24.06.2013

Takie małe marzenie





Zawsze można uciec od tego, co cię chce zniszczyć

i zaszyć się gdzieś w małym domku,

żeby mieć czas i spokój zajrzeć w siebie

i odnaleźć wreszcie coś cennego,

co zawsze nosisz ze sobą - własną osobę.

13.06.2013

Zdobywanie wiedzy i słowo prawdy



Pragnienie wiedzy przyświecało człowiekowi od zarania dziejów. Człowiek chciał zawsze wszystko wiedzieć, żeby móc dobrze i doskonale działać. Zdawał sobie bowiem sprawę, że wiedza jest podstawą skutecznego działania.

Od czego zależy nasza wiedza? Jeżeli nasz umysł pozostawiony sam sobie działa w sposób naturalny, to wówczas musi poszukiwać wiedzy posługując się poznaniem zmysłowym. Sam władza umysłowa, która stanowi jedynie możność i potencję, nie ma bowiem w sobie dość aktywności, która pozwoliłaby jej dotrzeć do rzeczywistości, do wnętrza bytu. Naturalny umysł (jako ludzki rozum) może czerpać informacje z poznania zmysłowego (czyli z doświadczenia zewnętrznego). Taki umysł zaczyna więc posługiwać się wyobrażeniami (przedstawieniami zmysłowymi). Kant mówił w tym przypadku o scalaniu różnych wyobrażeń w jedno umysłowe pojęcie. Ale szybko okazało się, że z takiego działania poznawczego może powstać jedynie wiedza opisowa. Umysł tworzy wówczas przekaz lub relację opisującą fakty i wydarzenia, o których informują go zmysły. Właściwie należałoby powiedzieć, że to myślący umysł tworzy różne fakty i wydarzenia próbując dać ich uporządkowany opis (np. opis eksperymentu naukowego). Jednak wiedza opisowa nigdy nie stanie się wiedzą rozumiejącą, co pokazywał Hume. Ona przedstawia jedynie pewne zjawiska i fakty, opisuje przebieg wydarzeń i procesów, ukazuje działania i funkcje organizmów lub działania maszyn. Niemniej taka wiedza nie może sięgać po wyjaśnienia przyczynowe, ponieważ poznanie zmysłowe nie daje informacji o działaniach sprawczych i przyczynowych, co również dowodził Hume.

Co się więc stanie, jeśli taką wiedzę zastosujemy do poznania człowieka? Otóż posługując się wiedzą opisową możemy stwierdzić, że ludzie postępują tak lub inaczej, ale nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy ludzie postępują dobrze czy źle, gdyż to wymaga poznania rozumiejącego, które dotyczyłoby ludzkiej natury i ludzkiej osoby. Dlatego naukowa wiedza opisowa porzuciła chęć poznania realności lub prawdy. Zajmuje się natomiast opisem możliwości stwarzanych przez ludzkie myślenie. Stąd rozprawy naukowe przypominają dziś raczej eseje literackie lub rozprawki na dowolne tematy niż rozważania dotyczące rzeczywistości.

Czy zatem można powrócić do wiedzy rozumiejącej? Jak osiągnąć zrozumienie realności? Taką rozumiejącą wiedzą chciała być od początku filozofia. Grecy wierzyli bowiem w poznanie rzeczywistości. Czyżby więc do filozofowania potrzebna była wiara, jak pokazywał to Jaspers?

Otóż wydaje się, że do poznania realności nasz umysł potrzebuje szczególnej mocy poznawczej, która dałaby mu zdolność i siłę oglądu rzeczywistości. Starożytni wspominali tutaj o mądrości albo o inteligencji. Platon widział tutaj konieczność przypomnienia sobie (anamnesis) czegoś, co było nam dane na początku (przy stworzeniu człowieka). To by wskazywało, że potrzebny jest powrót do źródeł lub do początku – jakieś zwrócenie się lub nawrócenie (reditio vel conversio).

Ale do czego miałby wracać nasz umysł? Biblia poucza nas, że pierwszy człowiek posiadał doskonałe poznanie rzeczywistości. Nie musiał niczego szukać ani poszukiwać, gdyż wszystko stało przed nim otworem. Mógł więc czerpać swoją wiedzę z samej rzeczywistości. Dlaczego jednak to się skończyło? Czyżby człowiek zapragnął poznać jeszcze coś więcej? Czy można poznać coś więcej niż rzeczywistość? Pewnie nie można poznać niczego więcej, ale okazało się , że można pomyśleć coś więcej, a właściwie pomyśleć coś mniej niż realność. Możemy się zastanawiać, dlaczego człowiek zamienił doskonałe poznanie na złudne myślenie. Wydaje się, że stało się tak właśnie dlatego, że zapragnął czegoś więcej. Chciał poznać zło, gdyż szatan go podpuścił, że będzie wtedy jak bogowie. I to zgubiło człowieka, ponieważ poznanie zła łączyło się z odrzuceniem dobra, czyli realności. Człowiek porzucił więc poznanie rzeczywistości i zaczął myśleć o czymś nowym i nieznanym, o tym, co nie istnieje. Myślenie powstało z negacji realności, dlatego samo jest nierzeczywiste, czyli intencjonalne.

Myślący umysł (ludzki rozum) musiał więc zapchać czymś dziurę, jaka powstała po odrzuceniu poznania rzeczywistości. Jedyne, co mu pozostało, to zwrócić się do zmysłów i doświadczenia zmysłowego. Stąd Arystoteles, a za nim późniejsi empiryści, uważał, że poznanie rzeczywistości dokonuje się jedynie poprzez zmysły, gdyż myślący umysł nie ma innej możliwości. Ale takie rozwiązanie pozwala nam praktycznie tworzyć wiedzę opisową, która dotyczy faktów i zjawisk (czyli tego, co ujmują zmysły). Dlatego empiryzm odrzucił poznanie metafizyczne, czyli ujmujące przyczyny i skutki. Prawdziwość wiedzy empirycznej jest weryfikowana przez zgodność z faktami (ze stanem faktycznym, jak się powszechnie mówi). Jednak taka faktyczność prawdy nie dotyczy zupełnie istoty i przyczyny realności, a jedynie dotyczy przejawów tej realności postrzeganych zmysłowo. Dlatego umysł opierający się na poznaniu zmysłowym nie posiada żadnych własnych zasad poznawczych. Przyjmuje tylko dane zmysłowe i potwierdza je lub im zaprzecza. Toteż taka wiedza przestała być powszechna i konieczna, jak chcieli filozofowie greccy, lecz stała się szczegółowa i zmienna. Uogólnienia dotyczą jedynie powtarzalności pewnych zjawisk, najlepiej jeśli dają się ująć i opisać przy pomocy wzorów matematycznych.

Powstaje problem, czy poznanie zmysłowe i nasza cielesność fałszują lub oszukują nasz umysł? Z pewnością nie. Jednak zmysły dostarczają nam dane cząstkowe i niepełne. Gdy umysł pozostaje w stanie pozbawienia zasady poznawczej (czyli bez inteligencji), wtedy nie potrafi rozpoznać całkowicie informacji zmysłowej i bardzo łatwo bierze ją za pełne poznanie. Tak właśnie wygląda sprawa przyjemności cielesnych, o których informują nas zmysły. Skoro zmysłowość na pierwszym miejscu eksponuje doznania przyjemności, to umysł może być zmuszony do uznania tego za jedyne dostępne dla człowieka dobro, gdyż nie jest nawet w stanie rozpoznać realnego dobra cielesności. A przecież realnym dobrem cielesności jest życie, a nie przyjemność. Dopiero pełne poznanie realności pozwala nam dostrzec upodobanie życia albo fascynację życiem jako działania naszej uczuciowości. A wtedy doznanie przyjemności musiałoby zejść na dalszy plan, czyli powrócić na swoje odpowiednie miejsce.

Spróbujmy pokazać to na konkretnym przykładzie. Można zapytać, czy człowiek odżywia się dla przyjemności, czy dla zachowania zdrowia i życia? Gdy zaczynamy odżywiać się tylko dla przyjemności, wtedy okazuje się, że jemy całkiem niezdrowo i możemy tylko wywołać różne choroby. Jeśli jednak wiemy, po co należy się odżywiać, to wówczas jemy zdrowe produkty, ale jednocześnie możemy je sobie smacznie przyrządzić, czyli możemy sobie sprawić dodatkową przyjemność. Dlatego nie chodzi o to, żeby całkowicie wykluczyć przyjemności ze swojego życia, jak chcieli radykalni stoicy, lecz żeby znaleźć dla nich odpowiednie miejsce, a nie wynosić je ponad wszystko inne, jak to robili radykalni hedoniści. Jednak do takiego faktycznego rozpoznania życia oraz przyjemności konieczne jest poznanie realnego dobra cielesności, a tego nie zdoła uzyskać myślący umysł (rozum), ponieważ nasz myślący rozum zawsze będzie wymyślał własne pomysły i rozstrzygnięcia, a nie będzie chciał poznawać realności.

Prawdziwe poznanie może zdobyć umysł obdarzony słowem prawdy, czyli mocą poznawczą nazywaną potocznie inteligencją. Mocą i zasadą poznawczą jest dla umysłu słowo, które rodzi się w nim pod wpływem oddziaływania osobowej prawdy. Dlatego umysł musi być otwarty na akty kontemplacji, które płyną do niego z osobowej podmiotowości istnienia. Ponieważ to prawda zawarta w naszej osobie uaktywnia się pod wpływem nawiązanych relacji osobowych (z Bogiem lub z inną osobą, ludzką lub anielską) i zaczyna działać w aktach kontemplacji, które może odbierać nasz umysł. I wówczas powstaje w nim żywy obraz prawdy w postaci słowa. Przyjęte w ten sposób słowo stanowi dla umysłu moc i zasadę poznawczą, gdyż usprawnia go do bezpośredniego kontaktu z realną prawdą bytu.

Dlatego władze duchowe  potrzebują doświadczenia wewnętrznego, które nie jest żadną refleksją, lecz stanowi realne oddziaływanie własności osobowych (prawy, dobra i piękna) zawartych w istnieniu (w osobowej podmiotowości istnienia). Bez takiego wewnętrznego doświadczenia nasze duchowe władze stają się bezużyteczne dla naszej osoby, gdyż tracą moc słusznego i prawidłowego działania osobowego, i zaczynają działać całkiem dowolnie podążając w sferę możliwości, a nie realności.

Umysł pozbawiony mocy poznawczej w postaci słowa staje się zdolny jedynie do myślenia, czyli dowolnego żonglowania posiadanymi treściami pojęciowymi (sensami i znaczeniami). Jednak z takiego myślenia nie wynika żadna prawdziwa wiedza (wiedza rozumiejąca), lecz jedynie dowolne poglądy i opinie. Otóż człowiek potrzebuje na swój temat prawdziwej wiedzy a nie dowolnych opinii. Na relatywizmie wymyślonych poglądów nie da się zbudować solidnego gmachu wiedzy o człowieka (czyli nauk o człowieku). A bez takiej wiedzy człowiek będzie gnał przed siebie poszukując coraz to nowych przyjemności. Już dzisiaj widać, że człowiek pogubił się w gąszczu przyjemności.

10.06.2013

A wszystko to chrust


Czy warto być człowiekiem?



Trzeba zadać sobie wprost pytanie, czy warto być nadal człowiekiem? Przecież to się wcale nie opłaca. Dziś opłaca się być politykiem lub ekonomistą, ale nie człowiekiem. Bycie człowiekiem odeszło do historii i przestało się zupełnie liczyć.
Gdy zapytamy ludzi, kim chcieliby być, z pewnością nie uzyskamy odpowiedzi, że chcieliby być dobrym lub złym człowiekiem. Być może bycie człowiekiem jest tak oczywiste, że nie należy się o to troszczyć. Każdy odpowie, że i tak jest człowiekiem. Ale czy aby na pewno jesteśmy jeszcze ludźmi? Przecież człowiek nie jest ani politykiem, ani ekonomistą. Człowiek jest po prostu sobą, a to znaczy, że jest osobą. Człowiek jest przede wszystkim osobą. Jednak kto dziś zna swoją osobę? Kto umie rozpoznać osobę wokół siebie? Kto wie, że jest człowiekiem dzięki wcieleniu swojej osoby? Kto ma odwagę żyć w sposób osobowy? Kto chce działać jako osoba, a nie jako wizerunek medialny? Kto chce być imago dei, który otrzymujemy w darze, a nie jakimś wymyślonym visage, który można dobrze sprzedać?
Zapędziliśmy się w kozi róg złudnych możliwości. Albo będziemy tam brnęli dalej w nieskończoność, albo zatrzymamy się, aby na nowo rozpoznać własną realność. Przecież tworzenie wokół siebie coraz to nowych możliwości nie poprawia ani odrobinę naszej realności, lecz wprost przeciwnie zasłania ją i pomija. Czyżby człowiek wolał zamienić swoją realność na techniczne możliwości coraz łatwiejszego życia i działania? Czyżby tak łatwo przychodziło nam wyrzec się własnej osoby? Chyba łatwiej handluje się głupotą niż mądrością.

3.06.2013

Idźcie i nauczajcie



Słowo i wiedza o człowieku


Wcale nie jest łatwo uzyskać prawdziwą wiedzę o człowieku. Filozofia trudzi się z tym problemem od samego początku. Okazuje się, że najłatwiej jest odwołać się do naszego myślenia o człowieku. Tak postępowano w okresie filozofii starożytnej i nowożytnej (czyli modernizmu). Dzisiaj już coraz lepiej rozumiemy, że nie można tak postępować, gdyż to prowadzi wiedzę o człowieku na manowce. Wiedza nie może być myśleniem o człowieku, ona musi być poznaniem realnego człowieka. Dlatego wiedza o człowieku powinna być oparta na prawdzie. Właśnie taka prawda dociera do nas w postaci słowa.

Słowo i wiara



Wszyscy się zgodzimy, że wiedza powinna być oparta na prawdzie. Jednak w przypadku wiedzy o człowieku powstaje pytanie, jaka to ma być prawda? Czy może prawdziwość empiryczna, czyli zgodność z doświadczeniem zmysłowym? Ale wówczas nie zdołamy zbadać całego człowieka, bo wiedza empiryczna dotyczy tylko samej cielesności. Czy może chodzi o prawdę rozumu? Ale będzie to albo prawdziwość myślenia o człowieku, albo prawda osobowa. Myślenie o człowieku może przebiegać zupełnie dowolnie, gdyż pomyśleć jesteśmy w stanie najróżniejsze rzeczy (na tak i na nie). Dlatego tutaj potrzebna jest dodatkowa weryfikacja. Jeżeli zaś zwrócimy się do prawdy osobowej, to trzeba zapytać, gdzie należy jej poszukiwać. I właśnie w tym punkcie dochodzimy do problematyki słowa. Prawda o człowieku, czyli osobowa prawda, zamieszkuje w słowie. Słowo stanowi wewnętrzne wyposażenie ludzkiego umysłu. Ale skąd to słowo się tam bierze? Otóż to może być albo słowo objawione pochodzące od Boga, które jest skutkiem osobowej aktywności Boga, albo może to być słowo ludzkie będące skutkiem osobowej aktywności człowieka.

Jeżeli zastanowimy się nad źródłami poznania osoby, to należy stwierdzić, że mamy dwa różne źródła, ale oba one mają postać słowa. Pierwszym jest Słowo Boże, czyli słowo objawione. Drugim jest słowo serca i umysłu, czyli wewnętrzne doświadczenie człowieka.

Aby dokonało się poznanie, ludzki rozum musi przyjąć realną prawdę. Ta realna prawda przybiera w umyśle człowieka postać słowa. Możemy powiedzieć, że przyjęcie prawdy objawia się w rozumie jako słowo. Słowo jest nośnikiem prawdy, to znaczy, że słowo niesie ze sobą realną prawdę. Dlatego możemy o nim powiedzieć – słowo prawdy.

Skoro zidentyfikowaliśmy słowo jako źródło poznania, to należałoby zapytać, jak przełożyć teraz słowo prawdy na wiedzę pojęciową i abstrakcyjną. Wiedza pojęciowa ma zupełnie inne źródło poznania. Źródłem wiedzy pojęciowej jest myślenie. Myślenie, jakim dysponuje nasz rozum, tworzy pojęcia i znaczenia. Podstawowym problemem jest tutaj sprawa dostosowania pojęć do słowa prawdy. Jak dokonać takiego przystosowania, żeby wiedza pojęciowa (nauka) mogła wyrazić w jakimś zakresie słowo prawdy. Przecież nawet słowo objawione zostało wyrażone i wypowiedziane w sposób pojęciowy (zostało wypowiedziane w danym języku).

Ale pamiętajmy, że słowo objawione zostało wypowiedziane jako przykazanie (Dekalog – czyli dziesięć słów – dziesięć przykazań). Możemy więc domniemywać, że słowo prawdy od razu staje się przykazaniem (nakazem). Czyżby zatem słowo nie mogło być wypowiedziane w formie oznajmującej jako twierdzenie? Czyżby słowo od razu stawało się nakazem?

Wydaje się, że słowa prawdy nie da się wyrazić w postaci opisowej wiedzy pojęciowej. Staje się ono od razu jakimś nakazem moralnym (obowiązkiem moralnym). Gdy mamy do czynienia z nakazem, wtedy mówimy o nakazie sumienia. Czyżby więc słowo prawdy mogło się przerodzić w nakaz sumienia? Ale przecież nakaz i wezwanie sumienia dotyczy dobra, a nie prawdy. Dlatego wydaje się, że nakaz wywołany słowem prawdy ma jedynie zakres poznawczy. Byłby to nakaz poznania i uznania prawdy (realnej własności prawdy). Byłoby to zobowiązanie (obowiązek) do poznawania prawdy.

A może takim nakazem poznawczym jest wiara? Wierzyć (credere) to znaczy uznawać prawdę. Jeśli wierzę, to uznaję i wyznaję prawdę. Ten nakaz dotyczy z pewnością osobowej prawdy. Wiara oznacza bezwzględne uznanie osobowej prawdy.

Słowo prawdy musi zatem być wyrażone jako wiara (credo). Wyznanie wiary jest dla nas poznawczym nakazem i przykazaniem. Powtarzamy credo jako poznawcze przykazanie. A to znaczy, że w wyznaniu wiary nakazujemy naszemu rozumowi trwać przy prawdzie. W wyznaniu wiary potwierdzamy prawdę – realną osobową prawdę. Credo nie jest więc zwykłym stwierdzeniem czegoś, ale jest potwierdzeniem prawdy. Credo jest przede wszystkim potwierdzeniem prawdy o Bogu. Ale człowiek potrzebuje również takiego samego potwierdzenia prawdy o sobie jako osobie. Człowiek potrzebuje dzisiaj jak najbardziej takiego potwierdzenia własnej prawdy. Otóż takiego potwierdzenia prawdy o człowieku nie znajdziemy w nauce. Nie znajdziemy go w teoriach naukowych, ponieważ dotyczą one jedynie sfery zjawiskowej.

Wiara jest potwierdzeniem prawdy o Bogu i o człowieku. Wyznanie wiary jest więc prawdziwym słowem prawdy. Wszystkie inne twierdzenia są jedynie wiedzą pojęciową (czyli wiedzą naukową). Wiedza naukowa (zwłaszcza filozoficzna) powinna być wyjaśnieniem i opracowaniem naszego pierwotnego wyznania wiary. Jeżeli wiedza naukowa oderwie się od wyznania wiary (od credo), to staje się wiedzą czysto abstrakcyjną (teoretyczną), która traci kontakt z rzeczywistością (z realnością). Taka abstrakcyjna wiedza jest konstruktem naszego umysłu. Najczęściej przybiera postać idealizmu.

Nasza wiedza humanistyczna (nauki o człowieku) powinna z pewnością zaczynać się od wyznania wiary – „wierzę, że człowiek jest realną osobą”. Dopiero dalej filozofia powinna wyjaśnić, co to znaczy, że człowiek jest osobą. Jeżeli zaczniemy uprawianie wiedzy od myślenia o człowieku takim, jakim ujmuje go nasze poznanie zmysłowe, to będziemy go pojmowali jako cząstkę świata przyrody – czyli jako rozumne zwierzę. A to już jest zupełnie inna koncepcja człowieka.

Wiedza o człowieku

Wiedza o człowieku jest nieustannym poszukiwaniem pojęć i znaczeń, które najlepiej pasują do przedstawienia słowa prawdy. Wiedza pojęciowa (czyli pojęcia i znaczenia) musi być dopasowana do realnej prawdy. Musi być dopasowana przede wszystkim do realności poznawanych bytów. Prawda poznawcza jest adekwacją intelektu i realności. Tego nie może dokonać myślący rozum. To może dokonać tylko rozum wierzący. Ponieważ tylko rozum, który przyjął realną prawdę (prawdę realności), może ją wypowiedzieć w jakimś języku (w słowach jakiegoś języka). Chodzi w tym wypadku o posłużenie się mową zewnętrzną. Ta mowa powinna być oparta na słowie wewnętrznym, które rodzi się w rozumie (intelekcie) pod wpływem przyjętej prawdy. Rozum powinien się posługiwać zrodzonym słowem, a nie jakimś wymyślonym pojęciem (znaczeniem). Rozum musi umieć ująć zrodzone słowo w odpowiednie pojęcie. Zrodzone w umyśle słowo niesie ze sobą realną prawdę. Niesie ze sobą jakiś sens realności. Ten sens musi być ujęty w odpowiednie znaczenie pojęciowe. Pojęcie jako słowo języka powinno przedstawiać sens realności. To nie ludzki rozum nadaje różne sensy rzeczywistości, jak chciała fenomenologia i hermeneutyka. On ma przyjmować ten sens razem z prawdą. Dopiero ten przyjęty i ujęty sens może zostać wyrażony i wypowiedziany w pojęciu jako zewnętrznym słowie.

Dlatego wiedza pojęciowa powinna być wyrażeniem odebranych sensów realności. Jeśli te sensy, a właściwie już znaczenia, będzie nadawał nasz myślący rozum, to wiedza będzie jedynie zmyśleniem lub będzie myśleniem opartym na ujęciach zmysłowych, czyli będzie wiedzą empiryczną. Ponieważ w historii filozofii wiedza rozumowa (wiedza racjonalistyczna) stała się wiedzą wymyśloną, dlatego została porzucona na rzecz empiryzmu. Empiryści uznali, że wiedza pochodzi z doświadczenia. Dlatego uznali, że wiedzę naukową trzeba oprzeć jedynie na doznaniach zmysłowych, gdyż wtedy ujmujemy przynajmniej coś z realności, czyli realne właściwości cielesne. Ale to spowodowało zawężenie empirycznej wiedzy naukowej do poznania cielesności i sensów, jakie przynoszą i przekazują nam zmysły. Kontakt zmysłowy jest realnym kontaktem ze światem, ale na poziomie cielesnym. Na tej podstawie nie uzyskamy nigdy pełnej wiedzy o człowieku. Zdobywamy w ten sposób jedynie wiedzę o cielesności człowieka. Ale jednocześnie cielesność człowieka zostaje potraktowana wtedy jako cząstka większej całości, czyli całej przyrody.

Otóż człowiek nie jest cząstką przyrody, ani nie jest fragmentem świata materialnego. Człowiek jest bytem duchowo-cielesnym. Ale to również nie jest wszystko. Człowiek jest przede wszystkim osobą. Jest osobą stworzoną przez Boga. Wiedza empiryczna nie nadaje się do badania osoby i życia osobowego. Nie sięga ona nawet w głąb duszy człowieka. A już na pewno zmysły nie zdołają ująć tego, co w człowieku jest osobowe. Dlatego następnym etapem poznania filozoficznego była propozycja Husserla wiedzy fenomenologicznej. Miała to być wiedza oparta na oglądzie intelektualnym (zwana redukcją fenomenologiczną), ale ten ogląd dotyczy tylko naszego myślenia. Z pewnością myślenie jest w stanie ująć samo siebie, ale zapomniano, że to ma niewiele wspólnego z poznaniem rzeczywistości. Jeśli weźmiemy całą rzeczywistość w nawias, to pozostaje nam czysta świadomość ze swoim myśleniem. Czysta świadomość Husserla nie jest ani realnością, ani zasadą realności. Jest to jedynie wymyślona podmiotowość myślenia. Jeżeli więc potraktujemy świadomość jako całego człowieka, to popełniamy kolejny fatalny błąd. Błąd tym poważniejszy, że prowadzący do całkowitego pominięcia realności człowieka. Nasza świadomość jest tylko myśleniem o człowieku i świecie, i niczym więcej. Takie myślenie wcale nie dociera do realności i nawet tego nie potrzebuje. Myślenie jedynie tworzy, czyli konstruuje własne przedmioty, czyli intencje, znaczenia i sensy. Będziemy wtedy mieli do czynienia z sensami i wartościami kulturowymi, które stanowią dowolne propozycje poznawcze. To, że myślimy i mówimy coś o człowieku, wcale nie znaczy, że poznaliśmy coś realnego. Realność poznajemy i uznajemy dzięki wierze (credo).


Najlepiej widać to na przykładzie poznania Boga. Nasze myślenie o Bogu zamiast nas do Niego zbliżać, oddala nas od Niego. Spotkanie z Bogiem polega na przyjęciu Jego realnego działania w postaci łaski. Bóg jest realny i jest źródłem (przyczyną) realności. Dlatego musimy przyjąć oddziaływanie realnego Boga. Nie możemy wymyślać sobie swoich własnych teorii Boga, bo to nie prowadzi ani do poznania Boga, ani do spotkania z Nim.

Także aby poznać człowieka, musimy przyjąć oddziaływanie jego realności. Realnością człowieka jest osobowe istnienie. Jest ono źródłem całej dalszej realności istotowej (realności duszy i ciała). Istnienie człowieka działa poprzez własności transcendentalne. Sprawcze działanie własności transcendentalnych stanowi aktywność osobową człowieka, która ujawnia się w słowie prawdy, czynie dobra i przeżyciu piękna. Słowo prawdy dotyczy naszego rozumu i sfery poznawczej. Słowo prawdy jest konieczne do poznania człowieka. Dlatego wiedza o człowieku powinna się zaczynać od słowa prawdy. Bez takiego początku wiedza o człowieku z pewnością zbłądzi albo będzie fałszywa. Już Arystoteles przestrzegał, że mały błąd popełniony na początku staje się wielki na końcu.

Nauki o człowieku nie mogą więc rozpoczynać od dowolnych stwierdzeń. Tutaj nie można rozpoczynać nawet od stwierdzeń empirycznych, bo wówczas nie poznamy całego człowieka. Wiedza cząstkowa nie jest prawdziwą wiedzą. Dlatego nauki o człowieku muszą rozpoczynać od wiary w osobowe istnienie człowieka. Dopiero taka wiara wyznająca najgłębszą prawdę o człowieku może stanowić początek badań i rozważań na temat człowieka. Bez właściwego początku nigdy nie poznamy i nie określimy celu człowieka. Tylko początek może nam ukazać cel.

Wiedza o człowieku musi mieć źródło w samym człowieku. Ale to nie może być ludzkie myślenie, ponieważ wówczas rozminiemy się z realnością człowieka. Źródłem wiedzy o człowieku musi być sama realność człowieka. To powinna być realność egzystencjalna (realność osobowego istnienia). Tylko dzięki temu możemy dotrzeć do osoby człowieka. Osoba ludzka stanowi podmiotowość istnienia. Osoba przemawia i objawia się poprzez akty osobowe. Są nimi kontemplacja, sumienie i upodobanie. Dopiero gdy te osobowe akty dotrą do władz duchowych, wtedy władze te zdobywają odpowiednie wyposażenie. Rozum osiąga zdolność i sprawność wiary. Wola nabywa sprawności afirmacji i miłości, a uczucia przeżywają radość i nadzieję. Dopiero dzięki temu możemy poznać i zrozumieć działanie osoby ludzkiej. Dopiero wówczas możemy zacząć tworzyć wiedzę o człowieku jako osobie. Wiedzę, która obejmuje faktyczną realność człowieka.


Wiedza o człowieku musi być oparta na osobowej realności i musi dotyczyć tej realności. Jeśli wiedza o człowieku będzie dotyczyła jedynie kulturowej działalności człowieka, to będzie oparta na ludzkim myśleniu. Taka wiedza będzie nas informowała o możliwościach samego myślenia. Być może okaże się nawet, że myślenie jest w stanie przekroczyć wszelkie granice prawdy, dobra i piękna. Może okazać się, że myślenie jest zdolne ukazać nam sam fałsz, albo że poszukuje najgorszego zła i pokazuje najstraszniejszą brzydotę (czyli same obrzydliwości). Ale trzeba wiedzieć, że te przerażające możliwości ludzkiego myślenia nie pokazują nam realności człowieka. One pokazują jedynie coś nierealnego – samo zło.

Wiedza o człowieku nie może być wiedzą o tym, co złego człowiek może dokonać. Wiedza o człowieku nie jest kryminalistyką. To powinna być wiedza o tym, co dobrego jest w stanie uczynić ludzka osoba. To powinna być wiedza o moralności, która wypływa z osobowej aktywności. To powinna być wiedza o realnych podstawach moralności. Dopiero taka wiedza będzie miała wymiar humanistyczny. Wiedza humanistyczna musi dotyczyć tego, co w człowieku jest realne, a nie tylko pomyślane. Realnym działaniem człowieka jest moralność i religia.

Możemy badać świadomość. Możemy badać ludzkie myślenie i wolność decyzji, ale musimy pamiętać, że jest to zajmowanie się czymś wyimaginowanym i nierealnym. Po co zajmować się czymś nierealnym, jeśli czeka na nas prawdziwa realność? Zarówno myślenie jak i wolność decydowania są czymś dowolnym i stanowią niezależny pomysł każdego pojedynczego człowieka. Tak naprawdę tego nie da się zbadać, gdyż źródłem myślenia i wolności jest nicość jako negacja realności. Badać należałoby tylko to, co jest realne. Realna jest cielesność i duchowość człowieka. Ale najbardziej realna jest osoba. Realność osobowa jako realność istnienia jest źródłem i podstawą całej dalszej realności istotowej. Wyposażenie istnienia przyczynuje istotę bytu. Własności osobowe przyczynują realność władz duchowych, natomiast własności nieosobowe stanowią przyczynę cielesności. W dalszej konsekwencji także ludzka dusza wpływa na kształt cielesności człowieka.

Wiedza i badanie muszą dotyczyć tego, co realne. Tylko realność jest w stanie wywołać proces poznawczy. Tylko realność może wywołać we władzach duchowych realne skutki. Inaczej pozostaje nam wolność i myślenie. Gdy zabraknie realności, wówczas pojawia się myślenie i wolność decyzji. Wtedy człowiek zaczyna tworzyć sam z siebie. Tak powstaje twórczość artystyczna i kulturowa. Jednak wiedza i poznanie nie mogą być twórczością. Poezja nigdy nie będzie poznaniem (i nigdy nie dowiemy się, co poeta miał na myśli mówiąc, „wesoły jestem, wesoły”). Tak samo myślenie nie jest poznaniem. Jest tylko myśleniem. Pomyśleć bowiem możemy wszystko – zarówno to, co jest, jak i to, czego nie ma. Pomyśleć możemy niestworzone rzeczy. Natomiast poznać możemy tylko to, co jest realne. To, co nierealne jest niepoznawalne, ale może być pomyślane. Myślenie oddala nas od rzeczywistości. Wszystkie twierdzenia typu: „człowiek jest myśleniem” lub „człowiek jest wolnością” – stanowią jedynie myślenie, a nie poznanie. Otóż sama forma wypowiedzi jest tutaj myląca, bo podobna w obu wypadkach. Zarówno myślenie jak i poznanie wyrażamy w tej samej formie językowej. Ale podstawą poznania jest słowo prawdy. Poznanie musi być wyrażone w słowie prawdy. Myślenie zaś zostaje wyrażone także jako wypowiedź słowna (językowa), ale nie posiada w sobie mocy prawdy. Taka wypowiedź staje się jedynie znaczeniem słownym (właściwie znaczeniem językowym). Język nie jest narzędziem poznawczym. Język jest narzędziem myślowym. Jest systemem pomyślanych znaczeń. Jest to system znaczeń wymyślonych przez ludzi posługujących się danym językiem.

Wiedzą nie jest wszystko to, co możemy wypowiedzieć w jakimś języku. Jeśli wypowiedzi naukowej brakuje słowa prawdy, wtedy staje się bezwartościowa i bezużyteczna. Wypowiedź pozbawiona słowa prawdy traci zupełnie sens poznawczy. Staje się jedynie samym myśleniem, które tworzy sobie dowolne znaczenia pojęciowe. Wypowiedź naukowa powinna służyć spotkaniu z realnością. Ma nas odnosić do rzeczywistości. Jeżeli wypowiedź naukowa odnosi nas tylko do myślenia, to staje się pusta i pozbawiona sensu. Ponieważ mówi o czymś, czego nie ma. Takie słowo, które mówi o tym, czego nie ma, jest fałszywe. Taka wypowiedź staje się oszustwem.

Człowiekowi potrzebne jest słowo prawdy. Słowo prawdy dotyczy tego, co jest prawdziwe i realne. Słowo prawdy jest potwierdzeniem realności. Ludzka wiedza powinna być potwierdzeniem realności. Zwłaszcza wiedza o człowieku musi być zawsze potwierdzeniem ludzkiej realności. Potwierdzenie realności rodzi się z uznania i akceptacji tej realności. Właśnie słowo prawdy jest takim potwierdzeniem realności. Natomiast wypowiedziane myślenie jest tylko stwierdzeniem czegokolwiek. Jest stwierdzeniem czegoś dowolnego, np. „człowiek jest wolnością”.

Nie jest łatwo odróżnić słowo prawdy od wypowiedzianego myślenia. Najczęściej bowiem wypowiadamy swoje myśli i poglądy, ale to jeszcze nie jest słowo prawdy. Myślenie jest swobodne i dowolne, jest łatwe i przyjemne. Natomiast słowo prawdy wymaga realnego kontaktu z rzeczywistością, czyli poznania, oraz wymaga uznania tej realności, czyli wiary. Bez poznania i wiary nie będzie słowa prawdy. Dlatego słowo prawdy przybiera postać wyznania wiary. Potwierdzenie rzeczywistości ma postać wyznania wiary (credo). Dlatego ludzka wiedza powinna się rozpoczynać od wyznania wiary. To wyznanie wiary powinno dotyczyć całej rzeczywistości – boskiej, ludzkiej i przyrodniczej. Oczywiście wiedza o człowieku powinna zacząć od wyznania wiary w osobowy charakter ludzkiego bytu.

Wiedza o człowieku musi więc rozpocząć od potwierdzenia prawdy albo od wyznania wiary, że człowiek jest osobą. Wszystkie inne stwierdzenia mogą się okazać fałszywe lub będą miały ograniczony zakres. Nauki o człowieku nie mogą więc tworzyć dowolnie swojego przedmiotu, ale muszą rozpocząć od potwierdzenia prawdy, że człowiek jest osobą. Tylko dzięki takiemu potwierdzeniu będą się mogły spotkać różne nauki o człowieku. Dzięki potwierdzeniu tej prawdy będą mogły się spotkać teologia i filozofia, socjologia i psychologia, etyka i prawo, medycyna i ekologia, historia i literatura.

Człowieka można zrozumieć dzięki słowu.

Człowieka można zrozumieć tylko dzięki słowu. Człowieka nie da się zrozumieć na podstawie wiedzy empirycznej. Jeżeli będziemy oglądali człowieka z zewnątrz, to nigdy nie dotrzemy do jego osoby. Nie zdołamy poznać godności jego istnienia. Oglądając człowieka z zewnątrz będziemy się posługiwali jedynie interpretacjami. Będą to interpretacje działań lub zachowań człowieka. Ale to nie pozwala w żaden sposób przeniknąć całej realności człowieka.

Jeśli w swej wiedzy o człowieku postawimy na jego cielesność, to z konieczności musimy się odwołać do dobra, jakim jest przyjemność. Jeśli z kolei postawimy na rozumność albo raczej na świadomość, to musimy się odwołać do dobra rozumu – czyli ostatecznie do myślenia (cogito). Obie te drogi, którymi przebiegała historia filozofii, stanowią ślepe uliczki. Pojmowanie człowieka jako cielesnego prowadzi do zwykłego hedonizmu, który ostatecznie kończy się uzależnieniem człowieka od otoczenia. Z kolei pojmowanie człowieka jako świadomości kończy się gloryfikacją myślenia i wolności wybierania, co ostatecznie prowadzi do wyeksponowania wolności myślenia. Wolna myśl, czyli wolnomyślicielstwo, staje się ideałem człowieczeństwa. Ale nie zdajemy sobie sprawy, że jest to ideał demoniczny. Pierwszym wolnomyślicielem jest bowiem szatan. Jest on transcendentalną świadomością, która ogarnia wszystkie pojedyncze świadomości. Świadomość jednostkowego człowieka staje się demonem. Jeśli człowiek podda się niemocy swojej demonicznej świadomości, to wtedy zatraca siebie, zatraca swoją osobę.

Człowieka można zrozumieć dzięki słowu prawdy. Słowo prawdy nie jest żadną wiedzą (empiryczną lub racjonalistyczną). Ono nie stanowi żadnej wiedzy zdobywanej przez człowieka. Słowo prawdy jest czymś więcej niż wszelka wiedza. Słowo prawdy stanowi samo rozumienie prawdy. Słowo jest przyjęciem prawdy przez rozum. Właśnie przyjęta przez rozum prawda, przyjęta w postaci słowa, daje nam rozumienie.

Żeby zrozumieć człowieka, musimy przyjąć osobową prawdę, właściwie prawdę samego człowieka, czyli prawdę o człowieku. Dopiero przyjęcie tej osobowej prawdy prowadzi do pełnego zrozumienia człowieka – czyli poznania, kim jest człowiek. Poznanie różnych wydarzeń lub faktów z życia człowieka nie daje nam jeszcze właściwego zrozumienia. Poznając fakt i wydarzenia możemy się pokusić jedynie o interpretację. Możemy zinterpretować różne fakty i wydarzenia, ale to nie prowadzi nas do samego zrozumienia człowieka. Żadna interpretacja nie staje się rozumieniem. Rozumienie nie pochodzi więc z nagromadzenia wiedzy empirycznej (z kontaktu zmysłowego). Ono nie pochodzi również z samego myślenia (lub wiedzy racjonalistycznej).

Nasze myślenie jest wyobrażeniowe. W średniowieczu mówiono wprost o wyobraźni. Wydaje się, że ta wyobraźnia najpierw stała się jaźnią, czyli cogito Kartezjusza, aby następnie przekształcić się w świadomość Husserlowską. Wyobraźnia przedstawia nam zobrazowane interpretacje, czyli wyobrażenia – myślowe obrazy. Tworzenie wyobrażeń (fantasmata) zostało przez Husserla przedstawione jako konstruowanie intencji poznawczych. Czysta świadomość jest po prostu wyobraźnią albo wyobraźnia działa jako czysta świadomość. Tu nie ma różnicy. Kant uważał, że ludzka wiedza ma być zespoleniem wyobrażeń w jeden spójny obraz świata (w jeden racjonalny system). Ale zespolenie lub scalenie wyobrażeń stwarza jedynie wyimaginowany obraz rzeczywistości. To nigdy nie będzie prawda. To nigdy nie da nam prawdy. Prawda nie jest jakimś całościowym obrazem lub systemem. Prawda jest zrozumieniem każdego jednostkowego bytu. Jest rozumieniem tego bytu w nim samym – w tym, czym on jest. Jest rozumieniem bytu w jego istnieniu i istocie.

Prawda zamieszkuje bowiem w istnieniu bytu objawiając się poprzez jego istotę. Dzięki aktowi kontemplacji rozum jest w stanie przyjąć tę prawdę w postaci słowa. Przyjmując słowo prawdy rozum zdobywa rozumienie, czyli poznawczą adekwację, jakąś poznawczą współmierność i odpowiedniość. Zdobywa wprost miarę realności. Rozumienie jest przede wszystkim miarą realności, bo dzięki niemu poznajemy i rozumiemy realne byty. Słowo prawdy jako rozumienie jest więc miarą i zasadą naszego poznania. Bez tego słowa nasz rozum staje się pusty i bezużyteczny. Tracimy rozumienie, czyli sens rzeczywistości. Wówczas wszystko zaczyna wydawać się nam bezsensowne i absurdalne. Dlatego musimy być bardzo wrażliwi na przyjęcie prawdy i na słowo prawdy. Bez przyjęcia prawdy rozum zaczyna tworzyć, czyli wymyślać i wyobrażać sobie różne rzeczy.

Człowieka możemy zrozumieć tylko dzięki słowu prawdy. Tylko dzięki słowu możemy bowiem zrozumieć człowieka jako osobę. Ponieważ to właśnie słowo ukazuje nam i objawia osobę. Dzięki Słowu Bożemu mogliśmy zrozumieć Boga jako Trójcę Osób. Dzięki ludzkiemu słowu prawdy, które przyniósł nam personalizm (Wojtyły, Gogacza, także Stycznia), możemy zrozumieć człowieka jako osobę.

Człowiek jest osobą w swoim istnieniu. Wojtyła nazwał istnienie człowieka istnieniem osobowym. Z kolei Gogacz pokazał, że relacje osobowe są relacjami istnieniowymi, opartymi na własnościach transcendentalnych prawdy, dobra i piękna, przejawiających istnienie ludzkiego bytu. Wojtyła zdefiniował osobę jako „właściwy człowieczeństwu sposób jednostkowego bytowania” (Osoba i czyn, s.131). Natomiast Gogacz definiuje osobę jako „byt jednostkowy o intelektualnej istocie powiązanej przez swą realność z aktem istnienia” (Ku etyce chronienia osób, s. 28). Jego zdaniem tym, co osobę czyni osobą, jest akt istnienia oraz intelektualność istoty (por. s.29).

Analizy badawcze wspomnianych autorów pokazują nam, że osoba jest podmiotowością istnienia. Natomiast rozumność (intelektualność) i wolność stanowią już istotowe przejawy osobowej podmiotowości i przynależą do ludzkiej natury. Np. Boecjusz definiował osobę jeszcze na tym poziomie natury lub istoty: jako jednostkową substancje o rozumnej naturze.

Znamy bezpośrednio ludzką naturę, zaś do osoby nie mamy takiego bezpośredniego dostępu. Ale to nie znaczy, że nie ma żadnego kontaktu osobowego. Filozofia dialogu Bubera pokazała nam, że istnieje osobowy kontakt na gruncie relacji osobowych. Z kolei Gogacz znakomicie powiązał relacje osobowe z własnościami prawdy, dobra i piękna (u niego realności). W ten sposób wyjaśnił i wykazał, że relacje osobowe stanowią najgłębszy kontakt między osobami, zarówno pomiędzy osobami ludzkimi, jak i pomiędzy Osobą Boską a osobą człowieka. Takie rozwiązanie wskazuje jednocześnie, że osoba człowieka pochodzi od Boga.

Osoba ludzka została stworzona przez Boga i powstała jako podmiotowość istnienia. To Bóg stwarza istnienie bytu, zwłaszcza stwarza osobowe istnienie człowieka. Dopiero z istnienia na zasadzie sprawczego oddziaływania wewnętrznego (relacji wewnątrzbytowych) wyłania się istota, czyli możność istotowa wyposażona we władze duchowe i cielesne. Dlatego powiemy, że to nie osoba jest rozumnością i wolnością. Wyposażenie natury lub istoty w rozumność i wolność nie stanowi jeszcze samej osoby. Osoba jest tym, co sprawia i wyznacza ludzką naturę. Nie jest więc tak, że to rozumna natura określa i wyznacza osobę, ale odwrotnie – to osoba wyznacza i określa naturę i władze naturalne.

Dopiero takie podejście pozwala nam zrozumieć stworzenie człowieka w pełnej doskonałości osobowej oraz jego upadek w Raju, co doprowadziło do oderwania się natury od osoby i powstania stanu natury upadłej. Dlatego nie wolno traktować rozumności i wolności człowieka jako pełnego i jedynego wyrazu doskonałości osoby. Tylko osoba pozostaje w pełni doskonała. Rozum i wola utraciły doskonałość osobowego działania, a same z siebie mogą działać jedynie dialektycznie, czyli w sposób zmienny – raz dobrze, a raz źle. Dlatego do przywrócenia stanu doskonałości człowiekowi potrzebna była łaska, czyli bezpośrednia pomoc ze strony Boga. Bez łaski człowiek nie byłby w stanie wydobyć się ze stanu upadku.

Łaska na powrót uruchamia naszą osobową aktywność. Łaska dotyczy bezpośrednio osoby, tzn. jest połączeniem naszej osoby z Osobą Boską poprzez relacje osobowe. Dopiero poprzez wywołaną aktywność osoby łaska doskonali naturę. Bóg uobecnia się w osobie człowieka, a nie bezpośrednio w naturze. Bóg tylko raz wcielił się w ludzką naturę, ale także dzięki osobowej obecności. Wówczas sama Osoba Syna i jej sprawcza aktywność udoskonaliła ludzką naturę Jezusa. Bóg stał się człowiekiem, ale to nie znaczy, że stał się ludzką naturą. On przyjął tę naturę. Ludzka rozumność i wolność są zdolne do osobowego działania, ale za sprawą osobowej aktywności, a nie same z siebie.