20.03.2012

Świadomość i społeczeństwo

Samotny i pojedynczy człowiek indywidualny jest zaprzeczeniem społeczeństwa. Człowiek sam w sobie jest samotną indywidualnością. Taki człowiek żyje sam dla siebie, czyli na własną rękę, i działa na swoją korzyść. Gdyby człowiek mógł żyć zupełnie samotnie, byłby całkiem aspołeczny.

Czy człowiek może żyć samotnie? Byłby przecież zaprzeczeniem społeczeństwa. Czy z kolei społeczeństwo potrzebuje samotnych ludzi (tzw. singli)? Samotny człowiek pragnie wolności i niezależności. Pragnie wszystkiego tylko dla siebie. Taki człowiek kieruje się czystą świadomością. Taka świadomość chce być i pozostać wyizolowanym podmiotem.

W filozofii takie stanowisko nazywane jest solipsyzmem (soli ipso). Zarzucano je Husserlowi, który badał właśnie czystą świadomość. Solipsyzm stanowi zamknięcie się w sobie. Brak otwarcia na zewnątrz. Brak potrzeby kontaktu ze światem zewnętrznym (świat zewnętrzny bierzemy w nawias). Po prostu odrzucenie rzeczywistości na rzecz kreacji lub twórczości własnej. Czysta świadomość zamierza stworzyć swój własny świat na zasadzie myślenia (cogito). Solipsyzm świadomości chce od nowa wymyślić własny świat, odrzucając i negując prawdę realności. Czysta świadomość zamierza stworzyć swoje wartości. Będzie więc tworzyć swoją autonomiczną moralność negując realne dobro człowieka.

Człowiek samotny jest poddany swojej świadomości. Jego świadomość utraciła już kontakt z rzeczywistością. Nie potrzebuje realności, gdyż tworzy własny świat myślenia (intencji myślnych, czyli pomysłów). Człowiek samotny żyje na sposób intencjonalny. Żyje tylko tym, co jest w stanie pomyśleć. Żyje swoimi pomysłami. Wszystko ma jedynie na myśli, a nie w zasięgu ręki.

Człowieka na ogół niszczą i gubią jego własne pomysły. Jeżeli te pomysły nie przystają do rzeczywistości, to znaczy, że będą szkodziły człowiekowi. Do życia człowiek potrzebuje rozwoju swojej realności, a nie rozwoju myślenia. Jeśli postawimy na rozwój myślenia, to będziemy musieli zanegować rzeczywistość. Myślenie – czyste myślenie, czyli cogito – powstaje jako negacja rzeczywistości. Swobodnie myśleć możemy wtedy, gdy odrzucimy realność. Wówczas myślenie nie będzie już niczym ograniczone. Będzie wolne i niezależne. Będzie całkowicie autonomiczne i aprioryczne.

Dlaczego współczesny człowiek boi się ograniczenia przez rzeczywistość? Przecież rzeczywistość lub realność niczego nie ogranicza. One co najwyżej wszystko tworzą. Po prostu to, co realne tworzy i stanowi samą rzeczywistość. Należy zaakceptować rzeczywistość. A wtedy człowiek musi niestety brać pod uwagę otaczającą go rzeczywistość. Otóż okazuje się, że nasza świadomość (nasze myślenie) nie jest w stanie tego zaakceptować i znieść. Świadomość nie zamierza się liczyć z rzeczywistością. Nie chce się jej poddać, gdyż chce wszystkim rządzić i nad wszystkim panować. Ale świadomość może panować jedynie nad swoim myśleniem. Dlatego świadomość uznaje wyłącznie myślenie i nie godzi się na uznanie rzeczywistości (prawdy realności). Jeżeli fakty lub rzeczy nie zgadzają się z myśleniem, tym gorzej dla nich, a nie dla myślenia. To przecież Hegel uważał, że wszystko już przemyślał, że wszystko ogarnął swoją myślą, czyli dialektyką. Nic nie może się wymknąć jego myśleniu. Dlatego wszystko powinno się zakończyć na myśleniu, które osiągnęło poziom Ducha Absolutnego. Chyba nie sposób wyobrazić sobie większej pychy myślenia.

Ludzka świadomość kieruje się pychą. Kieruje się pychą myślenia. Ludzka świadomość choruje na manię wielkości. Pragnie być czymś największym i najwspanialszym. Dlatego stworzyła dowód ontologiczny na istnienie Boga. Świadomość chciałaby wymyślić samego Boga, ale tworzy sobie tylko różne bożki.

Jeżeli społeczny rozwój człowieka oprzemy na myśleniu świadomości, czyli na jej pomysłach, to na pewno rozminiemy się z rzeczywistością. W historii ludzkości mamy różne przykłady panowania ideologicznych pomysłów czystej świadomości. Wszystkie kończyły się tragicznie, gdyż prowadziły do zbrodni przeciwko ludzkości.

Dlatego rozwój społeczny powinien być oparty na realności człowieka i na jej rzeczywistym poznaniu. Realność jest poznawana przez metafizykę. Tylko poznanie metafizyczne jest w stanie przybliżyć nam i udostępnić realność człowieka. Metafizyka pozwala nam zrozumieć rzeczywistość, ponieważ właśnie metafizyka posiada narzędzia badawcze do identyfikacji tego, co w bytach jest realne, gdyż pyta o istnienie i istotę bytu oraz poszukuje wyjaśnienia przyczynowego. Żadne inne nauki nie pytają o przyczynę sprawczą i celową. Nie interesuje ich początek i koniec rzeczywistości (tego, co realne).

Społeczeństwo potrzebuje realnego rozwoju. Realnym rozwojem społecznym jest przyrost nowych pokoleń. Taki rozwój może być oparty jedynie na świadomości moralnej, a nie na czystej świadomości. Ponieważ to świadomość moralna wiedzie ludzi do angażowania się w osobowe dobro człowieka. Świadomość moralna (sumienie uczynkowe) rodzi się z wiary, a wiara rodzi się ze słowa prawdy. Zatem dla rozwoju społecznego konieczne jest praktykowanie życia religijnego i wiary. Człowiek musi bowiem przyjąć słowo prawdy. Najłatwiej jest przyjąć Słowo Boże, które przedstawia Boże Przykazania (Dekalog).

Jeżeli jednak odrzucamy objawienie i wszystko, co nadprzyrodzone, to będziemy zdani jedynie na ludzkie słowo prawdy. Ale to nie jest taka prosta sprawa. Dlatego musimy się wtedy zwrócić do filozofii, a już konkretnie do etyki i metafizyki, które będą w stanie pokazać nam prawdę o człowieku i prawdę o dobru człowieka. Niemniej rozstrzygnięcia filozoficzne nie są tak oczywiste jak Boże Objawienie. Dekalog mamy tylko jeden. Natomiast ludzkie poglądy są najróżniejsze. Samych Kodeksów Prawnych można wymienić kilkanaście lub nawet więcej. Również poglądy filozoficzne dotyczące człowieka nie są jednoznaczne, lecz jest ich co najmniej kilka. Wymienia się na przykład różne dobra przynależne człowiekowi. I cały czas trwają spory o to, co jest dla człowieka najważniejsze. Patrząc na to z drugiej strony, dzisiaj każdy sam chce określać swoje dobro i sądzi, że nikomu nic do tego.

Jeśli przy określeniu odpowiedniego dobra posłużymy się sumieniem, które przemawia do nas głosem wewnętrznym, to być może odnajdziemy właściwe dobro. Ale to musi być prawdziwe wezwanie osobowego dobra człowieka – Jesteś zdolny do miłości, ponieważ jesteś osobą albo po prostu Pokochaj drugą osobę!

O osobowym dobru, czyli o osobowej godności człowieka, może nas poinformować nasze własne sumienie. Ale chodzi tutaj raczej o sumienie pierwotne, czyli prasumienie. To właśnie prasumienie jest wezwaniem samego osobowego dobra. Osobowe dobro człowieka jako jego godność przemawia do nas w akcie sumienia. Sumienie wzywa nas do afirmacji osobowego dobra (woła: Czyń dobro!). Dzieki temu w naszej woli rodzi się czyn dobra, którym jest osobowa miłość. Miłość podejmowana przez człowieka jest afirmacją godności osoby i staje się przez to normą personalistyczną, jak to nazwał Wojtyła, a później rozwinął ks. Styczeń w podręczniku ABC etyki.

Wracając do naszych rozważań społecznych trzeba stwierdzić, że tylko osobowa miłość może być zasadą i podstawą rozwoju młodych pokoleń. Bez miłości kultywowanej w małżeństwie i rodzinie nie będzie prawdziwego rozwoju społecznego, czyli przyrostu nowych pokoleń. Dzieci rodzą się tak naprawdę z miłości. Z miłości są otaczane troską i opieką, z miłości są wychowywane w domu rodzinnym. Tylko dzięki miłości powstaje wspólnota osobowa – rodzina, która stanowi podstawowe środowisko społeczne człowieka. Nie byłoby społeczeństwa bez wspólnoty rodzinnej. Dlatego społeczeństwo powinno pielęgnować i chronić swoje własne korzenie w postaci życia rodzinnego, gdyż to stamtąd płynie siła rozwoju społecznego. Jeżeli więc zniszczymy środowisko rodzinne człowieka, to doprowadzimy do kompletnego upadku całe społeczeństwo.

Idealistycznym marzeniem były próby stworzenia społeczeństwa jako instytucji lub organizacji. Taki twór nie mógł sprawnie funkcjonować, gdyż był utworzony wbrew realności człowieka – wbrew jego osobowej godności i podmiotowości. Instytucjonalne społeczeństwo jest pomysłem czystej świadomości, ale do tego trzeba by najpierw wszystkich członków sprowadzić do poziomu intelektualnego czystej świadomości (np. poprzez pranie mózgu). Otóż rząd dusz albo kierowanie ludzką świadomością wydają się nie wykonalne, ale niestety różne próby są wciąż na nowo podejmowane (np. w imię globalizacji albo w imię Wspólnoty Europejskiej (EU)). Gdyby czysta świadomość opanowała całe ludzkie poznanie, byłby to koniec ludzkiej społeczności. Byłby to prawdziwy koniec historii postulowany przez zwolenników Hegla (patrz Fukuyama).

Nie można się na to zgodzić. Jedynym wyjściem jest przywrócenie człowiekowi świadomości moralnej, którą od dawna podkopuje się w filozofii (już od czasów Nietzschego). Nie można wychodzić poza dobro i zło, gdyż jest to droga do nikąd. Bez etyki w ludzkim myśleniu zwycięża technika (techniczny pragmatyzm), czyli tzw. rozwiązania naukowo-techniczne. Nie pytamy już, czy wolno dokonywać aborcji, lecz jak sprawnie ją przeprowadzić za społeczne pieniądze.

Świadomość

Klasyczna metafizyka przyjmuje, że człowiek jest bytem substancjalnym. Byt substancjalny jest tożsamy sam w sobie (ens in se) oraz samodzielny, czyli niezależny od innych bytów (ens per se). Człowiek bytuje sam w sobie oraz sam przez się. Dlatego mówimy, że byt ludzki jest indywidualny i zamknięty w sobie.

W człowieku istota jest zawarta w istnieniu. Istota jest jakby zamknięta wewnątrz istnienia. Stąd taką istotę nazywamy substancją i subsystencją. Ta istota jakby tkwi pod powierzchnią bytu. Powiemy ponadto, że istota bytuje wewnątrz siebie (est in se). Dlatego istota nie może ujawnić się doskonale na zewnątrz. Istota nie może się w pełni objawić. Nie znajduje pełnego wyrazu na zewnątrz. Jest zamknięta w sobie. Dlatego mówimy, że byt ludzki jest nieprzejrzysty i nieprzenikniony.

To powoduje, że człowiek dąży do zamknięcia się w sobie. Człowiek pragnie siebie i swej samotności. Człowiek zamyka się w swej samotności rozwijając swoją świadomość. W tym zamknięciu człowiek wprost staje się świadomością. Właśnie dzięki świadomości i w świadomości człowiek buduje swoją samotność.

Świadomość poszukuje tożsamości wewnątrz siebie. Poszukuje tożsamości sama w sobie. Staje się samo-świadomością. Mówimy też o jaźni (ego) lub ludzkim „Ja”. Tożsamość świadomości polega na utożsamieniu wszystkiego ze sobą. Świadomość sprowadza wszystko do samej siebie. Świadomość wszystko sobie przywłaszcza i zawłaszcza. Świadomość działa jak „czarna dziura”, wciąga wszystko do środka i niczego nie wypuszcza. Wszystko pochłania. Świadomość nie interesuje się tym, co dzieje się na zewnątrz. Jest zwrócona tylko na siebie.

W ten sposób świadomość utożsamia wszystko ze sobą, to znaczy utożsamia wszystko z myśleniem (z cogito). Według Levinasa świadomość staje się tożsamością, która wszystko utożsamia ze sobą. Świadomość bytuje więc na sposób tożsamości. (Świadomość ograbia rzeczywistość z całego sensu, jaki niesie ona ze sobą, i posługuje się tylko abstrakcyjnym znaczeniem. Jeśli rozpoczniemy od świadomości, to wszystko będziemy starali się sprowadzić do myślenia. Wszystko będzie dla nas intencją lub aktem lub przeżyciem świadomości. Wtedy znika cały sens rzeczywistości, a w świadomości pozostaje tylko myśl i znaczenie. Okazuje się wówczas, że tworzymy tylko różne systemy znaczeń – np. system językowy.)

Człowiek doświadcza samego siebie jako świadomość. Człowiek przeżywa siebie jako świadomość. Dlatego człowiekowi wydaje się, że jest świadomością. W myśli współczesnej widać wyraźnie, że człowiek traktuje siebie jako świadomość. Najlepszym przykładem jest oczywiście Husserl.

Żeby przezwyciężyć własną świadomość, człowiek musi zwrócić się w poznaniu do rzeczywistości. Człowiek musi poddać się rzeczywistości, musi przyjąć wpływ i oddziaływanie rzeczywistości. Człowiek musi chcieć spotkać się z rzeczywistością. Ale nie jest to łatwe z powodu zamknięcia w sobie. Człowiek musi dokonać radykalnego wyjścia poza siebie, radykalnego zerwania z sobą samym. Człowiek musi dokonać radykalnego zerwania ze swoją świadomością. Jest to jedyny ratunek przed idealizmem, w który popycha nas świadomość ze swoim myśleniem. Ale jak tego dokonać? Chyba potrzebna jest do tego jakaś szczególna moc i siła. Wydaje się, że może to być Pierwsza Prawda, która oświeca i wzmacnia nasz intelekt. Przyjęcie Pierwszej Prawdy jest dla człowieka podstawą poszukiwania wszelkiej prawdy.

Nawet jeśli wydaje się nam, że świadomość jest czymś najważniejszym, to trzeba przyznać, że nie da się żyć tylko samym myśleniem. Nie da się żyć we własnej świadomości, choćby była ona najciekawsza. Jeśli człowiek kieruje się wyłącznie własnym myśleniem, to nie jest w stanie nawiązać kontaktu z drugim człowiekiem. Dlatego teorii Husserla zarzuca się solipsyzm.

Świadomość można więc określić jako doświadczenie dostępne każdemu człowiekowi. Świadomość jest pierwszym doświadczeniem samego siebie. Świadomość jest pierwszym sposobem doświadczania siebie przez człowieka. Jest to zarazem doświadczenie własnej tożsamości. Człowiek doświadcza siebie w tożsamości własnej świadomości. Jak pokazuje Levinas, świadomość jest jakąś absolutną tożsamością.

Na początku człowiek tworzy i rozwija swoją świadomość. Rozumność człowieka pragnąc uzyskać samodzielność i niezależność staje się świadomością. Rozumność chce uzyskać tożsamość, chce się stać jaźnią, czyli Ja. Rozumność chce się usamodzielnić. Rozumność stara się wszystko objąć i wyrazić w sobie. Człowiek stara się wszystko sobie zracjonalizować, wszystko ogarnąć swoim rozumem. Rozumność człowieka dąży do samo-świadomości.

Całą tę sytuację analizuje filozofia nowożytna. Era nowożytna jest erą świadomości. Kartezjusz, Kant, Husserl – wszyscy oni tworzą filozofię podmiotu jako teorię jaźni i świadomości. Kartezjusz wychodzi od myślenia (od doświadczenia myśli) i poszukuje myślącego podmiotu (cogito ergo sum res cogitans). Dalej Locke odkrywa refleksję jako doświadczenie wewnętrzne. Według niego znamy bezpośrednio tylko idee naszego umysłu. I to właśnie nasze pojęcia (idee) są punktem wyjścia dla wiedzy. Z kolei dla Kanta metafizyka staje się tworzeniem czystych idei rozumu. Kantowski rozum posługuje się ideami, które nie mają żadnych podstaw w rzeczywistości.

Filozofia musi powrócić dzisiaj do pierwotnego doświadczenia rzeczywistości. Pierwotnym doświadczeniem rzeczywistości jest teoria mowy, stworzona przez filozofię dialogu i spotkania. To pierwotne doświadczenie ma postać nieuświadomioną, gdyż nie jest tworem świadomości, lecz jest wywołane realnym oddziaływaniem realnego bytu. Wydaje się, że przełamaniem zamkniętego kręgu świadomości jest właśnie teoria mowy. Jest to widoczne już u Bubera, a zwłaszcza u Levinasa i Gogacza. Jeśli człowiek zaczyna mówić i rozmawiać z kimś, to musi się dla niego otworzyć, musi przyjąć i oddać słowo lub czyn.

Myślowa droga Levinasa

W swojej filozofii Levinas próbuje pokazać i przejść drogę, jaka wiedzie od myśli (cogito) poprzez Nieskończoność (wpływ Boga) do spotkania z Innym (z drugim człowiekiem). Jest to droga wyznaczona przez myśl nowożytną. Ale jednocześnie Levinas miał odwagę zanegować współczesną ontologię. Tym samym odrzucił pewien sposób uprawiania filozofii. Poszukuje natomiast własnego rozumienia metafizyki i filozofii. Zerwanie z współczesną ontologią pozwala Levinasowi przejść na pozycję filozofii relacji. Opisuje więc człowieka albo w relacji do siebie samego (jako Toż-Samego, jako świadomość i cogito), albo w relacji do tej świadomości (do Toż-Samego) jako Innego.

            W książce O Bogu, który nawiedza myśl znajdziemy rozwinięcie zagadnień omawianych wcześniej. Levinas posługuje się tam pojęciem świadomości. Jego zdaniem, świadomość jest tożsamością Tego Samego (czyli Toż-Samego). Świadomość pochodzi z samej obecności myśli, która ją myśli. Świadomość jest obecnością wobec siebie samego. Jest obecnością dla Toż-Samego. Levinas powie nawet, że świadomość jest obecnością obecności.
            Obecność jest możliwa tylko jako powrót świadomości do siebie. Obecność jest możliwa tylko jako nieustanne ujmowanie obecności, jako nieustająca re-prezentacja. Nieustanność obecności jest jej ujmowaniem wciąż na nowo, jest jej przedstawiającą apercepcją. Jedność apercepcji – „ja myślę” – dająca się odkryć w re-prezentacji – nie jest czysto subiektywnym sposobem uobecniania się obecności. Synteza dokonywana przez jedność „ja myślę” (cogito), poza doświadczeniem, stanowi akt obecności, czyli obecność jako akt lub obecność w akcie. Levinas stawia nawet tezę, że chodzi o uobecnianie się obecności, które Arystoteles nazywał bytem w akcie. Dlatego świadomość nazywa także obecnością bytu. (s.119)
            Według Levinasa obecność obecności prowadzi do przekształcenia się obecności w „doświadczenie podmiotu”, kiedy to obecność zwraca się ku sobie i osiąga spełnienie. Psychizm świadomości jest emfazą bytu. Jest tą obecnością obecności. Levinas stwierdza, że figurą tej obecności jest transcendentalna subiektywność: żadne znaczenie nie poprzedza tego, które ja sam nadaję. (s.120)
            Można przyjąć, że dla Levinasa takie pojęcia jak świadomość, obecność i tożsamość pozostają zamienne. Świadomość jest tożsamością myślenia. Jest też obecnością myślenia, uobecnianiem się myślenia w samym myśleniu. Dlatego Levinas powiada, że świadomość pochodzi z samej obecności myśli, która ją myśli. A ta aktywność świadomości przekształca się u niego w byt. Akt obecności myśli staje się bytem w akcie. Levinas powie też, że wszelka aktywność jest identyfikacją i krystalizacją Tego Samego (Toż-Samego) przeciwko Innemu. (s.118) Pojmuje on tę ontologiczną aktywność świadomości jako miejsce nadawania sensu i rozumienia, czyli obecności i przedstawiania. (s.121)
            Tożsamość i obecność myślenia zbija się w substancję Tego Samego. (zob. s.118) Chodzi tu o substancjalne ukonstytuowanie się „Ja myślę” w sobie i dla siebie. Levinas powie nawet o „kamiennym jądrze mojej substancji”. (s.134) W ten sposób świadomość, cogito („Ja myślę”), myślenie staje się dla niego bytem i substancją.
            Levinas pojmuje Ja jako całkowitą tożsamość. Można w tym wypadku mówić zarazem o tożsamości poznania i bytowania. Według niego Ja jest bytem, którego istnienie polega na utożsamianiu się, czyli polega na odnajdywaniu tożsamości we wszystkim, co mu się przydarza. Uniwersalna tożsamość opiera się więc na tożsamości podmiotu. Dla Levinasa Ja jawi się jako podmiot całkowicie odseparowany i zamknięty w swej tożsamości. Dlatego zamiast pojęcia Ja Levinas woli posługiwać się określeniem „Toż-Samy”. Toż-Samy jest z istoty utożsamianiem tego, co różne. Wydaje się, że tożsamość Toż-Samego wyrasta z tożsamości poznania i poznającego podmiotu oraz z tożsamości działania i działającego podmiotu. To właśnie tożsamość Ja tworzy system (wiedzy). Na tej zasadzie Levinas powie, że Toż-Samy jest systemem (wiedzy) i historią (systemem działania).

Taka sytuacja  byłaby całkowitym odseparowaniem się świadomości i myślenia od wszystkiego. Byłoby to zamknięcie się w sobie. Oznaczałoby to zamknięty krąg myślenia, poza który nie ma wyjścia. Ale taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Pojawia się coś, co niszczy i rozbija ten stan. Pojawia się coś, co rozbija ów zamknięty krąg myśli. (W świecie) Zjawia się bowiem Nieskończoność, która narzuca myśleniu swoją ideę. Nieskończoność atakuje myślenie. Nieskończoność wdziera się w myślenie jako idea Nieskończoności. Jednak dzieje się to dość tajemniczo. Levinas opisuje raczej samą sytuację zetknięcia się Toż-Samego z Nieskończonością. Opisuje oddziaływanie Nieskończoności na nasze myślenie. Opisuje zetknięcie myślenia i świadomości z Nieskończonością jako sytuację idealną, a nie konkretną. Dopiero później interpretuje tę sytuację jako spotkanie z Bogiem.

Idea Nieskończoności oznacza relację myśli z tym, co przerasta jej wewnętrzną zdolność pojmowania. Levinas powie wprost, że myśleć to mieć ideę Nieskończoności. Idea Nieskończoności wykracza poza moją zdolność pojmowania. Według Levinasa idea Nieskończoności oznacza relację z bytem, który zachowuje całkowitą zewnętrzność w stosunku do tego, kto ją myśli.
            W książce O Bogu, który nawiedza myśl Levinas traktuje ideę Nieskończoności jako Nieskończoność we mnie lub po prostu jako Nieskończoność w myśli. Powie, że Nieskończoność zamieszkuje myślenie. Negacja, zawarta w Nie-skończoności w stosunku do skończoności, oznacza ideę Nieskończoności we mnie. (s.124)
            Idea Nieskończoności może być tylko biernością świadomości. Za sprawą idei Nieskończoności zostaje rozerwana aktywność cogito. Idea Nieskończoności budzi świadomość (i myślenie). Dzięki niezrozumieniu Nieskończoności myśl zostaje ustanowiona jako myśl, to znaczy jako subiektywność. Idea Nieskończoności kwestionuje wszelkie doświadczenie. Nieskończoność oznacza istnienie poza wszelkim doświadczeniem i przejawianiem się. Idea Nieskończoności jest w nas zobowiązaniem i znaczeniem, którego sens coś nakazuje. (s.126-127)
Levinas przytacza pogląd Kartezjusza, że idea Nieskończoności została nam wszczepiona w chwili stworzenia. Wszczepienie nam idei, której nie można ogarnąć, rozbija tę obecność wobec siebie samego, jaką jest świadomość. Idea Boga to Bóg we mnie, ale Bóg, który rozrywa świadomość ujmującą swoje idee, który różni się od wszystkich treści. Można powiedzieć, że idea Boga rozbija myśl, która – jako zaangażowanie w byt – ogranicza i sprowadza wszystko do obecności, re-prezentuje, czyli pozwala zaistnieć. Zerwanie z aktualnością cogito w „idei Boga” jest biernością bardziej bierną niż wszelka bierność; jakby biernością bezmiernego cierpienia, poprzez które idea Boga zostaje nam wszczepiona. (s.123-125)
Nieskończoność budzi świadomość. Nieskończoność budzi w świadomości Pragnienie. Nieskończoność wydarza się w myśleniu jako Pragnienie. Myśleć to mieć ideę Nieskończoności. Idea Nieskończoności staje się myślą, która myśli więcej niż myśli. To „więcej niż myśl” przeradza się w Pragnienie, które wybiega przed siebie, wybiega ku Innemu.
Dlatego można powiedzieć, że to Nieskończoność (Bóg) pozwala przerwać zamknięty krąg myślenia. Pobudza myśl do skoku przed siebie. Do wyjścia poza siebie ku Innemu, ku drugiemu człowiekowi.

Levinas powiada, że relacja z Nieskończonością Innego staje się Pragnieniem. Relacja z Innym polega na zdążaniu ku Innemu w Pragnieniu. Pragnienie jest pragnieniem absolutnie Innego.
Spotkanie z Nieskończonością dokonuje się jako Pragnienie. Nieskończoność jest czymś wywołującym Pragnienie. Wywołuje Pragnienie. Nieskończoność nie jest „przedmiotem” poznania, lecz Upragnionym budzącym Pragnienie. Pragnienie jest dążeniem poruszanym przez Upragnione. Według Levinasa nieskończone w skończonym wydarza się jako Pragnienie. Jest to Pragnienie Nieskończoności, którego Upragnione nigdy nie zaspokaja, a tylko pobudza. Pragnienie jest jak dobroć – Upragnione nie wypełnia go, lecz pogłębia. Pragnienie jest miarą Nieskończoności, bo jego miara znaczy niemożność miary.
            Pragnienie jest kresem samotnego czy też wewnętrznego myślenia, jest początkiem prawdziwego doświadczenia. Levinas powie, że intelekt, który dąży do zewnętrzności jest Pragnieniem. Pragnienie zewnętrzności przejawia się nie w sferze poznania, ale w Rozumie, który jest sprawiedliwością.
Pragnienie nie jest odmianą świadomości, lecz jej warunkiem. Jest przyjęciem Innego, który mnie sądzi. Jest przyjęciem Innego, które stanowi początek świadomości moralnej, która kwestionuje moją wolność.

Można powiedzieć, że zetknięcie się z Nieskończonością wywołuje nieobliczalne skutki. Nieobliczalne dla myślenia i świadomości. Idea Nieskończoności rozbudza i rozbija myśl. Narzuca myśli wyjście poza siebie. Idea Nieskończoności powoduje, że myśl zdobywa możliwość przeskoczenia samej siebie. Ten skok poza siebie wyraża sformułowanie: „myśl myśląca więcej niż myśli”. Tak rodzi się Pragnienie. Pragnienie jest kresem samotnego czy też wewnętrznego myślenia. Pragnienie jest już skierowaniem myślenia na zewnątrz. Jest początkiem nowego doświadczenia - doświadczenia czystego. Pragnienie jest już bowiem otwarciem na Innego. Jest początkiem nawet czegoś więcej, gdyż jest początkiem przyjęcia Innego. Wydaje się również, że jest początkiem Mowy.
Prawdziwe otwarcie się na Innego to wybuch lub odwrócenie mojego wnętrza. Levinas nazywa to szczerością. (s.136) W żadnym przypadku to otwarcie na innych nie przypomina świadomości siebie, powracania podmiotu do siebie, utwierdzania się Ja w sobości. To otwarcie się jest traumatycznym wstrząsem. (s.133) Ale to właśnie mówienie (Mowa) otwiera mnie na Innego. (s.138)
Mowa, powiada Levinas, jest źródłową relacją z zewnętrznym bytem. Rozmowa lepiej niż rozumienie ustanawia relację z bytem, który z istoty pozostaje transcendentny. Mowa nie jest żadną modyfikacją myślenia. Mowa warunkuje myślenie. Źródłowej istoty mowy i języka nie należy szukać w myśleniu. Trzeba jej szukać w uobecnianiu sensu. Mowa jest tworzeniem sensu. Ukazywać się znacząc, czyli ukazywać się w sposób znaczący – to właśnie mówić. Owo „coś”, co nazywamy znaczeniem, pojawia się w bycie wraz z mową dlatego, że istotą mowy jest relacja z Innym. Móc ukazywać się jako Inny – to znaczyć albo mieć sens. Sens nie powstaje jako idealna esencja. Sens wypowiada się i naucza przez obecność. Znaczenie to obecność zewnętrzności. Twarz jest żywą obecnością. Twarz po prostu jest obecna. Twarz przejawia się i uobecnia katauto. Ukazywanie się katauto polega na tym, że byt do nas mówi, że się wyraża. Twarz mówi. Ukazywanie się twarzy jest już mową. Byt ukazuje się w swojej twarzy, ukazuje się we własnej osobie.

„Mówienie do Innego” to relacja z bytem, która poprzedza wszelką wiedzę jako ontologię. Rozmowa jest doświadczeniem czegoś absolutnie obcego. Takiego doświadczenia nie można przyjąć bez pośrednictwa Idei Nieskończoności. Właśnie Nieskończoność jest tym, co absolutnie inne. Levinas odwołuje się do Kartezjańskiej idei Nieskończoności. Powiada, że ta idea oznacza relację z bytem, który zachowuje całkowitą zewnętrzność w stosunku do tego, kto ją myśli. Idea Nieskończoności oznacza także relację myśli z tym, co przerasta jej wewnętrzną zdolność (pojmowania). Idea Nieskończoności wykracza poza moją zdolność pojmowania.
Mowa zachowuje dystans między mną a Innym. Utrzymuje radykalną separację, której wymaga transcendencja. Mowa – wydarzenie nieredukowalne – nie rozgrywa się wewnątrz świadomości, która wszystko znajduje w sobie. Mowa (jako nastawienie Toż-Samego wobec Innego) warunkuje także myślenie. Mowa jest warunkiem funkcjonowania rozumnej myśli: daje jej początek w bycie i pierwszą tożsamość znaczenia.
Levinas traktuje mowę i rozmowę jako czyste „poznanie” lub „doświadczenie”. „Czyste poznanie” w postaci mowy i języka polega na takim stosunku z bytem, że jest on w relacji ze mną w takiej mierze, w jakiej istnieje wyłącznie w stosunku do siebie jako katauto  (czyli o ile jest bytem, który jest absolutnie nagi i ukazuje się jako twarz).

13.03.2012

Złudzenia wolności

Złudzenia wolności

         Illusions of freedom
The awareness of freedom achieved in recent times seemed to be an immense success of man. However, freedom of word led to a decline of the word of truth as the principle of cognition and description of reality. Freedom of conscience, in turn, caused the abandoning of the act of goodness and morality as the principle of human action. Las of all, sexual freedom lost the experience of beauty and joy of life. That was because these illusions sprang from the thinking itself (cogito) which in essence constitutes in rejecting what is real, i.e. constitutes in the negation of reality. To get away from this man must return to the recognition of what is real and to faith in the reality of a person. Thinking (cogito) needs to be changed into faith (credo). 

   Ideologia oświecenia, oparta na empiryzmie Locke’a i racjonalizmie Kartezjusza, sprowadziła ludzki rozum do poziomu naturalnego. A to znaczyło, że rozum został ukształtowany w procesie wychowawczym, w kontakcie z naturą i kulturą. Rozum nauczył się wszystkiego sam, dzięki doświadczeniu zmysłowemu i refleksji, czyli poznaniu siebie. Uznano, że na tym polega naturalne poznanie człowieka. Nic innego nie jest możliwe. Odrzucono radykalnie wewnętrzne doświadczenie mistyczne i wszelki kontakt z Bogiem. Biblia stała się literaturą piękną i fantastyczną. Człowiek miał żyć sam ze sobą i tylko dla siebie. Wartością stała się korzyść i pożytek człowieka, a potem także społeczeństwa i ludzkości. Taką pożyteczność eksponował utylitaryzm. Pożytek ludzkości do rangi religii wyniósł Comte, w swoim pozytywizmie. To, co pożyteczne, stało się bezwzględną wartością. Najlepiej widać to przy ocenie różnych dziedzin naukowych od czasów pozytywizmu. Najważniejsze to fizyka, chemia i biologia. Nauki o człowieku zeszły na dalsze (ostatnie?) miejsce. Dzięki temu człowiek zmienił swoje otoczenie, żyje mu się łatwiej i przyjemniej, posiada znakomite wyposażenie i warunki życia. Ale czy sam zmienia się na lepsze? Z pewnością nie. Możemy więc zapytać, co dało samemu człowiekowi postawienie na pożytek? Czy choć trochę przybliżyło go do wieczności lub do doskonałego społeczeństwa?
Dzisiejsza demokracja wyrasta z przyjętych założeń filozoficznych dotyczących człowieka (jego natury albo raczej naturalności). Skoro uznano, że rozum człowieka pracuje na własny użytek, to przyjęto, że najlepiej wie, co jest dla niego dobre. Sam może określać własne zapotrzebowanie. W ten sposób postawiono tezę o wolności rozumu. Rozum miałby być wolny i autonomiczny. Najpierw dotyczyło to wolności słowa (wolności myślenia). Człowiek mógł dowolnie formułować i przedstawiać swoje poglądy. Wszystkie poglądy mają przecież pochodzenie naturalne. Doszło w ten sposób do paradoksu, gdyż de Sade bronił zbrodni przedstawianych w jego książkach jako czegoś naturalnego.

1. Wolność słowa

Tak więc pierwszym osiągnięciem naturalizmu była wolność słowa. Wolność słowa odrzuciła jednak słowo prawdy. Przestała się liczyć prawda o człowieku. Można było wymyślać i głosić dowolne poglądy. Wydawało się wówczas, że w niczym to nie przeszkadza, a nawet może stać się motorem napędowym rozwoju i postępu. Uznano, że człowiek może twierdzić wszystko, co chce. Że wolno wszystko stwierdzić i wypowiedzieć publicznie. Wolność słowa wydawała się na początku wielką zdobyczą ludzkości. Wydawała się pierwszym krokiem na drodze ku demokracji. Nie zdawano sobie bowiem sprawy, do jakich poglądów i wypowiedzi jest zdolny człowiek namówiony do wolności rozumianej jako samowola.
Dziś już wiemy, że wolność słowa jest zasadniczą negacją słowa prawdy. Wolność słowa pozwala bowiem głosić prawdę i kłamstwo, miłość i nienawiść, poświęcenie dla człowieka i zbrodnie przeciwko ludzkości. Musimy sobie zdawać sprawę, że wolność słowa odpowiada za wszystkie bzdury, które zdołał wymyślić człowiek. Być może twórcom prawa wolności słowa wydawało się, że człowiek zdoła dzięki temu osiągnąć prawdę. Ale to okazało się zwykłym idealistycznym złudzeniem. Żeby dotrzeć do prawdy nie wystarczy wolność i swoboda myślenia, Taka wolność prowadzi nas zwykle na manowce, gdyż wolnomyśliciel jest w stanie wymyślić zarówno prawdę, jak i kłamstwo. Wolność myślenia nie jest bowiem warunkiem prawdy i prawdziwości wymyślonych poglądów. Wolność jest jedynie warunkiem dowolności myślenia.

2. Wolność sumienia

Kolejnym postulatem liberalizmu stała się wolność sumienia. Na początku wolność sumienia odnosiła się do wyznawanej religii. Ale samo sumienie  stanowi dla człowieka  pierwszą zasadę moralną. Dlatego wolność sumienia przekształciła się w końcu w dowolność działania. Sumienie jest dla woli pobudką do dobrego czynu. Wezwanie sumienia („czyń dobro”) zaprasza wolę do czynu dobra. Dlatego wolność sumienia wprowadza zamęt, to znaczy wprowadza dowolność działania dobrego i złego. Jeśli sumienie staje się dowolne, to przestaje nas informować o dobru, lecz zaprasza wolę zarówno do dobra, jak i do zła. W ten sposób sumienie traci sens jako zasada moralna i religijna. Wezwanie lub nakaz sumienia („czyń dobro”) musi mieć jednoznaczny charakter. To nie może być wezwanie typu: „róbcie, co chcecie” albo „czyń dobro lub cokolwiek innego”.
Sumienie odkrywa przed nami osobowe dobro. To może być Boskie Dobro, które jest podstawą życia religijnego, albo to może być osobowe dobro człowieka, które staje się podstawą życia moralnego. Wolność sumienia, która dzisiaj została sprowadzona do całkowitej autonomii sumienia (człowiek sam ustala sobie normy postępowania), prowadzi więc zarówno do zamętu religijnego, jak i moralnego. Jeżeli sumienie przestanie ukazywać nam osobowe dobro, wówczas stracimy zupełnie wskazówkę i miarę naszego postępowania. Wiedza ani myślenie nie są w stanie zapewnić nam normy i oceny postępowania. Tutaj potrzebny jest głos sumienia, bo to sumienie ukazuje nam bezpośrednio i jednoznacznie osobowe dobro. Nie mamy innej możliwości dotarcia do tego dobra. Tego nie zapewni nam ani wiedza, ani myślenie. Ostatecznie możemy odwołać się do Objawienia, czyli do tego, co przekazał nam sam Bóg. Ale do tego również potrzebne jest sumienie i decyzja woli.
Jeśli więc odwołujemy się do wolności sumienia, to odrzucamy sam przekaz sumienia (czyli wezwanie osobowego dobra) i zaczynamy sami decydować o tym, co przekazuje nam sumienie. To tak, jak byśmy chcieli decydować o tym, czy jabłko ma spadać na ziemię. To nie my decydujemy o tym, co jest osobowym dobrem. To nie my decydujemy o godności człowieka. O tym zdecydował sam Bóg.
Dlatego ostatecznie wolność sumienia uderza w religijność i moralność człowieka. Wolność sumienia neguje moralne działanie człowieka, gdyż porzuca osobowe dobro na rzecz możliwości wyboru czegokolwiek (na ogół zła). Wolność sumienia nie pozwala człowiekowi podjąć czynu dobra. Nie pozwala człowiekowi przyjąć dobra i urzeczywistnić go w czynie. Bez czynu dobra, czyli bez moralnego działania, nie będzie w człowieku moralności. Można więc powiedzieć, że wolność sumienia odbiera człowiekowi jego moralność. Jeżeli odrzucimy wezwanie dobra, jeżeli sami spróbujemy określić dobro i zło, to na pewno wyjdziemy poza dobro i zło, ale będzie to droga donikąd, upadek w nicość. Byli już tacy, którzy próbowali tam zajść.

3. Wolność seksualna

Kolejnym postulatem jest wolność seksualna. Wolność seksualna poza możliwością uprawiania dowolnych stosunków seksualnych sprowadza się do wolności przeżywania uczuciowego. Dzisiaj wolność seksualna oznacza dowolność podniecenia i przeżywania orgazmu. Postuluje się zupełną dowolność w tym względzie. Każdy ma sam wybierać sobie, jak będzie przeżywał podniecenie seksualne. Skoro podniecenie seksualne jest przeżywane przeze mnie samego, to ja sam mogę określać i wybierać sposób jego przeżywania. Ale to prowadzi do propagowania homoseksualizmu, masturbacji, pedofilii itd.
Wolność seksualna prowadzi ostatecznie do zupełnego wypaczenia przeżycia podniecenia. Tym, co podnieca ludzką uczuciowość, jest piękno. Na nasze uczucia działa osobowe piękno. Na uczucia działa bezpośrednio piękno ludzkiego ciała i życia. Życie, jako wyraz osobowego piękna człowieka, jest najbardziej podniecające. To właśnie życie powinno wywoływać w uczuciach upodobanie i podniecenie. Wtedy możemy stwierdzić, że na naszą uczuciowość oddziałuje coś realnego, a nie pomyślane obrazy. Uczucia doznające upodobania i podniecenia życiem osiągają trwałe przeżycie radości i nadziei. Dopiero przeżycie piękna i wspaniałości życia wywołuje radość i nadzieję, które ogarniają całą uczuciowość. Przeżycie radości i nadziei uzupełnia naszą postawę moralną, przejawiającą się w słowie prawdy i czynie dobra. Aby właściwie funkcjonować, uczucia muszą doznać i przeżyć fascynację pięknem życia. Uczucia muszą doznawać radości życia. Dopiero wówczas pojawia się w nich trwałe podniecenia. Podniecenie, które będzie już miało wymiar osobowy, nie będzie jedynie chwilowym doznaniem przyjemności i rozkoszy, lecz trwałym upodobaniem w pięknie ludzkiego życia.

Osobowe piękno przejawia się jako życie. Aby uczucia mogły doświadczyć tego piękna, muszą poczuć radość życia. Uczucia muszą się zachwycić życiem (poczynającym się życiem). Szczególnie silnie takiego zachwytu doświadcza uczuciowość kobiety. To kobieta najpełniej przeżywa radość życia. Tym zachwytem nad życiem i tą radością życia powinna podzielić się z mężczyzną i obdarzyć go tym uczuciem. Uczuciowość mężczyzny jest słabsza, dlatego może się on nauczyć przeżywać radość życia dzięki kobiecie.
Wolność seksualna, czyli wolność przeżywania, powoduje, że człowiek traci zdolność odczuwania realnego piękna, jakie niesie ze sobą ludzkie życie, i zaczyna szukać podniet w innej sferze (np. myślenia), dlatego pojawia się pragnienie przeżycia czegoś niedozwolonego lub po prostu przemoc. Taka wolność przeżywania powoduje, że człowiek odwraca się od piękna, traci zdolność przeżywania piękna, zwraca się do czegoś brzydkiego. Wolność przeżywania jest spowodowana tym, że człowiek szuka podniet w swoim myśleniu. Jeżeli przeżywaniem i uczuciami zaczyna rządzić myślenie, to prowadzi to do wypaczenia samej uczuciowości. Dlatego należy stwierdzić, że wolność seksualna nie prowadzi do pełniejszego przeżywania uczuciowego, ale do zaniku uczuciowości i poddania jej ludzkiemu myśleniu, co skutkuje zaburzeniami emocjonalnymi. Zdrowe uczucia pragną piękna i w nim znajdują swoje upodobanie i zadowolenie. Jeżeli uczucia zadowala myślenie o seksie (najczęściej złe), to jest to już koniec naszej uczuciowości.

4. Myślenie czy realność

4. Myślenie czy realność
Należy zapytać, dlaczego człowiekowi tak szkodzi wolność, taka, jaką się dziś lansuje. Otóż wolność w zastosowaniu do realności sprawia, że następuje odrzucenie realnego porządku. Człowiek jest realnym bytem, powołanym do życia w realnym świecie. Dlatego jego zdolności poznawcze, pożądawcze i uczuciowe muszą kierować się realnymi zasadami. Takimi realnymi zasadami są dla duszy i jej władz własności transcendentalne. Jeżeli zamiast tych realnych zasad człowiekowi proponuje się wolność, to znaczy, że zachęca się go do porzucenia tych zasad i zastąpienia ich czymś wymyślonym. Poznania człowieka nie da się uzyskać bez uznania osobowej prawdy. Pożądania człowieka i moralnego działania wobec niego nie da się przeprowadzić bez afirmacji osobowego dobra. Jeżeli odrzucimy te zasady, jeśli odrzucimy prawdę i dobro, to w sposób oczywisty pojawi się fałsz i zło. Powstaje więc pytanie, dlaczego wolność ma polegać na wyborze fałszu i zła? Czy będzie to wolność realności, czy tylko wolność myślenia?  Z naszych rozważań wynika jasno, że wolności myślenia nie można stosować do realności. Myśleć możemy w sposób wolny, a nawet dowolny, ale tego nie wolno stosować do realności człowieka. Człowiek nie jest kimś wymyślonym. Człowiek jest realnym bytem i podlega prawom realności.
Wolność możemy stosować w naszym myśleniu, jeśli tworzymy kulturę i literaturę. Możemy wówczas tworzyć i odkrywać wciąż nowe wymyślone treści. Ale tej wolności myślenia nie wolno stosować do porządku realności. Realność kieruje się bowiem swoimi prawami przyczynowymi. Realność pochodzi od realności i myślenie nie jest w stanie jej sprawić.  Realność człowieka ujmuje tylko mowa serca. Mowa serca jest bezpośrednim doświadczeniem realności. Nie ma w sobie nic z myślenia.
Wydaje się, że człowiek powinien starać się podporządkować swoje myślenie realności, a nie odwrotnie. Nie można do realności przykładać miary myślenia (cogito). Odwrotnie, to realność powinna być miarą myślenia. Ale nie jest łatwo podporządkować myślenie realności lub mowie serca, gdyż bardzo trudno jest myśleć przeciwko własnemu „ja”. Gdy zwracamy się jednak do człowieka, gdy chcemy mu służyć i pomagać, wtedy musimy porzucić myślenie i oddać się realności.
Nasze myślenie jest największą barierą, która przesłania nam realność człowieka. Aby przyjąć i pokochać człowieka, musimy poczuć jego realność, musimy doznać tego, co w nim prawdziwe, dobre i piękne, a odrzucić to wszystko, co wymyślone. Jeżeli próbujemy przyjąć lub pokochać to, co wymyślone w człowieku, to na ogół przyjmujemy tylko i kochamy własne myślenie, a nie realnego człowieka.
Wolność daje nam zdolność myślenia, ale musimy bardzo ostrożnie korzystać z tej zdolności. Nie wolno wolności myślenia rozciągać na realność, gdyż to prowadzi do odrzucenia realności. A cóż człowiekowi z tego, że zostanie z samym myśleniem? Wolność myślenia jest twórcza, ale twórczość sprawdza się w kulturze, a nie w realności. Realność trzeba akceptować i afirmować. Trzeba ją uznać i przyjąć. Wtedy realność pokaże nam swoją moc i siłę sprawczą. Wtedy dopiero poczujemy, jaka siła i energia jest zawarta w człowieku. Poczujemy sprawczą siłę ludzkiej osoby. Poczujemy wtedy siłę wiary i miłości, poczujemy potęgę nadziei. Może dopiero wtedy poczujemy się naprawdę ludźmi. Człowiek może dokonać wiele dobrego, ale pamiętajmy, że może też wszystko stracić, jeśli zrobi coś złego.

5. Wolność realności

5. Wolność realności
Myślenie jest złudzeniem lub naśladowaniem realności. Ale wolność myślenia jest już zagrożeniem dla realności. Człowiek musi się bronić przed taka wolnością, powinien odnaleźć w sobie wolność realności. Wolność realności polega na sile sprawczej, jaką niesie ze sobą realność (czyli własności transcendentalne). Ta siła realności wyraża się w słowie prawdy, w czynie dobra i w przeżyciu piękna. Dlatego powiemy, że wolność osoby ludzkiej wyraża się w słowie prawdy, w czynie dobra i w przeżyciu piękna. Podejmując działania osobowej realności nasze zdolności naturalne (rozum, wola i uczucia) osiągają status osobowej aktywności. Siła sprawcza osoby obdarza nasze władze szczególną zdolnością. Pod wpływem realności osoby rozum zdobywa zdolność przemawiania słowem prawdy. Wola zaś zdobywa zdolność podejmowania czynu dobra i nie musi już męczyć się z wybieraniem między dobrem i złem. Także uczucia znajdują upodobanie w pięknie i zdobywają zdolność przeżywania radości i nadziei.
Broniąc swojej osoby człowiek musi osiągnąć wolność realności, a nie myślenia. Wolność realności ma charakter osobowy. To osoba, dzięki swojej aktywności, daje nam wolność realności. Ta wolność jest darem osoby. To osoba daje nam prawdziwą wolność życia w prawdzie, w dobru i pięknie, to osoba obdarza naturę pełną i doskonałą realnością. To osoba obdarza naturę wolnością. Ta wolność realności wyraża się w moralności. Wolność osoby jest podstawą moralności. Wolność osoby skłania nas do moralności, dlatego moralność jest oparta na wolnej osobie człowieka, a nie na przymusie jakiegoś autorytetu (prawa, państwa czy obyczaju). Autorytet moralny może ustanawiać moralne prawo, wtedy mamy do czynienia z moralnością przyjętą z zewnątrz na zasadzie zgody rozumu. Aby jednak moralność stała się trwałą postawą człowieka, musi wypływać z wnętrza, z osoby stanowiącej podmiotowość istnienia. Wówczas człowiek postępujący moralnie jest całkowicie wolny, gdyż moralne działanie staje się skutkiem samej realności osoby, a nie przyjętego sposobu myślenia. Dlatego wiara, miłość i nadzieja wypływają jedynie z osobowej wolności. Nie uzyskamy ich jako skutku myślenia. Żadna wolność słowa, wolność sumienia lub wolność seksualna nie są w stanie sprawić w nas aktów wiary, miłości i  nadziei.
Wolność jest zasadą myślenia, gdyż myślenie jest całkowicie dowolne. Jeśli tą dowolność myślenia próbujemy zastosować w działaniu, to prowadzi to do dowolności działania. Wówczas dowolność myślenia staje się wolnością wyboru woli. Wola dowolnie zaczyna wybierać działania, gdyż myślący rozum nie przedstawia jej żadnego punktu odniesienia. Wolność myślenia poparta dowolnością działania staje się absurdalnością. Taki człowiek żyje absurdalnie i dlatego cały świat (cała rzeczywistość) wydaje mu się absurdalny. Nie warto się starać, bo wszystko jest dobre, a może złe. Wówczas życie traci sens, wszystko staje się bezsensowne, czyli bez znaczenia. Nie ma znaczenia to, co robisz, gdyż brak jakiegokolwiek punktu odniesienia i możliwości oceny. Wolność niweluje wszelki porządek. Wolność usuwa hierarchię. Wolność wprowadza anarchię i destrukcję. Ostatecznie wolność myślenia staje się źródłem buntu i przemocy.

6. Pragnienie wolności

6. Pragnienie wolności
Młodzi ludzie pragną wolności. Człowiek chce doznać wolności i zobaczyć, jak ona funkcjonuje. Jest to związane z kształtowaniem się ludzkiej jaźni. Do wolności wzywa nas podmiotowość myślenia, czyli ludzka jaźń (nasze „ja”). To jaźń domaga się wolności. Dlatego młody człowiek tak bardzo pragnie wolności. Kiedy jednak człowiek zafascynuje się możliwościami swojej jaźni, wówczas pragnienie wolności staje się przemożne i nie do opanowania. Może się stać nawet obsesją człowieka. Jeżeli człowiek podda się całkowicie pragnieniu wolności, to może łatwo zagubić swoją osobę i osobowość. Wolność myślenia sprzeciwia się bowiem realności osoby. Wtedy pojawia się przed człowiekiem egzystencjalny dylemat – czy wybrać wolność myślenia, czy realność osoby i życia osobowego. Ostatecznie dylemat sprowadza się do wyboru – realność lub myślenie.
W swoim życiu człowiek nieustannie staje przed tym dylematem. Niestety, człowiek zbyt często wybiera myślenie zamiast realności. W efekcie kultura staje się ważniejsza niż rzeczywistość. Człowiek otacza się wymyślonymi wytworami kultury i odgradza się nimi od rzeczywistości. Dlatego współczesnemu człowiekowi tak trudno jest przebić się do realności osoby i osobowego życia. Mamy dziś do czynienia z kryzysem osoby i tego, co osobowe.
Cóż z tego, że będziemy bronili wolności człowieka, która jest tylko wolnością myślenia, jeśli dzięki temu zagubimy realność człowieka, czyli jego osobę. Wolność nie zdoła zbudować realności człowieka. Wolność niszczy tę realność. Trzeba przede wszystkim bronić realności człowieka. Trzeba bronić realności osoby, która jest podstawą godności. Godność człowieka wyrasta z realności, a nie z wolności. Wolność myślenia jest przeciwieństwem godności osobowej. Wolność myślenia może być potraktowana co najwyżej jako wartość kulturowa. Jednak stawiając na wolność tworzymy kulturę wymierzoną w człowieka – w jego realność i godność osobową. Tak powstaje kultura śmierci negująca człowieka.
Nie można opierać ludzkiego życia na wartości kulturowej. Ludzkie życie należy oprzeć na godności i realności osoby. Dopiero wtedy zdołamy stworzyć kulturę miłości i wiary. Taka kultura będzie broniła i chroniła człowieka w całej jego rozciągłości od poczęcia aż po śmierć.
Ludzka jaźń jest twórcą kultury, ale sama jaźń (ludzkie „ja”) jest twórcą kultury śmierci. Jaźń (świadomość) walczy bowiem z tym, co w człowieku osobowe. Świadomość walczy przeciwko osobie. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie ma zgody między nimi? Osoba pochodzi od Boga. Skąd więc bierze się świadomość (ludzkie „ja”)? Jeśli pochodzi z niczego, a nie została stworzona przez Boga, to kto za tym stoi?