28.11.2012

Ważny moment

To zadziwiające, że w ciągu miesiąca 85 osób sięgnęło po posta Czym jest godność. Zawsze wierzyłem, że człowiek potrzebuje prawdziwej wiedzy filozoficznej na swój temat. To ważny moment, który pozwala mi uznać, że to co robię, może być dla Was przydatne. Teraz na nowo przypominamy posty o godności.

Ludzka godność

Zastanówmy się, jak to jest z tą godnością człowieka. Czym jest godność i gdzie należy jej szukać? Wszyscy naokoło trąbią dziś o ludzkiej godności. Ale czy wynika z tego jakaś wiedza na ten temat? Wydaje się, że jedyną sensowną odpowiedź na te pytania jest w stanie przedstawić teologia katolicka. Ale co na to filozofia?
Liberalizm odwołuje się tutaj jedynie do ludzkiej wolności. Człowiek jest wolny albo nawet jest samą wolnością. Posiada wolność wyboru i może robić, co mu się podoba. Ale czy z tak pojmowanej wolności może wynikać jakakolwiek godność? Liberalna wolność jest możliwością robienia najróżniejszych rzeczy. Sama możliwość pozostaje zawsze nieokreślona i niezdeterminowana. Można powiedzieć, że możliwość jest za a nawet przeciw. Jest to zawsze możliwość wyboru – mogę robić coś albo tego nie robić. Możliwość zupełnie nie determinuje wyboru. Mogę być porządnym człowiekiem albo nim nie być. Ale skoro mogę być albo nie być, to znaczy, że tak naprawdę wcale nie jestem człowiekiem. Bo gdybym chciał pozostać tylko człowiekiem, wtedy okaże się, że zrezygnowałem ze swojej wolności. Dlatego liberalna wolność prowadzi do tego, że mogę zanegować swoje człowieczeństwo. Aby stać się wolnym, muszę odrzucić samego siebie. Porzucam siebie dla bycia wolnym. To jest coś absurdalnego. Tak wygląda wolność negatywna.
Negatywna wolność nie może być godnością, gdyż godność to coś pozytywnego i realnego. Stąd wniosek, że godności nie da się wyprowadzić z wolności, ponieważ sprowadzimy ją wtedy do czystej możliwości. Możliwość pozostaje tylko możliwością i nie stanie się nigdy realnością. Z możliwości może więc wynikać wszystko – zarówno realność (jeśli pojawi się realna przyczyna), jak i nicość. Dlatego na tej możliwościowej wolności nie można zbudować godności człowieka. Godność oznacza bowiem najgłębszą realność człowieka. Dlatego mówimy o godności osobowej. Godność jest więc bezpośrednio związana z osobą człowieka, a nie tylko z jego wolnością lub rozumnością.
Zobaczmy teraz, czy rozumność może być godnością? Otóż także rozumność, która zdaje się odróżniać człowieka od świata zwierząt, nie stanowi dostatecznej przyczyny godności. Rozumność pozwala człowiekowi poznawać rzeczywistość oraz poznać samego siebie. Gdy rozum zaczyna poznawać siebie, wtedy w tej poznawczej refleksyjności ujmuje jedynie własne myślenie (cogito). Powstaje pytanie, czy samo myślenie może określać godność człowieka?

Tutaj znowu okaże się, że ludzkie myślenie ma charakter dialektyczny. Rozum jest w stanie pomyśleć jakieś twierdzenie lub opinię, aby zaraz zastosować wobec niego negację i zaprzeczenie. Ten charakter ludzkiego myślenia najlepiej pokazał w swojej filozofii Hegel (teza – antyteza – synteza). Tak właśnie przebiega nasze myślenie. Czy zatem teza i antyteza mogą być podstawą ludzkiej godności? Chyba nie. A więc może synteza jako wypadkowa przeciwieństw (przeciwnych poglądów)? Ale w kolejnym ruchu synteza również staje się tezą, aby za moment zostać zanegowana. Dlatego w tej ucieczce i pogoni naszego myślenia trudno jest złapać jakieś trwałe podstawy. Mamy jedynie nieustanny proces dialektyczny, który pożera sam siebie. Podobnie jak w przypadku wolności pojawia się tutaj sama możliwość zmienności.
Musimy więc uznać, że zarówno myślenie, jak wolność polegają wyłącznie na zmienności i stawaniu się. Nie sposób oprzeć i zbudować trwałej godności na tej zmienności, skoro w procesie zmienności nie ma żadnych stałych punktów odniesienia. Godność człowieka nie może się stawać lub być zmienna, gdyż wówczas wcale jej nie będzie. Godność jest w człowieku tym, co najbardziej niezmienne. Jest czymś, co stanowi fundament realności człowieka. Taką podstawą realności może być tylko akt istnienia. Właśnie istnienie decyduje o realności ludzkiego bytu. Wskazywaliśmy już, że istnienie posiada w sobie własności osobowe. To właśnie te osobowe własności prawdy, dobra i piękna wyznaczają osobową godność człowieka. Osoba stanowi w człowieku podmiotowość istnienia, która posiada tę wyjątkową rangę nazywaną mianem godności.

Godność polega zatem na posiadaniu osobowej podmiotowości wyposażonej w szczególne własności prawdy, dobra i piękna. Są to realne własności istnienia, które wyznaczają i przyczynują duchowość sfery istotowej. Mówiąc bardziej zrozumiale, osoba sprawia i przyczynuje ludzką duszę z jej władzami duchowymi. Osobowa prawda sprawia władzę rozumu lub intelektu. Osobowe dobro przyczynuje władzę woli, zaś osobowe piękno kształtuje naszą uczuciowość.
Osobowa godność człowieka jest zawarta jeszcze głębiej niż na poziomie istotowym. Godność jest związana z samą osobą, która stanowi przyczynę ludzkiej natury. Błędem jest zatem poszukiwanie godności na poziomie naturalnym, czyli w samej naturze bytu ludzkiego. Ponieważ znamy niestety jedynie upadłą naturę człowieka, zaś wspomagające nas działanie łaski zawsze pozostanie tajemnicą, chociaż wiemy, że odbywa się to poprzez osobę.
Dlatego trzeba uznać, że w człowieku tylko osoba jest w pełni doskonała i to jej należy przypisać godność jako szczególną rangę ludzkiego bytu. Tacy myśliciele jak Rousseau, którzy nie znali w ogóle problematyki osoby, całą doskonałość przypisywali naturze. Ale było to poważnym nadużyciem, skoro uznano, że człowiek jest doskonały z racji samej swojej natury. Rousseau stwierdził, że doskonała jest pierwotna natura człowieka nieskażona jeszcze cywilizacją i kulturą. Ideałem człowieka stał się pierwotny dzikus bez zahamowań. Niestety szybko wyciągnięto z tych poglądów przerażające konsekwencje, gdyż de Sade uznał, że zbrodnia jest czymś naturalnym, skoro popełniana jest przez człowieka, który przecież działa na podstawie rozumnej natury.
Nie można zatem przypisywać godności samej naturze człowieka, gdyż popadniemy w nierozwiązywalne konsekwencje, które mogą doprowadzić człowieka do całkowitego upadku. Dlatego godność należy przyznać osobie człowieka, czyli osobowej podmiotowości istnienia. Na tej podstawie możemy stwierdzić, że każdy człowiek posiada osobową godność, ale nie każdy posługuje się swoją godnością w codziennym życiu i działaniu. Jak przekonać ludzi do wykorzystania własnej godności? To jest zadanie dla filozofii i etyki.

Co filozofia mówi o godności

Początkowo wiedza o człowieku sprowadzała się do filozofii. Przez długi czas była to jedyna nauka o człowieku. Dlatego filozofia miała silne aspiracje naukowe  dbając, aby wiedza była ogólna i powszechna. Jednocześnie filozofia niosła ze sobą ożywczy powiew mądrości, gdyż powstała jako umiłowanie mądrości.
Dzisiaj mamy rozliczne nauki o człowieku. Ale nauki te obejmują przede wszystkim wiedzę zjawiskową. Zjawiska wydają się nam dostępne i zrozumiałe, jak chciał Kant. Dlatego naukową wiedzę humanistyczną interesują wyłącznie zjawiska, a nie realność. Współczesna nauka uważa, że możemy obserwować zjawiska społeczne i zjawisko indywidualnych zachowań człowieka. Sądzi ponadto, że zachowanie człowieka jest wypadkową oddziaływań środowiska społecznego i naszego własnego myślenia o tym środowisku. Możemy obserwować tylko to i tylko to powinniśmy wytłumaczyć. Można podsumować, że panuje przekonanie, że to wystarczy do zrozumienia człowieka. Być może wystarczy to nauce, ale z pewnością nie wystarczy samemu człowiekowi.
Nauki nie interesuje fakt, że jeśli przyjmiemy, iż działanie człowieka jest wzajemną interakcją pomiędzy świadomością a przyrodą (naturą) i kulturą, to odrzucamy i negujemy rolę osobowej podmiotowości człowieka. Widać, że nauce nie jest potrzebna osoba człowieka. Może naukowcy nie zdają sobie sprawy, że pozbawiają w ten sposób człowieka sprawczej podmiotowości. Mówiąc wprost, znaczy to, że działanie nie zależy od człowieka, ale jest uwarunkowane społecznie i kulturowo. Człowiekowi jest oczywiście potrzebne zrozumienie zjawisk naturalnych, społecznych  i kulturowych. Ale musimy pamiętać, że w ten sposób nie znajdziemy osobowej tożsamości człowieka. Zrozumienie człowieka musi dotyczyć jego realności, a nie jego zewnętrznych przejawów. Dlatego nie zrozumiemy działania człowieka bez odkrycia wewnętrznego źródła tej aktywności, czyli realnej podmiotowości. Działanie człowieka wyrasta z jego wnętrza. To w samym człowieku siedzi sprawca jego własnych czynów. Dlatego ludzkie działanie nie jest prostą interakcją, czyli wzajemnym oddziaływaniem różnych elementów zewnętrznych i wewnętrznych.
Pojawia się teraz kwestia, czy ta sprawcza podmiotowość występuje na poziomie ludzkiej natury (istoty), czy może skrywa się jeszcze głębiej? Musimy zapytać, czy ostatecznym sprawcą działań są władze i zdolności istotowe, czy może źródła sprawczości trzeba szukać aż w akcie istnienia?
Już Arystoteles opisywał władze, czyli zdolności do działania, jako możności. To prowadziło do stwierdzenia, że te zdolności i możności mogą działać lub nie. A to znaczyło, że pobudka do działania musi tkwić gdzieś głębiej poza samymi władzami. Wszelkie działanie powinno mieć realną przyczynę, czyli musi pochodzić ostatecznie od aktu, a nie z możności. Dlatego później św. Tomasz z Akwinu uznał, że ostateczną przyczyną działania musi być aktywność istnienie. Także Karol Wojtyła odwoływał się w tej kwestii do scholastycznej zasady – operari sequitur esse. Zatem sprawczej mocy do działania należy szukać w akcie istnienia.
W istnieniu działają własności transcendentalne. To one dysponują mocą sprawczą. Własności transcendentalne są sposobami (modus essendi) urzeczywistniania się aktu istnienia. Są przejawami aktywności istnienia. Można powiedzieć, że to dzięki tym własnościom działa akt istnienia i za ich pomocą urzeczywistnia istotę bytu. Dlatego własności transcendentalne działają poprzez istotę bytu, czyli poprzez naturę człowieka.
Ludzkie istnienie posiada własności osobowe i nieosobowe. Do własności osobowych należą prawda, dobro i piękno, a do nieosobowych – jedność, odrębność i przedmiotowość (rzecz). Własności osobowe przyczynują władze duchowe człowieka, zaś własności nieosobowe przyczynują władze cielesne (cielesność człowieka). Własności transcendentalne sprawiają najpierw odpowiednie władze, a następnie pobudzają te władze do działania. Dlatego władze duchowe – rozum, wola i uczucia – nie mogłyby działać i doskonalić się bez udziału własności osobowych. A to znaczy, że człowiek nie mógłby działać bez osobowej podmiotowości.
Jeżeli więc poszukujemy tożsamości człowieka, to nie znajdziemy jej na poziomie zjawiskowym, ale musimy sięgnąć głębiej do osobowej podmiotowości. Tożsamość człowieka nie sprowadza się jedynie do tego, jak przejawiają się jego działania. Ta tożsamość odnosi się do samych podstaw ludzkiego działania. Fundamentem tego działania jest osobowa podmiotowość, która występuje na poziomie istnienia (ludzkiej egzystencji). Dlatego powiemy, że tożsamość człowieka może stanowić tylko osoba ludzka.
Tożsamością człowieka jest więc osoba, a nie sama natura. Działania naturalne człowieka są zmienne i przeciwstawne (na tak i na nie). Dlatego nie można mówić o tożsamości odwołując się do różnorodnych przejawów natury człowieka, gdyż ukazują one jedynie dialektyczny charakter rozumności. Rozumna natura działa w sposób przeciwstawny od tak do nie. Przeciwieństwo naturalnych działań na pewno nie może określać tożsamości człowieka. Tożsamość musi być niezmienna i trwała. Tożsamość nie może pojawiać się i znikać. Otóż w człowieku trwała i niezmienna jest tylko podmiotowość osoby. To osoba działa moralnie, czyli w jeden prawidłowy sposób, gdyż osoba działa mocą prawdy, dobra i piękna. Działanie osoby nie jest więc dialektyczne i przeciwstawne, ale jest prawe i prostolinijne. Osoba zawsze działa na tak. Osoba zawsze działa dobrze. Dlatego tożsamość człowieka może być wyłącznie osobowa.
Z osobową podmiotowością człowieka związana jest również ludzka godność. Godność oznacza bowiem sam osobowy charakter podmiotowości człowieka. Godność nie odnosi się zatem do ludzkiej natury, ale dotyczy samej osoby człowieka. Godność oznacza szczególną rangę osoby ludzkiej. Nasza godność stanowi współdziałanie osobowych własności transcendentalnych. Godność oznacza sprawczą moc osobowego istnienia, która ujawnia się pod postacią działania trzech osobowych własności. Godność jest więc bezpośrednio związana z tożsamością, bo zarówno tożsamość, jak i godność dotyczą osobowej podmiotowości człowieka.

Czym jest godność?

Sens naszego człowieczeństwa zależy od tego, jak pojmujemy godność. Jeżeli pojęcie godności odniesiemy i zawęzimy do ludzkiej natury, to będziemy podkreślali te wyznaczniki, które decydują o rozumnej naturze człowieka. Wówczas godnością staje się zdolność myślenia (myślenia o wartościach – w zasadzie kulturowych) oraz wolność wyboru (wybierania tych wartości). Czy jednak takie możliwości działania możemy faktycznie nazwać godnością człowieka? Z pewnością nazwiemy je niezależnością i autonomią człowieka, ale nie godnością. A już na pewno nie godnością osobową!
Czym jest więc godność? Jest ona związana bezpośrednio z osobą człowieka. Godność oznacza szczególny status ludzkiego bytu. Jest to jakaś wyjątkowa pozycja ontologiczna człowieka. Na czym polega ów wyjątkowy status i szczególna ranga? Otóż rangę godności bytowi człowieka nadaje status osoby. Człowiek jest osobą. Osoba stanowi podmiotowość istnienia, która jest źródłem realności człowieka. Osoba oznacza więc samą osobową zawartość aktu istnienia. Tę zawartość stanowią własności transcendentalne. Osobową podmiotowość wyznaczają trzy własności osobowe – prawda, dobro i piękno. Realność osoby posiada charakter egzystencjalny. To nie jest realność istotowa. Realnością osoby nie jest zatem rozumność człowieka, bo to jest realność istotowa. Realnością osoby nie jest również wolność woli, bo to także jest realność istotowa. Realnością osoby może być tylko realność istnieniowa, czyli sprawcza aktywność osobowego istnienia.
W polskim personalizmie osobę uznaje się za podmiotowość istnienia. Wojtyła mówi wprost o osobowym istnieniu. Również Gogacz definiuje osobę w odniesieniu do aktu istnienia. W jaki sposób działa podmiotowość istnienia? Wiadomo, że u św. Tomasza istnienie urealnia istotę bytu. Istnienie sprawia więc i przyczynuje istotową realność. Otóż istnienie sprawia i urzeczywistnia istotę  bytu dzięki sprawczej mocy własności transcendentalnych. Jak twierdzi Gogacz, istnienie bytu ludzkiego posiada w sobie własności osobowe i nieosobowe. Własności osobowe sprawiają zdolności duchowe istoty, natomiast własności nieosobowe przyczynują zdolności cielesne.
Godność człowieka jest związana z realnością przysługującą osobowemu istnieniu. Godność jest związana z osobowymi własnościami transcendentalnymi. Są nimi prawda, dobro i piękno. Działając razem własności te sprawiają duchowość ludzkiego bytu. Prawda sprawia rozum, dobro przyczynuje wolę, a piękno kształtuje uczucia. Z kolei własności osobowe pozwalają działać duchowej naturze człowieka w sposób słuszny, prawy i piękny. Właśnie od tej aktywności własności osobowych zależy moralne postępowanie człowieka. Cała ta sprawcza aktywność prawdy, dobra i piękna stanowi o szczególnej godności człowieka. Dlatego możemy powiedzieć, że godnością jest osobowa aktywność istnienia (podmiotowości istnienia). A zarazem godnością człowieka jest jego moralne działanie. Godnością jest zatem osobowy sposób działania, które wyznacza moralność człowieka. Godnością nie jest więc sama rozumność, ani sama wolność. Godnością są moralne czyny, które mogą podejmować władze rozumu i woli, także uczuć, pod wpływem aktywności własności osobowych prawdy, dobra i piękna.
Musimy wreszcie zapytać o same własności osobowe. Otóż nie biorą się one z niczego. To Bóg stwarza ludzkie istnienie i to On wyposaża to istnienie we własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna. Ponadto wydaje się, że aby te własności mogły osiągnąć moc sprawczą, muszą być w stałej łączności z Bogiem. Jak uczy nas Gogacz, dokonuje się to dzięki relacjom osobowym, które może nawiązać sam Bóg. Jeżeli osobowa prawda człowieka połączy się z Boską Prawdą, wówczas otrzymuje zdolność działania (moc sprawczą) i objawia się dzięki kontemplacji na gruncie istotowym w rozumie. Wtedy rozum może przyjąć tę prawdę i posługiwać się nią jako zasadą poznania. Podobnie rzecz się ma z wolą. Jeżeli osobowe dobro człowieka połączy się z Boskim Dobrem, to zaczyna działać i dzięki wezwaniu sumienia pociąga do siebie naszą wolę. Wola pragnie wtedy osobowego dobra i to pragnienie staje się zasadą chcenia i wyboru. Również nasze uczucia podlegają działaniu osobowego piękna. Jeżeli osobowe piękno człowieka łączy się z Boskim Pięknem (Majestatu Boga), to nabiera zdolności i mocy sprawczej i dzięki upodobaniu zaczyna oddziaływać poprzez naszą uczuciowość. Uczucia człowieka znajdują wtedy upodobanie w osobowym pięknie (pięknie życia) i zaczynają korzystać z niego jako zasady podniecenia i pożądliwości. Wtedy uczucia kierują się pięknem i mogą je przeżywać, a nie muszą być podległe i zależne od przyjemności lub przykrości. Zależność od przyjemności wypacza nasze uczucia.
Osobowa godność człowieka polega na aktywności własności transcendentalnych. Jednak ta aktywność nie może się ujawnić bez łączności z Bogiem. Dlatego trzeba stwierdzić, że nie będzie godności bez łączności z Bogiem, czyli bez życia religijnego. Nie będzie godności bez osobowych relacji z Bogiem. Nie będzie godności bez wiary, miłości i nadziei.
Współczesna kultura podsuwa nam różne (nawet przeciwstawne) pojęcia godności. Takie pojęcia są często wymysłem człowieka. Możemy sobie oczywiście pomyśleć, że godnością jest wolność i absolutna niezależność. Ale musimy sobie zdawać sprawę, że taka wolność dotyczy jedynie samego myślenia. A to znaczy, że nasze myślenie pragnie nadać sobie najwyższą rangę i wartość – czyli godność. Zapominamy jednak, że godność jest czymś, co człowiek otrzymuje w akcie stworzenia. Człowiek został stworzony przez Boga jako osoba. Otrzymał od Boga osobowe istnienie, które zawiera w sobie własności prawdy, dobra i piękna. Te własności Bóg dał człowiekowi wraz z osobowym istnieniem. Dlatego własności transcendentalne posiadają moc sprawczą służącą do urzeczywistniania rozumnej natury człowieka. Toteż godność człowieka stanowi wspólna aktywność własności osobowych zawartych w istnieniu. Osobowa godność stanowi więc fundament realności człowieka i jego działania. Oznacza ona szczególny status i rangę ludzkiej egzystencji. Dlatego to właśnie osobowa godność jest podstawą rozumnej natury człowieka, a nie odwrotnie. To osobowa godność określa rozumną naturę, a nie natura decyduje o godności człowieka. Bez godności jako podstawy nie byłoby natury człowieka.
Dlatego godnością człowieka nie jest myślący rozum i wolna wola. Myślenie rozumu i wolność woli są efektem odwrócenia się od Boga. Są skutkiem odwrócenia się od osobowej realności. Dlatego myślenie i wolność decyzji nie służą osobie człowieka, a raczej jej przeszkadzają. Właśnie one – myślenie i wolność decyzji – są w stanie pozbawić człowieka osobowej godności. Mogą odebrać człowiekowi jego godność. Myślenie i wolność decyzji chcą bowiem przejąć całkowitą kontrolę nad działaniem człowieka. Negują i odrzucają osobową aktywność, czyli pomijają prawdę, dobro i piękno. A wówczas działanie człowieka staje się kłamstwem, przemocą i gwałtem, czymś szpetnym i obrzydliwym. Trzeba więc zapytać, czy propagując kłamstwo, przemoc, brzydotę opowiadamy się za godnością człowieka? Czy w wymyślaniu kłamstw o człowieku, czy w zachęcaniu do gwałtu i przemocy, nawet zbrodni przeciwko człowiekowi, czy w pokazywaniu brzydkich i obrzydliwych postępków człowieka możemy dostrzec i odkryć osobową godność? Na pewno nie!
Godność kryje się w samej osobie człowieka. Ale osoba nie jest świadomością ani wolnością. Osoba nie jest wymyśloną podmiotowością ludzkiego „ja”. To nie jest ani ego, ani super-ego. Osoba ludzka jest podmiotowością istnienia. Ta podmiotowość wyraża się w sprawczej mocy i aktywności prawdy, dobra i piękna. I właśnie ów sprawczy związek własności transcendentalnych stanowi o godności człowieka. Godnością jest wspólnota prawdy, dobra i piękna. Ten związek i wspólnota jest jednocześnie obrazem Bożym w człowieku i pochodzi bezpośrednio od Boga. Dlatego mówimy, że godność człowieka pochodzi od Boga.

Godność wg ks. Stycznia

Ks. Styczeń wiąże godność człowieka z osobowym charakterem ludzkiego bytu. Człowiek jest dla niego osobą stworzoną na obraz Boży (homo – imago Dei). Godność jest związana z istnieniem człowieka jako osoby. Dlatego stwierdza on, że osobowa godność wyrasta z samej struktury bytowej oraz przenika tę strukturę. W strukturze osoby ludzkiej autor wyróżnia dobro naczelne, którym jest sama osoba i które nazywa godnością osobową. Wyróżnia także pozostałe dobra: - konieczne (życie) i niekonieczne (cielesność, czyli cielesny organizm) dla osoby.
Ta godność człowieka jest związana ze stworzeniem na obraz Boży. To Bóg stwarza osobę człowieka. Bóg stwarza człowieka od razu jako byt osobowy. Dzięki temu osoba ludzka może uczestniczyć w osobowej godności Stwórcy. Jednak ks. Styczeń dopowiada, że to miłość jako afirmacja osoby gwarantuje nam uczestnictwo w Najwyższym Dobru. Możemy zatem powiedzieć, że osobowa godność pochodzi bezpośrednio od Boga i pozwala nam uczestniczyć w Dobroci Boga. Ponadto ks. Styczeń uważa, że mimo moralnego upadku (grzechu) człowiek zachowuje swą osobową godność w sposób nienaruszalny. Gdyż jest ona przynależna do jego struktury bytowej i przenika ją.
Dla ks. Stycznia ta osobowa godność jest normą moralności. Wyjaśniając to powie, że godność osoby (dignitas personae humanae) stanowi normę moralności, czyli kryterium, w świetle którego działanie staje się istotowo moralnie powinne lub moralnie wartościowe. To znaczy, że kryterium oceny moralnej działania jest poszanowanie i spełnienie osobowej godności człowieka. To właśnie godność ukazuje nam człowieka jako cel moralnego działania. Osobowa godność (jako bezwzględne dobro moralne) wyklucza bezwzględnie dopuszczalność instrumentalnego traktowania osób „dla dobra” innych osób, np. w formie „poświęcenia” jednostki dla wielu osób lub „poświęcenia się” wielu osób dla jednostki. Człowiek nie może być traktowany jako środek prowadzący do celu. Może być wyłącznie celem moralnego działania. Dlatego, zdaniem ks. Stycznia, „dobro wspólne” jest właściwie określone, jeśli gwarantuje afirmowanie godności wszystkich członków wspólnoty.
Ks. Styczeń uważa, że z godności wypływa moralna powinność działania. Moralną powinność działania wiąże on z moralną świadomością. To znaczy, że musimy poznać godność osoby i stwierdzić powinność działania względem niej. Twierdzi on, że podmiotową świadomość moralnej powinności działania nazywa  się sumieniem w szerszym znaczeniu. Ta świadomość znajduje wyraz w postaci sądu: „Powinienem spełnić to działanie”. Według Stycznia taki sąd jest już sumieniem w ścisłym znaczeniu. Tak więc sumienie z jednej strony jest własnym aktem poznania podmiotu, w którym zobowiązuje się on do działania, a z drugiej strony jest aktem poznania, w którym stwierdza on prawdę o rzeczywistej wartości osoby. Potocznie powiemy tak: „Człowiek jest osobą, która posiada szczególną wartość, czyli godność” (jako wartość bezwzględną) oraz „Osobę należy kochać” (czyli afirmować w sposób bezwzględny). Dlatego zdaniem ks. Stycznia, sumienie staje się podmiotowym wyrazem normy moralnej. Norma jako kryterium jest zawarta w samej osobie człowieka (jako jej godność). Natomiast w sądzie sumienia zostaje przez nas uświadomiona, czyli poznana i uznana. W ten sposób obiektywna godność osoby przekształca się w subiektywną powinność działania. Sumienie jako akt poznania rozpoznaje godność osoby i domaga się potwierdzenia tego w działaniu. Dlatego według Stycznia sumienie staje się dla podmiotu sposobem kierowania sobą w świetle „prawdy o dobru”. Sumienie informuje nas niezawodnie o powinności afirmowania osoby z uwagi na jej godność. Wniosek sumienia o moralnej powinności działania wypływa ze zgodności z obiektywna normą moralności, czyli godnością osoby. Natomiast informacja o słuszności działania nie jest niezawodna (nie wiem, czy postąpiłem słusznie). Dlatego mamy obowiązek stałego formowania swojego sumienia wyrażający się w konieczności coraz głębszego poznania osoby ludzkiej.
Na koniec ks. Styczeń stwierdza, że przedmiotem etyki jest doświadczalnie stwierdzalna w sumieniu powinność afirmowania osoby z uwagi na przysługującą jej godność. Powiemy więc, że głos sumienia jako Boży nakaz funkcjonuje w moralności bezpośrednio jako apel godności osoby o afirmację (czyli miłość).

27.11.2012

Czy to aby nie ja?

Maniek Myśliciel z wrocławskiego zoo

Ważny moment

To zadziwiające, że w ciągu miesiąca 60 osób sięgnęło po posta Czym jest godność. Zawsze wierzyłem, że człowiek potrzebuje prawdziwej wiedzy filozoficznej na swój temat. To ważny moment, który pozwala mi uznać, że to co robię, może być dla Was przydatne.

23.11.2012

Etyka dotyczy realnych działań człowieka



Etyka dotyczy ludzkiego postępowania, czyli działania. Skoro filozofia zajmuje się tym, co realne, to etyką będzie dotyczyła realnego działania człowieka. Ona bada i wyjaśnia realną aktywność człowieka. Nie interesują jej przeróżne możliwości działania. Tymi problemami zajmuje się z kolei technika i technologia. Badając zasady moralnego postępowania człowieka etyka pokaże nam realne zasady realnego działania. Etyki nie interesuje to, jakie są możliwości działania człowieka, ale to, jak człowiek naprawdę działa i jak buduje realność swojej natury. Przecież tylko realne działania tworzą realność ludzkiej natury. Nasza natura stanowi jakąś potencjalność wobec realnej podmiotowości istnienia. O tej potencjalności mówił Woroniecki w swojej Etyce. Dlatego człowiek w trakcie swojego życia musi na bazie tej duchowej i cielesnej potencjalności zbudować gmach realnej moralności (duchowej realności) oraz realnej doskonałości cielesnej w postaci zdrowia (cielesnej realności). Dlatego musimy tworzyć i budować według zasad realności a nie możliwości.
Człowiek posiada nieograniczone możliwości działania. Takie możliwości stwarza nam nasze myślenie. Ale wymyślonymi możliwościami działania zajmuje się technika oparta  na poznaniu przyrodniczym. Etyka dotyczy realnych działań, czyli takich, które budują realność, a więc umacniają ja i potwierdzają. Czymś realnym w człowieku jest jego osoba. Realne działania umacniają i potwierdzają osobową podmiotowość człowieka. Takimi działaniami są czyny moralne, które spełnia człowiek (właściwie osoba ludzka). Takimi działaniami są również czyny religijne, czyli nasze działania związane z kultem religijnym.

Krótko mówiąc, realność człowieka buduje moralność i religia. Żyjąc moralnie i religijnie człowiek żyje naprawdę realnie. Cała reszta naszego życia (codziennego) jest poświęcona różnym technicznym możliwościom działania. Technika w żaden sposób nie rozwija osoby człowieka. Ona jedynie ułatwia i uprzyjemnia nasze codzienne życie. I właśnie w tym sensie jest potrzebna i pożyteczna dla człowieka.

Ale powinnością człowieka jest moralność (i religia). Ona jest obowiązkiem człowieka jako osoby. Moralność obejmuje bowiem nasze działania wobec innych osób. Najważniejsze w naszym życiu jest to, jak odnosimy się do innych osób, a nie to, czy używamy potrzebnym nam rzeczy. Na co dzień używamy niezliczoną ilość rzeczy i przedmiotów (takich technicznych gadżetów), ale to nie znaczy, że nasze życie określa i definiuje użyteczność. Jeżeli traktujemy drugiego człowieka jedynie jako cos użytecznego dla nas, to znaczy, że nie dostrzegamy w nim osoby (osobowej realności). A to już sprawia, że z nami jest coś nie tak. Świadczy to już o tym, że powinniśmy się nawrócić na realność osoby. Człowiek jako osoba stanowi dla nas bezwzględne dobro (bonum honestum). Właśnie jako dobro bezwzględne, czyli niezależne od otaczających go rzeczy, człowiek jest celem naszego działania. Bo nasze działania mają służyć człowiekowi. One powinny służyć do rozwoju i budowania realności. Tę realność musimy budować w sobie, ale również powinniśmy ją rozwijać w każdym spotkanym człowieku. To dotyczy zwłaszcza dzieci i ich wychowania. Wychowanie ma za zadanie ukazać człowiekowi jego osobę. A jednocześnie powinno to być ukazanie Boga jako Osoby Boskiej. Bez Boga nie istnieje bowiem ludzka osoba i jej godność. Bóg stwarza bowiem bezpośrednio osobę człowieka obdarzając ją godnością (własnościami dobra, prawdy i piękna). Dlatego godność człowieka stanowi samą istotę jego realności osobowej. Nie ma nic bardziej realnego niż własności prawdy, dobra i piękna. Ludzkie wychowanie ma zatem prowadzić do zrozumienia realności osobowej człowieka, a nie do podporządkowania go władzy politycznej (czy nawet władzy rodzicielskiej). Tylko na gruncie ujęcia personalistycznego można wykazać, że dziecko powinno słuchać rodziców. Sam autorytet władzy nie wystarczy na polu moralności, gdyż załamanie się autorytetu powoduje jego odrzucenie. A wtedy pojawia się moralny relatywizm.

22.11.2012

Nie wolno zamieniać etyki w aksjologię



Nie wolno zamieniać etyki w aksjologię. Etyka dotyczy bowiem realnego działania i realnego osobowego dobra. Natomiast aksjologia dotyczy jedynie wartości, które stanowią tylko nasze myślenie o dobru.
Już Scheler pokazał, że wartości funkcjonują w naszej świadomości. Uważał, że tworzą one pewien idealny świat jakby Platoński Wzorzec Doskonałości. Jednak tak naprawdę wartości stanowią jedynie niedoskonałe myślenie człowieka o tym, co uważa on dla siebie za najważniejsze. Z takiego myślenia nic nie wynika, ponieważ myślenie nie zdoła stworzyć rzeczywistości (czyli czegoś realnego). Niestety nie ma bezpośredniego przełożenia myślenia na działanie, gdyż rozum i wola stanowią odrębne władze duchowe, które tylko współdziałają ze sobą, ale mają zupełnie różne przedmioty. Można ponadto stwierdzić, że nie ma przełożenia możności (jaką jest myślenie) na akt (jakim jest realne działanie).
Realne działanie może być powiązane jedynie ze słowem, jakim dysponuje rozum, gdy stanie się intelektem. Tylko słowo może kształtować i wpływać na nasze czyny. Ale słowo nie jest myśleniem (logos is not thinking). Słowo stanowi faktyczną obecność prawdy w naszym umyśle (intelekcie). Słowo jest bowiem przyjętą prawdą. Osobową prawdą. Dlatego to właśnie słowo ma moc poruszania woli do działania, gdyż wskazuje na łączność prawdy i dobra. Taką łączność ujmuje akt kontemplacji. Stąd ta kontemplacja skutkuje obecnością prawdy w naszym umyśle. A dalej łącząc się z sumieniem (prasumieniem) powoduje współobecność prawdy i dobra. Kontemplacja idzie do spółki z sumieniem, zaś sumienie wymaga kontemplacji. Taka łączność przekłada się w naszych władzach duchowych na współpracę słowa i czynu. Nie ma słowa bez czynu, ponieważ wtedy słowo byłoby martwe, ani nie ma czynu bez słowa, gdyż wtedy czyny byłyby zupełnie dowolne. Kontemplacja i sumienie mogą ze sobą współgrać, gdyż swoje źródło mają w osobowej podmiotowości człowieka na poziomie egzystencjalnym (w istnieniu). Tam właśnie prawda i dobro stanowią jedność, dlatego już w duszy mogą łączyć rozum (intelekt) i wolę. Słowo rodzi się pod wpływem osobowej prawdy, zaś czyn jest sprawiany przez osobowe dobro, dlatego te skutki osobowej aktywności są ze sobą zbieżne. Znaczy to, że zarówno słowo jak i czyn dotyczą tego samego, czyli samej osoby. Dotyczą osobowej realności człowieka i jego egzystencji.
Kiedy zaś o czymś myślimy, wtedy oddzielamy to od wszystkiego innego. Myśleć należy bowiem jasno i wyraźnie, jako pokazał Kartezjusz, a wcześniej Sokrates. To znaczy, że pomyślaną rzecz jako pojęcie musimy odróżnić i oddzielić od innych pojęć. Jeżeli więc zamierzamy określić jakąś wartość, to będziemy musieli odróżnić ją od innych wartości, a nawet im przeciwstawić. Dlatego aksjologia rozpada się na wielość wartości. A wszystkie te wartości mają taką samą rangę czegoś pomyślanego. Gdy próbujemy zbudować dla siebie pewną hierarchię wartości, udaje się to zrobić jedynie na chwilę. Przedkładamy bowiem jakieś pojęcie wartości ponad inne na zasadzie odróżnienia i przeciwstawienia. Ale już za chwilę w naszym myśleniu coś innego może się wydawać najważniejsze i wówczas stanie się dla nas wartością nadrzędną. W naszym myśleniu nie sposób powiązać ze sobą różnych wartości, ponieważ wtedy wszystko zaczyna się ze sobą zlewać i dochodzimy do wniosku, że wszystko jest we wszystkim, jak twierdził Anaksagoras.
Myślenie wartościami nie może być podstawą moralnego działania, gdyż łatwo może nas zaprowadzić do teorii sytuacjonizmu, gdy w zależności od okoliczności będziemy dobierać sobie odpowiednie wartości. Tak się dzisiaj dzieje w życiu społecznym. Widać, że ludzie kierują się różnymi wartościami, ale te wartości bywają bardzo zmienne. Na przykład o innych wartościach trzeba myśleć w pracy zawodowej, zaś inne wartości chciałoby się pokazać w domu. Stąd powstają konflikty wśród ludzi. Trudno to wszystko ogarnąć, dlatego najczęściej poddajemy się presji otoczenia. Robimy więc to, czego od nas oczekują, nie zastanawiając się nad własną odpowiedzialnością. Na dodatek myślenie wartościami nie nakłada na nas ani powinności, ani odpowiedzialności. Przecież wystarczy, że pomyślimy sobie o tych wartościach (np. patriotycznych).

Powinność rodzi się wobec realnego dobra



Otóż powinność rodzi się wobec realnego dobra osoby. Ponieważ mogę być odpowiedzialny za kogoś żywego i realnego (za swoje dziecko), a nie za wartości. Bo o wartościach mogę sobie pomyśleć i już wydaje się, że jestem usprawiedliwiony. Przecież on był dla mnie kimś wartościowym i ważnym, dobrze o nim myślałem, ale nic dla niego nie zrobiłem, gdyż w moim myśleniu zagubiła się cała odpowiedzialność i powinność.
Odpowiedzialność rodzi się jedynie z powinności. A powinność, jak pokazał ks. Styczeń, jest wywoływana afirmacją osobowej godności. Chodzi o afirmację osoby w całej jej realności, w jej dobru i prawdzie. A nie w pomyślanej wartości osoby. Wartość osoby jest tylko myśleniem o niej, a nie samą osobą. Dlatego uprawianie aksjologii nie zdoła nigdy zaowocować moralnością. To pozostaje zawsze tylko teorią, a nie praktyką. Dla moralności konieczne jest realne spotkanie w prawdzie i dobru. Spotkanie, które zaowocuje w nas przyjęciem osobowej prawdy w postaci słowa oraz afirmacją osobowego dobra w postaci czynu (czyli miłości). Przecież prawdziwa miłość jest czynem a nie wartością.
Jedynie słowo prawdy i czyn dobra sprawiają odpowiedzialność wobec drugiego człowieka. Dla poczucia i wykonania odpowiedzialności potrzebne jest realne spotkanie z drugą osobą, a nie tworzenie w swojej świadomości pomyślanego świata wartości. Myślenie nie jest w stanie stworzyć niczego realnego. Ono może tylko pomyśleć różne wartości, ale to znaczy, że dowolną rzecz możemy uznać za wartościową, czyli pomyśleć jako wartość. Takie myślenie wartościami określa jedynie naszą świadomość, a nie nasze odniesienie do rzeczywistości. Wartości nie istnieją w realnym świecie, one mają intencjonalne istnienie w naszej świadomości. Przydają się na przykład do tworzenia pomyślanych instytucji funkcjonujących w życiu społecznym. Właśnie tworząc i wymyślając różne twory instytucjonalne kierujemy się wyznawanymi wartościami. Jednak za aksjologicznym myśleniem nie musi wcale iść realne działanie, czego doświadczamy w pozornych działaniach wielu instytucji. Do realnego działania potrzebne jest realistyczne myślenie, czyli filozofia. Bez filozofii niczego nie osiągniemy, gdyż nie spotkamy się z czymś realnym.
Czy człowiek może żyć w wymyślonym świecie? Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele wymyślonych rzeczy i tworów otacza nas na co dzień. W tym wirze codzienności łatwo zapomnieć o ludzkiej realności. Dziś pod wpływem mediów chętniej poruszamy się w świecie wizerunkowym niż w świecie realnych relacji. Każdy chce wykreować swój własny wizerunek raczej ukrywając niż pokazując to, czym jest naprawdę. Czemu to służy? Chyba globalnemu oszustwu i fałszerstwu. Kreacja własnego wizerunku niczego człowiekowi nie daje. To jest potrzeba kulturalnego znalezienia się na forum publicznym. Szaleństwo na tym polu dochodzi dziś do absurdu wyróżniania się na siłę. Ale to nie przynosi człowiekowi żadnego realnego pożytku. Tak naprawdę realność tworzą jedynie działania moralne i religijne, gdyż to one ulepszają samego człowieka. Dzięki temu człowiek osiąga osobowe dobro, które daje mu spełnienie.

Wolna jest tylko osoba/1



To przerażające, że ludzie boją się dziś mądrości. Boją się wypłynąć na głębię, wolą brodzić po płytkich wodach (wodolejstwa). Mądrość przestała się opłacać, gdyż wymaga zbyt wiele poświęcenia i uwagi. Po co skupiać swoje siły na czymś tak trudnym i nieprzystępnym, jeśli można łatwo i szybko osiągnąć przyjemną świadomość samozadowolenia, wystarczy uwierzyć w jakieś myślenie – swoje lub cudze. Po co się trudzić, jeśli można żyć łatwo i przyjemnie. Co z tego, że człowiek pozbawiony mądrości staje się łupem wszelkich zależności i uzależnień. Łatwiej zaakceptować swoje zgubne przyzwyczajenia niż z nimi walczyć, czego uczy nas psychologia. Przecież mądrość wymaga poznania prawdy. Wolnomyśliciele twierdzą, że mądrość uzależnia nas od prawdy. Lecz nasze myślenie nie potrzebuje i nie chce zależności od niczego. Przecież myślenie rości sobie pretensje do bycia zupełnie niezależnym. Okazuje się jednak, że ta jego niezależność udająca wolność nic nam nie daje. Myślenie nie jest w stanie sprawić niczego realnego.
Realność sprawia i buduje nasza osoba, która stanowi podmiotowość istnienia (ludzką egzystencję). To osoba sprawia w nas realne działanie (czyny moralne), dlatego należy ją uznać za przyczynę realności w człowieku. Św. Tomasz twierdził, że wolnym jest ten, kto stanowi przyczynę własnego działania. Skoro więc osoba stanowi przyczynę realnego działania człowieka (osobowego działania), to można przyjąć, że w człowieku naprawdę wolna jest jego osoba i nic poza tym. Ludzka natura nie jest naprawdę wolna, gdyż jest uzależniona od zewnętrznych warunków. Ani nasza duchowość (w obecnym stanie) nie jest zupełnie wolna, gdyż podlega zewnętrznym wpływom kulturowym. Ani nasza cielesność nie jest wolna, gdyż podlega zewnętrznym ograniczeniom materialnym.
Fromm uważał, że człowiek boi się wolności. Ale tak naprawdę wolności boi się nasza świadomość, a nie sam człowiek. Prawdziwa osobowa wolność zagraża bowiem naszej świadomości, która musi walczyć o swoją niezależność. Jednak nawet pełna niezależność świadomości nie stanie się nigdy prawdziwą wolnością. Niezależność jest tylko wyobrażeniem wolności. Dopiero wolność osobowa tworzy realność na poziomie natury. Niezależna świadomość stwarza nam świat intencjonalny, czyli pomyślany, ale to nie jest żadna realność.
Tylko osoba jest realnym podmiotem, gdyż jest zupełną przyczyną swoich aktów. Pozostałe podmiotowości działające w człowieku nie są w pełni przyczynami działania, ponieważ stanowią podmioty możnościowe (możności). Na przykład nasze władze duchowe są jedynie możnościami (potentiae). Również nasza świadomość stanowi tylko sferę możnościową. A to znaczy, że nie są to realne przyczyny ludzkiego działania.
Przyczyną aktywności człowieka jest przede wszystkim jego osoba. Wojtyła określał tę sytuację łacińską formułą – operari sequitur esse. Osoba stanowi bowiem podmiotowość istnienia. Aktami osoby są słowo prawdy (czyli nasza wiara) oraz czyn dobra (czyli miłość). Dopiero dzięki tym aktom uruchomiane są nasze władze duchowe i dlatego mogą spełniać swoje działania. Bez aktywności osoby stanowiącej subiectum essendi działalność naszej duszy i ciała byłaby próżna. Ani dusza, ani ciało jako nasza natura nie stanowią ostatecznego źródła aktywności.
Potocznie mówimy, że człowiek jest istotą rozumną albo rozumną naturą. A to znaczy, że możemy poznawać i rozumieć rzeczywistość oraz opowiadać o niej. Człowiek dysponuje więc poznaniem rozumnym (umysłowym) rzeczywistości, wiedzą rozumiejącą tę rzeczywistość oraz mową, która pozwala przekazywać uzyskaną wiedzę i poznanie. Ale to wszystko jest możliwe dzięki własnościom osobowym istnienia. Osobową podmiotowość człowieka stanowią bowiem własności transcendentalne istnienia – prawda, dobro i piękno. To one uzyskują moc sprawczą pod wpływem nawiązywanych relacji osobowych. Takie relacje zapoczątkowuje w nas Bóg. Na przykład momentem nawiązania realnych relacji osobowych między mężczyzną i kobietą jest sakrament małżeństwa. Wówczas Bóg obdarza męża i żonę łaską, która łączy ich relacjami osobowymi. To właśnie stanowi nierozerwalną łączność dwóch osób. Taka łączność jest możliwa między osobą mężczyzny i osobą kobiety. Pozwala ona dostosować do siebie nasze ludzkie natury oraz ich wzajemne współdziałanie, czyli działalność naszej duszy i ciała. Bez tej łaski ludziom trudno jest dopasować się do siebie. Wtedy natury mężczyzny i kobiety wydają się zupełnie rozbieżne i sprzeczne, co staje się powodem walki płci, jak to się popularnie określa. Takiej walce może zapobiec jedynie współdziałanie dwóch osób.