9.12.2014

Obalanie mitów



Obalanie filozoficznych mitów


Obalanie filozoficznych mitów 

1) De cogitationibus non est disputandum. Disputandum est de rebus.

2) Bóg nie tworzy ludzkiej natury. Bóg stwarza osobę człowieka, która dzięki temu posiada realną moc sprawczą i dlatego może przyczynować wyposażenie ludzkiej natury do spółki z przyczynami drugorzędnymi. Bóg nie stwarza więc ludzkiej duszy ani ludzkiego ciała, lecz stworzona osoba sama organizuje sobie własną duszę i ciało.

3) Bóg nie jest umysłem (w żadnym znaczeniu tego pojęcia), gdyż umysłowość należy już do możnościowej sfery istoty bytu stworzonego przez Boga. Bóg jest Osobą (teologia podpowiada nam, że Bóg jest Trójcą Osób). A to znaczy tyle, że posiada wszystkie atrybuty osobowe. Bóg jest Prawdą, Dobrem i Pięknem, czyli Życiem. Bóg nie musi być umysłem, ponieważ jest Prawdą, która przyczynuje wszelką poznawalność i umysłowość. Tak samo Bóg nie musi być chceniem i wolą, gdyż jest samym Dobrem, które powołuje do istnienia i działania wszelkie chcenie, czyli wolę. W Bogu Piękno jest Życiem, dlatego Bóg ma moc ożywiania każdego bytu i całej przyrody ożywionej.

4) Dlatego w Bogu nie ma myślenia. Przypisywanie Bogu myślenia staje się mitologizacją, którą uprawiali Grecy.

5) Myślenie nie jest poznaniem. Ono jedynie bazuje na poznaniu zmysłowym lub umysłowym. Nasze poznanie dotyczy zawsze konkretnych i jednostkowych rzeczy. Myślenie tworzy jednak własne treści intencjonalne. Najprościej możemy powiedzieć, że myślenie tworzy pojęcia, czyli wyabstrahowane i ogólne treści. Te ogólne treści pojęciowe stanowią podstawę do powstania języka. Język jest wyrazem naszego myślenia o rzeczywistości, w tym również o człowieku. Ale język nie opisuje samej rzeczywistości. On przedstawia jedynie nasze myślenie o świecie i o człowieku.

6) Myślenie nie tworzy realności. Ono tworzy jedynie możliwości. Człowiek nie może żyć w świecie możliwości, gdyż do życia potrzebuje prawdziwej realności.

7) Skoro myśleniu przypiszemy realność, to wówczas rzeczywistość przestaje być dla nas ważna, gdyż pierwsze i najważniejsze jest myślenie. Rzeczywistość staje się niepoznawalna (zob. Kantowska Ding an sich), aby w końcu (u Sartre’a) stać się czymś absurdalnym. Przecież to tylko myślenie jest w stanie powiedzieć (albo pomyśleć) o rzeczywistości, że jest absurdalna i bezsensowna. W ten sposób myślenie każe człowiekowi oderwać się od rzeczywistości i zagłębić się w świat możliwości. Myślenie tworzy bowiem jedynie możliwości. Ono nie potrafi stworzyć niczego realnego. Lecz człowiekowi, który zagłębia się w świat możliwości i marzeń, wydaje się, że realizując marzenia osiąga jakąś nową rzeczywistość. To jest tylko złudzenie, gdyż spełniając swoje marzenia poszerzamy jedynie własne myślenie i nic więcej.

8) Nic tak nie ogłupia człowieka jak myślenie. Dlatego musimy się ratować przed myśleniem. Do tego konieczne jest rozumienie rzeczywistości (czyli zrozumienie, czym jest realność). Rozumienie dotyczy na ogół rzeczywistości zewnętrznej, ale tak naprawdę powinno dotyczyć realności samego człowieka. Tylko poznawszy swoją realność człowiek zdoła spełnić swoje powołanie. Natomiast poprzez myślenie nigdy nie dotrzemy do tego, co realne. Myślenie trzyma nas bowiem na dystans względem realności. Jak pokazał Kant, myślenie wytwarza własne przedmioty poznania w postaci fenomenów (zjawisk), dlatego jego następcy podążali w stronę fenomenologii, która stała się wyłącznie teorią myślenia (zob. Hegel i Husserl). Otworzyć nam oczy (duszy) na rzeczywistość może rozumienie (intelligo), które przenika bezpośrednio do tego, co realne. Takie rozumienie jest napędzane słowem prawdy, które powstaje w umyśle pod wpływem aktywności osoby ludzkiej.

9) Dla rozumienia realności najważniejsze jest słowo prawdy. Prawda stanowi własność transcendentalną istnienia. A to oznacza, że prawda jest również atrybutem osoby będącej podmiotowością istnienia. Tak więc ontologicznie prawda występuje w istnieniu i jako taka nie może występować w umyśle człowieka. Lecz oddziałując na nasz umysł w akcie kontemplacji ta osobowa i ontyczna prawda sprawia zrodzenie w umyśle słowa (zwanego słowem prawdy, gdyż pochodzi ono od prawdy). Dzięki temu słowu prawdy zawartemu w umyśle i stanowiącemu moc poznawczą człowiek jest zdolny do poznawania otaczającej go rzeczywistości. Może więc poznawać realność różnych bytów (czyli w zasadzie ich istnienie). Starożytni tę moc poznawczą nazywali intelligentia. Ten umysłowy kontakt poznawczy z rzeczywistością pozwala nam rozumieć otaczający nas świat, a także pozwala zrozumieć człowieka, czyli samych siebie i innych ludzi.

Bez słowa prawdy nasz umysł staje się poznawczo bezsilny i zaczyna wyłącznie myśleć, czyli tworzyć treści pojęciowe na podstawie doświadczenia zmysłowego. Umysł traci moc poznawczą (inteligencję) i przechodzi na pozycje możliwości myślenia. Filozofia nowożytna nazwała tę sferę umysłowej możliwości – świadomością. Mianem świadomości określa się to wszystko, co jesteśmy w stanie pomyśleć. Zapomniano, że gdy o czymś myślimy, nie oznacza to wcale, iż docieramy do jakiejś realności. Myślenie nie wybiega poza świadomość. Myślenie tworzy samą możliwość, czyli właśnie to, co Husserl nazwał intencjonalnością. Ta sfera możliwości myślenia jest czymś nieokreślonym i nieskończonym. Dlatego nasze myślenie bardzo chętnie posługuje się pojęciem lub ideą nieskończoności.

10) Otóż tę swoją nieskończoność możliwości myślenie najchętniej przypisuje Bogu. Ale realność Boga nie polega na nieskończoności. Bóg nie posiada nieskończoności, bo to jest cecha sfery możliwości. Bóg posiada atrybuty realnej osoby, czyli jest Prawdą, Dobrem i Życiem (czyli Pięknem). Zresztą te osobowe atrybuty określają kolejne Osoby Boskie. Dobro jest przypisywane Osobie Ojca, Prawda należy do Osoby Syna, zaś Życie dotyczy Osoby Ducha Ożywiciela. Ta Boska Trójca Osób ma moc stwarzania innych osób duchowych lub wcielonych. Człowiek jest osobą stworzoną przez Boga. Jest on osobą uduchowioną i zarazem wcieloną. Człowiek jest osobą, która posiada ludzką naturę.

11) Człowiek nie jest samą naturą. Człowiek jest przede wszystkim osobą. To właśnie osoba kształtuje naszą ludzką naturę, a nie odwrotnie. Osoba jest czymś pierwszym i najważniejszym w człowieku. Ona stanowi osobową podmiotowość istnienia wyposażoną we własności prawdy, dobra i piękna. Te własności przyczynują i wyznaczają wyposażenie duchowe naszej natury (czyli to, co nazywamy władzami duchowymi), natomiast moc ożywcza pozwala na ukształtowanie się organizmu ludzkiego, który powstaje przy udziale rodziców. Dlatego człowiek rodzi się nie tylko jako byt naturalny stanowiący cząstkę przyrody, lecz zostaje stworzony przez Boga jako byt osobowy, który jedynie przychodzi na świat z całym swoim naturalnym wyposażeniem.

12) Jeżeli dzisiaj uważa się, że można jakby odwrócić proces pochodzenia człowieka, to jest to poważny błąd. Nie da się stworzyć ludzkiej osoby dzięki manipulacji w zakresie ludzkiej natury. Ani próby tworzenia sztucznego organizmu, ani próby manipulacji świadomością, aż po tworzenie sztucznej inteligencji (na przykład jako komputera podłączonego do ludzkiego mózgu), nie są w stanie ożywić osoby człowieka. Żywy organizm sterowany sztuczną świadomością staje się jedynie czymś demonicznym, gdyż nie może posiadać osobowej aktywności człowieka. Taki twór musi się zwrócić przeciwko osobie człowieka, a tym samym przeciwko realnemu człowiekowi.

4.12.2014

Bez filozofii możemy zapomnieć o realnym człowieczeństwie



Bez filozofii możemy zapomnieć o realnym człowieczeństwie. Wiedza przyrodnicza zrównuje człowieka ze światem roślin i zwierząt. Spłaszcza w ten sposób człowieka do wymiaru cielesnego. Człowiek potraktowany cieleśnie staje się cząstką przyrody. Dlatego uważa się, że podlega on prawom przyrodniczym, czyli że jego istnieniem rządzi ślepy przypadek. To oznacza, że człowiek pojawił się na świecie przez przypadek, gdy małpa się pomyliła i zeszłą z drzewa. Ale dlaczego ta pomylona małpa wędrowała po świecie przez kilkadziesiąt tysięcy lat, aby stać się człowiekiem (homo sapiens), to doprawdy jest niezrozumiałe. Bo przecież człowiek podbił całą przyrodę w jakieś 10 tysięcy lat. A co więcej, przez ten czas zdołał już zniszczyć, czyli zabetonować, całkiem sporą przestrzeń na ziemi. Czy ewolucja była na tyle głupia, żeby wytworzyć swojego mściciela i niszczyciela? Jeśli jednak odpowiemy, że to człowiek okazał się na tyle głupi, żeby zniszczyć swój świat (własne środowisko naturalne), to będzie znaczyło, że on działa wbrew ewolucji. Człowiek okazał się bardzo niegrzecznym dzieckiem ewolucji.

Tak naprawdę rzeczywistości człowieka nie da się w żaden sposób wpisać w cykl ewolucyjny. Wszystkie takie zabiegi są z góry skazane na niepowodzenie. Skąd zatem wziął się człowiek? Może spadł z nieba? Może podrzucili go jacyś kosmici (kosmaci kosmici z Planety Małp). A może to sprawka złośliwego Demona, który się przyśnił Kartezjuszowi? To może być bliższe prawdy. Człowiek – ten niegrzeczny łobuz ma w sobie coś demonicznego. Ale zarazem ma w sobie coś boskiego. A więc Bóg stworzył człowieka? Poeta nam wyśpiewał, że to Bóg do spółki z Diabłem maczali w tym palce. Cóż więc należy z tym problemem zrobić? Wielce szacowna nauka leży w tym zakresie i kwiczy. Ludzie stale pytają lub po prostu w coś wierzą. Życie ludzkie toczy się dalej. I tak naprawdę nie wiadomo, co ze sobą zrobić. To przykre, ale prawdziwe.

Dlaczego człowiek przestał już marzyć o poznaniu prawdy o sobie? Człowiek zajął się działaniem. Zajął się własną pracą, bo coś mu z tego wychodzi. Raz lepiej, a raz gorzej, ale zawsze postępuje naprzód przed siebie. Okazuje się, że można żyć bez poznania i rozumienia siebie. No nie! Żyć może nie, lecz można zupełnie sprawnie funkcjonować. Człowiek zanurzył się dzisiaj w funkcjonalizmie i całkiem dobrze funkcjonuje sobie we własnym świecie. Funkcjonuje i funkcjonuje, nawet jeśli nie wie, kim jest. Przecież zinstytucjonalizowane społeczeństwo zawsze przyczepi mu jakąś łatkę lub gwiazdkę.

I tak człowiek wędruje sobie przez świat nie wiedząc nawet kim jest. Człowiek boi się nawet o to zapytać, gdyż zaraz okrzykną go zdrajcą i oszołomem. Dlatego wystarczy mu, że ma swoją funkcję w tym globalnym układzie. Ale co mam zrobić, jeśli nie funkcjonuję w tym układzie? Co zrobić, gdy jestem pozbawiony wszelkich funkcji? Jestem zupełnie bezużyteczny, bo naprawdę chcę być tylko człowiekiem. Lecz wszystko i wszyscy dokoła wołają, że nie ma realnego człowieka. Jest tylko jakaś funkcja! Wszechwładna Funkcja! Dlatego człowiek musi mieć funkcję. Jeśli chcesz być kimś bezinteresownym, jeśli chcesz być osobą, to przestajesz być użyteczny i przestajesz funkcjonować w zinstytucjonalizowanym świecie. Nowoczesne społeczeństwo zostało zinstytucjonalizowane do tego stopnia, że liczy się tylko twoja funkcjonalność w jakiejś instytucji. Może ciebie wcale nie być, ale musi być jakaś funkcja. Bez funkcji ani rusz!

Człowiek przestał już być człowiekiem, a stał się funkcjonariuszem publicznym. Gdy idę ulicą, widzę dookoła samych funkcjonariuszy. Tylko czasami przemknie jeszcze gdzieś człowiek. Zatrzyma się pod śmietnikiem, żeby się pożywić i wędruje dalej przed siebie ze swoim prawdziwym człowieczeństwem. Taki całkiem bezużyteczny i bezinteresowny. Ale jak najbardziej prawdziwy w swoim człowieczeństwie. Jak pisał poeta – człowiek szukający człowieka – żebrak.

25.11.2014

Moje omówienie filozoficznych fragmentów przemówienia Papieża w PE




W swoim przemówieniu Papież wskazuje na godność (człowieka) i transcendencję (Boga). Gdzieś na styku powstaje to, co nazywa On transcendentalną godnością. Papież ma świadomość, że aby ratować człowieka konieczne jest krzewienie w kulturze godności osoby. Zdaje sobie sprawę, że godność przynależy do osoby człowieka, ale tak naprawdę realizuje się w wymiarze społecznym. Człowiek nie może być „samotną monadą”, on jest istotą relacyjną. Człowiek jest relacyjną osobą. Dlatego wymiar osobowy człowieka łączy się już bezpośrednio z wymiarem wspólnotowym (na poziomie rodziny), a dalej w wymiarem społecznym. W życiu społecznym Papież domaga się przyznania prymatu osobie, a nie absolutyzacji techniki. Gdy zaczynamy myśleć technicznie, wtedy odrzucamy życie i osobę człowieka. W ten sposób powstaje „kultura odrzucenia” panująca w Europie. To jest odrzucenie realności człowieka na rzecz możliwości technicznych. Jedynie odwołanie się do osobowej godności człowieka prowadzi nas do przyjęcia słusznych i niezbywalnych praw człowieka, które będą strzegły jego osobowej realności. Toteż Papież domaga się uznania niezbywalnych praw człowieka przeciwko myśleniu ekonomicznemu i technicznemu. Dlatego debaty polityczne pozbawione orientacji antropologicznej stają się jałowe.

Z przemówienie Papieża w PE


Jak zatem przywrócić nadzieję na przyszłość, aby wychodząc od młodych pokoleń odnaleźć ufność, by dążyć do wielkiego ideału Europy zjednoczonej, żyjącej w pokoju, twórczej i przedsiębiorczej, szanującej prawa i świadomej swoich obowiązków?

Pozwólcie, że odpowiadając na to pytanie posłużę się obrazem. Jednym z najbardziej znanych fresków Rafaela znajdujących się w Watykanie jest tzw. Szkoła Ateńska. W jego centrum znajdują się Platon i Arystoteles. Pierwszy z palcem wskazującym w górę, ku światu idei, można powiedzieć ku niebu; drugi wyciąga rękę do przodu, w kierunku widza, ku ziemi, ku konkretnej rzeczywistości. Wydaje mi się, że obraz ten dobrze opisuje Europę i jej historię, na którą składa się ciągłe spotkanie między niebem a ziemią, gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, które od zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia zdolność praktyczną i konkretną poradzenia sobie z sytuacjami i problemami.

Przypadkowa intuicja

Jak świetnie poprzednia notka wpisała się w dzisiejsze przemówienie Papieża Franciszka w PE. Filozofia wkroczyła na europejskie salony w osobie Franciszka.

21.11.2014

Chęć rozumienia świata

Filozofia rodzi się nie z chęci poznawania świata, ale z chęci rozumienia go. Chęć poznawania czegoś nowego pcha ludzi do nieustannej podróży. Tak funkcjonują podróżnicy. Filozofowie nie byli nigdy podróżnikami. Oni siedzieli w jednym miejscu próbując zrozumieć to, co działo się wokół nich. Dlatego filozofowie byli prawdziwymi badaczami a nie podglądaczami świata. Oni chcieli dotrzeć do początku, żeby móc zobaczyć koniec. To trochę tak jakby w geometrii chcieć uchwycić początek i koniec linii prostej. Może się okazać, że podążamy po prostu po okręgu.
To, co w filozofii najważniejsze, to jest rozumienie świata. Rozumienie rzeczywistości. Pytanie o arché jest pierwszą próbą zrozumienia rzeczywistości. Rozumienie jest więc związane z wyjaśnieniem przyczynowym. Rozumienie jest wskazaniem na przyczynę czegoś. Bez ujęcia zależności przyczynowej nie zrozumiemy rzeczywistości.
Jak zrozumieć świat? Jak zrozumieć człowieka? Gdzie trzeba zajrzeć? Czego szukać? Czy wystarczy rozłożyć cielesność na czynniki pierwsze? Czy może na takie same czynniki należy rozłożyć duszę? A może trzeba zajrzeć jeszcze głębiej? Gdzieś pod podszewkę? Sięgnąć do samej ludzkiej egzystencji? Ale jak to zrobić?
Ludzka egzystencja wydaje się niepoznawalna i niewyrażalna. Jak więc mamy się do tego zabrać? Co nam potrzeba? Może jakiś wytrych? Albo słowo-klucz (mot clue)? Czyli po prostu słowo. Czym jest słowo? Czyżby słowo miało być rozumieniem? Bez słowa nie ma z pewnością rozumienia. Słowo to jest takie narzędzie-klucz dla filozofa. Narzędzie filozoficzne.
Skąd filozof ma czerpać swoje słowo? On sam pewnie nie wie. Jeden filozof powiedział: Wiem, że nic nie wiem. Czyżby to było poszukiwanie słowa? Trzeba chyba zacząć od przyznania się do niewiedzy. Czyżby takie przyznanie się mogło nas oświecić? To znaczy, że niewiedza nas oświeca, gdyż pozwala zjawić się światłu prawdy. To Sokratejskie przyznanie się do niewiedzy otwiera nasz umysł na przyjęcie prawdy. Ludzki umysł czeka na  prawdę. Oczekuje tej prawdy jak kania dżdżu. Bo tylko wówczas prawda może się pojawić w umyśle. Pojawia się nagle – ni stąd ni zowąd! Otwórzcie swoje drzwi dla prawdy. A prawda do was zawita. I będziecie ucztować razem. Na uczcie mądrości.
Umiłowanie mądrości jest otwarciem się na  prawdę. Jest pragnieniem prawdy. Filozof jest kimś, kto jest głodny prawdy. Jest kimś, kto chce się karmić prawdą. Filozof jest kimś, kto czeka na przybycie prawdy. Ale trzeba czekać tak jak panny mądre i roztropne z przypowieści ewangelicznej. Czekać w pełnej gotowości przyjęcia prawdy.
Przyjąć prawdę to znaczy przyjąć słowo. Prawda pojawia się w umyśle jako słowo. Sama prawda jest bowiem własnością realności (własnością istnienia). Realnie zamieszkuje w bytach, natomiast w umyśle zjawia się pod postacią słowa. Mówimy wtedy o słowie prawdy. Przyjęcie słowa jest zatem poznaniem i rozumieniem prawdy. Dlatego uważamy słowo za rozumienie bytu i jego realności (istnienia). Umysł dysponujący słowem zaczyna rozumieć rzeczywistość. Rozumie bowiem byty w ich istnieniu. Tym samym odkrywa przyczynę bytów. Poznaje Boskie Istnienie (ipsum esse).
Słowo pozwala nam sięgnąć do źródła realności – do poziomu istnienia. W przypadku człowieka jest to osobowe istnienie, czyli egzystencja. Docierając do osobowego istnienia w człowieku odkrywamy samą osobę jako podmiotowość istnienia. Dlatego uznajemy, że słowo prowadzi nas do rozumienia człowieka jako osoby. Gdyż człowiek jest przede wszystkim osobą.

Filozofia jest wiedzą rozumiejącą

Filozofia jest wiedzą rozumiejącą. Ale to jest tylko wiedza ludzka, dlatego jest narażona na wątpliwości i błądzenie.

Filozofia jest wiedzą rozumiejącą. A to znaczy, że dąży do zrozumienia człowieka, czyli pełnej wiedzy o człowieku. Jednak filozofia jest tylko wiedzą ludzką, wiedzą tworzona przez człowieka. Okazuje się, że ta ludzka wiedza lubi chodzić na skróty. Człowiek bowiem chętnie coś upraszcza. I chociaż w całej historii filozofii mamy nieustanne dążenie do pogłębiania zdobywanej wiedzy, to jednak obok rozważań głębokich funkcjonują ujęcia płaskie i uproszczone. Podobnie wygląda sprawa etyki. Etyka jest wiedzą typowo ludzką. Jest wiedzą tworzoną przez człowieka dla człowieka (czyli dla ludzi). Jest to wiedza praktyczna, a nie teoretyczna. Dotyczy ludzkiego działania, które jest całkiem zmienne. Dlatego jest narażona na błędy w większym stopniu niż na przykład matematyka jako wiedza stricte teoretyczna.

Patrząc na to z innej strony wydaje się ciekawe i zarazem dziwne, że w zakresie problemów życiowych (czyli tego, jak żyć) ludzie szukają łatwych rozwiązań. Dziś na przykład  męczy nas poszukiwanie mądrości, która jest trudna i wymaga wiele wysiłku i poświęcenia. Może dlatego etyka chętnie schlebia popularnym oczekiwaniom. Albo wprost przeciwnie stawia przed człowiekiem górnolotne wymagania. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie daje jednak pogłębionego rozumienia człowieka. Może więc trzeba podążać drogą pośrednią.

Filozofia uczy nas rozumienia




Filozofia ma jedno główne zadanie. Powinna nauczyć człowieka rozumienia samego siebie. Takie rozumienie jest nierozłącznie związane z poznaniem własnej realności. Z dorobku historii filozofii wiemy, ze poznanie realności nie jest wcale takie łatwe czy oczywiste. Dużo łatwiej jest pomyśleć o sobie coś dowolnego, cokolwiek przyjdzie nam na myśl. Jednak myślenie nie niesie ze sobą żadnego rozumienia. Myślenie wprost neguje rozumienie realności. Dlatego klasyczna filozofia nie posługiwała się myśleniem, gdyż dobrze znała wszystkie jego niedogodności.


Kiedy jednak filozofia zwątpiła w swoją zdolność rozumienia rzeczywistości, wtedy do głosu doszło myślenie (cogito). Wówczas nastąpiło załamanie się filozofii na rzecz rozwoju nauk przyrodniczych, które otwierały przed człowiekiem nieograniczone możliwości zastosowania rozwiązań technicznych. Wiedza empiryczna popchnęła nas w kierunku wykorzystania techniki, co doprowadziło najpierw do rewolucji przemysłowej, a następnie do rewolucji informatycznej. Ale ten szalony postęp cywilizacji nie dał nam żadnego nowego rozumienia człowieka. Okazało się niestety, że ludzie uznali, iż tworzenie coraz bardziej doskonałych maszyn i urządzeń sprawia, że nasz świat staje się doskonalszy. Cóż nam z tego postępu, jeśli w tym doskonałym świecie człowiek – sam dla siebie – staje się coraz mniej doskonały. Człowiek powinien szukać własnej doskonałości, a nie zadowalać się doskonaleniem swojego otoczenia, gdyż doskonałość zewnętrznych warunków bytowania i działania nie przekłada się na doskonałość naszego postępowania moralnego.


Człowiek musi wreszcie odkryć doskonałość w swoim wnętrzu, żeby móc działać moralnie. Taką doskonałością człowieka jest jego osoba. Osoba stanowi sprawczą podmiotowość, która aktywizuje działania naszej duszy i ciała. Tylko aktywność osoby (wynikająca z kontaktu z Bogiem, gdyż osoba jest stwarzana przez Boga, co umożliwia jej bezpośredni kontakt z Bogiem) może sprawić, że nasze działania będą doskonałe. Doskonałe moralnie. Teologia mówi tutaj o łasce otrzymanej od Boga. Łaska uaktywnia naszą osobę, która dzięki temu ożywia duszę i ciało.


Osoba stanowi samo centrum realności człowieka, dlatego człowiek musi sięgnąć do rozumienia siebie jako osoby. Inaczej stanie się taką myślącą zabawką w rękach demonów. Człowiek musi walczyć o swoją realność. Każdy z nas powinien walczyć o swoją osobę, gdyż osoba stanowi nasze podmiotowe Ja. Ludzka podmiotowość jest zawarta na poziomie istnienia (w osobowej egzystencji człowieka). To stamtąd płynie cała osobowa aktywność człowieka. Bez tej osobowej aktywności człowiek staje się posłusznym i bezwolnym wykonawcą rozkazów i poleceń. Dlatego władza polityczna pragnie odebrać ludziom osobową aktywność, żeby uczynić z nich posłusznych i podległych sobie obywateli, którzy wykonają bezsensowne pomysły rządzących. Tylko osoba potrafi wziąć swoje sprawy w swoje ręce, gdyż posiada odpowiednią moc sprawczą do działania. Osoba działa zawsze w swoim imieniu. To oznacza, że działa sama dla siebie i sama przez się. Osoba podejmuje bowiem tylko swoje własne działania, gdyż jest panią i władczynią własnej aktywności. Nie musi się kierować obcymi względami. Natomiast ludzka świadomość nie posiada żadnej mocy sprawczej, dlatego kieruje się tym, co jej podpowiedzą inni (inne świadomości).


Faktycznym sprawcą działania w człowieku jest jego osoba. To osoba stanowi podmiotowe źródło ludzkiej aktywności. Osobowa aktywność napędza nasze władze duchowe, które dzięki temu mogą podejmować realne działania. Akty kontemplacji pobudzają nasz umysł do poznania prawdy. Akty sumienia poruszają naszą wolę do chcenia dobra, zaś akty upodobania napędzają naszą uczuciowość do przeżywania piękna. Dzięki temu nasza duchowość może działać moralnie kierując się słowem prawdy, czynem dobra i przeżyciem piękna. Dopiero wówczas nasze działania służą w pełni człowiekowi do wzrostu i rozwoju moralnego.


Bez osobowej aktywności człowiek zostaje wydany na pastwę swojej świadomości, która kieruje się wyłącznie myśleniem, wyborem i przyjemnością. Ale to są pozorne działania, które do niczego nie prowadzą. Tylko osoba działa samodzielnie, ponieważ jest sprawczym podmiotem działania. Nasza świadomość nie posiada żadnej mocy sprawczej, dlatego ulega wpływom obcego myślenia. Nawet jeżeli wydaje się nam, że pomyśleliśmy coś własnego, to i tak okazuje się, że już gdzieś spotkaliśmy takie myślenie. Myślenie jest twórcze, ale tworzy jedynie możliwości, a nie jest w stanie sprawić niczego realnego. Myślenie tworzy możliwości, czyli pokazuje nowe zastosowania różnych rzeczy. Myślenie dzieje się i krąży w świecie możliwości, skąd wyłapuje nowe pomysły. Być może wszystkie te pomysły zrodziły się kiedyś w Pierwszym Umyśle Myślącym (gr. Nous), który zaczął myśleć odrzucając realną rzeczywistość.


Zło jest nierealne. Dlatego zło pojawia się najpierw w naszym myśleniu. Z myślenia zło przenika do działania i dlatego zdarza się, że źle działamy. Natomiast dobro pojawia się w naszych czynach – w dobrych uczynkach, gdyż dobro należy czynić, a nie myśleć o nim. Jeżeli zaczynamy myśleć o czymś dobrym, to na pewno wymyślimy coś złego. To przecież myślenie może pozbawić nas dobra i realności. Nasze myślenie wcale nie jest czymś dobrym, gdyż brak mu realności. Dobra jest tylko realność. Dlatego powinniśmy chcieć działać, a wtedy dobro z pewnością samo pojawi się w działaniu. Człowiek powinien chcieć działać, a dużo mniej myśleć o działaniu. Nasze działania rodzą się bowiem z osobowego dobra, które przemawia do nas w sumieniu. Realne dobro zamieszkuje w osobie, a nie w świadomościowym myśleniu. To osoba ludzka jest dobra, bo jest realna, a nie świadomość. W świadomości wirują tylko nasze myśli, które łatwo popadają w błędy, gdyż myślenie neguje realność z jej prawdą i dobrem. Jeśli nasze działania oprzemy na myśleniu, to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Dobra osoba po prostu działa i to działa dobrze. Człowiek powinien się otworzyć na osobową aktywność, bo stamtąd płynie dobro i piękno. Do działania ma nas pobudzać dobro i piękno. Musimy o tym pamiętać!

14.11.2014

Człowiek nierealny



















Człowiek potrafi odrzucić swoją realność



Człowiek potrafi odrzucić swoją realność. Człowiek potrafi odrzucić również swoją naturę. Takie działania trudno uznać za naturalne, ponieważ natura nie może zanegować i porzucić siebie samej. Co zatem skłania człowieka do odrzucenia własnej natury? Wydaje się, że musi to być coś, co przekracza naturę. Czy może to być ludzka osoba? Jednak osoba nie powinna działać przeciwko naturze, skoro ludzka natura pochodzi od sprawczej mocy osoby. Trzeba więc się zastanowić, co jeszcze w człowieku przekracza lub transcenduje naturę. Czymś takim może być jedynie świadomość. Myśląca świadomość. Zatem tym, co jest w stanie zanegować i odrzucić naturę człowieka jest myślenie.

Myślenie w ogóle wyrasta z negacji realności. Dlatego posiada wszelkie warunki dla zanegowania zarówno osoby jak i natury. Odrzucając osobę lub naturę myślenie neguje przede wszystkim ich realność. Gdy odrzucimy realność natury, wtedy próbujemy jej nadać jakiś nowy status. Dlatego wymyślamy sobie coś zupełnie nowego, co będziemy chcieli potraktować jak naturę.

Na ogół takie zawirowanie prowadzi do tego, że negację natury uważamy za coś naturalnego albo przynajmniej za coś całkowicie własnego i potrzebnego. Na przykład głodówkę (głodzenie się) traktujemy jako coś właściwego i pożytecznego. Innym razem za coś potrzebnego i koniecznego uważamy pijaństwo (upijanie się) albo obżarstwo (objadanie się). Już po tych przykładach widać, że taka negacja natury jest związana z jakimś uzależnieniem człowieka od rzeczy zewnętrznych. To mogą być różnego rodzaju używki, ale to mogą być różne dowolne rzeczy (byty, kapelusze, samochody, dziś różne gadżety), których posiadanie uważamy za niezbędne i konieczne.

Może to być używanie dowolnych rzeczy. Musimy sobie zdawać sprawę, że używanie rzeczy jest związane z myśleniem o tych rzeczach. Jeżeli myślimy, że do życia i działania są nam potrzebne i konieczne różne rzeczy, to jest to pierwszy krok do uzależnienia się od tych rzeczy. Inaczej mówiąc, nie potrafimy się obyć bez tych rzeczy, ale to polega zawsze na naszym myśleniu i tylko myśleniu. Tak naprawdę ludzka natura nie potrzebuje do życia i działania tak wielu rzeczy. Są oczywiście rzeczy czy dobra konieczne i niezbędne do życia (np. pożywienie), ale nawet ich należy używać w miarę, czyli umiarkowanie.

Myślenie zawsze niesie ze sobą jakąś negację realności natury człowieka. Próbuje nam wmówić, że do życia potrzebne są rzeczy wymyślone przez człowieka. Właśnie to, co sami zdołamy wymyślić jest potrzebne i konieczne do życia. W ten sposób myśląca świadomość próbuje odciąć albo odciągnąć nas od natury (zarówno od własnej natury oraz od natury otaczającego nas świata, w którym żyjemy – czyli od przyrody). Z racji myślenia człowiek dąży do otoczenia się rzeczami wymyślonymi przez siebie, tak jakby to, co wymyśla, było doskonalsze od rzeczy naturalnych. Taka dominacja myślenia prowadzi do wykluczenia wszystkiego, co naturalne. Wystarczy się rozejrzeć dookoła, żeby zobaczyć, jak człowiek traci swoją naturę na rzecz techniki a nawet kultury, bo wydaje mu się, że to, co wymyśli, jest kulturalne, a więc doskonalsze od tego, co tworzy naturę. Przecież każdy chce być człowiekiem kulturalnym. Może dość już tej kultury, która coraz bardziej staje się kulturą śmierci. Może lepiej będzie powrócić do natury życia. Życie jest zawsze doskonalsze od kultury.