakiś czyn
Ale co to może być
Zastanawiał się, co powinien uczynić
Ale ten czyn przyszedł sam
Po prostu usłyszał słowo

Tak, słowo jest czynem prawdy
I to prawda wyzwoli nas z myślenia
Ale gdzie szukać prawdy
Przecież nie stoi na przystanku tramwajowym
Może trzeba szukać w papierach

Słowo przemówiło do niego z wnętrza
Musisz pokochać drugiego człowieka
Człowiek potrzebuje miłości
Trzeba zachwycić się realnością
Tam mieszka prawda

Musisz odkryć siebie
Zaakceptować realność człowieka
Potrzebujesz swojej własnej realności
A wtedy uwierzysz w realność innych
Odkryjesz osobę człowieka

Tak, ja jestem
Ja jestem więc nie muszę myśleć
Po prostu jestem
Jestem sobą
Jestem osobą

Nareszcie mogę kochać
Gdyż przestałem myśleć

pow 8

Powiastka ósma

Myśliciel wybrał się na przechadzkę
I zawędrował aż nad rzeczkę
Przysiadł na brzegu troszeczkę
Wpatrując się w przepływającą wodę

Panta rei – zakrzyknął kiedyś Heraklit
Tak, tak, wszystko płynie –
Pomyślał Myśliciel
A myślenie popłynęło gdzieś z prądem

Uderzył patykiem po wodzie
Czemu głupcze wodę mącisz
Przecież nie zawrócisz jej kijem
I tak wszystko płynie

Pomyślał sobie, że tak samo
Nie da się zawrócić ludzkiego myślenia
Nawet gdyby pognało gdzieś za daleko
Trafiając do oceanu absurdu

pow 9

Powiastka dziewiąta

Myśliciel czuł
Że dzieje się z nim
Coś dziwnego

Wszystkie jego myśli
Zwinęły się w maleńki kłębuszek
Który przeszył błysk światła

Czuł, że staje się
Kimś zupełnie innym
Co się dzieje – zapytał
Nie mógł niczego pomyśleć

Stał jak osłupiały
Ale jego ręka chwyciła ołówek
I zaczęła na ścianie pisać:
   obiit Don Cogito
   natus est Don Credo

Poczuł, że ogarnęła go
Dziwna jasność
Nagle uwierzył...
W siebie?
W człowieka?

Nie! O człowieku
Można tylko pomyśleć
On wierzył w osobę
Miał silna wiarę
Że jest osobą

Jest sobą
I niczego się już nie boi

pow 10




Powiastka dziesiąta

Nasz Myśliciel zagorzały
Wypił już morze gorzały
Lecz nagle przestał pić
Obudził się z oparów alkoholu
Bo przestał o nim zupełnie myśleć
Nareszcie wierzę, że się uda
Wierzę w siebie
Był dumny z siebie
Ze swej wiary
Bo wiedział już, że to myślenie
Wyprowadziło go na manowce
Dopóki myślał, że gorzała coś mu daje
Nie mógł się od niej oderwać
Gdy nagle przestał o tym myśleć
Zaczął nowe życie
Zaczął żyć wiarą
Bo wiara przenosi góry – powiedział sobie
Skoro ja nie chciałem pójść w góry
To góry musiały przyjść do mnie
Wszystko odwróciło się do góry nogami
Wiara przeniosła go w góry
Spojrzał na zaśnieżone szczyt
I zapłakał z radości na ten widok
Nareszcie czuję, że żyję
Poczuł w sobie przemożną chęć życia
Uleciał z niego cały smutek i bezsens
I zaświtała mu na koniec nadzieja
Nie widziana już od lat
Chyba wraca do mnie prawdziwa duchowość
Nareszcie wiem, po co żyję
Wiara przewróciła wszystko do góry nogami
Pomyślał, że wiara przewraca góry
Poczuł, że góra niemocy spada z jego barków
I rozpryskuje się w drobiazgi
Wydawało mu się, że gdzieś się unosi
Może jednak polecę do góry
Hurra!

10.07.2014

Historia problemu myślenia



Kartezjusz nagle odnalazł myślenie (cogito) i uznał je za coś pewnego i koniecznego dla człowieka. Stwierdził, że myślenie jest czymś pierwszym i najważniejszym. To prawda, że myślenie stale towarzyszy człowiekowi, ale w związku z tym należałoby określić jego rzeczywistą pozycję, czyli bytowy status. Kartezjusz powinien stwierdzić, że myślenie stanowi zdolność rozumu, czyli po prostu potentia cogitationis vel cogitandi. A właściwie należało przyjąć, że myślenie jest jakąś possibilitas cogitandi, czyli możliwością pomyślenia czegoś. Nie wolno było dodawać nic więcej. Dlaczego Kartezjusz postąpił inaczej? Można się tylko domyślać. Przyjął on, że skoro myślenie jest czymś najważniejszym, bo niepodważalnym (ale tylko dla myślenia), to stanowi pierwsze wyposażenie człowieka i jego duszy. Stąd też zupełnie arbitralnie, czyli dowolnie, uznał, że mamy do czynienia z realnym podmiotem myślącym (res cogitans). W ten sposób doszło do zsubstancjalizowania czegoś myślącego i Kartezjusz stwierdził, że dusza ludzka jest myślącą substancją. Oznaczało to, że myśląca władza rozumu (potentia cogitans) została utożsamiona z całą duszą pojmowaną jako res cogitans. Poza tym dusza określała niejako człowieka, jak w przypadku każdego radykalnego dualizmu duszy i ciała. Skoro dusza miała być myślącą substancją, to oznaczało, ze powinna być zawsze wyposażona w myślenie. Dlatego Kartezjusz przyjął, że myślenie jest dla duszy (a także dla człowieka) czymś wrodzonym (potocznie mówimy o wrodzonych pojęciach).
Takiemu postawieniu sprawy sprzeciwił się angielski empiryzm. Locke stwierdził, że człowiek rodzi się jako tabula rasa. Zanegował w ten sposób teorię pojęć wrodzonych, lecz pozostawił w duszy myślenie. Czy nie było już powrotu do tradycji filozoficznej? Empiryści zdawali sobie sprawę, że myślenie trzeba na czymś oprzeć, inaczej będziemy mieli racjonalistyczną dowolność myślenia (jak u Kartezjusza, Leibniza, Spinozy). Locke przyjął, że pojęcia i myślenie pochodzą z doświadczenia zmysłowego. Nie określił jednak charakteru tego pochodzenia. Dopiero Hume wskazał, że pojęcia (idee) są kopiami wrażeń i powstają na zasadzie skojarzeń. Kojarzymy ze sobą różne wrażenia, co prowadzi do powstania wiedzy pojęciowej, czyli myślenia. Dla Hume’a myślenie kopiuje wrażenia, czyli dane zmysłowe.
Takie rozwiązanie nie zadowoliło Kanta, który podejrzewał, że myślenie wpływa i kształtuje nasze poznanie zmysłowe. Bo przecież w fizyce Newtona okazało się, że doświadczenie zmysłowe (to jest fakt, że jabłko spada na ziemię) można ująć w karby wzoru matematycznego, a wiadomo, że matematyka uchodziła za czyste myślenie (czyli za wiedzę pojęciową u Hume’a). Dlatego Kant przyjął, że poznajemy zjawiska, które stanowią zespolenie wrażeń lub raczej wyobrażeń przy pomocy myślącego rozumu, czyli tworzą właściwy przedmiot poznania (a raczej myślenia). Kantowski fenomen jest przedmiotem, który jest możliwy do pomyślenia. Tak naprawdę Kant bada warunki myślenia, a nie poznania umysłowego.
Toteż poprzednio Kartezjańskie metodyczne wątpienie, a teraz Kantowska krytyka doprowadziły do całkowitego porzucenia albo pominięcia tego, co realne (czyli rzeczywistości). Żeby odkryć myślenie Kartezjusz musiał zwątpić w reale rzeczy, a Kant stwierdził już wprost, że rzeczy realne (Ding an sich) są niepoznawalne, ale to wszystko razem oznacza tylko tyle, że realność jest nie do pomyślenia, skoro myślenie może się posługiwać jedynie danymi zmysłowymi. Gdy myślimy np. o Bogu albo o człowieku (jako duszy), wtedy mamy do czynienia z czystą ideą rozumu, czyli z czymś nieweryfikowalnym doświadczalnie (zmysłowo), o czym nie możemy pomyśleć i powiedzieć, że istnieje lub że nie istnieje.
Można przyjąć, że w filozofii nowożytnej dokonał się proces stopniowego odkrywania i opisu myślenia, czyli działania rozumu pozbawionego mocy poznawczej w postaci inteligencji (intelligere). Kant został uznany za największego filozofa nowożytności, gdyż przedstawił powstawanie i przebieg myślenia. Nikt nie zauważył, że opisany przez Kanta proces myślowy nie jest całością ludzkiego poznania. On odrzucił rozumienie rzeczywistości w niej samej, gdyż nie mieściło się w jego teorii myślenia. Dlatego odważył się stwierdzić, że metafizyka jest wiedzą pozorną. To jest całkowicie arbitralne rozstrzygnięcie nie godne prawdziwego filozofa. Gdy zawężamy poznanie do myślenia (cogito), wtedy jesteśmy zmuszeni odrzucić poznanie umysłowe, czyli rozumienie (intelligere). Jednak powinniśmy zdawać sobie sprawę, że dochodzi wtedy do ograniczenia rozumienia samego człowieka. Dlatego na koniec znów pojawia się teza, że człowiek jest res cogitans, czyli już teraz człowiek staje się świadomością. Człowiek nie jest świadomością, czyli myślącą podmiotowością, bo wówczas mógłby tylko myśleć zamiast działać.
Kartezjusz odkrył myślenie i podniósł je do rangi zasady poznania. Myślenie stało się u niego czymś koniecznym i wrodzonym dla duszy. Empiryzm Locke’a i Hume’a wskazywał na zależność myślenia od danych zmysłowych. Oni wprost twierdzili, że bez zmysłów nie byłoby myślenia. Natomiast Kant pokazał, że myślenie współdziała ze zmysłami w tworzeniu przedmiotu poznania, czyli właściwie przedmiotu myślenia. On uważał, że myślenie tworzy w oparciu o dane zmysłowe (wrażenia) poznawcze zjawisko jako pewnego rodzaju treść intencjonalną. Tę twórczą intencjonalność myślenia wykorzystał później w swojej fenomenologii Husserl. Dlatego teoria myślenie u Hegla i Husserla została nazwana fenomenologią.
Kant słusznie pokazał, że myślenie tworzy swój własny przedmiot w oparciu o dane zmysłowe. Samo w sobie myślenie byłoby całkowicie dowolne, czyli absolutnie twórcze (noumenon). Dlatego musi się na czymś oprzeć albo żerować. Myślenie jest pasożytem w naszym umyśle. Myślenie żeruje na poznaniu zmysłowym i dzięki temu potrafi stworzyć własny przedmiot w postaci fenomenu. Fenomeny mają nam przesłonić realność, gdyż myślenie nie potrzebuje realności. Dlatego myślenie tworzy swój własny świat fenomenalny. Fenomenologia Husserla zajmuje się światem fenomenalnym, który określa mianem intencjonalnej świadomości. Powstaje pytanie, czy warto zajmować się myśleniem i świadomością człowieka. Czy nie lepiej poszukiwać ludzkiej realności, która wyznacza ludzkie życie. Podążanie drogą myślenia jest pójściem na łatwiznę, gdyż pomyśleć możemy cokolwiek (wszystko lub nic), co i tak będzie zawsze zgodne z myśleniem.
Natomiast trzeba się bardzo postarać, żeby nasze poznanie stało się zgodne z rzeczywistością. Tak właśnie scholastycy definiowali prawdę poznania jako zgodność oraz łączność (adekwacja) umysłu z realnością. Myślenie jest zgodne tylko samo z sobą, a nigdy nie zgadza się z rzeczywistością. Myślący umysł narzuca nam warunki poznawcze, ale to wcale nie oznacza, że osiągnęliśmy poznania tego, co realne. Trzeba przywrócić ludzkiemu umysłowi moc poznawczą, żeby miał odwagę sięgania po rzeczywistość. Otóż rzeczywistości (realności) dotyczy rozumienie umysłowe. Rozumienie ma swój początek w przyjęciu prawdy. Ale tutaj chodzi o aktywność osobowej prawdy, która jest zawarta w osobowej podmiotowości istnienia. Przyjęcie oddziaływania realnej prawdy owocuje w umyśle zrodzeniem słowa prawdy. W umyśle może być obecne jedynie słowo, nie prawda bytowa. Jednak to słowo otwiera nasz umysł na kontakt z realnością świata. Słowo prawdy przystaje bowiem do sensu realności, czyli do prawdy bytowej zawartej w realnych bytach. Dzięki temu możliwe jest umysłowe poznanie rzeczywistości i zrozumienie jej. Chodzi o rozumienie aktywności realnych bytów. Poznanie umysłowe (intelligere) prowadzi nas do rozumienia realności (intelectus). Dopiero takie rozumienie może być podstawą ludzkiej aktywności (czyli czynu moralnego). Myślenie jest zabójcze dla moralności. Nie można bowiem z myślenia wyprowadzić postępowania moralnego (moralności).

Dlaczego ludzie tak uparcie wierzą w myślenie?



Dlaczego ludzie tak uparcie wierzą w myślenie? Wierzą, iż bez myślenia nie można się obejść, a nawet że myślenie przyniesie im szczęście. Jest to na pewno związane z definicją człowieka jako istoty myślącej. Taka definicja panuje dzisiaj wszechwładnie w filozofii a nawet w teologii, w naukach przyrodniczych i humanistycznych, w technologii i komunikacji. I nikt się nie zastanawia, czy taka definicja ma sens. Otóż definicja ta jest takim mitem założycielskim nowożytności, natomiast w ponowożytności stała się już niepodważalnym pewnikiem.

Jak wyleczyć człowieka z tego zauroczenia? Przecież wszyscy podkreślają, że bez myślenia człowiek nie może się obejść. Myślenie jest przypisane do człowieka od zawsze i na stałe. Czy jednak ktoś z tych naukowych autorytetów zastanowił się, że myślenie przypisywane człowiekowi jest sprzeczne z teorią ewolucji. Nieporozumieniem jest stanowisko neodarwinistów, którzy twierdzą, że myślenie jest funkcją mózgu, który rozwijał się w toku ewolucji. Tak naprawdę nie wiadomo, czy rozwój ludzkiego mózgu dokonał się pod wpływem zdolności myślenia, czy zupełnie niezależnie od niej. Tego nie da się już sprawdzić.

Jak to jest, że przypisujemy człowiekowi myślenie już od momentu jego powstania? Skąd u człowieka bierze się to myślenie, skoro ono samo jest zaprzeczeniem ewolucji, która dotyczy rozwoju organizmów żywych. Przeskok do myślenia jest tutaj wbrew logice rozwoju, ponieważ proces ewolucyjny jest bezmyślny, skoro stanowi przystosowanie się do warunków zewnętrznych. Otóż każdy myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że myślenie cechuje coś zupełnie przeciwnego. Myślenie pozwala człowiekowi i potrafi przystosować środowisko zewnętrzne, czyli środowisko przyrodnicze, do własnych potrzeb człowieka. Dlatego mówimy, że myślenie jest twórcze. Dzięki niemu człowiek stworzył cywilizację i kulturę.

A jednak od samego początku przypisujemy człowiekowi myślenie. Co więcej, sądzimy, że bez myślenia człowiek nie jest człowiekiem. Przecież nie możemy się obejść bez myślenia. To niewyobrażalne, powiemy. Wydaje się nam, że myślenie jest dla nas obecne w każdym momencie. Uważamy, że człowiek jest świadomy tego, co robi, właśnie dzięki myśleniu. Myślenie wiążemy zatem z naszą samoświadomością. Człowiek dysponuje samoświadomością i ona działa niemal automatycznie, co oznacza, iż nie możemy jej wyłączyć. Czy na tej podstawie możemy jednak stwierdzić, że jesteśmy świadomością i jej myśleniem? Czy nie popadamy tutaj w zwykły funkcjonalizm, biorąc za całość samych funkcji, czyli uznając za człowieka to, co się w nim dzieje? Możemy przecież zapytać, czy nóż jest tylko krojeniem? A zatem czy człowiek jest myśleniem?

Nawet jeśli uznamy myślenie za coś nieodzownego dla człowieka, to nie wolno utożsamiać samego człowieka z myśleniem. Może odpowiecie, iż doświadczając siebie samych napotykamy przecież właśnie myślenie, co pokazał Kartezjusz. A więc trzeba się zastanowić, czy nie potrafimy już doświadczyć niczego więcej? A gdzie nasza realność? Ale myślenie jest w nas zawsze obecne. Nie możemy się obejść bez myślenia. Po co uczymy się całe życie?

Nie zdajemy sobie sprawy, że myślenie jest dla nas dostępne, gdy myślimy o sobie albo o czymkolwiek. Nasza świadomość jest takim myśleniem o czymś lub o sobie. Gdy więc myślimy, wtedy na pewno pojawia się nasze myślenie. Ale co się dzieje, gdy przestajemy myśleć? Czy wtedy wszystko się kończy i znika wraz z myśleniem? Taka była odpowiedź skrajnego idealizmu Fichtego. Co zatem pozwala nam myśleć? Czyli co stanowi przyczynę myślenia? Czy samo myślenie pozwala nam myśleć? Jednak myślenie nie może być początkiem myślenia, ponieważ nic nie jest swoją własną przyczyną. To może świadomość jest tym, co pozwala nam myśleć? Mamy różne teorie, które traktują świadomość jako podmiotowość myślenia. Głoszą one, że myślenie zachodzi w świadomości i dokonuje się dzięki niej. Doświadczamy świadomości w myśleniu i poprzez myślenie. To może człowiek jest świadomością? Mamy przecież teorie, które głoszą, że człowiek jako osoba jest  świadomością. Osoba człowieka została utożsamiona ze świadomością. A to już znaczy, że sama realność jest utożsamiana z myśleniem. Absurd? Okazuje się, że pomyśleć można wszystko, nawet to, co niemożliwe.

Gdyby osoba była świadomością, wtedy trzeba by ją utożsamić z myśleniem. Jednak osoba stanowi prawdziwą realność w człowieku, co więcej jest przyczyną wszystkiego, co mamy realne. Ale czy myślenie jest czymś realnym? To, że dzieje się w naszej świadomości, nie oznacza wcale, że jest realne. Specjaliści od świadomości twierdzą, że jej wyposażenie jest czymś intencjonalnym a nie realnym, czyli wyposażenie świadomości jest właśnie czymś pomyślanym. Dlatego nie wolno utożsamiać człowieka z myśleniem, gdyż musielibyśmy przyjąć, że człowiek jest czymś pomyślanym. Teoretycy poznania powiedzą, że przecież pojęcie człowieka i tak jest czymś pomyślanym. Może więc człowiek jest jakimś wcielonym pojęciem, czyli połączeniem pojęcia i materii, jak chcieli scholastyczni dialektycy? Ale takie połączenie nie daje człowiekowi realności. Nie mógłby on realnie działać, gdyż nadal bytowałby tylko intencjonalnie. No to może człowiek myśli po prostu sam siebie i dlatego jest myśleniem? Jednak wtedy byłby taką myślącą monadą, która nie może kontaktować się z niczym innym.

Albo człowiek uwierzy w swoją realność, albo będzie wciąż wierzył w swoje myślenie. Wierząc w myślenie człowiek pozbawia się własnej realności. Warto zapytać, czy da się żyć w pomyślanym świecie? Okazuje się, że ludzie dążą do tego coraz chętniej. Może bają się własnej realności? Ale dlaczego? Ludzie robią wszystko, żeby osiągnąć doskonałość w myśleniu. Dzisiaj liczy się już tylko myślenie. Przede wszystkim myślenie o sobie – najlepiej pozytywne, natomiast myślenie o innych jest raczej negatywne. Warto się zastanowić, czy chciałbyś żyć w takim świecie postaci medialnych albo w wymyślonym świecie wirtualnym. Co każe człowiekowi zanegować realność? Czy coś nas zmusza do takiej negacji? Odpowiedź jest jedna – to sprawia właśnie myślenie.

Myślenie nie chce realności. Myślenie nie lubi realności. Myślenie nie potrzebuje realności, dlatego podejmuje z nią walkę. Myśleniu wystarczy ono samo. Myślenie pragnie całkowicie zawładnąć nami, dlatego wywyższa siebie, a poniża i dezawuuje realność. Myślenie zwodzi nas i uwodzi na wszelkie sposoby. Przesłania nam realność traktując ją jako konkurencję i wroga. Przeto oczernia nieustannie realność. Myślenie twierdzi, że rzeczywistość jest bezsensowna i absurdalna, że świat jest nie do zniesienia i dlatego trzeba uciekać w myślenie. Myślenie jest takie wspaniałe, gdyż jest wolne i niezależne. No właśnie, myślenie jest niezależne od rzeczywistości. Myślenie dzieje się i przebiega poza rzeczywistością, jakby obok niej. Jeżeli myślimy cokolwiek o jakimś człowieku, to tworzymy jedynie swój wizerunek tego człowieka, ale to istnieje całkowicie poza tym człowiekiem i nie jest jego realnością. W ten sposób myślenie stwarza całkiem inny świat, który bierzemy często za rzeczywistość. Ale to pomyłka – przykra pomyłka.

Dlaczego ludzie wierzą w myślenie? Ponieważ myślenie jest tym, co przychodzi człowiekowi bez trudu. No właśnie, myślenie zjawia się u nas tak po prostu. Pojawia się znikąd i donikąd zmierza. Najłatwiej możemy pomyśleć coś o sobie – raz coś dobrego a raz coś złego. I uważamy, że to nam wystarczy do bycia człowiekiem. Z powodu myślenia czujemy się tak po ludzku zadowoleni. Wtedy, gdy myślimy, myślenie daje nam zawsze zadowolenie. Dlatego boimy się go porzucić, gdyż wydaje się nam, że wówczas stracimy wszystko, co do nas należy. Nie zdajemy sobie sprawy, że to właśnie myślenie okrada nas ze wszystkiego, co realne.

Odpowiecie na to, że tylko głupcy nie myślą. Może to prawda. Może nie myślą, ale dzięki temu nie poddają się myśleniu. Natomiast mędrcy i uczeni stale myślą, ale nie są w stanie wymyślić niczego realnego. Tak naprawdę w realnym świecie żyją prostaczkowie. Dlatego uczeni i myśliciele ich tak nie lubią. Kto dziś ceni jeszcze prostaczków? Ale oni się tym nie przejmują.

Dlaczego mrówki tworzą taką sprawną społeczność i tak dobrze realizują swoje plany? Dlatego, że o tym nie myślą i nie muszą debatować nad wszystkim. Gdyby zaczęły dyskutować o tym, co mają robić, to niczego by nie osiągnęły. Grecy dobrze wiedzieli, że myślenie sprawdza się tylko w twórczości (w poiesis). Ale twórczość była oddzielona od wiedzy i poznania (od noesis) oraz od działania (od praxis). Nikt nie mieszał wtedy tych porządków. Dzisiaj mamy jeden wielki bigos, czyli galimatias. Kto przyrządził nam ten bigos (amigo zmień ten bigos)? Tych kuchcików było w historii kilku. Wiedzę próbowano zamienić na praktykę. Twórczość uznano za poznanie. A na koniec działanie stało się myśleniem. I tak mamy kompletny galimatias, w którym trudno się połapać. Różni szarlatani próbują przyrządzić coraz dziwniejsze potrawy zachwalając ich wyrafinowany smak. Smakowitsze ma być to, co niezrozumiałe, gdyż zrozumiała jest przecież realność. Najlepiej smakują więc najgorsze kłamstwa.