30.12.2012

Familia Sagrada


O potrzebie świętowania/1



Jakie jest ludzkie życie? Z pewnością odpowiemy, że jest pracowite. Człowiek pracuje przez całe swoje dorosłe życie. Dawniej uprawiał ziemię i hodował zwierzęta. Dzisiaj wykonuje najróżniejsze zawody, niekiedy nie mające nic wspólnego z dawnymi zajęciami i pracami domowymi. 
Człowiek – jak pamiętamy – otrzymał zadanie czynienia sobie ziemi poddaną (Rdz 1,28). Otrzymał od Boga świat przyrody w darze. (por. Benedykt XVI, Encyklika Caritas in veritate, n.48 (s.61): Natura jest do naszej dyspozycji /…/ jako dar Stwórcy /…/, by [człowiek] „uprawiał ją i doglądał” (Rdz 2,15); Ona [natura] nas poprzedza i została nam darowana przez Boga jako środowisko życia.

Żyjąc na ziemi, czyli żyjąc w naturze, człowiek musi pracować, aby zaspokoić swoje życiowe potrzeby. Praca jest więc związana z losem człowieka, ale jest także związana z ludzką naturą. Jest ona efektem poznania rzeczywistości przyrodniczej. Jest efektem odkrywania możliwości różnorodnego wykorzystania zasobów naturalnych. Praca ludzka jest zatem związana z opanowaniem przyrody, ale nie powinna prowadzić do panowania nad przyrodą.

Praca służy człowiekowi do polepszenia warunków życiowych. Praca ma służyć do lepszego życia. Jako ludzie stworzeni do ziemskiego życia musimy pracować. Musimy pracować, żeby przeżyć. Żeby zdobyć pożywienie i wodę, żeby zbudować dom i posadzić drzewa. Powtórzmy raz jeszcze – praca związana jest z ziemskim losem człowieka. Księga Rodzaju powiada, że człowiek będzie zdobywał owoce ziemi w trudzie i pocie czoła (Rdz 3,17 i 18). A więc od początku Bóg poucza człowieka, że musi pracować, że jego życie nie będzie łatwe i przyjemne.

Ale Bóg objawia jeszcze coś więcej. Bóg ukazuje człowiekowi czas odpoczynku i świętowania. Dlaczego tak się stało, że mamy trzecie przykazanie – Pamiętaj, abyś dzień święty święcił! Dlaczego człowiek powinien odpoczywać i świętować? Co to oznacza?

Człowiek trudzi się i pracuje. Człowiek musi pracować, żeby przeżyć. Pamiętamy wypowiedź św. Pawła: Kto nie pracuje, niech nie je (Tes 2 - 3,10). I nagle siódmego dnia wszystko staje. Przychodzi święto – Szabas. Praca zostaje przerwana i nastaje czas świętowania. Dlaczego Bóg nauczył człowieka, że ma świętować, że ma odpoczywać i czcić Boga w świątyni? Dlaczego Bóg objawił to w Dekalogu? Dlaczego nakazał święcić dzień święty? To znaczy, dlaczego to wszystko Bóg nakazał człowiekowi? Do czego człowiekowi potrzebne jest świętowanie? Dlaczego niezbędne są dla nas święta – ten święty dzień, dzień Pański – Domenica.

Odpowiecie mi, że powinniśmy czcić Boga i dlatego świętujemy. I to jest prawda. Ale przecież możemy wychwalać Boga w codziennej modlitwie każdego dnia. A jednak jest czas pracy, czyli czas trudu i znoju, i jest czas świętowania, czyli odpoczynku od pracy i wytchnienia. Jest to z pewnością czas poświęcony Bogu. W ten sposób człowiek pamięta o Bogu, przychodzi do Boga, oddaje Mu cześć uczestnicząc w nabożeństwach.

Powiemy więc, że świętowanie jest poświęcone Bogu. Ale świętowanie jest także czymś potrzebnym człowiekowi. Dlaczego człowiek powinien świętować? Dlaczego potrzebny jest nam ów dzień święty?

Otóż człowiek jest osobą. Człowiek jest wcieloną osobą. Z racji swej cielesności człowiek ma konkretne potrzeby życiowe. Musi pić i odżywiać się. Potrzebuje także okrycia i ubrania, potrzebuje domu jako swojej siedziby (miejsca zamieszkania). Te potrzeby są związane z naszą cielesnością. Organizm żywy posiada naturalne wymagania i potrzeby. Możemy je zaspokoić właśnie dzięki naszej pracy. Człowiek pracuje więc w celu zaspokojenia swoich naturalnych potrzeb.

Ale stwierdziliśmy, że człowiek jest osobą. Osoba ludzka ma zupełnie inne wymagania i potrzeby. Osoba potrzebuje relacji osobowych. Potrzebuje wiary i miłości, potrzebuje nadziei. Osoba potrzebuje życia wspólnotowego i przebywania we wspólnocie osób. Osoba potrzebuje środowiska osobowego, a nie zaspokojenia potrzeb materialnych.

Człowiek potrzebuje i musi pracować. Ale osoba potrzebuje świętowania. To właśnie jako osoba człowiek świętuje. Dlatego świętowanie jest czasem osobowym i dziełem osoby. Świętowanie jest czasem poświęconym dla osoby. Jest to ten moment naszego życia, gdy możemy żyć w pełni osobowo. Bo to jako osoby możemy świętować. Jako osoby czcimy przecież Boga i rozmawiamy z Nim w modlitwach. Jako osoby możemy się spotkać z Bogiem. I dlatego w dniu świętym Bóg chciał się spotkać z człowiekiem. Chciał się spotkać jak osoba z osobą, czyli jak powiada Biblia – twarzą w twarz. To dlatego dzień święty jest poświęcony Bogu. Jest to dzień Pański – Domenica.

Świętowanie polega na uczczeniu osoby. Czcimy Osoby Boskie, zwłaszcza Osobę Syna Bożego – Jezusa Chrystusa. Dalej czcimy osoby Świętych (np. naszych Patronów i Patronów Kościoła). Ale obchodzimy także uroczystości rodzinne, czcząc poszczególne osoby i ich rocznice. Świętowanie jest więc sposobem uczczenia osoby. Jest podkreśleniem szczególnej godności osoby. Świętowanie i uczczenie dotyczy więc osobowej godności. Godność osoby potrzebuje uczczenia. Godność wymaga świętowania. Dlatego takim świętem rodzinnym jest pojawienie się nowej osoby, czyli narodziny dziecka. Świętowanie jest działaniem osobowym poświęconym osobie. Świętujemy wydarzenia z życia osoby i jej łączności z Bogiem (Osobą Boską) – chrzest, Pierwszą Komunię, ślub (małżeństwo), kapłaństwo (prymicja), śluby zakonne.

O potrzebie świętowania/2



Każda osoba domaga się czci i uwielbienia, czyli poszanowania jej godności. Świętowanie jest takim wyróżnieniem osoby spośród innych spraw i rzeczy. Święta mają zatem podkreślić znaczenie osoby w naszym życiu. Chodzi przede wszystkim o rangę i znaczenie Osoby Boskiej oraz osób Świętych. Temu też służy ogłoszenie kogoś świętym przez Kościół. Kościół obdarza nas Świętymi, abyśmy poznali godność osoby i mogli ją uczcić i świętować.
Poza tym świętowanie jest czasem poświęconym wspólnocie. Świętujemy zawsze razem z rodziną. Świętowanie polega na osobowej łączności, dlatego świętując łączymy się razem we wspólnocie.  Nie można świętować samotnie. Świętujemy również we wspólnocie z Bogiem, czyli w łączności z Nim. Czas świętowania jest przeznaczony na łączność wspólnotową. Dlatego w niedzielę cała rodzina spotyka się razem – na nabożeństwie, przy stole, ale także na wspólnej rozmowie i zabawie.

Ten czas świętowania jest przeznaczony właśnie na łączność osobową – najpierw z Bogiem i ze Świętymi, a następnie ze wszystkimi członkami rodziny. Święta spędzamy razem w gronie rodzinnym. Robimy to właśnie jako osoby. Ta biblijna tradycja świętowania, która została przyjęta i utrwalona przez Kościół, wyrasta z realności i prawdy osoby ludzkiej. Ludzka osoba ma potrzebę łączności z innymi osobami, której wyrazem jest przede wszystkim świętowanie, jako wspólne działanie (modlitwa i uwielbienie) poświęcone Bogu, ale również poświęcone wspólnocie rodzinnej (uroczysty posiłek, śpiew i taniec). Dlatego w rodzinie obchodzimy różne święta i uroczystości rodzinne – urodziny, imieniny, rocznice ślubu.

Świętowanie ma więc wymiar nie tylko kulturowy, ale przede wszystkim osobowy, czyli religijny i moralny. Świętujemy dlatego, że jesteśmy osobami, a nie po to, żeby się zabawić. Toteż cała otoczka kulturowa (zwyczaje, ubiory i wystrój miejsca, pieśni i muzyka) jest czymś stworzonym przez człowieka w ramach wspólnych działań przekazywanych z pokolenia na pokolenie.  Zatem w świętowaniu czymś najważniejszym jest osobowa łączność. Łączymy się wówczas we wspólnym działaniu i przeżywaniu. Łączmy się z najbliższymi nam osobami, ale łączymy się również z Bogiem. Stajemy przed Bogiem właśnie jako osoby. Rozmawiamy z Bogiem w modlitwach jako osoby. Przyjmujemy Boga jako osoby. Właśnie w ten sposób możemy rozwijać naszą osobę i nasze osobowe życie. Świętowanie jest potrzebne naszym osobom, gdyż stanowi najważniejszy element życia osobowego. Świętowanie jest związane z osobowymi własnościami prawdy, dobra i piękna. Właśnie w świętowaniu te własności znajdują swój wyraz we wspólnym działaniu. To w świętach przemawia osobowa prawda o człowieku, objawia się osobowe dobro człowieka i rozbłyska osobowe piękno.

Nasza osobowa łączność z Bogiem ma charakter religijny. Religia stanowi relacyjną łączność z Bogiem. Religia to są relacje, jakie nawiązujemy z Bogiem, albo raczej jakie Bóg nawiązuje z nami. Z naszej strony religia wyraża się w trosce o podtrzymywanie tych relacji. Religia jest więc czcią i uwielbieniem, jakie oddajemy Bogu, wyznając w Nim Stwórcę i Zbawiciela.

Dlatego nasze święta mają charakter religijny. Mówimy wtedy o kulcie religijnym. Kult religijny to sposób naszego świętowania. Kult religijny jest związany z kulturą danego narodu. Jest to forma kulturowa świętowania. Ale kult religijny jest oparty na realnych relacjach łączących człowieka z Bogiem. Można powiedzieć, że to Bóg nawiązuje i obdarza nas relacjami osobowymi, a człowiek ze swej strony nadaje im postać kulturową (formę kultu), czyli formę modlitwy słownej, formę gestów i czynów, ale też przeżyć i uczuć. Człowiek nadaje relacjom osobowym postać duchową i cielesną związaną ze sposobem ludzkiego działania i przeżywania. Jeśli mamy kult jakiegoś świętego, to łączność ze Świętym i wstawiennictwo z jego strony pochodzą od Boga, natomiast to, co obejmuje sam kult – czyli sposób sprawowania nabożeństwa, modlitwy, wizerunki i obrazki, itd., – wszystko to jest sposobem naszego działania i przeżywania.

Święta odgrywają więc w naszym życiu bardzo ważną rolę. To jest nie tylko odpoczynek od trudów pracy. Ale przede wszystkim jest to uwielbienie szczególnej godności osoby. Jest to zatem ten moment, gdy powinniśmy się zwrócić do jakiejś Świętej Osoby, poczuć łączność z Tą Osobą, abyśmy mogli odnowić swoje życie osobowe. Na tym właśnie polega obcowanie świętych. Człowiekowi potrzeba tej osobowej łączności, żeby nie zapomniał, że jest osobą. Dlatego potrzebujemy łączności z Bogiem, abyśmy nie zapominali o swoim życiu osobowym.

Ten czas świętowania jako czas poświęcony Bogu oraz Jego Sługom i Służebniczkom, jest niezbędny dla naszego życia osobowego, dla wzrastania naszej osoby. Bez tego nasza osoba „obumiera”, a więc jakby przestaje żyć. Dlatego nie można zaniedbywać świętowania, bo to prowadzi do „śmierci” osoby.

14.12.2012

Medalion


Dialog i porozumienie (dziś)/1

Ludziom tak bardzo potrzeba dzisiaj porozumienia. Porozumienie może być jedynie efektem rozmowy i dialogu. Dialog i rozmowa polega na przekazie słowa. Dialog jest przekazywanie sobie słowa przez dwie rozmawiające osoby. Według Bubera człowiek jest istotą dialogiczną. To znaczy, że żyje w łączności ze słowem i może się nim posługiwać w spotkaniu z innymi ludźmi. Człowiek przyjmuje słowo, posiada je w swojej duszy (w rozumie) i może to słowo wypowiedzieć do kogoś innego, czyli przekazać je drugiej osobie. Słowo jest przekaźnikiem prawdy. Słowo jest nośnikiem prawdy. Za pomocą słowa możemy przekazać prawdę drugiej osobie. Dialogiczność ludzkiej osoby polega na zdolności przyjęcia prawdy i uznania jej, a następnie na możliwości przekazania jej dalej innemu człowiekowi. Wszystko to dzieje się za pośrednictwem słowa.

Zatem do dialogu pomiędzy ludźmi potrzebne jest słowo prawdy. Prawdziwy dialog jest oparty na słowie prawdy. Taki dialog musi być wymianą i przekazaniem słowa prawdy. Tylko rozmowa posługująca się słowem prawdy ma sens. Słowo prawdy (jako prawdziwe słowo) przenosi bowiem prawdę pomiędzy ludźmi. Jeśli wypowiadamy słowo prawdy, wówczas prawda dociera do umysłu drugiego człowieka i może być tam przyjęta. Przyjęcie prawdy oznacza zrozumienie. Rozumienie, jakie rodzi się z takiej rozmowy, polega na przyjęciu i uznaniu prawdy. Możemy powiedzieć wówczas, że zrozumieliśmy drugiego człowieka. Zrozumienie człowieka polega na przyjęciu osobowej prawdy, jaką powinno ze sobą nieść wypowiadane słowo prawdy.

Podstawą zrozumienia człowieka jest więc przyjęcie osobowej prawdy. Dlatego do takiego zrozumienia może prowadzić wzajemny dialog, w którym dwoje ludzi przekazuje sobie słowo prawdy i dzięki niemu samą prawdę. Bez wypowiedzenia słowa prawdy nie ma dialogu, a bez dialogu nie ma porozumienia. Porozumienie musi być wzajemnym zrozumieniem. Musi to być wzajemne przyjęcie czyjejś realnej prawdy (tzn. osobowej prawdy). Ale takie porozumienie musi być oparte na wzajemnej otwartości. Otwartość polega na zdolności ujawniania swojej osobowej prawdy i wypowiedzeniu jej do drugiej osoby. Jeśli nie będziemy chcieli się otworzyć i ujawnić prawdy osoby (prawdy o swojej osobie), to nie zdołamy podjąć prawdziwego dialogu. Wówczas zamiast dialogu będziemy mieli głoszenie swoich poglądów. Dzisiaj nie ma między ludźmi dialogu. Najlepiej widać to w mediach. Nie ma tam żadnego dialogu, jest wyłącznie głoszenie najróżniejszych poglądów (poglądów w różnych sprawach). Wygłaszanie swoich poglądów do niczego nie prowadzi. Na pewno nie prowadzi do dialogu i porozumienia.

Wygłaszane poglądy są oparte na myśleniu, a nie na słowie prawdy. Myślenie jest prywatną sprawą każdego z nas. Myślenie traktujemy na ogół jako prywatną własność każdego z nas. Dlatego myślenie nie łączy ludzi, ale ich dzieli. Jeżeli opieramy się na własnym myśleniu, to możemy stworzyć co najwyżej swój światopogląd. Taki światopogląd jest zbiorem dowolnych myśli, twierdzeń i poglądów. Twórcą tego zbioru myśli i poglądów jest nasza świadomość, która gromadzi najróżniejsze myśli i pragnienia. Nasza świadomość chce przy pomocy światopoglądu zapanować nad wszystkim dookoła. Pragnie wszystko zagarnąć dla siebie. Dlatego światopogląd każdego człowieka (czyli jego poglądy) przeciwstawia się poglądom kogoś innego (jego światopoglądowi). Konfrontacja dwóch poglądów prowadzi do zderzenia i walki. Każdy człowiek (właściwie jego „ja”) chce przeforsować swój pogląd. Nie ma wtedy dialogu i wymiany słowa oraz prawdy. Nie ma też zrozumienia, ani porozumienia. Pozostaje tylko własne zdanie. Tak wyglądają telewizyjne rozmowy. Levinas nazywa to wyabsolutnianiem się świadomości. To znaczy, że świadomość zawsze absolutyzuje swoje myślenie i swoje poglądy.

Aby z tym zerwać powinniśmy otworzyć się na prawdę, zwłaszcza na osobową prawdę człowieka. Musimy przyjąć tę prawdę i uwierzyć w nią, czyli zaakceptować ją. Bez wiary w prawdę pozostajemy skazani na myślenie i tworzenie swoich poglądów (czyli własnego światopoglądu). Skutkiem tego jest niemożność zrozumienia ani siebie samego, ani drugiego człowieka. Zrozumienie musi być oparte na przyjęciu realnej prawdy. Zrozumienie jest czymś naprawdę głębokim, a nie tylko stwierdzeniem tzw. obiektywnych faktów. Na przykład empiryczny opis faktów nie jest żadnym zrozumieniem rzeczywistości (świata). Tym bardziej empiryczny opis człowieka nie jest zrozumieniem go. Zrozumienie musi być przyjęciem tego, co realne. Musi to być przyjęcie ontycznej prawdy. Zrozumienie świata lub człowieka powinno być przyjęciem prawdy ich samych i o nich samych. Tej prawdy, która się kryje w realnych bytach naturalnych i w człowieku. Będzie to prawda o ich realności, o ich pochodzeniu – czyli stworzeniu, wreszcie o ich przeznaczeniu i celu. Z samego opisu faktów i zdarzeń jeszcze nic nie wynika.

Potrzeba nam dzisiaj porozumienia. Potrzeba nam słowa prawdy, abyśmy mogli rozmawiać i porozumieć się. Bez słowa prawdy nie ma poznania i łączności między ludźmi. Nasze myślenie tylko dzieli ludzi, a nie łączy. Połączyć nas może jedynie słowo prawdy.

Dialog i porozumienie (dziś)/2

Aby w naszym umyśle (w rozumie) zrodziło się słowo prawdy, musimy przyjąć realną prawdę. Przyjęcie prawdy wiąże się z wiarą. Wiara (credo) jest bowiem przyjęciem i uznaniem prawdy. Jeśli przyjąłem prawdę, to znaczy, że uwierzyłem. Jeśli uwierzyłem, to znaczy, że przyjąłem prawdę. Gdy wierzę, mój umysł przyjmuje i posiada prawdę. Dopiero gdy umysł przyjął już prawdę, wtedy może zrodzić się w nim słowo (prawdy). Zrodzone w umyśle słowo możemy wypowiedzieć do kogoś na zewnątrz. Zrodzone słowo wypowiadamy do innych ludzi. Wypowiadane słowo prawdy jest przeznaczone dla drugiej osoby, dla kogoś innego. Kiedy uwierzyłem i kiedy przyjąłem prawdę, to przyjąłem ją po to, żeby przekazać ją dalej komuś innemu (innym osobom). Umysł nie może zatrzymywać prawdy dla siebie. Prawda jest otwartością. Przyjęta prawda zmusza nas do głoszenia jej dalej, czyli do ogłaszania jej innym osobom.
Prawdę ogłaszamy za pośrednictwem słowa. Dlatego wygłoszone przez nas słowo powinno być słowem prawdy. To nie może być puste słowo. Jeśli wygłaszamy coś innego niż słowo prawdy, to kłamiemy i oszukujemy. Dlatego jeśli nie zdołaliśmy przyjąć prawdy, to lepiej, żebyśmy milczeli, niż gadali głupoty i kłamstwa. Źródłem i przyczyną kłamstwa jest nasze myślenie. Myślenie tworzy albo konstruuje znaki i znaczenia. Myślenie tworzy pojęcia. Myślenie tworzy więc jedynie język jako system znaków i znaczeń, pojęć i wyrazów. Język jest zatem tworem myślenia. Ale język nie jest mową, na pewno nie jest mową serca i umysłu. Ponieważ myślenie nie jest w stanie zrodzić słowa prawdy (prawdziwego słowa). Dalej myślenie tworzy cały system kulturowy jako ogromny gmach znaków i wartości.
Słowo rodzi się z prawdy przyjętej w umyśle. Słowo rodzi się z przyjęcia osobowej prawdy Boga lub człowieka. Osobowa prawda sama zrodziła ludzki umysł (rozum lub intelekt). A potem działając w umyśle rodzi z kolei słowo prawdy. Zrodzone przez prawdę słowo jest zawsze słowem prawdy. Słowo prawdy jest jedynym prawdziwym słowem. A prawdziwe słowo jest zawsze słowem prawdy. Słowo prawdy pochodzi ostatecznie od Boga. Słowo pochodzi od prawdy, a prawda jest z Boga. Wszystko inne pochodzi już z ludzkiego myślenia, czyli ostatecznie od Złego.
Tworem myślenia jest język. Jeżeli język traktujemy jako całą naszą wiedzę, to znaczy, że posługujemy się wyłącznie znaczeniami i pojęciami wymyślonymi przez nas samych. Ale taka wiedza rozmija się całkowicie z realnością, z prawdą i dobrem, gdyż wszystko to jest wymyślone albo przynajmniej pomyślane. Aby nas uleczyć z tego myślenia, Bóg dał nam wiarę, czyli zdolność przyjmowania prawdy. Gdy prawda dotrze do umysłu i zostanie przyjęta, wtedy rodzi się słowo prawdy. Słowo prawdy jest bezpośrednią wiedzą o realności. Bez słowa prawdy nie dowiemy się niczego o realnych bytach. Bez słowa prawdy nie dowiemy się niczego o człowieku i o Bogu.
Osobowa prawda przepływa do umysłu z istnienia. Dlatego niesie ze sobą całą moc realności. Dzieje się to dzięki kontemplacji. Kontemplacja otwiera nas na prawdę (na osobową prawdę). Kiedy prawda dotrze już do umysłu, to może się dalej uzewnętrzniać pod postacią słowa. Słowo jest więc uzewnętrznieniem prawdy. Słowo objawia prawdę na zewnątrz. Słowo ukazuje prawdę posiadaną przez umysł dla innych osób. Słowo pokazuje nam osobową prawdę człowieka i Boga. Słowo jest po prostu objawieniem, a objawienie dokonuje się w słowie. Dlatego Osobowego Boga poznajemy poprzez Objawienie Słowa Bożego, a nie poprzez nasze myślenie, naszą wiedzę lub filozofię. Jeżeli więc chcemy poznać osobę człowieka (czyli człowieka osobowego), to również musimy sięgnąć do słowa prawdy.
Kto albo co przyniesie nam słowo prawdy? Może media? Na pewno nie! Może nauka lub filozofia, albo literatura? Też nie. Może rozmowa z drugim człowiekiem? Chyba bardzo rzadko, bo musiałaby to być rozmowa z mądrym człowiekiem (czyli z mędrcem i mistrzem). A może rozmowa z Bogiem? Słowo Boże jest doskonałym przejawem prawdy – Prawdy Bożej.
Słowo prawdy może nam dać mądrość i kontemplacja. Słowa prawdy musimy szukać u człowieka mądrego i kontemplującego. Kogo dzisiaj stać na mądrość i kontemplację? Są przecież zakony i klasztory kontemplacyjne. Ale czy my dzisiaj czerpiemy z tego duchowego dziedzictwa mistrzów kontemplacji? Czy słuchamy ich słowa prawdy? I czy sami odważylibyśmy się podjąć kontemplację Prawdy Bożej albo choćby osobowej prawdy człowieka? Czy słuchamy świętych wyznawców prawdy objawionej?

13.12.2012

Przypomnienie

Dawno temu napisałem tekst zatytułowany Dialog i porozumienie. Tekst ukazał się w Kierunkach. Był rok 1988. Okazuje się, że dziś warto przypomnieć ten tekst, gdyż w polityce niewiele się zmieniło.

Dialog i porozumienie (przed laty)/1

DIALOG I POROZUMIENIE
Etyczne aspekty mowy ludzkiej
 
Człowiek jako osoba jest bytem aktywnym. Jest podmiotem przeróżnych działań i czynności. W całej widzialnej rzeczywistości właśnie człowiek jest najbardziej aktywnym ośrodkiem. Może nieustannie się rozwijać przekształcając siebie i otaczający go świat. 

Potwierdzenie takiej wizji człowieka znajdujemy w encyklice Sollicitudo rei socialis Jana Pawła II, w której Papież stwierdza: „Człowiek bowiem, jeśli można tak powiedzieć, nie został stworzony jako byt nieruchomy i statyczny” (n.30). Papież rozwija w tym miejscu egzegezę biblijną. Ja sądzę, że potrzebna jest tu także interpretacja metafizyczna, ale nich to pozostanie naszym przyszłym zadaniem. 

Aby się rozwijać, człowiek musi być otwarty na zewnątrz, musi być otwarty na rzeczywistość. Musi więc jak najwięcej czerpać z tej rzeczywistości. To, co zaczerpnie z zewnątrz, musi przetwarzać w sobie, czyli musi poznawać oraz zrozumieć rzeczywistość, aby umieć w niej działać i postępować. 

Ale przede wszystkim człowiek musi być otwarty na innych ludzi i dla innych ludzi. Toteż człowiek musi nieustannie poznawać różnych ludzi, starać się ich zrozumieć. Każdy z nas poznaje innych ludzi, ale zarazem sam jest przez nich poznawany. Mamy w tym przypadku do czynienia ze szczególną relację, czyli relacją wzajemności. To znaczy poznajemy i jednocześnie jesteśmy poznawani. Ujawniamy się sobie nawzajem, a więc siebie ujawniamy i objawiamy innym, oni zaś równocześnie nam się ujawniają i objawiają. W ten sposób dochodzi do spotkania, które jest właśnie tą relacją wzajemności. Spotkanie dwóch ludzi, dwóch osób jest więc wzajemnym ujawnianiem się sobie. Można również powiedzieć, że jest wzajemną manifestacją.
 
Człowiek jako osoba objawia siebie w słowie i czynie. Słowo jest objawem naszej aktywności poznawczej, naszego rozumienia rzeczywistości. Natomiast czyn jest objawem naszej aktywności wolitywnej, czyli naszej akceptacji rzeczywistości, akceptacji świata i ludzi.
 
Oczywiście zajmę się tutaj wyłącznie słowem lub ujmując sprawę szerzej - także mową, jedynie czasami przywołując różne analogie z czynem. Moim zdaniem, słowo jest jakby pierwszym krokiem na drodze do działania, do czynu. Można też powiedzieć, że słowo jest przedsionkiem czynu. I od razu narzuca się analogia z przedsionkiem serca, co by znaczyło, że jeśli serce uznamy za pierwotne siedlisko czynu, to słowo serca (verbum cordis) jako najgłębsza postać ludzkiego słowa i ludzkiej mowy zamieszkuje w przedsionku serca. Ale będzie to raczej poezja niż filozofia.
 
Słowo jest zatem pierwotną manifestacją, pierwszym przejawem osoby ludzkiej. Osoba manifestuje się najpierw w słowie, a następnie również w czynie. Słowo i czyn są więc dwoma najważniejszymi i głównymi przejawami ludzkiej osoby. Są to przede wszystkim przejawy osoby w jej relacjach z innymi osobami. Słowo i czyn są zarazem przejawami spotkania dwóch osób, czyli spotkania człowieka z człowiekiem. Są więc najważniejszymi przejawami więzi i kontaktów międzyludzkich. Pozwalają nam się skontaktować i spotkać. Pozwalają nam wreszcie współżyć.
 
W tym miejscu zahaczamy już o wymiar społeczny, wspólnotowy. Ale zarówno w dziedzinie słowa i mowy, jak też w dziedzinie czynu nie sposób pominąć tej sprawy. Zresztą zawsze, gdy mówimy o osobie ludzkiej, powinniśmy przywoływać ów aspekt wspólnotowy. Nie można bowiem w pełni zrozumieć osoby bez odniesienia jej do wspólnoty i życia społecznego. Toteż w tym aspekcie chciałbym obecnie spojrzeć na słowo i czyn.
 
Otóż i w słowie, i w czynie podstawową sprawą jest ich skierowanie do drugiego człowieka. A więc ważne jest to, że w ogóle mówi się, czyli mówimy do kogoś (choćbyśmy nawet mówili do siebie), nie mówimy bowiem w dal przed siebie, bo to nie ma sensu. Ale ważne jest także to, do kogo mówimy w danej chwili. Podobnie rzecz się ma z działaniem. Tutaj powiemy, że działamy z kimś, działamy dla kogoś (dla kogoś coś robimy, choćby dla samych siebie). Nigdy więc nie działamy w próżni, co najwyżej możemy nic nie robić.
 
W dziedzinie czynu najważniejszą rolę odgrywa umiejętność współdziałania. To właśnie współdziałanie jest czynem w wymiarze społecznym i wspólnotowym. W takim współdziałaniu czyny lub działania poszczególnych osób muszą być skupione wokół wspólnego celu. Tym celem jest wspólne dobro. Dlatego we wspólnocie, w społeczeństwie wszystkie działania winny zmierzać do osiągnięcia dobra wspólnego.
Odnosząc te rozważania do dziedziny słowa i mowy - czyli posługując się tutaj analogią - powiemy, że w zakresie słowa i mowy najważniejsze jest wspólne mówienie, czyli rozmowa.
 
Przyjrzyjmy się jednak dokładnie pojęciu rozmowy. Polski termin rozmowa jest jakby dokładnym tłumaczeniem grecko-łacińskiego terminu dialog (gr. dialogos, łac. dialogus). Pojęcie dialogu jako rozmowy dwóch osób pojawiło się w kulturze europejskiej w czasach powstawania greckiej tragedii. Chodziło tam o to, aby pewną opowieść rozpisać na głosy i role. Stąd etymologicznie dia-logos oznacza podział słowa, czyli tego, co grecki tragediopisarz miał do powiedzenia.
 
Ten sam motyw dialogu-rozmowy pojawia się także w biblijnej opowieści o Raju i grzechu pierworodnym. To przecież Ewa podjęła dialog z wężem-Szatanem. I nie wiadomo, czy nie nastąpiło to znowu na zasadzie podziału na role tego, co sama miała do powiedzenia w swym sercu i co faktycznie wypowiedziała. Znaczyłoby to, że Ewa w swym dialogu, czyli poprzez podział i rozerwanie słowa, powołała do istnienia postać Szatana. I tak powstała literatura.
 
Dlaczego o tym mówię? Otóż po to, aby odwołać się do jeszcze jednej analogii, która - jak sądzę - lepiej naświetli kłopoty związane z pojęciem dialogu. Posłuży nam do tego para pojęć również pochodzenia grecko-łacińskiego, a mianowicie diabol i symbol (łac. diabolus i symbolus, także symbolum).
 
Nasze określenie „diabeł” wywodzi się z greckiego słowa diabolos. Greckie słowo zostało utworzone od czasownika diabolein, co dosłownie znaczy rozdzierać, rozłączać, odłączać. Temu pojęciu diabolu przeciwstawia się pojęcie symbolu, np. w języku polskim używamy zarówno przymiotnika diaboliczny, jak też przymiotnika symboliczny. Ów symbol pochodzi od greckiego czasownika symbolein, który oznacza zbieranie, łączenie, połączenie z czymś. Mamy więc do czynienia z przeciwstawieniem tego, co destrukcyjne i dezintegrujące, czyli oddzielające i rozłączające (diabeł), temu co konstruktywne, łączące i zbierające w całość (symbol).
 
Symbol byłby więc czymś, co łączy nas z Bogiem i boską rzeczywistością. Diabeł zaś tym, co nas z Bogiem rozdziela, co odłącza nas od Niego. Symbol byłby więc obrazem lub widzialnym znakiem Bożej łaski, diabeł zaś byłby znakiem i obrazem nicości, czyli kultury oddzielającej i odgradzającej nas od Boga.

12.12.2012

Dialog i porozumienie (przed laty)/2

Powróćmy teraz znowu do tematu dialogu. Mówiliśmy już poprzednio, że w swej etymologii dialogos oznacza dzielenie, podział słowa i mowy na role. Dlatego dialog staje się rozbiciem słowa i mowy na różne cząstki, czyli prawdy cząstkowe. Natomiast w mowie jako wspólnym mówieniu potrzebny jest element integrujący i scalający. Konieczne jest dotarcie do szerszej prawdy, czyli prawdy rozumianej jako wspólna prawda - analogicznie do wspólnego dobra w działaniu. Toteż jak celem współdziałania jest dobro wspólne, tak celem rozmowy, ale rozumianej jako współmówienie (łac. collocutio, colloquium) musi być wspólna prawda, czyli nieustanne zdążanie do prawdy pełnej i weryfikowanie podług niej tego, co się mówi.
 
Użyłem tutaj łacińskiego terminu collocutio, gdyż najlepiej oddaje on sytuację, o którą mi chodzi. Trudniej znaleźć odpowiedni polski termin. Najbliższe są tu określenia „zmowa” i „umowa”, ale termin „zmowa” ma w języku polskim zabarwienie negatywne. Znacznie lepszy jest termin „umowa”, ale i on w dzisiejszych czasach kojarzy się raczej z czymś konwencjonalnym (np. umowa prawna) niż rzeczywistym. Dlatego wydaje mi się, że najwłaściwsze byłyby tu terminy: „dogadać się” oraz „ugoda” i „zgoda”.
 
Ta wspólna rozmowa (collocutio) musi przebiegać w atmosferze prawdy. To znaczy musi się rozpoczynać od prawdy zrodzonej w naszym intelekcie, czyli od prawidłowego rozpoznania i zrozumienia rzeczywistości. I to będzie słowo wewnętrzne. Następnie to prawidłowe rozumienie musi zostać ujawnione, czyli wypowiedziane na zewnątrz. I to będzie słowo zewnętrzne, słowo wypowiedziane. Dalej już wszystkie wypowiedziane słowa i cała rozmowa muszą zmierzać do osiągnięcia wspólnego rozumienia i wspólnej prawdy w jakimś konkretnym temacie. Wówczas dopiero możemy mówić o porozumieniu, które winno stać się podstawą współdziałania.
Dlatego wszystkie ważniejsze rozmowy powinny się toczyć w duchu prawdy. Ale wtedy muszą wynikać z samego sedna naszej egzystencji, naszej osoby. Inaczej będą to tylko zwyczajne kulturalne rozmowy o wszystkim i o niczym. Rozmowa zrodzona z kultury i literatury pozostaje zawsze w kręgu kultury i literatury. Wszelkie spory literackie są jedynie literaturą i zupełnie nie dotyczą rzeczywistości. Dopiero słowo zrodzone na gruncie osoby, czy na gruncie samej egzystencji bytu ludzkiego jest słowem prawdy i słowem życia. Tylko z istnienia bowiem słowo czerpie swe życie. Staje się słowem żywym. A tylko żywe słowo ma zdolność przemawiania do ludzi. Żywe słowo to słowo wywodzące się od osoby i skierowane do osoby. Dlatego powiemy, że spotkanie ludzi może się dokonać wyłącznie w żywym słowie, w żywej mowie i rozmowie.
 
Takiego spotkania dokonującego się we wspólnej rozmowie nie można rozpatrywać w teorii znaczeń i znaków. Znaczenia i znaki mogą dotyczyć kultury jako struktury i systemu znaczeń. Mogą dotyczyć także języka lub szerzej języków jako systemów znaczeń. Natomiast żywe słowo radykalnie wykracza poza kulturę i system językowy. Jest ono przede wszystkim objawem i wyrazem naszej ludzkiej aktywności, naszej egzystencji, naszej osoby. Żywe słowo jest wyrazem naszej wewnętrznej rzeczywistości duchowej.
 
Toteż ludzkie słowo, ludzka mowa musi wyrastać z prawdy osobowego bytu człowieka i zmierzać do jeszcze szerszej prawdy wspólnej, a więc prawdy dotyczącej całej wspólnoty, która się ze sobą komunikuje i porozumiewa. Ludzka mowa powinna się skupiać na prawdzie jako swym kresie i celu. Tylko wówczas bowiem mowa osiąga swój cel, kiedy odnajdzie prawdę. Gdyż tylko prawda może być kresem i zakończeniem naszych rozmów, inaczej będzie to nieustanna gadanina o niczym.
 
Jeżeli więc chcemy dotrzeć do ludzi, jeżeli chcemy się z nimi skomunikować i spotkać, jeśli chcemy się z nimi porozumieć, to musimy mówić prawdę i tylko prawdę. Musimy mówić o rzeczywistości, zwłaszcza o rzeczywistości ludzkiej, o osobie człowieka. Ale musimy także mówić o Bogu, o Boskiej Trójcy Osób.
 
Czy jednak możemy od razu wypowiedzieć całą prawdę? Z pewnością nie. Na ogół rozpoczynamy najpierw od własnej prawdy, od swojego rozumienia rzeczywistości, od swojego spojrzenia na świat. Ale nie możemy nigdy na tym poprzestawać. Powinniśmy zawsze dążyć do szerszej prawdy, do wspólnej prawdy, do wspólnego porozumienia się. Powinniśmy dążyć do prawdy, która byłaby prawdą dla wszystkich, a nie tylko prawdą dla mnie. Uparte trwanie przy własnej cząstkowej prawdzie, przy własnym stanowisku powoduje wykluczenie danego człowieka lub grupy ludzi ze wspólnej rozmowy. Tacy ludzie zostają także wyłączeni ze wspólnego porozumienia.
 
Jeżeli zaś wprost mówię nieprawdę, czyli kłamię, to tym samym już od początku wyłączam się z kręgu mowy i słowa. Jeśli kłamstwo i nieprawda są skierowane przeciwko drugiemu człowiekowi, przeciwko jego godności i czci, to popełniam poważny grzech. Jeśli natomiast moja wypowiedź jest zwykłą fikcją i zmyśleniem, to wówczas jest zaliczana do świata literatury. Gdy jednak kultura przekazuje nam prawdę o rzeczywistości, o człowieku i Bogu, to staje się już wtedy filozofią i teologią, czyli kulturą wspartą na rzeczywistości i na prawdzie. Dlatego wydaje się, że jedynym terenem, na którym ludzie mogą się dogadać i porozumieć, czyli dojść do prawdy, jest filozofia i teologia.
Św. Tomasz z Akwinu wiąże słowo z intelektem jako władzą poznawczą. Jest ono dla niego rozumieniem i pojęciem intelektu (conceptio). Jest efektem pewnego procesu poznawczego, ale jednocześnie jest ujawnieniem i wyrażeniem tego procesu i jego efektu na zewnątrz. Słowo jest więc obwieszczeniem naszego rozumienia innym ludziom, jest obwieszczeniem naszego stanowiska niemal całemu światu. Takie obwieszczenie i zamanifestowanie naszego stanowiska w świecie wymaga aktywności intelektualnej, wymaga intelektu w akcie, w działaniu. Zatem słowo jest także ujawnieniem samego procesu poznawczego, to znaczy tego, że dokonało się poznanie, czyli przede wszystkim tego, że w naszym intelekcie pojawiło się jakieś odniesienie do rzeczywistości, a tym samym pojawiła się jakaś prawda. Słowo jest więc również objawem prawdy, która zjawia się w każdym akcie poznawczym dotyczącym rzeczywistości. Dlatego można powiedzieć, że to właśnie prawda obecna w intelekcie zrodziła słowo. Właśnie poprzez słowo prawda obecna w intelekcie ujawnia się i manifestuje na zewnątrz. Właśnie w słowie prawda ujawnia się wszystkim ludziom dookoła.
 
Owa prawda powinna być objawiona wszystkim dookoła we wspólnej rozmowie. Powinna dotrzeć do wszystkich, wszystkich ogarnąć i scalić we wspólnej rozmowie, we wspólnej mowie. Tylko prawda ma bowiem tę zdolność i siłę, że może scalić i zintegrować wokół siebie mówiących ludzi. Prawda może zintegrować najróżniejszych rozmówców, oczywiście tych otwartych na prawdę. Tylko prawda bowiem integruje nasze intelekty, nasze myślenie, nasze mówienie, nasze wspólne rozmowy.
 
Dlatego tylko prawda może być kresem i celem naszego poznania i naszego mówienia. I jako taka staje się ona czymś dobrym dla tych czynności. Staje się dobrem w poznawaniu i mówieniu. Staje się dobrem wszystkich rozmawiających ze sobą ludzi. Toteż tylko prawda może być podstawą wszelkich rozmów. Prawda musi być także podstawą rozmów i porozumienia władzy ze społeczeństwem.
 
Tylko prawdziwe słowo może być podstawą autentycznego spotkania się ludzi w rozmowie. Podstawą tego spotkania, które może zaowocować współdziałaniem.
1988