23.01.2014

Moje poszukiwania realnego człowieka



Jeżeli filozofia jest sednem ludzkiej wiedzy, to antropologia filozoficzna jest sednem filozofii. Zawsze interesowała mnie filozofia człowieka w swoich różnorodnych postaciach. Jak głosi wyborcze hasło – człowiek jest najważniejszy – tyle, że w polityce najważniejszy jest „swój człowieka”. Najważniejszym człowiekiem w filozofii jestem ja sam. Badając ludzki byt filozof powinien pamiętać, że chodzi o zrozumienie samego siebie. Filozofia nie dotyczy ideałów lecz realności. Kim jestem? Skąd pochodzę? Dokąd zmierzam? Jest to pytanie o własną tożsamość i różnorodność. O własne istnienie i własną istotę. Tu nie ma miejsca na bzdurne pomysły. Oczywiście, nawet komuś filozofującemu nie jest łatwo zrozumieć siebie. Jednak prawdziwy filozof podejmuje nieustannie kolejne próby.

Powrót do myślenia



22.01.2014

Szaleństwa myślenia



Na podstawie lektury książki K. Gloy rodzi się pytanie, dlaczego świadomościowe myślenie jest zarazem przedmiotowe oraz refleksyjne? Teoretycy świadomości mówią o przedmiotowych przedstawieniach oraz o podmiotowych przeżyciach lub aktach refleksyjnych. Mówiąc inaczej, nasze myślenie myśląc o czymś ujmuje zarazem siebie samo. Lecz w przypadku prawdziwych działań poznawczych jest to niemożliwe, ponieważ są one zwrócone na zewnątrz do realnych rzeczy. Wydaje się, że w przypadku myślenia mamy do czynienia z czymś zupełnie odmiennym. Myślenie ujmuje, a właściwie tworzy i obejmuje możliwości. Tworzy wiec możliwościowe treści albo byty możliwe, to znaczy możliwe do pomyślenia. Takie twórcze działanie nie jest poznawczym skierowaniem się do przedmiotu poznawanego. Intencje świadomościowe nie dotyczą prawdziwych, czy realnych rzecz lub przedmiotów. One obejmują scalone treści wyobrażeniowe jako coś możliwego do pomyślenia. Tak traktował to Kant nazywając bezpodstawnie poznaniem. Można przyjąć, że człowiek myśli o treściach znaczeniowych albo znaczeniach treściowych. Już później filozofia będzie twierdziła, że człowiek nadaje sensy lub znaczenia otaczającym go rzeczom. Tak właśnie zachowuje się myślenie. Ono nie jest poznaniem, czyli odczytywaniem sensów realności albo rozumieniem bytów, lecz stanowi tworzenie własnych sensów i znaczeń, chociaż w oparciu o dane zmysłowe. Zatem myślenie nie rozpoznaje przedmiotu (realnej rzeczy), ale tworzy swój własny sens przedstawieniowy (fenomen), który jest jedynie czymś pomyślanym. Myślenie tworzy więc przedmiotowe przedstawienia, lecz nie dokonuje poznania realności. Przecież nasze myślenie wcale nie musi zwracać się do realnych rzeczy.

Można zatem przyjąć, że myślenie jest refleksyjne, gdyż tworząc swój pomyślany sens (przedstawienie), ogarnia zarazem w tym myśleniu samo swoje myślenie. Dlatego myślenie zna tylko samo siebie, gdyż jest tylko myśleniem i niczym więcej. To znaczy, że myślenie myśli siebie samo i dlatego jest refleksyjne. Tu nie ma żadnego rozdwojenia na podmiot i przedmiot. Myślenie nie jest ani podmiotowe, czyli nie wymaga przyczynowego i sprawczego podmiotu, ani nie jest przedmiotowe, czyli nie ma odniesienia do realnych rzeczy (przedmiotów poznania). Myślenie bierze się z negacji realności. Nawet jeśli pomyślimy sobie, jak to zrobił Kartezjusz, jakąś rzecz lub substancję myślącą, to nie znaczy, że mamy od razu do czynienia z czymś realnym. Podobnie jeśli pomyślimy sobie pojęcie Absolutu, to nie znaczy, że poznaliśmy Boga w jego Osobowej Realności.

Musimy sobie zdać sprawę, że wszystkie to problemy biorą się z potraktowania myślenia jako poznania, którym ono wcale nie jest. Otóż myślenie nie jest poznawczą zasadą naszego umysłu. Myślenie bierze swój początek z braku poznania. Gdy nasz umysł porzucił poznanie (intelligere), wtedy do głosu doszło myślenie (cogitare), wszystko jedno czy to porzucenie przybierze postać Kartezjańskiego metodycznego wątpienia, czy Kantowskiej krytyki poznania, czy Husserlowskiej epoche – wzięcia w nawias realności.

Otóż myślenie porusza się w nieskończonej sferze możliwości, stąd próby jego uchwycenia jako samoświadomości prowadzą w nieskończoność (ad infinitum). Myślenie jest doskonale refleksyjne. Myślenie zna tylko siebie, ale to nie znaczy, że możemy je ująć na sposób przedmiotowy. Myślenie nie jest ani przedmiotem (Kant), ani podmiotem (Kartezjusz). Myślenie jest właśnie takim nieskończonym przepływem – strumieniem świadomości, jak to przedstawiali Hume i Husserl. Husserl chciał poszukiwać jakichś trwałych struktur myślenia, gdyż uważał je za poznanie. Wydaje się, że Hume był bliższy prawdy, gdy sądził, że nasze myślenie dokonuje się na zasadzie kojarzenia. Ale takie kojarzenie zdaje się przebiegać w sposób całkowicie dowolny, dlatego ostatecznie Hume związał je z przyzwyczajeniem. Znaczy to, że myślimy tak jak się przyzwyczailiśmy myśleć. Można przyjąć, że tylko geniusze i odkrywcy nie myślą w sposób zwyczajny, dlatego są często nazywani szaleńcami. Jednak dzisiaj szaleństwo stało się zwyczajem. Wszyscy chcą robić coś szalonego i niezwykłego. Dlatego współczesne myślenie przybrało postać szaleństwa. Kiedyś poeta pisał: „Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo”. Dziś szaleństwo jest na porządku dziennym. Przecież śpiewamy: „Jesteś szalona, mówię Ci”. Wszyscy jesteśmy szaleni w swoim myśleniu.

Pasożytnictwo myślenia



Podobno człowiek uczy się na błędach, ale to porzekadło nie dotyczy chyba filozofów. Oni zawsze w czymś błądzili, lecz żaden z nich nie chciał przyznać się do tego.

Myślenie z pewnością nie jest poznaniem czegoś realnego. Niemniej filozofowie uznawali, że myślenie dotyczy przedmiotowych przedstawień, które mają odniesienie do czegoś realnego. Otóż trzeba stwierdzić, że myślenie wykrada naszemu poznaniu jego treści. Myślenie sprytnie podchwytuje te treści i przedstawia je jako własne osiągnięcie. Dlatego należałoby przyjąć, że myślenie jest najpierw refleksyjne, czyli zwraca się do umysłowych aktów poznawczych, a dopiero następnie posługuje się tym, co udało mu się złapać z prawdziwego poznania. Na ogół myślenie przechwytuje nagie treści wyobrażeniowe, które dowolnie scala w zjawiska i fakty.

Nasze umysłowe poznanie (intelligere) niesie ze sobą rozumienie rzeczywistości. Natomiast myślenie przechwytuje jedynie jakąś postać poznawczą – species sensibilis lub species intelligibilis, nie jest jednak w stanie uchwycić rozumienia. Dlatego myślenie przedstawia nam fakty i zjawiska, a nie rozumienie realności. Toteż na podstawie myślenia możemy co najwyżej opisywać fakty i zjawiska, jak to proponowali Hume i Kant, nie zdołamy jednak zdobyć wiedzy filozoficznej (właściwie metafizycznej) będącej rozumieniem rzeczywistości.

Można powiedzieć, że myślenie żeruje na prawdziwym poznaniu przechwytując część jego efektów. Toteż myślenie zachowuje się tutaj jak pasożyt, który żyjąc na realnym podłożu może doprowadzić do zguby swojego  żywiciela. Ponadto myślenie na podstawie tego, co zdobędzie z realnego poznania, chce zbudować swój własny oraz świata. To zawsze pozostanie tylko pomyślanym obrazem. Jednak myślenie jest bardzo ambitne i stara się nas przekonać, że poznajemy wyłącznie świat zjawiskowy albo fakty empiryczne.

Trzeba więc uznać, że myślenie okrada nas z rozumienia rzeczywistości. Nasze poznanie umysłowe, jeżeli tylko kieruje się prawdą, jest w stanie osiągnąć rozumienie realności. Ono potrafi sięgnąć do arche, do zasad i przyczyn realności. Na tym polegała starożytna filozofia. Natomiast nowożytna filozofia myślenia odebrała nam cały ten sens poznania. Myślenie dało jedynie ograniczenie efektów poznawczych do własnych możliwości twórczych. Myślenie zaczęło w ten sposób tworzyć nowy rodzaj wiedzy faktycznej lub zjawiskowej (fenomenologicznej). Co więcej, wszyscy ci myślący filozofowie uznali, że jest to jedyna wiedza dostępna człowiekowi. Wszystko inne zostało zepchnięte w sferę pobożnych życzeń, czyli absurdu. Stąd filozofia myślenia stwierdziła na koniec, że realność jest absurdalna, gdyż jest nie do pomyślenia.

Myślenie okrada rozum z rozumienia



Myślenie okrada rozum z rozumienia, zaś rozum pozbawiony rozumienia staje się świadomością. Świadomość niczego nie rozumie, ona co najwyżej może sobie o tym wszystkim pomyśleć. Jednak myślenie nie jest w stanie wykrzesać z siebie żadnego rozumienia. Rozumienie rodzi się bowiem w kontakcie rozumu z prawdą realności. Dopiero poznawczy kontakt z prawdą daje naszemu rozumowi rozumienie, czyli takie poznawcze uzasadnienie tego, co realne. Wówczas rozumienie przybiera postać słowa prawdy, które możemy wypowiedzieć o człowieku lub o innych realnych bytach. Można więc przyjąć, że rozumienie jest logosem. W tym słowie prawdy rozum ujmuje rzeczywisty sens realności. Pozwala to nam zrozumieć, skąd się bierze realność i jaki jest jej cel. W ten sposób poznajemy rzeczywistość ogarniając jej początek i koniec. Rozumienie dotyczy wie nie tylko istoty bytu, lecz dociera aż do jego istnienia, pojmując sens bytu, czyli po co istnieje. Właśnie dlatego wiedząc, że coś istnieje, możemy zapytać, dlaczego istnieje. Dlaczego istnieje człowiek? Dzisiaj takie pytanie wydaje się być całkiem nienaukowe. Wiedza naukowa nie zadaje sobie takich pytań. Ale to tylko oznacza, że wiedza naukowa przestała być wiedzą rozumiejącą. Ona co najwyżej wyjaśnia fakty i zjawiska. Jest to wiedza prezentacyjna, czyli opisowa. Szczytowym osiągnięciem jest opisanie zjawisk w postaci wzorów matematycznych, które uważa się za ostateczne wyjaśnienie zjawisk. Wiedza naukowa może więc zaprezentować nam człowieka jako cielesny organizm opisując wszystkie jego funkcje, lecz dzięki temu nie zdołamy zrozumieć, kim jest człowiek. Żeby zrozumieć człowieka, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, po co on istnieje. Skąd pochodzimy? Kim jesteśmy? I dokąd zmierzamy? Dopiero wtedy zdołamy zrozumieć człowieka. Człowiek potrzebuje zrozumienia siebie. Takie rozumienie może nam dać jedynie filozofia.

16.01.2014

Moje poszukiwania realnego człowieczeństwa


Koncepcja osobowego Ja




Koncepcja Ja wyrasta z jedności doświadczenia wewnętrznego. Takie doświadczenie zdaje się wyrastać z jednego źródła. Można powiedzieć, że różne działania władz duchowych mają swoją głębszą przyczynę – przyczynę jedną i jednorodną. W naszym wewnętrznym doświadczeniu przejawiają się różne elementy jako wypływające z jednego źródła. Tym źródłem jest osoba (osobowa podmiotowość istnienia). W dawnych czasach to źródło określano mianem duszy (duszy rozumnej), ale dzisiaj mówi się o świadomości lub o osobie. Należy jednak od razu zaznaczyć, że osoba nie jest świadomością.


Jednorodność wewnętrznego doświadczenia wydaje się być niewątpliwa. Jej potwierdzenie jest zawarte i wyrażone w gramatyce języka, gdyż o sobie mówimy zawsze w pierwszej osobie („ja coś zrobiłem, ja coś robię, ja coś zrobię”). Chyba wszystkie języki posługują się tutaj pierwszą osobą – gramatycznym podmiotem „ja”. Można to uznać za ewidentny przekaz wewnętrznego doświadczenia osoby lub świadomości.


Ale teraz powstaje pytanie, czy to doświadczenie wewnętrzne można sprowadzić do samoświadomości? Czy raczej jest to doświadczenie egzystencjalne? Zdaję sobie sprawę, że to ja działam, czyli jestem działającym podmiotem, podmiotem w sensie przyczynowym i sprawczym a nie tylko poznawczym. Ja jestem przyczyną i sprawcą swojego działania. A zatem istnieje we mnie aktywna podmiotowość, a nie tylko podmiotowość pasywna (poznająca). Właśnie o tym informuje nas doświadczenie wewnętrzne. Natomiast świadomość wydaje się być podmiotowością pasywną, gdyż jest pozbawiona realnego działania. Określenia typu „akty świadomości” albo „akty intencjonalne” są nadużyciem filozoficznego pojęcia aktu jako realnej aktywności. Intencje świadomościowe nie mają charakteru aktów, ponieważ nie są działaniem, lecz stanowią jedynie „tworzenie możliwości”, czyli unaoczniania i obrazowania możliwości (są jakby pokazywaniem możliwości). Świadomościowe myślenie ukazuje nam jedynie możliwości działania. Intencje świadomości należą do sfery możliwości a nie realności i zaklęcia pojęciowe nic tutaj nie pomogą. Dlatego myśląca świadomość w ostatecznym rozrachunku neguje realność i na jej miejsce tworzy własne intencjonalne przedstawienia. Świadomość nie może więc być sprawczym podmiotem działania. Dlatego należałoby mówić o Ja osobowym.


Uważamy, że należy odróżnić doświadczenie wewnętrzne Ja od poczynań świadomości. Doświadczenie Ja wskazuje na realną podmiotowość – na podmiotowość sprawczą, która stoi ostatecznie u podstaw aktów duchowych jako realnych działań. Taką realną działalnością człowieka jest moralność i religijność (religia). Niestety intencje świadomości nie stanowią realnych działań a tylko możliwości działania. Na przykład działalność zawodowa człowieka zdaje się posiadać charakter świadomościowy, czyli tworzy i przedstawia możliwości działania, a nie realne akty osobowe. Także wykształcenie jako zdobywanie wiedzy ma postać świadomościową, gdyż daje nam szerokie możliwości poznawcze, a nie realne rozumienie rzeczywistości. Natomiast realny charakter ma wychowanie, które powinno prowadzić do osiągania i posiadania realnych sprawności władz duchowych, czyli do zdobywania albo spełniania cnót wiary, miłości i nadziei. To właśnie te cnoty prowadzą nas do realnego działania wobec drugiego człowieka. I to jest moralność.


Realnym działaniem człowieka wobec świata przyrody powinno być gospodarowanie, czyli roztropne i sprawiedliwe wykorzystywanie zasobów przyrodniczych. Z kolei gospodarowanie zasobami przyrody musi być powiązane ze zrozumieniem, czym jest przyroda. To rozumienie jest w tym wypadku najważniejsze i niezbędne. Jeżeli o tym zapominamy, to grożą nam wszelkie wynaturzenia w tym zakresie. Przecież niszczenie przyrody jest spowodowane niezrozumieniem życia przyrodniczego. Jednak rozumienie przyrody nie polega na samym myśleniu o niej. Gdy ekologowie manifestują swoje myślenie o przyrodzie, nie znaczy to wcale, że posługują się rozumieniem przyrody i życia przyrodniczego. Wydaje się, że lepsze rozumienie przyrody, a dzięki temu również gospodarkę leśną, proponują dzisiaj Lasy Państwowe. Można uznać, że zostały w tym względzie zachowane właściwe proporcje między rozumieniem życia lasu a gospodarką zasobami leśnymi. Dlatego funkcjonują tutaj zdrowe zasady odnawialności zasobów leśnych.


Powróćmy jednak do doświadczenia wewnętrznego. Okazuje się, że tu również konieczne jest właściwe rozumienie sprawy. Dlatego nie należy ani pomniejszać, ani zbytnio eksponować tego faktu, lecz zagłębić się w jego rozumienie. Czym zatem jest doświadczenie wewnętrzne? Otóż doświadczenie wewnętrzne jest przede wszystkim informacją o realnej podmiotowości człowieka, czyli wskazaniem, że to ja żyję, ja przeżywam i ja działam, czyli znam swoje życie i działanie i faktycznie nimi kieruję. Dlatego dostrzegamy, że w ujawniającej się podmiotowości jest zawarta moja wolność, czyli moc życia i działania, a nie jakaś swoboda myślenia o tym wszystkim. Jeżeli sięgam do wewnętrznego doświadczenia, to odnajduję w sobie duchową moc (albo raczej moc osobową) i mocno wierzę, że potrafię żyć dobrze i pięknie, czyli żyć moralnie i religijnie. I wiem, że nie zawiodę się na swojej aktywności, tak jak mogę się zawieść na swoim myśleniu.


Gdy człowiek porzuci moc wewnętrznego doświadczenia osoby, wtedy pozostaje mu tylko naga świadomość. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jeżeli porzucimy osobową aktywność i jeżeli zaniechamy akty kontemplacji i sumienia, to popadniemy w sferę możliwości, ponieważ świadomość nie ma żadnej mocy sprawczej, a jedynie posiada możliwości poznawcze. Świadomość tworzy tylko możliwości, ale to nie jest prawdziwa aktywność, a jedynie pozory aktywności. W ten sposób nasza świadomość próbuje zamaskować swoją niemoc działania (np. niemoc w sprawie miłości). Ona stwarza znakomite pozory, które przybierają rolę i postać czegoś realnego same będąc tylko możliwościami. Czyż człowiek nie poddaje się fascynacji możliwością latania samolotem albo nawet latania w kosmos? Co najwyżej umożliwia to spotkanie z różnymi ludźmi, których może byśmy inaczej nie poznali, ale czymś realnym jest zawsze spotkanie z drugim człowiekiem, a nie sama możliwość szybkiego przemieszczania się po świecie. Taka możliwość nie jest czymś realnym.


Dlatego uważamy, że realną podmiotowością, czyli podmiotowością sprawczą, jest osoba ludzka a nie świadomość. Osoba posiada bowiem moc sprawczą jako podmiotowość istnienia, zaś istnienie urealnia cały byt człowieka. Trzeba więc przyjąć, że to podmiotowość istnienia przyczynuje całe istotowe wyposażenie ludzkiego bytu. Mamy tam do czynienia z ożywczą aktywnością życia, które powoduje powstanie organizmu cielesnego (czyli ciała ludzkiego), oraz z aktywnością osobową, która sprawia powstanie władz duchowych (czyli duszy). Natomiast egzystencjalny akt istnienia jest stwarzany przez Boga. Boga Osobowego i Boga Żywego.