25.01.2012

Czego potrzebuje świadomość moralna?

Czego potrzebuje świadomość moralna? Na pewno potrzebuje wiary i prawdy. Czysta świadomość odrzuca wiarę na rzecz myślenia i wiedzy pojęciowej. Świadomość moralna potrzebuje uznania prawdy. To musi być prawda o człowieku. Wtedy będzie to zarazem prawda o dobru człowieka. Prawda o dobru człowieka powinna być podstawą świadomości moralnej.


Świadomość moralna musi poznać osobową godność człowieka. Ale do tego potrzebna jest wiara. Zarówno wiara religijna, jak i wiara filozoficzna. Do poznania ludzkiej godności nie wystarczy bowiem wiedza pojęciowa, ani racjonalistyczna, ani tym bardziej empiryczna. Aby poznać ludzką godność trzeba sięgnąć do pochodzenia człowieka jako osoby stworzonej przez Boga. Samo wskazanie na wyjątkowość człowieka w świecie przyrody nie pokaże, ani nie wyjaśni jego prawdziwej godności. Pojmowanie człowieka jako rozumnego zwierzęcia, jak chciał Arystoteles, niczego nie wyjaśnia, gdyż wiąże pochodzenie człowieka ze światem zwierzęcym, co powoduje redukcję bytu ludzkiego do przyrody. Mówi się wówczas o naturalnym albo przyrodniczym pochodzeniu człowieka. Ale będzie to próba wyprowadzenia duchowej natury, czyli rozumności człowieka, z cielesności. Rozumność miałaby być funkcją mózgu, który rozwinął się w toku rozwoju ewolucyjnego. Albo przyjmuje się inne wyjaśnienie, mianowicie że rozumność otrzymaliśmy od jakichś przybyszów z kosmosu (czyli przedziwnych istot rozumnych).


Ale takie rozwiązania są nie do przyjęcia z filozoficznego punktu widzenia. Filozofia w wersji metafizycznej domaga się wyjaśnienia przyczynowego. To znaczy, że ludzka rozumność powinna otrzymać uzasadnienie przyczynowe, a nie funkcjonalne (mianowicie, że coś materialnego funkcjonuje na sposób duchowy). Przyczynowe wyjaśnienie i uzasadnienie możemy przeprowadzić jedynie po przyjęciu osobowego bytu człowieka. Człowiek jest po prostu osobą. Jest osobą stworzoną przez Boga. Tylko byt osobowy może posiadać bowiem rozumną naturę. Ponieważ to osoba jako podmiotowość istnienia przyczynuje rozumność ludzkiej natury.


Osoba jako podmiotowość istnienia jest wyposażona w transcendentalne własności osobowe. Są to własności prawdy, dobra i piękna. Właśnie te własności posiadają odpowiednią moc sprawczą (sprawcze są jedynie własności osobowe) i dlatego mogą przyczynować duchowe wyposażenie natury ludzkiej. Osobowa prawda stanowi przyczynę ludzkiego rozumu, osobowe dobro sprawia ludzką wolę, zaś osobowe piękno kształtuje naszą uczuciowość.


Dlatego ludzki rozum przyczynowany przez prawdę może poszukiwać prawdy i dążyć do jej osiągnięcia. Dzięki temu rozum może dostrzegać i odbierać prawdę tam, dokąd się zwróci. Bez tej zdolności rozum byłby ślepy na  prawdę. Nie wiedziałby, czego poszukuje, ani kiedy natrafił na  prawdę. Dlatego rozum musi posiadać wewnętrzną miarę i zasadę dla poznania prawdy. Taką wewnętrzną zasadą jest dla rozumu słowo prawdy. Taki rozum staje się intelektem zdolnym do oglądu prawdy, gdyż jedynie słowo prawdy pasuje do prawdy realnego bytu. Dzięki nabytemu słowu rozum ma możliwość spotkać się z prawdą realnych bytów.


Prawda o dobru człowieka płynie z wiary, która jest uznaniem wszelkiej prawdy. Dzisiaj człowiekowi jest najbardziej potrzebna wiara w człowieka. Wiara w człowieka jest zarazem uznaniem prawdy o człowieku. Jednocześnie jest to uznanie prawdy o realności człowieka. Prawdy o tym, kim on jest i skąd pochodzi. Wiara w człowieka musi być uznaniem samej realności człowieka. Wtedy będzie to wiara w realne dobro człowieka. To musi być potwierdzenie realnego dobra, a nie tylko stwierdzenie, że coś wydaje się być dobre.


Dobrem może się wydawać wiedza, ale to nie jest realne dobro. Dobrem może się wydawać przyjemność, ale ona również nie stanowi realnego dobra. Człowiek musi odnaleźć swoje realne dobro, czyli swoją osobową godność. Ale to wymaga odwołania się do wewnętrznego doświadczenia. Przede wszystkim do doświadczenia sumienia (właściwie prasumienia). Tylko wierzący rozum może działać na mocy sumienia, czyli działać jako świadomość moralna. Świadomość moralna jako sumienie uczynkowe stanowi uznanie dobra i przyjęcie go za zasadę działania. Dlatego to sumienie wzywa nas, żebyśmy czynili dobro (czyń dobro). Głos sumienia woła: Należy czynić dobro! Dlatego świadomość moralna musi wiedzieć, co dla człowieka jest dobre (realnie dobre).


Wojtyła w Osobie i czynie badał zagadnienie ludzkiego postępowania. Bada on działanie człowieka w odniesieniu do świadomości moralnej. Ukazuje nam pełny zakres działania świadomości moralnej. Ta świadomość musi znać działalność podmiotu moralnego. Dlatego Autor wskazuje na to, co dotyczy moralnego działania człowieka. Mówi o samoświadomości, o samostanowieniu oraz o samoposiadaniu. Właśnie te kategorie charakteryzują działania świadomości moralnej.

cz po św mo cdn

Człowiek musi być świadomy swojego działania. Ponadto człowiek jest wolny w swoim działaniu, ale na zasadzie samostanowienia. Sam decyduje o swoim działaniu. Wreszcie człowiek działa i dysponuje swoim działaniem na zasadzie samoposiadania. To, co posiadamy, możemy komuś ofiarować. Rozdawać możemy tylko to, czym dysponujemy. Wszystko to dotyczy działania w wymiarze duchowym, jak i cielesnym.

Dlatego wydaje się, że świadomość moralna jest najlepiej określona przez te trzy kategorie wymienione w dziele Wojtyły. Świadomość moralna powinna być samoświadomością, samostanowieniem (o sobie) oraz samoposiadaniem.

Przeciwstawia się temu czysta świadomość, która jest określana poprzez kategorię myślenia (cogito). Według Kartezjusza chodzi o myślenie jasne i wyraźne, czyli myślenie prostymi pojęciami (jak w matematyce). Z kolei u Kanta będzie to myślenie aprioryczne (idee czystego rozumu) oraz autonomiczne prawo moralne. Później dla Hegla będzie to myślenie dialektyczne, które przyczynia się do powstania ducha obiektywnego i absolutnego. Wreszcie u Husserla mamy już próbę określenia wprost czystej świadomości (świat zostaje wzięty w nawias).

Czysta świadomość to pomysł oderwania się od moralności. Jest to świadomość, która uwolniła się od moralnego działania, czyli wykroczyła poza dobro i zło albo przekroczyła „te ograniczenia”. W zamian człowiek może wymyślać rozwiązania naukowe i techniczne, które mają załatwić problemy moralne. W ten sposób zwycięża pragmatyzm i utylitaryzm, jako doskonalenie sposobów działania, a nie dążenie do doskonałości moralnej samego człowieka. Udoskonalenia techniczne nie sprawiają w człowieku żadnej doskonałości.

Świadomość moralna pragnie udoskonalić realnego człowieka, natomiast czysta świadomość chce „stworzyć” nowego człowieka, który byłby jej w pełni podporządkowany. Świadomość moralna pragnie służyć człowiekowi, zaś czysta świadomość chce panować nad człowiekiem, chce go sobie podporządkować i ubezwłasnowolnić. Świadomość moralna dąży do samostanowienia, czysta świadomość chce ubezwłasnowolnienia. Człowiek powinien się wystrzegać czystej świadomości, bo ona go zniszczy.

Aby służyć człowiekowi, nasza świadomość musi być poddana rygorom moralnym. Musi kierować się zasadami moralnymi, inaczej stanie się wiązką bezwartościowego myślenia, które w ramach krytycyzmu będzie zdolne wszystko zanegować albo w ramach pozytywizmu próbować wszystko ustanowić od nowa.

Myślenie zmierza jedynie do zgodności z samym sobą (jak to widać u Kartezjusza). Myślenie nie potrzebuje do myślenia niczego innego. Rodzi się samo z siebie i żywi się sobą samo. Jest jak wąż, który połyka sam siebie. Osiąga stan nicości pożerając siebie.

Czysta świadomość jest zdolna jedynie do myślenia. Nie jest w stanie uczynić niczego innego. Może sobie myśleć i tyle. Myślenie do niczego nie prowadzi i niczemu nie służy. Jest całkowicie wolne i niezależne. Biegnie sobie swobodnie. Czasami trafia w różne miejsca. Ale najchętniej wzbija się pod niebo (młodości ponad niebiosa wylatuj). Żegluje gdzieś w przestworzach naszych idei (w sferach idealizmu), aby spaść na ziemię w postaci kolejnych szalonych ideologii.

Myślenie nie musi się do niczego przyznawać. Co więcej, ono nie chce się do niczego przyznawać. Nie chce za nic odpowiadać. Chce być właśnie wolne i niezależne. Dlatego myślenie staje się nieodpowiedzialne. Nie da się zbudować moralności na czystym myśleniu. Nie da się zbudować moralności jako odpowiedzialności za drugiego człowieka. Jeżeli więc chcemy preferować ludzkie myślenie i uważamy, ze można zbudować życie społeczne na tym myśleniu, to bardzo się mylimy. A jeśli wierzymy, że to może się udać, to oszukujemy siebie i innych. Mamy niezliczone przykłady, że nic takiego się nie udaje.

Albo więc upokorzymy swoje myślenie poddając je realności. Przede wszystkim podporządkowując myślenie realności ludzkiej osoby, a może najpierw realności Boskiej Osoby Chrystusa. Albo więc nawrócimy nasze myślenie na rzeczywistość, na realny kontakt z rzeczywistością (metanoja), albo myślenie będzie nadal nami rządzić narzucając swoje własne pomysły (paranoja).

Przyjemnie jest myśleć. Przyjemnie jest myśleć o panowaniu nad ludźmi i nad swiatem. Ale nie wolno się temu poddawać. Trzeba umieć dostosować myślenie do realiów i realnych potrzeb człowieka. Trzeba zaprząc myślenie do służby na rzecz realności osobowej człowieka. Myślenie powinno służyć przede wszystkim osobie. Myślenie powinno myśleć, jak tu pomóc osobie, a nie jak nią zawładnąć. Myślenie ma służyć człowiekowi, a nie odwrotnie. Człowiek nie może służyć myśleniu. Dlatego powiemy, że człowiek musi oswoić swoje własne myślenie.

Człowiek lubi myślenie. Lubi zachwycać się swoim myśleniem. Ale na ogół prowadzi to do jego zguby. Człowiek powinien panować nad swoim myśleniem. Nie wolno poddawać się panowaniu myślenia. Człowiek musi przemyśleć swoje myślenie. Musi ujarzmić to myślenie i wziąć je w karby zasad poznawczych. Myślenie powinno być poddane słowu prawdy. Powinno służyć słowu prawdy, które stanowi zasadę poznania umysłowego (intelektualnego). Słowo niesie ze sobą prawdę (prawdę realności, czyli realną własność prawdy). Słowo przynosi nam prawdę i pozwala na poszukiwanie tej prawdy w poznaniu rzeczywistości.

Tylko słowo może skierować myślenie na właściwe tory. Ze słowa rodzi się wiara, która jest uznaniem prawdy. To są właśnie zasady poznawcze, które mogą skierować naszą świadomość na tory moralności. Odpowiednie i słuszne myślenie to myślenie o moralności jako służbie człowiekowi i o religijności jako służbie Bogu. Takie myślenie staje się świadomością moralną, czyli sumieniem (conscientia). Człowiek w swoim postępowaniu powinien kierować się sumieniem. Nasze myślenie o moralności albo myślenie moralne przybiera kształt prawa moralnego. Prawo moralne określa samostanowienie człowieka o sobie samym (o swoim postępowaniu). Można powiedzieć, że prawo moralne jest istotą świadomości moralnej.

20.01.2012

Aksologia 01

Aksjologia dotyczy wartości. Aksjologia jest wiedzą o wartościach. Obejmuje ona system wartości, jaki wyznaje konkretny człowiek lub jakaś grupa ludzi (jakieś środowisko ludzkie). Mówimy, że każdy człowiek posiada jakiś system wartości. To znaczy posiada jakieś oceny (priorytety), którymi kieruje się w swoim życiu. Mówimy, że człowiek kieruje się jakąś hierarchią wartości, czyli posiada jakiś układ ocen różnych spraw i rzeczy, które są niezbędne w życiu. Gdy zapytamy człowieka, co jest dla niego najważniejsze, wtedy wskazuje on na swoje wartości.

Wartości nie bytują więc samodzielnie. Nie należą do rzeczywistości. Wartości są kategorią naszego myślenia. Wartości są to różne oceny przypisywane przez nasze myślenie rzeczom, sprawom lub osobom. Wartości dotyczą więc naszego poznania rzeczywistości. Możemy powiedzieć, że wartością jest jakieś „dobro dla mnie”. Wartością jest to, co ja cenię. Wartości nie występują zatem w samych bytach lub wytworach. Nie tworzą też odrębnego świata wartości, jak chciał Scheler. One są zawarte w naszym myśleniu (w świadomości). Powiemy, że mają charakter intencjonalny. Natomiast realne byty posiadają swoje własności transcendentalne (np. prawdę, dobro, piękno), które określają ich realność. Poznając realne byty możemy przypisywać im różne oceny, czyli różną wartość. Nasze oceny mogą być oparte na samej realności danego bytu i wtedy mówimy, że jeden byt jest doskonalszy od innego bytu. Ale najczęściej w swoich ocenach kierujemy się użytecznością różnych rzeczy lub wytworów.

Różne rzeczy posiadają swoją funkcjonalność, czyli użyteczność. Mogą być dla człowieka z różnych względów pożyteczne lub nie, gdyż mogą nam służyć do podejmowania różnych działań. Jest to najlepiej widoczne w przypadku wytworów techniki, które oceniamy wyłącznie ze względu na ich użyteczność. Jeśli nam służą w codziennym życiu, to ich używamy i uznajemy, że są bardzo przydatne (np. samochód). Ale jeśli się zepsują, to je wyrzucamy uważając, że do niczego już się nie przydadzą. Jednymi rzeczami posługujemy się codziennie, innych używamy tylko w wyjątkowych wypadkach i wtedy oceniamy je jako mniej przydatne. W naszym myśleniu o tych rzeczach przypisujemy im jakąś wartość, czyli oceniamy je ze względu na przydatność czy użyteczność.

Człowiek potrzebuje różnych rzeczy. Na co dzień posługuje się wieloma rzeczami. Wiadomo, że potrzebujemy pożywienia, ubrania, mieszkania czy domu, szkoły lub pracy zawodowej, odpoczynku i rozrywki. O tych wszystkich rzeczach myślimy jako o pewnych wartościach, gdyż w naszym życiu są niezbędne. Ale najważniejsze jest to, co myślimy o samym człowieku. Nasze myślenie potrzebuje uznania realności. Takim uznaniem realności jest wiara (credo). Nasze myślenie potrzebuje wiary, gdyż wiara daje nam poznanie i uznanie prawdy. Jedynie poznanie prawdy może być podstawą do sformułowania wartości. Wartości powinny być oparte na prawdzie. Dopiero wówczas nasze myślenie o różnych rzeczach będzie zgodne z samą rzeczywistością i realną prawdą tych rzeczy. Wartości muszą odpowiadać prawdzie rzeczy albo ich prawdziwej funkcji.

W przypadku działań dotyczących człowieka wartości muszą odpowiadać prawdzie o człowieku i prawdzie o rodzinie jako pierwszym środowisku ludzkiego życia. Tutaj nie wolno wymyślać dowolnych ujęć i koncepcji, gdyż każde błędne myślenie będzie wypaczeniem prawdy i odejściem od niej. Widzimy więc, że wartości powinny przystawać do prawdy. Wartości stanowią bowiem naszą ocenę rzeczywistości. Nawet gdyby to była ocena subiektywna (czyli moja własna), to zawsze powinna przystawać do prawdy i realności. To nie może być jedynie wymyślona ocena. To musi być ocena dotycząca rzeczywistości. Jeśli wartości mają być podstawą naszego działania, to muszą być zakotwiczone w rzeczywistości, ponieważ nasze działania dotyczą rzeczywistości i w niej przebiegają. Ale nawet jeśli posiadamy wartości, które odpowiadają prawdzie rzeczy, to nadal pozostaje problem przełożenia tego myślenia w postaci oceny na konkretne działanie. Wydaje się, że nie ma bezpośredniego przełożenia wartości na działanie, tak jak nie ma przełożenia myślenia na działanie. To musi się dokonywać pośrednio. To znaczy, że wartości muszą zostać najpierw przełożone na sąd praktyczny, który dotyczy już samego działania. I dopiero taki sąd, który ma postać nakazu moralnego, może być podstawą działania. Wartości muszą zostać zaakceptowane przez sąd naszego sumienia.

Wartość nie może być od razu impulsem do działania. Sama ocena nie wywołuje jeszcze działania. Otóż wydaje się, że taki impuls lub pobudka do działania może pochodzić jedynie od czegoś realnego. Zachętą do działania może być realne dobro. Gdy impulsem staje się sama wartość, czyli jakaś idea, wtedy jedynie myślimy o działaniu, ale jeszcze nie działamy. Rozmyślamy, jak można postąpić, jakie są możliwości działania, a dopiero później wybieramy jedną z możliwości, nie zawsze zdając sobie sprawę, czy będzie to działanie realne, czy tylko pozorne. Myślimy wartościami, dlatego w naszym myśleniu powinniśmy zadbać o właściwą hierarchię wartości. Ale w działaniu potrzeba nam coś jeszcze. Musimy widzieć przede wszystkim dobro człowieka. Cała hierarchia musi się rozpoczynać od osobowego dobra człowieka. Ponadto musimy to dobro przyjąć do działania. Musimy je afirmować i potwierdzać w działaniu. To wykracza już poza nasze myślenie. Tutaj rodzi się już pewna postawa moralna. Gdy posiadamy nastawienie na dobro człowieka, wtedy nie potrzebujemy myśleć o swoich wartościach, a i tak postępujemy słusznie. Dlatego w etyce jest mowa o cnotach, które stanowią trwałe dyspozycje i dają człowiekowi takie moralne nastawienie. Otóż wartości nie stają się jeszcze cnotami. One nawet nie są w stanie przekształcić się w cnoty moralne. Wartości tylko wspierają nasze myślenie, ale to za mało, gdyż one nie wspierają samego działania. Nasze działanie wspierają cnoty. Nie da się zbudować etyki tylko na wartościach. Etyka zawsze odwoływała się do dobra i do cnót skierowanych ku dobru, czyli odpowiednich i trwałych dyspozycji do działania. Należy więc wychowywać do moralnego działania i do cnót moralnych, a nie do wartości, bo to za mało. Należy wychowywać do akceptacji prawdy, czyli do wiary, do afirmacji dobra, czyli do miłości, oraz do fascynacji pięknem, czyli do nadziei.

Aksologia 02

Kim dla nas jest człowiek? Kim jesteśmy my sami? Czy człowiek jest dla nas realnym dobrem i celem naszej działalności, czy być może staje się tylko środkiem do załatwienia jakiejś sprawy? Jak powinniśmy myśleć o człowieku, żeby właściwie ocenić jego wartość?  W tym zakresie odpowiedź podpowie nam filozofia człowieka (czyli antropologia). Człowiek jest osobą. Chodzi tutaj o szczególną rangę ludzkiego bytu. Potocznie mówimy, że człowiek składa się z duszy i ciała. Jest bytem duchowo-cielesnym. Ale kategorie duszy i ciała określają jedynie ludzką naturę. Dusza i ciało stanowią realności i podmiotowości istotowe, czyli należące do istoty bytu. Jest to poziom możności istotowej, która nie stanowi pełnej realności bytu. Tomasz z Akwinu odkrył, że realny byt musi się składać z istnienia i istoty. Istnienie jest aktem, który urealnia istotową możność.

Osoba stanowi podmiotowość istnieniową. Tę podmiotowość tworzą własności transcendentalne (osobowe) zawarte w istnieniu. Dlatego osobowa aktywność ma swoje źródło w sprawczej mocy własności prawdy, dobra i piękna. Tymi osobowymi aktami jest kontemplacja, sumienie i upodobanie. Osobowe istnienie i sprawcza moc własności osobowych przyczynują duchowość człowieka. Sprawcza moc prawdy stanowi przyczynę naszego rozumu (intelektu). Moc dobra sprawia naszą władzę woli. Natomiast sprawcza moc piękna kształtuje naszą uczuciowość. Sumując powiemy krótko, że to osoba sprawia naszą duszę z jej władzami, a aktywność osoby wspiera działania tych władz.

Osoba jest wyposażona we własności transcendentalne, które posiadają szczególną moc sprawczą. Dzięki nim człowiek działa i żyje jako byt osobowy. Potocznie mówimy, że osoba posiada godność. Osobową godność człowieka tworzą własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna, które przyczynują istotową realność duszy i ciała. Człowiek jest bytem rozumnym dzięki sprawczej aktywności osobowych własności. Dlatego osobie ludzkiej przypisuje się szczególną wartość nazywaną godnością. Ale musimy pamiętać, że tę osobową godność człowiek otrzymał od Boga w akcie stwórczym. Osoba jest bowiem stwarzana przez Boga.

Ludzie mogą ze sobą współdziałać i współpracować. Podejmują wówczas wspólnie różne działania, które prowadzą do osiągnięcia i urzeczywistnienia jakiegoś celu (np. kilku robotników wspólnie buduje dom albo kilka osób (rodzina) wspólnie prowadzi jakąś firmę, warsztat lub przedsiębiorstwo usługowe). W takim wypadku ludzi łączą pewne wspólnie wykonywane działania skupione wokół jakiegoś zewnętrznego celu. Wszystkie te działania ludzie wykonują na poziomie istotowym (czyli na poziomie swojej natury duchowo-cielesnej).

Ale istnieje pomiędzy ludźmi również łączność osobowa. Istnieją różne więzi lub powiązania przebiegające pomiędzy osobami. Mówimy wtedy, ze osoby są połączone relacjami osobowymi. Relacje osobowe są to więzi szczególnego rodzaju. Nie są to działania naturalne, czyli działania spełniane przez nasze władze naturalne (duchowo-cielesne). Są to więzi łączące bezpośrednio dwie osoby. Jak stwierdził Gogacz relacje osobowe przebiegają pomiędzy własnościami osobowymi tworzącymi osobową podmiotowość. Podmiotowość osobową (czyli osobę) stanowią trzy własności – prawdy, dobra i piękna. Konkretne relacje są zakorzenione w poszczególnych własnościach osobowych.

Gogacz wyróżnił trzy relacje osobowe. Relacja wiary łączy prawdę jednej osoby z prawdą drugiej osoby, czyli przebiega pomiędzy własnościami prawdy zawartymi w dwóch osobach. Relacja nadziei łączy własności piękna zawarte w dwóch osobach (jest to moja modyfikacja). Zaś relacja miłości wiąże dobro jednej osoby z dobrem drugiej osoby. Relacje osobowe łączą bezpośrednio dwie osoby między sobą. Te relacje przebiegają więc poza naturą i jej władzami. Ponadto nie ma w nich odniesienia do czegoś zewnętrznego, jak w przypadku działań natury.

Osoby powiązane relacjami osobowymi tworzą wspólnotę osobową. Wspólnota osobowa stanowi krąg powiązań na poziomie podmiotowości istnienia (podmiotowości osobowej). Gogacz podkreśla, że relacje osobowe są ontycznie (w bycie, czyli w zakresie realności bytowej) pierwsze i najważniejsze. Dlatego nie podlegają naszemu poznaniu, ani naszym decyzjom. Wydaje się, takie jest moje zdanie, że relacje osobowe są sprawiane przez Boga, który jest przyczyną i sprawcą osobowego istnienia człowieka. Na gruncie aktu istnienia może działać, czyli coś sprawiać, jedynie sama przyczyna tego istnienia. A więc to Bóg nawiązuje relacje osobowe z człowiekiem. To również On sprawia nawiązanie relacji między dwojgiem osób (dwojgiem małżonków połączonych sakramentem małżeństwa).

Wspólnota osobowa powstaje w wyniku połączenia kilku osób za pomocą relacji osobowych. Taki związek ma trwałe podstawy egzystencjalne, gdyż łączy ludzi tak głęboko, że nie są w stanie tego zniszczyć nasze naturalne działania (działania natury). Tego połączenia nie może zniszczyć ani nasza wiedza i myślenie, ani nasze wybory i decyzje, ani nasze uczucia. Raz zawiązana wspólnota osobowa trwa wiecznie (np. wspólnota Kościoła, czyli łączności z Bogiem, albo wspólnota małżeńska, czyli łączności dwojga ludzi). Oczywiście zdarza się, że człowiek zaczyna działać przeciwko wspólnocie osobowej. Swoimi decyzjami i działaniami zamierza zerwać istniejące więzi wspólnotowe. Pragnie zerwać z rodziną albo z Kościołem. Ale jego działania przebiegają wyłącznie na poziomie natury – na poziomie duszy i ciała, dlatego nie docierają wcale do poziomu istnienia i nie są w stanie zerwać lub zniszczyć relacji osobowych. Te relacje musiałby zerwać sam Bóg. Ale możemy tutaj powiedzieć, że to nie Bóg odwraca się od człowieka i zrywa relacje pomimo tego, że człowiek sprzeciwia się Bogu. Bóg zawsze daje, mimo że człowiek nie chce przyjmować.

14.01.2012

Świadomość moralna człowieka

Człowiek zjawia się na tej ziemi z powodu swojej osoby, ale działa tutaj wspólnie z innymi dzięki swojej świadomości – dzięki myślącemu rozumowi i wolnej woli. Dlatego filozofowie uważali, że podstawą działania człowieka jest ludzka natura – rozumna i wolna. Ta rozumność i wolność przejawia się w działaniu naszej świadomości. Trzeba więc zbadać zasady działania ludzkiej świadomości, aby zrozumieć nasze błędy i sukcesy.

Mówimy, że człowiek jest świadomością. Człowiek jest bytem świadomym. Jest świadomy samego siebie, swojego działania i tego, co go otacza. To znaczy, że w sposób intencjonalny ogarnia to wszystko. Uświadomienie sobie tego wszystkiego jest zdolnością pomyślenia o tym i wyobrażenia sobie tego wszystkiego.

Ale człowiek jest bytem realnym. Jest otoczony realnymi bytami. Człowiek jest realnym bytem zamieszkującym wśród innych realnych bytów. Należy do świata realnego. Człowiek posiada również zdolność poznawczą. Poznaje rzeczywistość. Jednak poznając rzeczywistość tworzy w sobie pomyślany obraz tej rzeczywistości. Człowiek ma możliwość poznawania i pojmowania rzeczywistości, czyli rozumienia realnych bytów. Pojmuje i ogarnia poznane byty w sposób pojęciowy. W swoim działaniu człowiek posługuje się poznaniem rzeczywistości. Posługuje się swoja wiedzą, czyli pojmowaniem i rozumieniem rzeczywistości (realnych bytów). Człowiek posługuje się swoją świadomością. Dlatego powiemy, że do działania człowiekowi potrzebna jest świadomość. Ale jakiej świadomości potrzebuje człowiek?

Człowiek potrzebuje na pewno świadomości moralnej. Do tego, żeby postępować moralnie człowiek potrzebuje poznania i rozumienia zasad moralnych. Potrzebuje możliwości oceny swojego działania i postępowania. Za źródło ocen moralnych uważane jest sumienie – czyli właśnie świadomość moralna (łacińskie conscientia). Jak powstaje nasza świadomość moralna? Czy ma ona charakter wrodzony, czy jest czymś nabytym i powstaje na zasadzie doświadczenia?

Moralna świadomość człowieka musi mieć swój początek. Skoro rządzi ona ludzkim postępowaniem, to musi posiadać zasady, które określałyby nasze działanie. Świadomość moralna będzie więc poznaniem i rozumieniem zasad moralnych, czyli zasad moralnego postępowania. Dla podjęcia działania w rzeczywistości człowiek musi spotkać się z tą rzeczywistością. Konieczne jest poznanie i rozumienie rzeczywistości, zwłaszcza realności samego człowieka.

Rozumienie jest wewnętrznym wyposażeniem władzy poznawczej, czyli rozumu. Będzie to skutek przyjęcia słowa prawdy. Przyjęcie i zadomowienie się słowa prawdy w rozumie owocuje rozumieniem. Dlatego władzę poznawczą człowieka nazywamy rozumem. A samemu człowiekowi przypisujemy rozumność.

Słowo prawdy jest skutkiem aktywności bytowej prawdy. Jeśli słowo prawdy będzie skutkiem aktywności osobowej prawdy człowieka, to zaowocuje ono rozumieniem prawdy o człowieku, czyli rozumieniem samego człowieka. Bez takiego rozumienia będziemy mieli jedynie wiedzę empiryczną, czyli kojarzenie danych zmysłowych (wrażeń).

Rozumienie jest niezbędnym wyposażeniem rozumu. Bez słowa prawdy i rozumienia nie ma poznania intelektualnego (intelektu). Ale to rozumienie nie jest jakimś zewnętrznym oglądem intelektualnym albo świadomościową naocznością. Rozumienie jest oparte na słowie prawdy, a więc na realnym i bezpośrednim oddziaływaniu prawdy bytu. Rozumienie jest zatem oglądem samej prawdy jako własności istnienia. Jest czytaniem wewnątrz bytu (inter legere=intellegere). Rozumienie przenika więc do wnętrza bytu albo po prostu jego prawda ujawnia się na zewnątrz w intelekcie.

Można powiedzieć, że rozumiemy samą prawdę bytu, a nie jakieś poznawcze treści (taką lub inną species). Rozumienie dotyczy zatem realnych bytów w samej ich realności (w ich istnieniu), a nie naszego ujęcia poznawczego. Słowo obrazuje bowiem samą realność. Obrazuje prawdę istnienia. Dlatego powiemy, że rozumiemy rzeczywistość dzięki zdobyciu i przyjęciu bytowej prawdy, a nie dzięki konstrukcji poznawczych treści (kojarzeniu wrażeń lub scaleniu wyobrażeń). To przyjęcie prawdy w postaci słowa prawdy daje nam rozumienie rzeczywistości. Tym rozumieniem staje się słowo prawdy. A zatem to prawda daje rozumienie, a nie poznanie zmysłowe. Zmysły mogą jedynie potwierdzać nasze rozumienie.

Tak więc rozumienie staje się słowem, a słowo rozumieniem. Dlatego słowo i rozumienie są związane bezpośrednio z prawdą bytu. Są one skutkiem oddziaływania tej prawdy na rozum (intelekt). Dlatego mówimy, że intelekt (rozum) jest zdolny oglądać, czyli rozumieć, prawdę. Dopiero to rozumienie-słowo  może zostać przedstawione i wypowiedziane przez rozum. Na tym zdaje się polegać dialogiczność człowieka, czyli zdolność mowy. Rozumienie ma postać słowa wewnętrznego, które może zostać wypowiedziane na zewnątrz. Na tym polega ludzka zdolność mówienia (zdolność przedstawiania poznania). Podstawą mowy jest więc rozumienie prawdy jako słowo prawdy. Jest to słowo, które możemy wypowiedzieć.

Słowo prawdy jest związane z rozumieniem rzeczywistości. Ale słowo prawdy przynosi nam jeszcze jeden wymiar poznania rzeczywistości. Słowo prawdy rodzi się w naszym intelekcie pod wpływem oddziaływania realnego bytu. Ukazuje nam prawdę bytu. Jeśli słowo prawdy ukazuje nam prawdę człowieka (prawdę o człowieku), to staje się od razu jakimś nakazem moralnym. Rozumienie człowieka nakazuje nam odpowiednie odniesienie do niego.

Dlatego powiemy, że świadomość moralna wyrasta z przyjęcia słowa prawdy stanowiącego dla nas nakaz moralny. Słowo prawdy rozpoznające i ujmujące człowieka jako osobę wyznacza nakaz szacunku i miłości wobec osoby oraz potrzebę moralnego odniesienia do niej. W swoich analizach Wojtyła ujął to w postaci normy personalistycznej, która stwierdza, że osoba jest takim dobrem (czyli dobrem bezwzględnym), któremu należy się miłość.

Doświadczenie osobowe człowieka musi zostać przez nas, właściwie przez nasz rozum, przełożone na specyficzną wiedzę o moralności (czyli zbiór sądów praktycznych albo moralnych). Ta wiedza dotyczy ogólnych zasad moralnych oraz różnych konkretnych norm postępowania. Jest ona sformułowana w postaci różnych sądów praktycznych. Zbiór sądów praktycznych tworzy naszą świadomość moralną. Wola doświadcza dobra osobowego i przyjmuje je jako zasadę swojego działania. Afirmacja woli wobec osobowego dobra zostaje przełożona na nakaz moralny wyrażony i wypowiedziany w postaci sądu praktycznego. Stąd nakaz moralny czynienia dobra zostaje wyrażony w sądzie: „czyń dobro” albo „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” albo „szanuj każdego człowieka”. Takie sądy moralne współtworzą i określają naszą świadomość moralną. Mamy więc sądy ogólne lub najogólniejsze zwane nakazami sumienia, ale mamy również sądy szczegółowe (np. „mów zawsze proszę i dziękuję” lub „pomagaj starszym osobom”).

Doświadczenie osobowe buduje więc naszą świadomość moralną. Jestem osobą, która żyje wśród innych osób, i dlatego mam postępować moralnie. Świadomość moralna jest więc oparta na doświadczeniu osobowej prawdy, osobowego dobra i osobowego piękna. Będzie to przyjęcie osobowego doświadczenia i próba przełożenia go na konkretne normy i zasady postępowania, ale właśnie postępowania moralnego.

Jestem świadomy, to znaczy, że staram się uświadomić sobie i zrozumieć własne postępowanie. Zastanawiam się, co chcę robić i co osiągnąć. Staram się określić dla siebie cele i zadania własnego życia. Jednocześnie tworzę sobie obraz lub wyobrażenie świata ludzkiego. Nawet szerzej, tworzę swój światopogląd jako obraz i rozumienie otaczającego mnie świata. Ale przede wszystkim powinienem się odnieść do rozumienia samego siebie, a poprzez to także do zrozumienia innych ludzi.

Jeżeli w budowaniu obrazu własnego świata – w naszym światopoglądzie, zabraknie zasad moralnych, wówczas pojawia się dowolność, czyli relatywizm. Gdy zabraknie punktów odniesienia do rzeczywistości, wtedy górę biorą dowolne stwierdzenia, które odnosimy do różnych sytuacji i wydarzeń. Pojawiają się wówczas jedynie oceny sytuacyjne: „jak byś postąpił w danej sytuacji?”. Otóż powinniśmy zawsze odwoływać się do jakiejś zasady moralnej (np. do dekalogu lub poszanowania osoby). Jeśli nie stać nas na zastosowanie zasady moralnej, to wtedy oceniamy dana sytuację w sposób dowolny albo „niezależny”. Ale takie oceny pozostają oderwane od rzeczywistości (od natury człowieka i prawa naturalnego albo od realności osoby i nakazu moralnego). Powstaje tzw. „etyka sytuacyjna”, czyli ostatecznie zbiór dowolnych ocen moralnych sformułowanych przez człowieka dla własnych potrzeb (najczęściej w formie usprawiedliwienia własnego postępowania). Wówczas znika istota moralności, czyli jej charakter normatywny i powinnościowy wobec dobra osobowego.

cdn 2

Człowiek potrzebuje osobowej aktywności. Potrzebuje relacji osobowych nawiązywanych w rodzinie. Ponieważ człowiek powinien żyć jako osoba. Ale człowiek potrzebuje również wytworzenia w sobie świadomości moralnej, czyli normatywnego pola do działania. Człowiek musi mieć możliwość wyrażenia swojej osobowej aktywności w działaniu zewnętrznym. Do tego właśnie służy nam świadomość moralna. Świadomość moralna obejmuje więc zbiór norm i zasad moralnych, które człowiek przyjmuje i realizuje w swoim działaniu. Świadomość obejmuje więc wartości moralne przyjmowane przez konkretnego człowieka. Scheler nazywał to światem wartości zawartym w naszej świadomości.

Świadomość moralna czuwa nad naszym postępowaniem. Człowiek chętniej posługuje się swoim myśleniem niż rzeczywistością. Dlatego tak bardzo potrzebne są w naszym myśleniu właściwe zasady moralne, czyli normy i wartości. Świadomość moralna powinna być zbiorem takich zasad. Zbiór zasad postępowania jako norm i wartości przyjętych przez naszą świadomość tworzy prawo moralne. Jest to Kantowskie „prawo moralne we mnie”, czyli w każdym człowieku. Prawo przyjęte i określone przez mój rozum. Prawo moralne będzie zbiorem norm i zasad sformułowanych jako sądy praktyczne naszego rozumu. Będą to normy i zasady, którymi chcę się kierować i którymi faktycznie kieruję się w swoim życiu.

Prawo moralne jest zatem uświadomieniem sobie osobowych zasad moralnych. Są to osobowe zasady działania – czyli prawda, dobro i piękno. Prawo moralne nie może być dowolnie ustanowione przez nasze myślenie. Ono ma wynikać z osobowych praw i zasad, czyli z samej osobowej realności człowieka. Jak w przyrodzie odkrywamy działające prawa fizyki, tak samo w osobie powinniśmy odkryć działające prawo moralne. Tutaj nie ma innej możliwości. Osoba żyje według prawa moralnego, tak jak przyroda działa według praw fizyki. Prawo moralne może być oparte jedynie na osobowej realności człowieka. Ale musimy umieć rozpoznać tę realność jako osobową godność (czyli szczególną osobową rangę podmiotowości istnienia). Jeżeli więc doświadczymy i poznamy samą realność osoby, to bez problemów odnajdziemy i zrozumiemy moralne zasady, chociażby personalistyczną normę Wojtyły, a dzięki temu zdołamy sformułować odpowiednie prawo moralne (np. „człowiekowi należy się najwyższy szacunek”).

Tak właśnie powstaje nasza świadomość moralna. Dlatego możemy powiedzieć, że świadomość ta jest efektem przyjęcia słowa prawdy jako poznawczego doświadczenia osoby. Osobę bowiem – ludzką lub boską – poznajemy dzięki słowu prawdy. Jeśli poznaliśmy osobę, to konsekwencją tego poznania będzie powstanie świadomości moralnej. A więc cała moralność zaczyna się od przyjęcia słowa prawdy, czyli od poznania samej osobowej prawdy.

Świadomość moralna nie opiera się zatem na myśleniu, ale na przyjętej prawdzie – na słowie prawdy. To ze słowa prawdy, które staje się nakazem moralnym, rodzi się świadomość moralna i moralne postępowanie człowieka. Dlatego Kościół i Papieże tak uparcie podkreślają rolę prawdy w życiu moralnym człowieka. To pokazuje zarazem, że świadomość moralna nie jest jakąś autonomią naszego rozumu, ale jest współtworzona przez prawdę (przez osobową prawdę człowieka). Dlatego nie może tutaj być mowy o zabsolutyzowanej wolności, gdyż tutaj potrzebna jest sama moralność. Świadomość moralna nie jest więc wolnością człowieka, ale staje się moralnością albo podstawą tej moralności. A to już znaczy, że prawdziwa wolność jest moralnością, zaś moralność jest wypełnieniem wolności człowieka jako osoby. Osoba jest wolna, gdy postępuje moralnie, czyli tak jak powinna postępować. Dlatego to osoba jest ostatecznym podmiotem moralnym. To w osobie rodzi się nasza moralność. Ale moralność wyrasta z osoby najpierw jako świadomość moralna, aby później stać się już realnym postępowaniem moralnym. Świadomość moralna stanowi bezpośrednie przełożenie aktów osoby na zewnętrzne postępowanie moralne. To świadomość moralna wyznacza rozumne i wolne działanie człowieka. Dlatego o działaniu moralnym mówimy, że jest świadome i dobrowolne (zob. u Woronieckiego).

Dzisiaj ludziom brakuje świadomości moralnej, gdyż zamienili ją na dowolność myślenia (na cogito jako świadomość myślącą). Otóż świadomość moralna nie może być myśleniem. Ona powinna być raczej wiarą (wyznaniem wiary – credo). Świadomość moralna powinna być moralnym wyznaniem wiary. To ma być wiara w człowieka, wiara w osobę człowieka. Wiara w człowieka posiada bowiem wymiar moralny, natomiast wiara w Boga ma wymiar religijny. Wiara w Boga przejawia się jako religia lub kult religijny, a wiara w człowieka staje się moralnością. Dziś potrzeba nam wiary w Boga, ale jeszcze bardziej potrzeba nam wiary w człowieka. Potrzeba nam moralności. Gdyż bez moralności zginie człowiek – zarówno pojedyncza osoba, jak i wspólnota osób, czyli rodzina.

Jako wspólnota osobowa rodzina stanowi w pierwszym rzędzie wspólnotę moralną. To właśnie w rodzinie człowiek poznaje moralność, nasiąka i żyje nią. Na tym polega wychowanie człowieka. Wychowanie człowieka powinno być wychowaniem do moralności i do religijności. Dopiero wtedy będzie to wychowanie osobowe.

Wychowanie i tworzenie duchowego wnętrza człowieka musimy zacząć od budowy świadomości moralnej. Jeżeli natomiast budowanie świadomości zaczynamy od razu od wiedzy empirycznej, to zaprzepaścimy całkowicie ów wymiar moralny. Stworzymy wówczas w umyśle dziecka system wiedzy abstrakcyjnej, czyli wiedzy pojęciowej opartej na danych zmysłowych. To będzie wiedza skojarzona na bazie treści zmysłowych (wrażeń i wydarzeń). Powstanie wtedy pewien obraz świata złożony z drobnych elementów jak w układance puzzli. Powstanie taka empiryczna świadomość, jak chcieli Locke i Hume.

Ale w takim empirycznym obrazie świata nie będzie miejsca na prawdziwą moralność, gdyż doświadczenie zmysłowe nie przynosi nam żadnych zasad moralnych poza przyjemnością. Dlatego na podstawie wiedzy empirycznej możemy stworzyć sobie system hedonistycznego utylitaryzmu. Liczy się dla mnie to, co korzystne i dostępne, czyli przyjemność. Akceptowany altruizm sprawia, że liczy się nie tylko moja przyjemność, ale także przyjemność innych ludzi dookoła. Wszyscy powinni żyć przyjemnie i bezkonfliktowo. W takim układzie przyjemność staje się dobrem wspólnym.

Ale hedonistyczna świadomość moralna nie obejmuje całego człowieka. Po prostu nie dotyczy osobowej realności, a jedynie realności cielesnej. Ciało jest oczywiście dla człowieka czymś realnym, ale nie jest całym człowiekiem. W przypadku człowieka musimy znaleźć takie dobro, które będzie ogarniało całą realność człowieka. Takim dobrem może być jedynie dobro osobowe, gdyż nawet dobro rozumu nie dotyczy całego człowieka, jeżeli np. uznamy za nie nasze myślenie. Myślenie lub wiedza nie mogą być uważane za pełne i wyłączne dobro człowieka.

Dlatego świadomość moralna powinna być budowana wokół pełnego i bezwzględnego dobra człowieka (bonum honestum). Najlepiej gdy jest budowana na godności osobowej. Godność osoby ludzkiej ogarnia bowiem wszystkie osobowe własności istnienia – prawdę, dobro i piękno. Dlatego naszą świadomość moralną musimy zbudować na prawdzie i słowie prawdy, dalej na dobru i czynie dobra, a wreszcie na pięknie i przeżyciu piękna.

To tworzenie świadomości moralnej nazywane jest inaczej budowaniem charakteru. Jest to powstawanie duchowej podmiotowości, która powinna mieć wymiar etyczny. Będzie to powstawanie czegoś, co ma łączyć naszą osobę ze światem zewnętrznym. Osoba jako najgłębsza podmiotowość człowieka musi znaleźć dla siebie drogę do ujawnienia się na zewnątrz. Tą drogą jest utworzenie i wychowanie charakteru moralnego. Dla naszej osoby, dla osoby każdego człowieka, musimy znaleźć zewnętrzne działania w postaci mówienia prawdy, czynienia dobra oraz przeżywania piękna. Nasza osobowa aktywność musi się objawić poprzez moralną świadomość, czyli sumienie jako osąd moralny. Ona musi się ujawnić w słowie prawdy wypowiadanym do innych osób, w czynie dobra podejmowanym wobec innych osób oraz w przeżywaniu piękna, którym obdarzamy inne osoby.

Można powiedzieć, że nie mamy czasu, gdy kogoś spotykamy, sięgać za każdym razem bezpośrednio do samej aktywności osoby. Ale zawsze mamy możliwość działania na podstawie świadomości moralnej, gdyż stanowi ona jakieś duchowe wsparcie i usprawnienie dla moralnego działania. Gdy chcemy poznać wzajemnie swoją duchowość, wówczas odwołujemy się do świadomości moralnej, czyli do świata wartości, który wyznajemy. Ten świat świadomości moralnej ujawniamy w działaniu innym ludziom i to ofiarujemy im w pierwszym rzędzie.

4.01.2012

Walczę ze swoją świadomością

Walczę ze swoją świadomością. To moje sumienie sprzeciwia się świadomości. Sumienie nie jest świadomością. Sumienie jest moralnością. Ludzka świadomość nie zna moralności. Człowiek musi wybierać – świadomość albo moralność.
Walczę przeciwko świadomości. To moja moralność walczy ze świadomością. Moralność jest dziełem osoby i świadczy o osobie. Świadomość wyrzekła się osoby i świadczy jedynie o upadku. Świadomość jest upadłą osobą. Jest anty-osobą. Świadomość jest dziełem demona.
Moja osoba walczy z moją świadomością. Jeśli człowiek się podda świadomości, to zatraci swoją osobę. Człowiek stoi przed wyborem między osobą a świadomością. Człowiek powinien wybrać osobę i to, co osobowe, czyli powinien wybrać moralność a nie świadomość.
Walczę przeciwko świadomości. Walczę całym sobą, całą swoją osobą. Moja świadomość wymyśla i opowiada straszne bzdury. Podobnie jak wszystkie inne świadomości na tym świecie. A jednak świat podąża w kierunku wymyślonym przez świadomość. Co więcej, dziś ludzkie świadomości zostały zglobalizowane, czyli ujednolicone. Taka globalizacja jest pomysłem demonicznej świadomości. Jeśli poddamy się temu globalnemu myśleniu, to zginęliśmy. Zostanie po nas tylko czyste myślenie. Cóż mamy robić?
Trzeba walczyć z własnym myśleniem. Gdyż to ludzkie myślenie staje się zabójcze, a nie same karabiny i armaty, bo to myślenie przywódców i podwładnych kieruje karabinami i armatami. Człowieka zabija jego własne myślenie. Zabijają go absurdalne pomysły, gdyż myślenie nie służy realności osoby. Myślenie odrywa się i sprzeciwia realności. Myślenie neguje rzeczywistość, gdyż powstało z samej negacji. Myślenie odrzuca rzeczywistość  i gna przed siebie w pędzie bezsensownego postępu.
Myślenie człowieka wije się jak wąż przynosząc mu tylko kłamstwo i oszustwo. Myślenie odrywa człowieka od rzeczywistości, gdyż chce ją zastąpić. Ofiarowuje mu jedynie pozory i złudzenia. Pcha ku pozornym działaniom. Mami rozwiązaniami technicznymi i niepotrzebnymi gadżetami. Stwarza wciąż nowe zabawy i potrzeby. To myślenie wymyśla nowe zabawy i każe człowiekowi się bawić. Ale ludzkie życie nie jest nieustanną zabawą. Ani nie jest ciągłą pracą. Natomiast myślenie każe nam dzisiaj pracować i bawić się. Dziś ludzie chcą pracować po to, żeby się zabawić. Dlatego nawet praca straciła związek z realnością i moralnością. W dzisiejszych czasach pracuje się w wymyślonym i sztucznym świecie mediów, reklamy i mody, show biznesu. Taka praca przestała służyć ludzkiemu życiu. Stała się jedynie drogą do kariery i sukcesu. Jak przywrócić pracy człowieka jej ludzki sens?
Czy można jeszcze zawrócić z tej drogi „postępu”? Z drogi donikąd? Nie wydaje się to prawdopodobne, choć pewnie jest możliwe. Jest możliwe, ale tylko z Bożą pomocą. Tutaj potrzebna jest walka ze świadomością. Jak walczyć z własną świadomością? Przecież nie da się walczyć przy użyciu samej świadomości. Czego możemy użyć, żeby pokonać świadomość? Dzisiaj myślenie bierze się za rzeczywistość, a rzeczywistość odrzuca się jako coś nie do pomyślenia. Ważniejsze stają się nasze pomysły niż zwykła rzeczywistość. Ważniejsze są systemy, układy, zarządzanie i instytucje, ustawy i konstytucje niż człowiek w całej swojej realności.
Jak pokonać to błędne myślenie? Jak pozbyć się myślenia o człowieku na rzecz prawdy o człowieku? Gdzie możemy szukać prawdy – czy w samym myśleniu, czy w samym człowieku? Abyśmy zdołali odkryć na nowo człowieka, powinniśmy porzucić własne myślenie i otworzyć się na rzeczywistość.
Ludzki rozum jest zdolny nie tylko do myślenia. On jest zdolny przede wszystkim do poznania prawdy i przyjęcia jej. Ludzki rozum jest zdolny do przyjęcia słowa prawdy, które płynie z istnienia jako źródła wszelkiej realności. Rozum nie musi więc myśleć. Nie jest zdany tylko na myślenie. Rozum może po prostu przyjąć prawdę. Może przyjąć prawdę w postaci słowa prawdy. A wtedy sam stanie się zdolny do wypowiedzenia prawdy i przekazania jej dalej. W ten sposób rozum ludzki staje się zdolny do dialogu i rozmowy, czyli do przyjmowania i oddawania prawdy. Rozmowa jest rozdawaniem prawdy wokół siebie. Jest to świadectwo prawdy. Rozum ma świadczyć o prawdzie, a nie rozmyślać w nieskończoność. Rozum ma dawać prawdę, ma dawać prawdziwe świadectwo o rzeczywistości (o Bogu i o człowieku), a nie wymyślać najróżniejsze kłamstwa na ten temat. Rozum powinien służyć prawdzie, chronić ją i potwierdzać. Rozum nie może odchodzić od prawdy, on ma trwać przy niej. Rozum, który odszedł od prawdy staje się świadomością. Świadomość nie posiada prawdy, ona dysponuje jedynie myśleniem. Dlatego czyste myślenie staje się zaprzeczeniem prawdy.

Świadomość pożera człowieka. Pożera jego realność, gdyż przekłada wszystko na treści intencjonalne, czyli na intencje świadomościowe. Dla świadomości najważniejsze są intencje, a nie realne działania. Dla świadomości ważne jest to, co dzieje się w niej samej. Liczy się dla niej tylko nasze myślenie. Już w średniowieczu po odrzuceniu Tomaszowej metafizyki istnienia poznanie filozoficzne poszło w tym kierunku. Ale świadomościowe intencje są jedynie naszym myśleniem. To jest coś, co dzieje się w samej świadomości, jak znakomicie pokazał to Husserl. Intencje nigdy nie wybiegają poza świadomość. Pozostają w niej zawarte, ponieważ są całkowicie treściami świadomościowymi. Jednak te intencje pełnią zadziwiającą rolę w życiu człowieka.
Otóż dzięki tym poznawczym intencjom dokonuje się tworzenie dzieł sztuki i  techniki. Jak to się dzieje, że myśl-idea zostaje utrwalona w materii? Czy mamy do czynienia z jakimś prawdziwym wcieleniem, czy z wcieleniem na niby? Jak połączyć myśl-pojęcie z materią lub ciałem? Mamy przecież najpierw pomysł domu w głowie architekta, potem rysunki ilustrujące ten pomysł, a wreszcie budowę materialnego domu. Czym jest pomysł jako poznawcza intencja, że się daje realizować w rzeczywistości?
Pomysł jest to jakiś obraz i wyobrażenie rzeczywistości. Myślowe przedstawienie i zobrazowanie, czyli wyobrażenie. A więc wyobrażenie jest jakąś myślową i poznawczą ilustracją. Imago et imaginatio. Może intencja myślowa jest jakimś obrazem i wyobrażeniem. Człowiek potrafi stworzyć sobie obraz tego, co chciałby zrobić lub tego, co chciałby stworzyć. To znaczy, że człowiek potrafi pomyśleć coś, czego jeszcze nie ma. Potrafi coś wymyślić. Człowiek ma możliwość w sposób dowolny zestawiać i łączyć różne treści poznawcze. Może więc budować nowe treści. Człowiek jest zdolny wyobrazić sobie coś, czego nie było, ale co może być utworzone na nowo. Człowiek potrafi wyprodukować coś zupełnie nowego. Wymyślił silnik parowy, benzynowy i elektryczny, a potem zbudował parowóz, samochód i elektrowóz.
Patrząc na to wszystko powiemy, że człowiek potrafi zobrazować sobie rzeczywistość, ale potrafi również urzeczywistnić swoje wyobrażenia i obrazy. Np. mogę namalować jakiś pejzaż, czyli stworzyć obraz natury, ale potrafię także zrealizować jakiś pomysł i plan ogrodu, a więc zamienić obraz na naturalny pejzaż. W tych działaniach coś jest rzeczywistością a coś innego myśleniem. Czyżby ludzka świadomość była zdolna zamienić rzeczywistość na obraz i wyobrażenie, a jednocześnie mogła zamienić obraz na rzeczywistość? Czy ten przebieg w obu kierunkach jest twórczością? Czym jest twórczość człowieka?
Pomysły, jakie podejmuje człowiek, pochodzą z samego myślenia. Myślenie stanowią myślowe intencje, które pojawiają się jako wyobrażenia. Wyobrażenie jest takim zobrazowanym myśleniem. Kant mówił o zespoleniu wyobrażeń przez myślenie. Ale wydaje się, że to samo myślenie intencjonalne zostaje przyodziane w obrazy stając się wyobrażeniem. Często pytamy kogoś: „jak pan to sobie wyobraża”? Wyobraźnia nie pracuje bez myślenia, a myślenie jako intencja zmierza do wyobrażenia. Okazuje się, że dzięki temu możemy żyć w świecie wymyślonym i wyobrażonym. Człowiek wymyśla i wyobraża sobie różne rzeczy. Jedne chce urzeczywistnić, inne stają się jedynie marzeniami. Ludzka wyobraźnia zdaje się być nieograniczona.
Człowiek bardzo chętnie kieruje się myśleniem. Woli poruszać się w świecie wyobrażonym niż rzeczywistym. Wydaje mu się, że właśnie wtedy czuje się pewniej. Bo zna to, co wymyślił i wie, że rzeczywistość go nie zaskoczy. Cała historia edukacji człowieka otwiera przed nim jedynie wrota myślenia i wyobraźni. Jest to rozwój świadomości, ale zarazem ta świadomość zamyka człowieka w świecie wyobrażeniowym. Dzisiaj człowiek pracuje przede wszystkim swoim myśleniem i swoją wyobraźnią. Tworzy wokół siebie sztuczny świat, który odgradza go od rzeczywistości. Człowiek zapomniał już o tym, jak żyć w rzeczywistości. Za rzeczywistość bierze zwykle swoje wyobrażenia, dlatego nie potrafi już żyć realnie. Człowiek stworzył sobie sztuczne potrzeby i sztuczny świat. Zamienił naturę na kulturę, ale jak się okazało, jest to kultura śmierci. Kiedy oderwiemy nasze myślenie od rzeczywistości, wtedy zjawiają się demony zagłady (jeźdźcy Apokalipsy). Myślenie nie jest w stanie stworzyć rzeczywistości, to potrafi tylko sam Bóg. Myślenie może co najwyżej zanegować i odrzucić rzeczywistość. A negacja rzeczywistości człowieka prowadzi do śmierci. Jak wyrwać człowieka ze szpon świadomości? Jak pokazać mu wspaniałość realności?